poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział XIV

Rozdział 14 gotowy :) Jest dość krótki, i bardzo emocjonalny.
Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^ Ciekawa jestem czy kapitan będzie zadowolony z ucieczki Erena, i czy czasami nie będzie chciał nauczyć go posłuszeństwa. A teraz zapraszam do lektury.. i proszę o komentarze pod postem :))


Próbowałem ci się oprzeć, jednak nie dałem rady zatrzymać twoich ust wędrujących po moim ciele, twoich smukłych dłoni i silnych ramion obejmujących mnie w pasie.
Przez przypadek strąciłem dłonią leżące obok mnie buteleczki z różanymi emulsjami. 
Gdy spadły na podłogę, poczułem w nozdrzach ich charakterystyczny, upająjący zapach.
Całowaliśmy się zachłannie. Zastanawiałem się czy w tych pocałunkach nie było strachu, obawy przed czymś co może niedługo nastąpić.
Objąłem dłońmi jego twarz  wpatrując się w niego. 
Jak mógłbym żyć bez Ciebie? Nie byłbym w stanie nawet samodzielnie oddychać.
Nasze ciała splecione są w jedność, trzymasz mnie w swoich objęciach i szybko we mnie wchodzisz, ale robisz to tak abym nie cierpiał.
Znów coś strąciłem, usłyszałem tylko cichy pomruk wydobywający się z twoich ust. Poruszasz się coraz szybciej, a ja przymykam  oczy próbując odnaleźć siebie. 
Czym ja właściwie się stałem?
Niedługo potem skończyliśmy. 
Wszedłem z nim pod prysznic. Nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa, woda spływała po jego włosach na resztę ciała. Miał zamknięte oczy a pomimo tego ja nadal czułem ich chłód. 
Przeczesał je dłonią, nalewając na nie coś dziwnego. Nie miałem pojęcia co to takiego, ale byłem pewny, że to musi być coś niezwykłego.
Wcierał to we włosy, a na nich zaczynała pojawiać się piana. Po chwili spłukał je gorącą wodą.
Przysunął się do mnie, i nalał jeszcze odrobinę na swoje dłonie dotykając moich wilgotnych włosów.
Delikatnie je masował, wciąż nie przestawał się uśmiechać. Robił to czule, i w tamtej chwili jego ręcę wydawały się.. ciepłe?
Dotknął mojego policzka i mojej szyi. Po sekundzie poczułem jak piana spływa mi po twarzy, przymknąłem oczy i znów poczułem jego język w ustach.
- Poczekaj.. - szepnąłem odsuwając się od niego, byłem przyparty do kafelek.
Czy mam go zapytać o zabójstwo Erwina? Czy jeślibym to zrobił byłaby to słusza decyzja?
- Coś nie tak? - odparł napierając na mnie swoim nagim ciałem.
Teraz w kabinie było bardzo duszno. 
- Zabiłeś go? - zapytałem wprost, a mój głos w tamtej chwili wydał się taki przerażony.
Spojrzał na mnie swoim wzrokiem, a ja starałem się wynieść z niego jak najwięcej informacji.
Po chwili jego oczy skierowały się na ścianę za mną. 
- Zrobiłem to co uznałem za słuszne. - odrzekł 
Nie mogę opisać uczuć jakie w tamtej chwili mi towarzyszyły. Czułem narastającą złość, piętrzyła się we mnie szukając drogi ucieczki. I znalazła. Najczęściej taką drogą są usta, to one wypowiadają słowa, które bardzo często niszczą to co staraliśmy się pielęgnować i to o co się troszczyliśmy. Nie byłem w stanie ich zatrzymać.
