Chciałbym aby zawsze był obok mnie. Nie ważne w jakich okolicznościach, nawet kiedy umierałbym - chciałbym być w jego ramionach. I pomimo tego jak trudno było zdobyć jego zaufanie. Wywołać na jego twarzy uśmiech to w głębi serca jestem pewien, że należy do mnie.
Nie jest kimś kto łatwo okazuje swoje uczucia, kiedyś miewałem wrażenie, że on ich nie posiada, ale wszystko się zmieniło i odkąd go poznałem pozbyłem się ze swojego życia choć trochę monotonności.
Pragnę codziennie wpatrywać się w jego twarz. Ginąć w jego spojrzeniu, czuć jego dotyk na swoim ciele.
Pragnę go.
Uzależnił mnie od siebie, i w tym momencie nie jestem w stanie bez niego prawidłowo funkcjonować.
Obudził mnie krzyk wydobywający się z jego ust. Uchyliłem powieki by oglądać jak z trudem stara się dojść do kuchni. Przeklina mnie pod nosem, za to co zrobiłem mu wczorajszej nocy.
- To był ostatni raz.. cholera - mruknął dotykając swoich lędźwi.
Uśmiechnąłem się do siebie wstając z łóżka. Zauważyłem na sobie jego zirytowany wzrok.
Jest moją obsesją.
- Przestań się tak głupkowato uśmiechać. - syknął ze złości.
Wziął do ręki kubek z kawą. Ale nie zauważył, że przed chwilą wlał do niego wrzątek. Wypadł mu z ręki wprost na kafelkową podłogę.
Ciecz rozlała się po całej kuchni, wraz z porcelanową filiżanką.
Widziałem, jak trzęsą mu się dłonie. Jak ostatnio popełnia zbyt wiele błędów.
Spojrzał na mnie swoimi czarnymi jak smoła tęczówkami.
- To twoja wina. - powiedział ze złością wychodząc z kuchni do łazienki.
Pozbierałem ostre kawałki tego co zostało z filiżanki, a podłogę przetarłem ścierką.
Wyszedł z łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół bioder. Wpatrywałem się w niego z fascynacją.
To było takie interesujące kiedy mięśnie na jego plecach poruszały się gdy wykonywał jakąś czynność.
- Pójdziesz ze mną dziś na spotkanie.
- Z kim mamy się spotkać? - zapytałem zaciekawiony.
- Dowiesz się później. - odparł zapinając guziki swojej koszuli.
Skinąłem głową , posłusznie - niczym pies.
- Poczekam na zewnątrz. - wyszeptałem ubierając kurtkę.
Nawet mnie nie usłyszał.
___________
- Nie stój tak jak słup soli, Eren. - wycedził Levi popychając mnie do przodu.
- Jak zwykle punktualnie. - powiedziała siedząca przy stoliku kobieta.
A to kto? - dodała spoglądając na mnie.
- Znajomy.. - odparł uśmiechając się.
Rivaille spojrzał na mnie sugerując, że powinienem się przedstawić.
Ja jednak tego nie zrobiłem. Chociaż wiedziałem, że on bardzo nie lubi gdy nie wysłuchuje jego poleceń.
Widziałem, że ma drobne problemy aby bezboleśnie usiąść na krzesło.
- Nie będzie ci chyba przeszkadzać, jeśli od razu przejdę do rzeczy. - powiedziała kobieta poprawiając burzę loków na głowie.
Rivaille kiwnął głową, wpatrując się w nią.
- Wiem z doświadczenia, że ludziom nie warto jest ufać. Mimo pewności co do tego, postanowiłam złamać tę zasadę. Dokumenty o które prosiłeś są w tej teczce.
Levi uśmiechnął się delikatnie.
Reszta spotkania minęła szybko. Tajemnicza piękność opuściła lokal zostawiając mnie z kapitanem sam na sam.
Po chwili jego wzrok przeniósł się na mnie.
Przysunął się do mnie, a ja po chwili poczułem na swoim udzie jego dłoń.
- Pójdziemy do toalety? - wyszeptał muskając swoim oddechem moją szyję.
Przełknąłem ślinę wpatrując się w jeden punkt przed sobą.
- R-razem? - zapytałem cicho.
Przytaknął zaciskając dłoń.
- To ryzykowne.. - wyszeptałem zakłopotany.
Nie wiedziałem jak mu odmówić.
Kapitan nie dał za wygraną, zaciągnął mnie do kabiny w której strefa intymności nie istniała.
- Zrobimy to tutaj.. - wyszeptał rozpinając moje spodnie.
Próbowałem go powstrzymać, ale jak zwykle zwyciężył.
Sprawił, że moje serce o mały włos nie wyskoczyło z piersi. Czułem tylko jego szybki oddech na swoim karku.
Dotykiem błądził po moim ciele, nie interesowało go, że ktoś mógłby nas nakryć. Tak jakby nic innego w tamtej chwili nie istniało.
Serce zamarło mi w piersi kiedy usłyszałem czyiś głos. Starałem się być jak najciszej, a on jak na złość poruszał się we mnie jeszcze szybciej.
Zatkałem usta dłonią. To już nie było przyjemne, chciałem aby skończył.
- Przestań.. - wyszeptałem słabo.
On jednak nie słuchał. Kiedy nieznajomy opuścił łazienkę, Levi obrócił mnie twarzą do siebie.
Ubrał się, ale nie pozwolił mi wyjść. Zablokował zamek.
Ujął moją twarz w swoje dłonie i spojrzał mi prosto w oczy.
- Wyjeżdżam. - zaczął cicho.
Obserwował jak szybko zmieniła się mimika mojej twarzy.
- Mam wyjechać z tobą? - zapytałem szybko
Kapitan pokręcił przecząco głową, pomimo, że w duchu modliłem się aby tego nie zrobił.
- Dokąd..? - dodałem drżącym głosem.
- Jeśli ci powiem, podążysz za mną. - odparł opuszczając ręce wzdłuż ciała.
Zmarszczyłem brwi. Prawdę mówiąc w tamtej chwili nie zrozumiałem ani słowa, nie wziąłem tego na poważnie.
- Chcę wyjechać z tobą. - powiedziałem pewnym głosem, uśmiechając się.
Levi odwzajemnił uśmiech składając na moich ustach delikatny pocałunek.
- Masz przed sobą całe życie, poradzisz sobie. - przejechał palcem po mojej twarzy.
Przecież nie jesteś już dzieckiem.
- Pójdę za tobą gdziekolwiek będziesz. - odparłem , po chwili poczułem, że z dłoni ścieka mi coś mokrego.
- Przestań płakać.. - powiedział Levi ścierając mi z policzka łzy.
- Nie jestem w stanie bez ciebie zaczerpnąć oddechu.. - wyszeptałem - Kapitanie..
Nie chciałem aby tak się stało. Abym musiał oglądać jak wymija mnie i wychodzi.
Nie zrobił tego tak jak zawsze, teraz to przypominało ucieczkę.
Wybiegłem za nim. Nie było go już w restauracji.
Bez wahania opuściłem budynek, nie przeszkadzała mi nawet ulewa. I to, że cały przemokłem.
- K-kapitanie? - szeptałem do siebie szukając wzrokiem jego osoby.
Jego spojrzenia w tłumie obcych ludzi. Byłem prawie pewien, że skonam pomiędzy nimi.
____________
Wracałem do domu, będąc prawie pewnym, że już więcej nigdy go nie zobaczę. Ale to nie może być prawdą, że go straciłem.
I wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie niczym fala.
Zmrużyłem oczy aby lepiej przyjrzeć się osobie siedzącej na przystanku. Kiedy zobaczyłem te oczy, bez wahania pobiegłem przez ulicę. O mały włos nie wywołując wypadku.
- Nie pozwolę ci odejść.. - wyszeptałem stając przed nim.
On przeniósł swój wzrok na mnie. Zerwał się z miejsca chwytając mnie za kołnierz i przyciskając do ściany.
- Każdy człowiek, którego pokochałem ginął.. - warknął ze złością
Czy to aż tak cię dziwi, że nie chcę aby ten los spotkał ciebie? - dodał szarpiąc chłopaka.
Otworzyłem delikatnie usta, wpatrując się w zmartwioną twarz kapitana.
- Prędzej umrę bez ciebie, niż u twojego boku. - odpowiedziałem .
Pierwszy raz widziałem aby Kapitan nie umiał znaleźć słów i odpowiedzieć na to co powiedziałem.
- Zostań ze mną. - dodałem
Kapitan uśmiechnął się delikatnie. Ale w tym uśmiechu nie było ani odrobiny szczęścia.
On doskonale wiedział, że nie pozwolę mu odejść. A mimo to spróbował.
Przytuliłem go. Objąłem ramionami, najmocniej jak potrafiłem.
I znów poczułem ten odurzający zapach, który tak uwielbiałem.
- Przez ciebie poczułem się słaby. Dobrze wiedziałem do czego potrafią doprowadzić człowieka uczucia. A pomimo tego zostałem przy tobie.
Mógłbyś choć raz mnie posłuchać, i pozwolić mi odejść. - wyszeptał puszczając mnie.
- Wiesz, że nigdy na to nie pozwolę. - odpowiedziałem pewnym głosem.
Levi przetarł twarz dłońmi, tak szybko podszedł do mnie i pocałował.
- Popatrz do czego mnie doprowadziłeś, Eren. - mruknął odrywając się od moich ust.
I nic w tamtej chwili nie liczyło się bardziej od jego ust. Delikatności jego pocałunków i pewności, że nie odejdzie... THE END XD
____________________
Dziękuje wam, że tyle czasu czytaliście to opowiadanie.
Nie martwcie się, mam jeszcze dużo planów, które chcę zrealizować ^^ Może kiedyś powrócę do tego opowiadania.. ale na razie to koniec.
Wybacz, że tak długo nie pisałam komentarzy ;-;
OdpowiedzUsuń.
.
.
A co do opowiadania.
Czytając to i słuchając nastrojowej muzyki aż łezka się w oku kręci :c będę czekać na kontynuacje c: życzę dużo weny~!
Hikasa
a mi nawet łezka poleciała...
OdpowiedzUsuńwspaniale... tylko taki jeden duży minus- "koniec" hliphlip...
przez chwilę myślałam, że źle się skończy ale koniec mi się spodobał i to bardzooooo...
Zauważ jak dużo dało Ci to opowiadanie zrobiłaś milowy postęp, jest naprawdę świetnie
bardzo pozdrawiam i bardzo czekam na kontynuację- buziaki
KMM
To bylo po prostu piekne. Czekam az zrealizujesz jakis ze swoich planow o ktorych wspomnialas. <3
OdpowiedzUsuńJakoś za krótko. D:
OdpowiedzUsuńMimo to bardzo mi się podobało. ^-^
Tę historię czytałam w całości z 5 razy. Sklamie jeśli nie powiem, że faworyzuje 1 odcinek. *tyle seksu i brutalności wow*
Życzę szczęścia.~
Kitsune
Omgomgomgomgomgomgomgomgomg... Jako happy end! Gdyby nie to ze czytam to w szkole skakałabym pod sufit
OdpowiedzUsuńWczoraj w godzinach wieczornych, gdy na dworze panował już mrok, a niebo spowiła hebanowa płachta chmur przysłaniając gwiazdy, napalony na yaoi Hakito, odruchowo wpisał w wyszukiwarkę "Eren x Levi". Jego oczom ukazała się cała masa zdjęć oraz linków. Jeden z nich, wyglądał wyjątkowo zachęcająco, co wystarczyło, by ten niepoprawny dzieciak najechał kursorem na niego i kliknął lewy przycisk, który automatycznie przeniósł go na ów blog. Nie marnując czasu, od razu zabrał się za pochłanianie pierwszego rozdziału, co chwila rzucając jakąś obelgę w stronę bohaterów, a niekiedy i autorki samego opowiadania. Wielokrotnie ocierał z kącików oczu łzy, które uparcie usiłowały wypłynąć z kanalików łzowych i zmoczyć jego twarz, kiedy czytał o samochodach, metrze czy zupkach błyskawicznych tudzież niezgodnościach między rozdziałami, ale nawet to, nie powstrzymało go przed kontynuowaniem czytania. Z upływem godzin zaczął żałować, że ów kilkadziesiąt liter, tworzących wyrazy, składających się w zdanie, były na tyle intrygujące, by zmusić go do otworzenia strony. Od opowiadania odciągnąć go mogły jedynie domagania się o toaletę pęcherza oraz wyraźna tęsknota żołądka za lodówką.
OdpowiedzUsuńOczy piekły go niemiłosiernie, wszystkie kończyny drętwiały, a ciało domagało się wielogodzinnego odpoczynku. Jednak jego chory umysł nie dał się tak szybko. Dotrwał do trzeciej w nocy- 20 rozdziału.
Następnego dnia, w nieco lepszym stanie kontynuował lekturę. Poraziła go kolejna dawka sadyzmu Rivaille'a, nieporadności Erena oraz niepotrzebna obecność Mikasy, która już w anime była niepotrzebnym elementem, który jedynie utrudniał rozkwit miłości kaprala do rekruta.
I kiedy już doszedł (bez podtekstów) do trzydziestego szóstego rozdziału, i spokojnie uronił łzę nad ostatnim pocałunkiem tejże serii, zabrał się za pisanie wyczerpującego komentarza o treści:
Opowiadanie szybko przypadło mi do gustu, mam nadzieję, że kiedyś postanowisz je kontynuować (o ile już tego nie robisz), natomiast wcześniej znajdziesz sobie betę (o ile już jej nie masz). Określenia często się powtarzały, przecinki latały, a tekst przeskakiwał do następnego wiersza. Ze dwa razy nastąpiła zmiana czcionki, ale myślę, że to tylko niedopatrzenie autora. Pojawiło się kilka niezgodności między rozdziałami. Gdzieś uciekło wyjście z lasu i zakwaterowanie w hotelu. Wydaje mi się, że odrobinę przesadziłaś z brutalnością Leviego, w niektórych momentach było to dość niesmaczne, choć to tylko moja opinia. Niektóre sceny były za krótko opisane, zbyt szybko przechodziłaś do konkretów.
Ale wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy mamy jakiś limit, wszyscy popełniamy błędy.
A na koniec, by zamknąć komentarz odnośnie całej serii, dodam tylko, że odwaliłaś kawał dobrej roboty. Jestem z Ciebie dumna.
Pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny,
Hakito-san
Wow... To już koniec.
OdpowiedzUsuńTo było piękne.
Naprawdę się cieszę, że trafiłam na tego bloga. Nie żałuję czasu spędzonego na czytanie go. Były błędy jak i powtórzenia, ale to już wiele osób mówiło, i nie o tym chcę napisać.
Ale serio zabrakło mi słów.
Chyba nadal nie dotarło do mnie, że to już koniec XD
No to na koniec powiem tylko: dziękuję. Serio dziękuję za to opowiadanie.
NIE!!!!!!!!ZABIJE ZNAJDĘ I ZABJE PRZECZYTAŁAM CAŁE OPOWIADANIE JEDNEGO DNIA. I PODRODZE ZDĄŻŁAM ODKRYĆ NOWY WYMIAR NIENAWIŚCI a dotego zakochałam się w tym skurwysynie Levim :'(
OdpowiedzUsuńDzięki za świetne opowiadanie:) jak dla mnie było idealne, nie zwracałam uwagi na małe błędy bo sama ich sporo popełniam, więc tym nie musisz sie przejmować i tak najważniejsza jest treść, a była ona wspaniała, na dowód tego mamy powyższy komentarz należący do mojej najlepszej przyjaciółki. Nie przepada za yaoi, ale wierz mi opowiadanie jej sie spodobało. I jeszcze na koniec. Gdybyś miała pomysł na kontynuacje to go wykorzystaj bo opowiadanie jest WSPANIAŁE:)
OdpowiedzUsuńJeeeeeeezu jakie słodkie *^* umieram, mam łzy w oczach i czuję się taka spełniona :333 muszę przeczytać twoje inne opowiadania... cudownie piszesz a ta końcówka *łapie się za policzki* była cuuuuuudowna ;w; moge nawet powiedzieć że się zakochałam ale nie tylko w opowiadaniu ;o; tylko szkoda że to koniec... :c zabieram się za następne, weny życze w następnych opowiadaniach :DDD
OdpowiedzUsuńJezusiu jak ja ci talentu zazdroszczę <3 Podziel się ze mną xD
OdpowiedzUsuńA co do tego opowiadania:
*jest świetne
*jest na maxa słodkie
*jest mega wciągające
*jest mrok i światłość (za co cię podziwiam)
*kocham ten blog
Życzę weny i weny *_*
Mam tylko jedno słowo "talent" ty porostu masz talent. Popełniasz błędy, niedopatrzenia ale samą akcją opowiadania, wyrażania emocji oraz (czasem) niedokończonym wpisem zachęcasz nas do wyczekiwania i czytania twojego bloga.
OdpowiedzUsuńOd:Yui
P.S. Wiedz, że nienawidzę czytać ale twoje opowiadanie mogę przeczytać 10 razy z rzędu.
Boże najpiękniejsze Kocham Cie Jezu aż mi się chce płakać że to koniec tej historii ;( jestem na maxa zachwycona. Nie umiem tego opisać ale czytając to miałam tyle emocji że soabziabzi. Jejku naprawdę to jest takie wspaniałe
OdpowiedzUsuń