niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 6

Ranek. Różowe niebo rozpłynęło się i teraz ostre promienie słońca otulają całą okolicę. 
Krew spływa po ulicach miasta. Gdzie by nie spojrzeć , dosłownie wszędzie. 
Eren przetarł zmęczone oczy. Spał tylko godzinę. Nawet nie całą, bo przeszkadzały mu w tym  jęki rannych. Te okropne dźwięki dochodziły z każdej strony. Chłopak zatykał uszy, ale one utkwiły w jego głowie. Strasznie się bał. 
Wyszedł szybko z namiotu. Przypomniał sobie, że miał wczoraj spotkać się z Kapralem.
Będzie zły. Pomyślał chłopak , przecierając twarz dłońmi. 
- Co mam mu powiedzieć? - wyszeptał do siebie 
Nagle poczuł mocne klepnięcie w ramię. To był Erwin. Chłopak odetchnął z ulgą. 
- Też nie mogłeś spać..? co za okropne miejsce. - mężczyzna spojrzał na zaspanego Erena. 
Chłopak skinął głową. Znów przetarł oczy ze zdziwienia. Czy to sen? Nie był pewien, czy to aby na pewno rzeczywistość. 
Jednak kiedy usłyszał głos swojej siostry uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Mikasa! - krzyknął podbiegając do niej. Dziewczyna spojrzała na biegnącego w jej stronę brata. Eren od razu mocno ją przytulił, tak mocno, że dziewczyna nie mogła oddychać.
- Też się ciesze, że cie widzę. - szepnęła kiedy w końcu ją puścił
- Martwiłem się.. całe szczęście, że nic ci nie jest. - powiedział brunet ze słyszalną ulgą w głosie. Czuł się pewnie, kiedy jego siostra była blisko. I choć nie łączyły go z nią więzy krwi, to kochał ją nade wszystko. 
- Jesteś naprawdę odważna, żeby pchać się w to gówno. - Erwin podrapał się po karku 
Chłopak poczuł przechodzący po swoim kręgosłupie niemiły dreszcz. Poczuł, coś dziwnego. 
Wiedział, że to nie zwiastuje niczego dobrego. I miał rację, bo po chwili usłyszał za plecami ten głos. 
- Nie stój mi na drodze. - warknął Kapral popychając chłopaka
Mikasa zmarszczyła gniewnie brwi. 
- Nie mogłeś zwyczajnie przejść obok? 
Nie pałała zbyt wielką sympatią do Rivailla. Od początku widziała, że niezbyt dobrym pomysłem jest zadawanie się z takim człowiekiem.
- Nie wtrącaj się. Nie nauczyłaś swojego braciszka prostych zachowań. Obydwoje jesteście siebie warci. - prychnął zimno , odchodząc od nich.
Brunet otworzył usta. Kto mówi tak raniące słowa w taki spokojny sposób? Ktoś pozbawiony uczuć? Emocji? Czegokolwiek.
- Nie masz prawda tak do mnie mówić! - krzyknął chłopak, zerkając na swoją siostrę. 
Stała w ciszy. 
Levi zatrzymał się. Przeszył swoim wzrokiem już wystarczająco przerażonego chłopaka.
Podszedł do niego powoli i spojrzał prosto w oczy Erena. 
- Wydajesz mi rozkazy? - zapytał , chwytając go za kołnierz. 
Mikasa nadal nie zareagowała. Tylko uważnie studiowała jego ruchy. Dopiero Erwin stanął w obronie Erena. 
- Dość już tego. Nie mam zamiaru tolerować terroru w tym korpusie. - blondyn pewnie stanął przed wściekłym Kapralem. 
Skrywał złość pod maską obojętności, ale co jakiś czas wybuchał. Niczym tykająca bomba, której wybuchu boją się wszyscy.
- Myślisz smarkaczu, że możesz tak mnie lekceważyć? - syknął ze złości ściskając dłoń mocniej. Chłopak zaczął powoli tracić oddech. 
Czarnowłosa chwyciła w końcu rękę Kaprala. To był bardzo mocny uścisk. Nie delikatnie zasugerowała mu, że powinien zabrać swoje łapska od jej brata. 
Levi w końcu odpuścił. Brunet upadł na podłogę głęboko łapiąc powietrze do płuc.
Po chwili jednak zakrztusił się dymem. Uwagę wszystkich przyciągnął zbliżający się smok.
Czarnowłosy spojrzał jeszcze raz na chłopaka i podążył w stronę bestii. 
Szedł wprost na nią dzierżąc w dłoniach ostre jak brzytwa miecze. 
Wyglądał jakby mógł pokonać wszystkich. Widząc go Eren czuł się.. żywy.. 
Wstał szybko i podbiegł do niego. Kapral niezbyt cieszył się z jego obecności.
- Po co za mną leziesz? 
- Pomyślałem, że przyda ci się pomoc.. - chłopak miał nikłą nadzieję, że Kapral się zgodzi.
Tak ich dwójka mogłaby pokonać wszystkie przeciwności. Ten widok zadziwił tych, którzy oglądali ich walkę. Eren idealnie synchronizował się z Kapralem. Te zgranie w czasu, niewielu ludzi to potrafi. Po wszystkim Rivaille jak zwykle narzekał na ubrudzony od krwi miecz. 
Nagle jednak stało się coś niespodziewanego. 
Czarnowłosy dotknął swojego uda. Poczuł silne, przenikające kłucie, które zwiększało się z każdym kolejnym krokiem. 
- Cholera.. - syknął z bólu upadając na ziemię. 
- Co się stało? Jesteś ranny? - chłopak zaczął panikować, i zadawał za dużo pytań.
- Przymknij się i pomóż mi wstać. - odparł zirytowany
Kapral wziął głębszy oddech i stanął na własnych nogach. 
- Zraniłeś się?  - zapytał , widząc jak Levi nadal utyka na jedną nogę. 
Czarnowłosy pokiwał przecząco głową. - To tylko stara rana. Czasami mi doskwiera. 
- Ja.. chciałem przeprosić. - wyszeptał pełnym obaw głosem.
Levi zerknął na niego kątem oka.  
- Ludzie zawsze myślą, że jedno słowo może wymazać ich winę. Nie bądź jednym z tych idiotów, którzy tak myślą. - Eren spojrzał na niego z niezrozumieniem. 
Kapral zawsze był dla niego istną zagadką. Nawet jego zachowanie nie było zrozumiałe dla innych ludzi. Dlaczego jest taki zimny? Czy to ze strachu o to, że mógłby zostać zraniony przez drugiego człowieka? Chłopak długo nad tym myślał, że całkowicie odłączył się od rozmowy z Arminem. 
Dlaczego jego nogi stały się takie słabe? Zupełnie jakby ktoś wypchał je watą. 
- Cholera jasna co tak stoicie?! - wrzasnęła Hanji podbiegając do nich.
- Co się stało? - zapytała zaniepokojona Mikasa. Dziewczyna zacisnęła dłonie na jej ramionach.
- Północna część wioski została zaatakowana. Nie udała nam się uratować ani jednego mieszkańca.. oni wszyscy.. zginęli..  - Eren otworzył szerzej oczy, słysząc jej słowa. 
Do dziś pamięta tamtą noc, kiedy stracił matkę. 
- Musimy natychmiast tam iść! - krzyknął brunet
Czarnowłosy wziął głęboki oddech i złapał go za ramię. 
- Aż tak bardzo śpieszy ci się do grobu? - zacisnął dłoń jeszcze bardziej 
- Nie możemy bezczynnie siedzieć, gdy tam ginie tak wiele ludzi! - odparł pewnym głosem 
Eren nie chciał nawet myśleć co tam się wydarzyło. 
- Musimy podzielić się na grupy. Nie bądź lekkomyślny, sam nie dałbyś rady. - Levi puścił ramię chłopaka. Wszyscy zgodzili się na propozycję utworzenia grup.
- Armin, Mikasa i Erwin - będziecie grupą pierwszą. Waszym zadaniem będzie otoczenie wroga i zaprowadzenie go wprost na nas. 
Eren zamrugał kilka razy , z widocznym niezrozumieniem.
- Wprost na nas? Huh?! - zapytał 
Levi zignorował go i kontynuował monolog. 
- Hanji , ja i.. Eren - imię chłopaka dodał po dopiero po chwili - Zajmiemy się likwidacją wroga. Wszystko zrozumieliście? 
Żołnierze skinęli posłusznie głową i ruszyli w stronę pola walki. Zniszczone domy zamieniły się w walające po całej okolicy pozostałości mieszkań.
Pamiątki.. dziecięce zabawki i zdjęcia oprawione w ramki. Malutkie ciała dzieci, i ciało matki przytulającej do piersi dziecięcą zabawkę. Eren powstrzymał krzyk, zatykając usta dłonią.
Ten widok prawie zwalił go z nóg. 
- Rusz się! Nie przyszedłeś tutaj , żeby to oglądać. - warknął , widząc jak chłopak wpatruje się w zrujnowaną okolicę.
Żaden człowiek nie byłby zdolny wyrządzić takich szkód. Znów to w sobie poczuł, tą piętrzącą się  złość. Bardzo trudno było mu się opanować. Kiedy zauważył ogromnego, uśmiechającego się w ten nienormalny sposób tytana od razu ruszył wprost na niego. 
Kapral obserwował jak chłopak przecina skórę na jego karku, i cielsko upada z hukiem na ziemię. 
Mikasa z pomocą Hanji uwięziły dwa z nich. Rivaille zajął się jednym z nich , drugiego zabił Erwin. 
- Eren ! - krzyknął Armin widząc jak brunet upada na ziemię.  Nie zauważył nadlatującego za sobą smoka. 
Powoli podniósł się z ziemi. Kapral bardzo szybko znalazł się obok niego. 
- Jesteś ranny? - zapytał uważnie go obserwując. 
Brunet pokiwał przecząco głową. - Nic mi nie jest.
- Skoncentruj się w końcu. Nie mam zamiaru zbierać cie potem z podłogi.
Zacisnął mocno pięści , starając się nie zwracać uwagi na to co dzieje się w okół niego. 
Zatrzymał się nagle, kiedy do jego uszu dotarł dziecięcy głos. Był piskliwy, i słychać było w nim przerażenie.
- Proszę mi pomóc.. tutaj jestem! - mała dziewczynka wystawiła rączkę i delikatnie pomachała. Eren szybko do niej podbiegł. Ukrywała się w gruzach swojego domu. 
- Gdzie są twoi rodzice? Jesteś sama? - zapytał , pomagając jej wydostać się na zewnątrz.
Dziecko spojrzał na niego swoimi onyksowymi oczkami i naraz zaczęło płakać. 
- Moja mamusia.. i tatuś - dziecko strasznie płakało - Oni nie żyją.. zabił ich duży.. stwór
Chłopak przytulił dziewczynkę. Doskonale wiedział, co musi teraz przeżywać. 
Po chwili usłyszał wściekły krzyk Kaprala. 
- Co ty tam do cholery robisz?! Myślisz, że sam poradzę sobie z hordą tych gnid?! - nie przestawał krzyczeć.
- Już idę! - odparł - Schowaj się tam.. nie wychodź dopóki nie wrócę, dobrze? - wsadził dziewczynkę do kryjówki. 
Dziecko skinęło główką. 

- Znalazłem dziecko. Potrzebuje naszej pomocy. - chłopak spojrzał na miejsce , gdzie ukrył dziewczynkę. 
Kapral zerknął na niego. - Dziecko? To jest tutaj ktoś żywy? 
Eren zacisnął zęby , kiedy usłyszał w jego głosie dozę rozbawienia. 
- Musimy jej pomóc. - dodał szybko
Czarnowłosy całkowicie stracił swoją cierpliwość. Podszedł do chłopaka i znów chwycił go za kołnierz munduru.
- Mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie, rozumiesz? Nie obchodzi mnie jeden bachor, kiedy tutaj ważą się losy całego miasta! - brunet przełknął ślinę. 
- Jak możesz tak mówić.. każde życie jest ważne. I trzeba je za wszelką cenę ochronić. - wyszeptał spuszczając wzrok na ziemię. 
Kapral puścił go z taką siłą, że chłopak wylądował na plecach. 
- Jeśli teraz odpuścisz.. możesz zacząć się pakować. Nie widzę cię w roli żołnierza, tylko opiekunki. - zakpił wskakując na plecy tytana. 
Brunet zacisnął ze złości pięści. Udowodnię mu, że nadaję się na żołnierza. Pomyślał, bez wahania wskakując na grzbiet przelatującego obok nich smoka.
Starał się utrzymać równowagę, szczególnie teraz, kiedy bestia zorientowała się, że ktoś na niej siedzi. 
Smok zaczął się miotać na wszystkie strony, o mały włos Eren nie spadłby z dwudziestu metrów na ziemię. Kapral otworzył szerzej oczy, kiedy spostrzegł na grzebiecie szalejącej bestii bruneta. 
- Co ten idiota tam robi.. - szepnął przerażony - Eren do cholery ! Złaź z niego w tej chwili! 
- Eren zabijesz się jeśli spadniesz! - nie przestawał krzyczeć. 

Chłopak spojrzał w dół. Był bardzo wysoko. Teraz czuł jak szybko bije mu serce. 
- Udowodnię ci, że nadaję się na żołnierza! - krzyknął wyciągając z pochwy miecz. 
Wbił go  prosto w kark skrzydlatego potwora. Nie pomyślał jednak, że martwa bestia będzie spadała jak kamień, wprost na twardą jak beton ziemię. 
Czarnowłosy uchylił usta, oglądając jak chłopak coraz bardziej zbliża się do ziemi. 
- Ten jeden raz.. - wyszeptał wyciągając linę. 



1 komentarz:

  1. J-ja...l-latałem......l-latałem......
    Jak mi miło spełniłeś moje marzenie o locie na smoku.
    Może i przez chwilę, ale i tak latałem^-^
    To takie piękne*siorb*
    Ty to wiesz Kapralu jak mnie zawsze rozweselić T-T
    To ja się teraz odmeldowuję do chusteczek

    Twój Shinju Eren ^-^

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony