Witam was serdecznie o godzinie czwartej rano XD Piszę to specjalnie dla was bo wiem, że na pewno czekaliście na kolejną notkę. Oto i ona, poznajcie moje dobre serce :DD
Mam ostatnio bardzo dobry humor, a od wczoraj jestem naprawdę szczęśliwa. Już trzeci raz oglądałam odcinek mojego ukochanego serialu, wiecie o jaki mi chodzi moje słodkie Sherlocki :DD
Anyway, zapraszam do notki bo zaczynam przynudzać XD
Pewien człowiek powiedział mi kiedyś, że powinienem przestać żyć w kłamstwie i wyrwać się z tego piekła w którym żyłem.
Ale to nie było tak łatwe jak z początku myślałem. Cała moja przeszłość, którą postanowiłem zostawić za sobą wypełniłem wspomnieniami. Nie były czymś co chciałabym zapamiętać i wspominać
grudniowymi wieczorami ze szklanką kawy w dłoni.
Byłem przerażony, zamykając swoje oczy widziałem dawnego siebie, zabijałem i rabowałem niewinnych ludzi zabierając im dobytek na, który często pracowali całe swoje życie.
W organizacji poznałem pewną dziewczynę. Była rok może dwa lata młodsza ode mnie, jednak jej umiejętności walki każdego powalały na kolana. Nikt nie chciał z nią zadzierać, a ja cieszyłem się, że
zadaję się właśnie z taką osobą. Kiedy każda komórka twojego ciała jest przesiąknięta złem i nienawiścią nie podejmujesz dobrych decyzji. One względnie mogą wydać się prawidłowe, ale dopiero po czasie
dochodzi do ciebie, że popełniłeś błąd.
Amelia przypłaciła tą pomyłkę swoim życiem. Chciała zabić naszego szefa, ja od razu powiedziałem jej, że to zbyt ryzykowne. Ona jednak uwielbiała takie wyzwania, pomimo, że nie wiedziała nawet
jak on ma na imię.
Poradziła sobie z dwudziestoma świetnie wyszkolonymi wojownikami, ale z szefem nie dała rady.
Po tym zdarzeniu wiele razy zastanawiałem się czy nie powinienem odejść. Od tej myśli powstrzymywał mnie mój były przyjaciel Ritsu, który z biegiem czasu okazał się zdradliwą suką.
Zrobiłem to dopiero gdy całą naszą organizację i dotychczasowe życie zalał deszcz radioaktywnych, węszących wszędzie żołnierzy.
Nikt z nich nie znał swojej historii, ani nawet imienia. Te sprytne szumowiny wymazały im pamięć i wbili im do mózgu rozkazy aby nas wszystkich powybijać jak zwierzęta.
Nie byli tak trudni do pokonania jak przypuszczałem. Gdy razem z Ritsu wszystkich ich pozabijaliśmy postanowiłem, że czas już zacząć normalne życie.
Takie w którym rankiem obudzę się w wygodnym łóżku ze świadomością, że nikogo dzisiaj nie muszę zabić.
Tak też zrobiłem. Ritsu obiecał, że nigdy mi tego nie wybaczy i to też było prawdą.
Mimo, że nie miałem do kogo wracać po tym jak całą moją rodzinę pożarły tytany wyjechałem do małej wioski z dala od większych miast.
Tam po pewnym czasie pewien chłopak w moim wieku o imieniu Erwin zaproponował mi żebym wstąpił do wojska.
Długo się nad tym nie zastanawiałem.
Nie było tak łatwo jak przez cały czas myślałem. Ciężka praca, ćwiczenia i dyscyplina stała się moją codziennością. To właśnie dzięki tym trzem ważnym rzeczom zrozumiałem, że bez odpowiedniej
dyscypliny człowiek niczego nie zrozumie.
Zdobywałem coraz większe stopnie, i tak po kilkunastu latach ze zwykłego żołnierza stałem się Kapitanem.
Trafiłem do oddziału nadzwyczajnego. Byli tak sami najlepsi żołnierze, po paru miesiącach z nimi zrozumiałem jednak, że żaden z nich mi nie dorównuje.
Traktowałem ich jednak jak przyjaciół, i starałem się ochronić za wszelką cenę..
- Rivaille? - szturchnął go Chris widząc jak siedzi zamyślony.
Levi ocknął się spoglądając na niego szybko.
- Wszystko w porządku? - zapytał siadając obok niego na łóżku.
Kapral uśmiechnął się słabo przecierając zmęczoną brakiem snu twarz. - Tak, nic mi nie jest.
- Co będzie z Erenem? - dodał zmartwionym głosem.
Czarnowłosy nie odpowiedział na jego pytanie, zamiast tego wstał szybko i wyszedł z pokoju do małej znajdującej się naprzeciwko łazienki.
Nachylił się nad umywalką odkręcając zimną wodę. Nie spał od dwóch dni i ból głowy po uderzeniach Erena zaczął uprzykrzać mu życie. Wytarł mokrą twarz czystą chusteczką i cichym krokiem skierował się
do pokoju bruneta.
Od kilku minut spał spokojnie. Jego klatka piersiowa unosiła się delikatnie po czym z powrotem opadała.
Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi po czym położył się obok niego. Sen od razu go dopadł, postanowił przespać się choć trzy godziny.
Obudził się nagle, a raczej zerwał się z łóżka słysząc krzyk Chrisa w pokoju obok.
W jego głowie pojawiały się najczarniejsze scenariusze.
Jakie było jego zdziwienie kiedy wchodząc do pokoju zastał stojącego na sofie blondyna, który trząsł się jak osika i zdezorientowanego Erena obok.
- Co tu się dzieje? - zapytał zirytowany
Blondyn przełknął ślinę robiąc kilka niepewnych kroków w stronę Leviego.
- Coś jest pod szafą.. - wskazał palcem na stojący naprzeciwko ich stary mebel.
W całym mieszkaniu unosił się specyficzny zapach starego drewna.
Wzrok Kapitana przeniósł się na stojącego nieruchomo Erena.
- Wyjaśnij mi natychmiast co tutaj się do cholery dzieje. - warknął odtrącając dłonie blondyna ze swojego ramienia.
- Ja.. również obudziłem się przez jego krzyk. Przybiegłem tutaj i po chwili coś pod szafą zaczęło wydawać dziwne dźwięki.. - odparł cicho a jego gardło bardzo się ścisnęło i przypominało teraz słomkę do picia niżeli ludzki narząd.
Levi przetarł dłońmi twarz śmiejąc się pod nosem. To zdecydowanie był śmiech z nutką załamania.
- I woleliście krzyczeć w niebo głosy zamiast sprawdzić co tak naprawdę tam się znajduje? - zapytał nie dowierzając.
- Ja.. ja nie krzyczałem, sir. - powiedział Eren, spuścił głowę widząc surowy wzrok kapitana na sobie.
Levi bez wahania podszedł do szafy rodem z archiwum x i ukucnął przy niej.
Wyciągnął dłoń a po sekundzie poczuł pod palcami coś bardzo miękkiego. Delikatnego.
Kiedy próbował wyciągnąć niewiadomą rzecz na zewnątrz znów zaczęła wydawać dziwne odgłosy. Przypominało to stłumiony pisk i MRUCZENIE.
Odwrócił się do nich trzymając w dłoniach małą, czarną kuleczkę. Ów kotek miał zielone oczka i bardzo krótki ogonek, a jego rozmiary nie były wielkie jeśli zwierzak zmieścił się w dłoni Kapitana.
- Tego się obawiałeś? - zapytał sarkastycznie , patrząc na niego z litością.
Chris uśmiechnął się słabo podchodząc do Leviego. Ten od razu wsadził mu do rąk zwierzę.
Jego wzrok padł na siedzącego na kanapie Erena.
Od razu usiadł obok niego.
- Nie bądź taki spięty, Eren. Naprawdę aż tak bardzo się mnie boisz? - zapytał patrząc jak jego wzrok ląduje na podłodze.
Levi uśmiechnął się delikatnie, prawie niezauważalnie przejechał palcem po jego skroni kończąc na zaciśniętych w linijkę ustach chłopaka.
Przybliżył się do niego przystawiając swoje wargi do jego ucha.
- No to będziemy musieli rozwiązać ten problem , prawda? - wyszeptał gładząc gorącym powietrzem jego wnętrze. Miejsce te są bardzo wrażliwe więc Eren zadrżał odrobinę co Levi zdołał wyczuć bez problemu.
- Sęk w tym, że nie dajesz mi szansy abym mógł to zmienić. Dasz mi tę szanse, Eren?
Rivaille miał całkowitą rację co do tego, że Eren najzwyczajniej w świecie się go obawia.
Ale doskonale wiedział też, czyja to wina, że tak właśnie jest.
Cisza, którą brunet karmił go od dobrych kilku minut była dla niego co najmniej kłopotliwa.
- Nie oczekuję, że usiądziemy razem i trzymając się za ręce wszystko sobie wyjaśnimy. Chciałbym tylko abyś zaczął zachowywać się normalnie.
Eren zmarszczył brwi i podniósł swój głos. Odrobinę za głośno.
- To może na początek powinieneś odrobinę się odsunąć, sir.
Na szczęście Chris kilka minut temu opuścił pokój.
- Dlaczego? Czy to komplikuje w jakiś sposób naszą rozmowę? - zdziwił się
- To sprawia, że nie czuję się zbyt komfortowo, sir.
- Nie musisz tak się do mnie zwracać. - powiedział odsuwając się od chłopaka.
Eren skinął głową wstając powoli.
- Dokąd idziesz? - zapytał Levi obserwując chłopaka.
- Powinniśmy niedługo wyruszać, jeżeli chcemy dotrzeć na miejsce jeszcze dzisiaj.
Czarnowłosy zmrużył odrobinę oczy.
- Masz rację. Nie ma sensu zwlekać. - uśmiechnął się szybko stając przed Erenem.
Niektóre sprawy są priorytetowe. - dodał całując go.
Zrobił to tak szybko, że brunet nie zdążył nawet zareagować w żaden sposób.
***
- Zabierz mi to kudłate coś sprzed nosa! - warknął kiedy Chris zaczął przedrzeźniać się z Levim.
Naburmuszył policzki przytulając kociaka do piersi.
- To coś ma już imię, ignorancie. - prychnął.
- Jak mnie nazwałeś? - zapytał zimno, spoglądając na niego zabójczym wzrokiem.
- Naprawdę, jak on.. - Eren spojrzał niepewnie na zwierzę
- Ona - poprawił go szybko Chris - I ma na imię Figa.
- Figa? Jak ten.. - zaśmiał się Levi
- Cicho bądź, lepiej z nią nie zadzieraj. Jest bardzo groźna. - powiedział a z pyszczka zwierzęcia wydał się cichy pomruk.
- Przestań chrzanić. To zwykły kudłacz. Więcej szkody niż pożytku. - prychnął kierując dłoń na grzbiet Figi.
Nie zauważył, że kociak już dawno przygotował swoje ostre jak brzytwa pazurki, które wykorzystał na skórze dłoni Leviego.
- Przeklęte zwierzę. - warknął wycierając chusteczką krew z dłoni.
Zostaw go gdzieś i wyruszamy.
Chris zmarszczył brwi patrząc na kapitana.
- Nie ma mowy. Ona idzie ze mną. - wyszeptał
- Nie musisz zachowywać dystansu większego niż dwa metry, Eren. Nie mam zamiaru odwdzięczyć ci się za te siniaki. - rzekł chłodno widząc jak chłopak idzie daleko za nim.
- Przepraszam, sir.. ja po prostu.. - zaczął
Levi czekał na jego odpowiedź z zaciekawieniem. - Hmm?
- Boję się, że to znowu się wydarzy. - odparł cicho
Kapitan westchnął głęboko.
- Strach tutaj akurat jest ci najmniej potrzebny. Twoje opanowanie i silna wola będą kluczowe, jeżeli chcesz z tym wygrać. - oznajmił - Pomogę ci, Eren. - uśmiechnął się widząc, że choć przez chwilę przestanie się tym zadręczać.
Ich rozmowę przerwał głos Chrisa.
- Uwaga.. jesteśmy na miejscu. - powiedział widząc przed sobą ciemne wejście do jaskini.
Z początku wszystko wydaje się proste..
No no... rozdział jest trochę dłuższy^^ No i oczywistym jest, że na niego czekaliśmy! Figa~ już ją lubię, koty <3 <3 <3 Co dalej... a nie wiem. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńAleż przyjemne uczucie towarzyszyło mi podczas czytania tego opowiadania, jejciu! Wspaniałe, uwielbiam Cię. :( Weny życzę i dużo, dużo dobrego humoru!
OdpowiedzUsuńTo było świetne, ale że ci sie chciało tak wcześnie pisać ;o
OdpowiedzUsuńPiszesz superaśnie. Kiedy następna część?
OdpowiedzUsuńSłodkości! <3 Czekam na więcej. :3
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem coraz ciekawiej c: akcja się rozwija >.< :D teraz pozostaje tylko czekać na kolejne rozdziały c: i ten kotek *.* Figaaaa-chan *.*
OdpowiedzUsuńHikasa
Huhu! Kiedy kolejny odcinek? *.*
OdpowiedzUsuńNie no, to jest tak świetne, że nie umiem znaleźć słów, by to opisać. Ty byś pewnie znalazła, bo dobieranie słów wychodzi Ci prześwietnie! I Levi taki boski... W ogóle! Gdy zaczynałem czytać ten blog nie miałem jeszcze skończonej serii Shingeki. No i teraz każde spojrzenie Levi'a na Erena wyglądało całkiem inaczej, dwuznacznie... No wiesz Ty co, spaczyłaś mi mózgownicę! xD Codziennie zaglądam z nadzieją, że pojawi się nowy rozdział, więc dziś postanowiłem, że zostawię po sobie ślad. @_@ Tak więc raz jeszcze - świetne! xD I czekam z niecierpliwością i ze ślinotokiem na kolejny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam tego opowiadania tak długo bo byłam w szpitalu ale teraz je pochłonęłam na jednym wdechu. Chcę więcej. :3 (szkoda tylko, że Eren się teraz trochę zmienił ale mam nadzieję, że nie będzie tak do końca ;d) Teraz muszę się zaspokoić twoim opowiadaniem bo manga została zlicytowana (;.;) więc mam nadzieję, że szybko będzie kolejny rozdział. :3
OdpowiedzUsuń"- Masz rację. Nie ma sensu zwlekać. - uśmiechnął się szybko stając przed Erenem.
OdpowiedzUsuńNiektóre sprawy są priorytetowe. - dodał całując go. "
To było niesamowicie urocze, mam nadzieję iż Levi zrozumiał w końcu samego siebie i dojdzie do tego, że przecież kocha Erena. Jejku nie mogę się doczekać następnej notki. Kiedy ona się pojawi ?
Pozdrawiam cieplutko <3
Przeczytałam Twojego bloga w 4 godziny, jestem wręcz zauroczona *-*
OdpowiedzUsuńMieć taki talent do pisania to naprawdę rzadkość! :)