- To.. to nieprawda, tak? Żartujesz sobie ze mnie.. odpowiedz! - krzyknąłem wychodząc z kabiny i opasając biodra ręcznikiem.
- Nie było innego wyjścia. Nie mam zamiaru jeszcze ginąć. - jego głos był pewny i przepełniony obojętnością.
- Jesteś.. jesteś obrzydliwy! Brzydzę się tobą! Ty cholerny, bezduszny idioto! 
Nie mam pojęcia, kiedy zabrał swoje ciuchy i jak szybko wyszedł z łazienki zostawiając mnie samego..
Zacząłem płakać i krzyczeć. Tak głośno i dosadnie chciałem dać mu do zrozumienia, że jest takim okropnym, pozbawionym emocji egoistą. 
Zdarłem sobie gardło, gdy już wyszedłem z łazienki pokój był pusty. 
I w tamtym momencie poczułem  czyiś dotyk na ramieniu. Odwróciłem się i przed sobą zobaczyłem Ritsu.
- Co ty tu do cholery robisz?! - warknąłem.
On uśmiechnął się podchodząc coraz bliżej. Z każdym wykonanym przez niego krokiem, ja odsuwałem się w tył. W końcu napotkałem przeszkodę, i z hukiem upadłem na kanapę.
Ręcznik nieznacznie się obsunął, nie ukazał jednak niczego więcej prócz kawałka moich bioder.
- Oh, co za widoczki. - wyszeptał siadając obok mnie. 
Złość jakby wyparowała, byłem przerażony jego obecnością. Dobrze wiedziałem, że z ich dwojga to Rivaille jest w miarę normalny.
- Wynoś się! - warknąłem, gdy jego dłonie zaczęły dotykać mojej klatki piersiowej.
- Ciii.. - przyłożył mi palec do ust. - Uwiniemy się miziaczkiem. 
Przyparł moje ciało do kanapy, sam zaczął się rozbierać.
- Puszczaj mnie! - krzyknąłem uderzając go w brzuch. Czułem w sobie niewyobrażalną siłę.
- Ty pojebany zboczeńcu! - wrzasnąłem znów do uderzając.
Wstałem gdy on nadal zwijał się z bólu. 
- Myślisz, że jestem słaby? - kopnąłem go z impetem w twarz. - Ty gnido! 
Powtórzyłem to jeszcze kilka razy, przestałem gdy już się nie ruszał. Nie sprawdziłem czy w ogóle żyje. 
Ubrałem swoje ciuchy, wychodząc z pokoju hotelowego.
Na zewnątrz było chłodno, wiosna dopiero się zaczynała. Nie miałem swojej ojczyzny, nie miałem nikogo przy sobie. Właściwie wszystko było mi obojętne. Szedłem przed siebie, nawet nie patrząc na ulicę, właśnie takim sposobem mało brakowało abym wpadł pod samochód.
Kierowca coś krzyknął, a ja uspokajałem się aby nie podejść do niego i nie zrobić mu krzywdy.
Miałem przy sobie trochę pieniędzy, skierowałem się do jakiegoś baru.
Po drodze zauważyłem w oknie restauracji kapitana siedzącego ze swoim bratem.
To ja tutaj ledwo powstrzymuję się aby nie zrobić czegoś głupiego, a on spokojnie jada sobie ze swoim braciszkiem w jakiejść eksluzywnej restauracji.
Pech chciał, że zaczął padać rzęsisty deszcz. Stałem po drugiej stronie ulicy, obserwując ich. 
Po kilku sekundach w deszczu, przemokłem do suchej nitki.
Spojrzałem na swoje dłonie, łapiąc do nich duże krople, które spływały mi po nadgarstku.
Pośród przejeżdżających samochodów, spostrzegłem, że właśnie się we mnie wpatruje. 
Gdy wstał do stolika i znikł mi z oczu, zacząłem  szybko biec przed siebie. 
Nie byłem w stanie spojrzeć mu w oczy, nie po tym co zrobił.
W tym tłumie, na pewno nie uda mu się mnie odnaleźć, wykorzystam to i wrócę do wioski.

Dzięki pomocnym ludziom, udało mi się odnaleźć stację metra. Wsiadłem do niej, i zająłem jedyne wolne miejsce.
Musiałem wyglądać dość strasznie, skoro oczy wszystkich pasażerów przeniosły się na mnie.
Do końca drogi, udawałem, że je ignoruję. Szybko wybiegłem z pociągu.
Powitała mnie ciemna noc, i iskrzące się gwiazdy na niebie, które pomimo ich obecności wydawało się puste..
Szedłem powoli przez ogromny las. Każdy najmniejszy hałas powodował na mojej skórze gęsią skórkę.
W końcu udało mi się znaleźć jednostkę wojskową, w której przebywali Mikasa i Armin.
- Kim jesteś? - usłyszałem za swoimi plecami znajomy mi głos.
Odwróciłem się w jej stronę, a światło księżyca padło na moją twarz.
- Eren..- szepnęła podchodząc do mnie - To naprawdę ty.. - dotykała mojej twarzy, a po chwili przytuliła się do mojej piersi.
- Wróciłem, Mikasa. - odparłem uśmiechając się. 
- Dlaczego tak nagle zniknąłeś? - zapytała patrząc na mnie podejrzliwie.
- Popełniłem błąd, zostawiając was. Moje miejsce jest tutaj, mam zamiar zrobić porządek z tytanami raz na zawsze. - odpowiedziałem głaszcząc ją po głowie.
- Kapitan Rivaille również zniknął. - rzekła stając przede mną. 
Jej twarz była bardzo poważna, oczy wpatrywały się we mnie.
Uśmiechnąłem się sztucznie, czułem jak moja dusza rozrywa się na drobne kawałeczki a wiatr roznosi ją po całym świecie abym nie mógł jej poskładać.
- On niebawem powróci. - wyszeptałem.
Westchnęła głęboko, i złapała mnie za rękę.
- Choć ze mną, pewnie jesteś głodny. - szepnęła i zaczęła  ciągnąc mnie w stronę baru.
Bałem się co takiego mi zrobi, gdy tutaj wróci.. mam nadzieję, że do tego czasu zdobęde się na to aby wyznać mu co naprawdę do niego czuję..

13 komentarzy:

  1. mam nadzieje że kapral nauczy młodego pokory...rozdział świetny, wspaniale piszesz. Nie mogę się doczekać kolejnych. Oby wena cię nie opuszczała

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już widzę jak kapral uczy Erena posłuszeństwa *.* ach to życie yaoistki XD Oby ta nauka była na poziomie hard albo może nawet insane (*.*)...~!!
    Pozdrawiam i weny życzę~!!! <3

    Hikasa

    OdpowiedzUsuń
  4. "zerżnę cię tak, że nie będziesz w stanie już nigdzie wychodzić" było obiecane mam nadzieje że kapral dotrzyma obietnicy *-*
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. przeczytałam dzisiaj wszystkie 14 rozdziałów... piszesz niesamowicie, jestem pod wielkim wrażeniem twojego talentu. ^.^
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  6. już współczuję Erenowi... ;_;

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham twoje opowiadanie, jest moim pierwszym oraz dzięki niemu nie odpycha mnie już yaoi. Czekam na więcej. *-*
    ,,- Jesteś.. jesteś obrzydliwy! Brzydzę się tobą! Ty cholerny, bezduszny idioto! '' - Pocisną mu jak nie wiem. O.o
    ,,Dobrze wiedziałem, że z ich dwojga to Rivaille jest w miarę normalny.'' - I już wiadomo, że nie będzie nic normalnego.

    ,,- Ty pojebany zboczeńcu! - wrzasnąłem znów do uderzając.'' - Powinno być go. ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. też kiedyś nie lubiłam yaoi ale to jest bezprecedensowo boskie !!

    OdpowiedzUsuń
  9. mogłabyś mi powiedzieć mniej więcej kiedy następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dzisiaj, jeżeli nie to na pewno jutro :))

      Usuń
  10. Już się boję co się stanie Erenowi...

    OdpowiedzUsuń
  11. brak mi słów...dopiero wczoraj trafiłam na ten blog..wciągnął mnie tak,że o własnym zapomniałam..to...to było piękne!

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony