niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 18 "Szczerość nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem."

Rivaille poradził sobie z nim szybciej niż przypuszczał. Nie bez powodu przecież mianowany został najlepszym na świecie.
Bez problemu rozciął skórę na karku tytana
Nie stało się jednak to czego się spodziewał. Jego olbrzymie ciało nie padło martwe na ziemię, zamiast tego zaczęło się powoli rozpadać.
Niczym domek z kart, część po części, aż w końcu zlepione dziwną, kleistą substancją ciało Erena opadło na ziemię uwalniając się z jego wnętrza.
Mikasa nie tracąc ani chwili podbiegła do swojego brata.
Nie zwróciła nawet uwagi na to, że kapitan chwilę temu upadł na ziemię. Nie dawał żadnych oznak życia.
- Eren! - krzyknęła delikatnie nim potrząsając.
Pomimo jej usilnych starań, Eren nie ocknął się. Razem z ledwo żywym czarnowłosym trafili do pobliskiego szpitala.
Musiały minąć dwa dni, aby obydwoje wybudzili się ze śpiączki farmakologicznej w jakiej się znajdowali. Lekarze postanowili, że ze względu na zagrożenie życia będzie to najbezpieczniejsze rozwiązanie.
Pierwszy oczy otworzył Eren.
Obrócił powoli głowę spoglądając na nadal śpiącego kapitana.
Nie wiele pamiętał, jedyne co dobrze utkwiło mu w pamięci to chwila kiedy brakowało mu powietrza
Czuł jak traci władze, nad całym ciałem.
Dalsze wydarzenia całkowicie się zresetowały.
Eren wpatrywał się tępo w sufit próbując przypomnieć sobie chociaż jakieś poszlaki.
Nagle ciszę przerwał głos Rivailla. Jak zwykle brzmiał bardzo chłodno. Był też dość słaby i lekko ściszony.
- Przestań się tym zadręczać. - powiedział, obserwując poczynania chłopaka.
Brunet westchnął cicho.
- To wszystko moja wina. Gdybym nad sobą panował... - wyszeptał, zaciskając dłonie na prześcieradle.
- Nie wygaduj bzdur. - odparł szybko zirytowanym głosem.
Zdezorientowany Eren nie miał pojęcia co zrobić, gdy spostrzegł, że kapitan powoli wstaje.
- Nie możesz jeszcze wstawać! - krzyknął przerażony, po chwili czując, że jakiekolwiek podniesienie głosu powoduje bolesne pieczenie.
Rivaille spojrzał na niego gniewnie, wyrywając wenflon z dłoni.
- Mam ważniejsze sprawy, niż słuchanie jak się nad sobą użalasz. - prychnął wstając szybko.
Zbytnia pewność siebie, i pochopna decyzja sprawiła, że już po chwili leżał na podłodze.
Kiedy Eren próbował mu pomóc, on odtrącał jego dłonie i krzyczał do niego obraźliwe sugestie.
Cała sytuacja była na tyle hałaśliwa, że do sali szybko przybiegła pielęgniarka i lekarz.
- Proszę się uspokoić. - powiedziała lekko przestraszona, spotykając spojrzenie Leviego.
Po chwili czarnowłosy wrócił na łóżko.
- Jeżeli chce pan wyjść z tego cało, radzę spokojnie leżeć. Inaczej tak jak teraz.. - spojrzał na jego brzuch. - rana będzie krwawić.
Podszedł do niego spokojnie, i podciągnął do góry koszulkę. Rozwiązał przesiąknięte krwią bandaże i wyrzucił je do śmietnika. Pielęgniarka podała mu nowe.
- Nic mu nie będzie, prawda? - wtrącił się Eren
Kobieta uśmiechnęła się delikatnie.
- Za kilka dni, będzie mógł opuścić szpital. - odparła spokojnie.
- Jest pani pewna? - powtórzył patrząc na nią uważnie.
- Ucisz się, Eren. - syknął kapitan podnosząc się odrobinę na łokciach.
Eren spuścił wzrok na podłogę milcząc. Bardzo się o niego bał.
- Proszę na siebie uważać. - skarciła go, opuszczając pokój.
Rivaille leżał odwrócony plecami do Erena. Był na niego bardzo zły, za to, że zawsze jest taki uparty.
A w dodatku niezależnie od jego poczynań nigdy nie przestaje się o niego troszczyć.
 Nic nie jest warte tego aby za to zginąć, a mimo to ten młody chłopak oddałby swoje życie za zupełnie obcą osobę. Kapitan nie był w stanie zrozumieć, jak może być aż tak nierozważny.
Brunet w tej ciszy mógł spróbować przypomnieć sobie co takiego naprawdę wydarzyło się kilka dni temu.
Widział niewyraźne poszlaki, kiedy nagle usłyszał w głowie ten krzyk.
To był głos Rivaille.
- Kocham.. cię? - powiedział cicho pod nosem, jednak na tyle głośno, że kapitan zdołał to usłyszeć.
Otworzył szybko oczy, a w jego piersi serce zaczęło nierówno bić.
Eren zaczął wszystko sobie przypominać. Postanowił zapytać go o to czy naprawdę mu to wyznał.
Pomimo strachu jaki się w nim piętrzył.
- Umm.. mam pytanie. - mruknął.
Rivaille podniósł delikatnie głowę, spoglądając na niego.
Z natury był bardzo niecierpliwy, chciałby aby wszystko działo się szybko - niezależnie od sytuacji.
Kiedy Eren zauważył, że kapitan go słucha zaczął mówić.
- Czy to co wyznałeś mi tamtego dnia, było prawdą? - zapytał ściszonym głosem, a serce z nerwów podeszło mu do gardła.
Kapitan westchnął przeciągle, zaczesując dłońmi swoje lśniące włosy.
- Jesteś głupszy niż myślałem. - odparł spokojnie, krzywiąc się z bólu.
- Jak to? - zdziwił się - Przecież ludzie nie wyznając sobie takich rzeczy, jeśli nic do siebie nie czują. - szepnął spuszczając wzrok na podłogę.
Levi uśmiechnął się pod nosem.
- Musiałem cię jakoś zatrzymać.  - powiedział a jego głos nie wyrażał jak zwykle żadnych emocji - Gdybym tego nie zrobił, byłbym zmuszony cię zabić. - dodał obserwując jak zmienia się wyraz twarz Erena.
- Naprawdę.. zrobiłbyś to? - spytał, nadal nie podnosząc wzroku.
- Nie mógłbym narażać na śmierć niewinnych ludzi- odparł szybko pewnym głosem.
- Rozumiem.. - zaczął uśmiechając się słabo, jednak jego głos zadrżał.
Nic więcej nie powiedział.
4 dni później
- Nareszcie.. - mruknął Eren wychodząc z budynku szpitala.
Nie czuł się jeszcze w pełni sił, jednak świeże powietrze muskające jego twarz całkowicie wymazało jeszcze doskwierający mu lekki ból.
- Lepiej się czujesz? - zapytała Mikasa spoglądając z troską na swojego brata.
Eren skinął głową, uśmiechając się do niej szczerze.
- A co z kapitanem? - dodała szybko.
Chłopak wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia co dzieję się z nim od kilku dni.
Posmutniał odrobinę wbijając wzrok w żwir pod jego butami.
Wzdrygnął się gdy usłyszał donośny krzyk kapitana. Jak zwykle na kimś się wyżywał. Tym razem jego ofiarą padło kilku młodych dopiero zaczynających swoją służbę żołnierzy.
- Riv.. - chciał krzyknąć, jednak Mikasa zatkała mu usta dłonią.
Zmarszczyła brwi.
- Nie wołaj go do siebie, gdy widzisz, że jest wściekły. - wyszeptała, zabierając dłoń.
Eren spojrzał na niego jeszcze raz i szybko skierował się w stronę jej mieszkania.
Otworzyła drzwi i wpuściła go do środka.
- Nie chcę sprawić ci problemu.. - powiedział, gdy podała mu jego cywilne ubrania.
- Przestań tak mówić, jesteś dla mnie wszystkim. - odparła, uśmiechając się i kierując się do kuchni.
- Przygotuję coś do jedzenia, rozgość się! - krzyknęła, wychylając się z kuchni.
Eren stanął przed ogromnym lustrem wiszącym na ścianie przed nim. Ściągnął szpitalne ciuchy, zakładając ubrania, które dała mu Mikasa.
Spojrzał na odbicie swoich pleców i ramion. Były pokryte sińcami i lekko opuchnięte.
Szybko założył spodnie, gdy do pokoju weszła  czarnowłosa.
W dłoniach trzymała dwa talerze zupy. Cudowny zapach unosił się w całym pokoju.
Kiedy skończyli jeść, Mikasa z racji szkolenia rekrutów musiała zostawić Erena samego.
Przed wyjściem udzieliła mu lekcji, co powinien a czego nie powinien robić.
Brunet słuchał tego z przymrużeniem oka.
Musiał jak najszybciej wyjaśni coś z Kapitanem.
Gdy Mikasa wyszła, od razu skierował się w miejsce gdzie mógłby przebywać.
Rivaille siedział w swoim biurze, wypełniając jakieś papiery. Gdy Eren stanął przed nim, od razu podniósł swój wzrok.
 - Chciałbym z tobą porozmawiać. - powiedział pewnym głosem.
- Jestem zajęty. - odparł, podpisując zgodę na przyjazd kilku ważnych osób.
Eren zdenerwował się. Zrzucił skrzętnie ułożone kartki na podłogę.
Kapitan westchnął głęboko starając się nie denerwować.
- Nie ignoruj mnie! - krzyknął, zrzucając kolejne dokumenty.
Gdy chciał zrobić to po raz kolejny, Rivaille złapał jego nadgarstek. Podszedł do niego szybko, przyszpilając do ściany. Ścisnął delikatnie jego gardło.
- Jeżeli natychmiast się nie uspokoisz, nawet lekarze nie będą w stanie Ci pomóc. - wysyczał wściekły.
Eren stał nieruchomo, rezygnując z dalszych prób zwrócenia na siebie uwagi.
- Dlaczego nie jesteś w stanie pokazać mi ,że choć trochę Ci na mnie zależy? - zapytał wpatrując się w jego kobaltowe tęczówki.
- Mówiłem Ci, żebyś zakończył ten temat. - odparł szybko puszczając go.
- Chcę się dowiedzieć, powiedz mi a potem jeżeli tak bardzo tego chcesz odejdę. - szepnął starając się powstrzymać rychły zalew łez w jego oczach.
- Nie próbuj łączyć wody z ogniem, bo to nigdy się nie uda. - powiedział spokojnie, poprawiając swój mundur.
Brunet zmarszczył brwi.
- Przecież sam powiedziałeś, że mnie kochasz! - wrzasnął niespodziewanie, na co nawet kapitan lekko się wzdrygnął.
Nie mógł dalej słuchać wywodów tego chłopaka. Bardzo szybko znalazł się przy nim, i za gardło podniósł go do góry.
- Jeśli jeszcze raz o tym wspomnisz, lub chociaż o tym  pomyślisz trafisz tam gdzie już od dawna jest twoja rodzinka. - warknął , znów go puszczając. Chłopak upadł na podłogę, obserwując kątem oka jak kapitan ściąga z siebie swój płaszcz i wiesza go na krześle.
Podszedł do niego i mocno chwycił go za ramię usadzając na krześle.
Nachylił się nad jego twarzą i delikatnie chwycił za jego policzki ściskając je.
- Może troszkę się zabawimy? - powiedział patrząc na niego z góry.
Eren przestraszył się nie na żarty słysząc te słowa. Chciał wstać, jednak nie zdążył bo już po chwili leżał na podłodze pod ścianą.
Kapitan zamknął drzwi , podszedł do niego i ukucnął przy nim.
- Bądź grzecznym chłopcem.. - wyszeptał głaskając go po twarzy.
Eren szybko odsunął twarz od jego dłoni. Ślizgał się po posadzce  aż jego plecy nie spotkały się  z zimną ścianą. Levi uśmiechnął się pod nosem, i sięgnął dłońmi do rozporka jego spodni.
Chciał je ściągnąć, jednak Eren zaczął mu to utrudniać i bardzo się szarpał.
To bardzo zdenerwowało kapitana, na tyle, że uderzył go mocno w twarz. Eren opluł się krwią, i zaczął głośno wołać o pomoc. Rivaille szybko zatkał mu usta dłonią, i sam poradził sobie z bojówkami, które nosił brunet.
- Choć raz przestań tak się opierać! - warknął szarpiąc go za włosy
Eren zacisnął mocno zęby, gdy kapitan szybko w niego wszedł. Bez nawilżenia to strasznie bolało, gorący penis czarnowłosego ranił delikatną tkankę wewnątrz.
Brunet drapał paznokciami o ścianę, podczas gdy Levi pieprzył go najmocniej jak potrafił. Krew spływała po jego udach, kierując się  na drewnianą podłogę.
- T-to boli.. wyjdź ze mnie.. - jęknął słabo zamykając oczy.
Mimo jego próśb kapitan nie zwolnił tempa, wręcz przeciwnie.
- Powiedz mi Eren.. - nachylił się nad jego twarzą całując go w usta. - Podoba ci się, gdy tak cię rżnę? - dodał pytając, i szybko podniósł jego nogi wyżej.
Eren otworzył szeroko oczy, a z kącików jego ust pociekła mu ślina.
Czuł zimne dłonie na swojej talii. Jego ciało poruszało się w rytmie jaki wyznaczał czarnowłosy.
Jedynym jego życzeniem jakie miał w tamtej chwili było to, żeby jego kapitan w końcu doszedł.
Gdy tak się stało wyszedł z Erena. Chłopak słyszał tylko dźwięk zapinanego rozporka.
- Doprowadź się do porządku. - powiedział zimno, wychodząc na zewnątrz i zostawiając go samego.

8 komentarzy:

  1. Nyaaaaaa~! więcej, więcej~~~~~~! XDD
    TO BYŁO EPICKIE! A ZWŁASZCZA TA OSTATNIA SCENA C: tak, uzależniłam się ;-; ale twoje opowiadania działają jak narkotyk <3 mogłabym czytac je non stop ^.^ !!!

    Hikasa

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajny rozdział *-* choć wolałabym gdy by kapral był nieco delikatniejszy w stosunku do Erena. Scena gwałtu świetnie opisana ale czytając ją było mi bardzo szkoda chłopaka. Mam nadzieje że Rivaille w końcu odwzajemni uczucie jakim darzy go Eren .Z niecierpliwością czekam na kolejną notką pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział prześwietny, ostatnia scena rozwala, świetnie opisana i pełna emocji. Ogólnie dobrze operujesz postaciami, wszystkie mają zróżnicowane charaktery. Strasznie mi się tez podoba jak piszesz dialogi, tego mogę się od ciebie uczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Na prawdę kocham to opowiadanie i chcę więcej ale jak tak o czytam to jest mi tak żal Erena, że aż chce się płakać. ;.;
    czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDEŃKO!
    To prawda, niesamowicie uzależniające...
    Nieziemski Levi, doskonały. Oby tak dalej, oby tylko. Dobrze, że rozwijasz akcje w ten sposób, ogromny plus.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem dziwna, lubię czytać "ostre" opowiadania, tak więc jest dobrze. Erenie i tak wiem że ci się to podoba więc oszczędź sobie tą pseudo obronę...>.> Leviś~~ <3 Sadyść sobie dalej^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak bardzo jest mi żal Erena w twoich rozdziałach... I nie ważne jak brutalny był każdy kolejny , z powodu świetnie opisanych relacji ja czytam dalej. Zaczynam się sama siebie bać. ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Normalnie koniec ... rozwaliłaś mi głowę ...Co ty robisz temu erenowi ???
    Mój mózg jest właśnie na ścianie :P
    będę czytać dalej .... ty jesteś złem wcielonym ....ale lubię cie za to :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony