- Eren! - krzyknął zdezorientowany Levi. Ritsu wykorzystał sytuację i odepchnął go od siebie.
Wiedział, że nie ma żadnych szans z tak dobrze wyszkolonym żołnierzem jakim był Rivaille. Rękawem koszuli starł krew z ust.
- Gdzie on się do cholery podział?!
- Razem moglibyśmy go wykorzystać. To przyniosłoby nam ogromną władze. - syknął, podnosząc się z ziemi. Otrzepał koszulę z kurzu i piachu.
Rivaille spojrzał na niego jak na idiotę.
- Ostatnie czego mi potrzeba to interesy z tobą. - jego głos był inny niż zwykle.
Było w nim lekkie zawahanie. To idealna pora aby poczuł jaką siłę ma w sobie strach.
- Powiedz mi jedno Levi. Na cholerę ci ten smarkacz? Dzięki kawałkowi tego żelastwa mógłbyś stać się kimś wielkim. Kimś kto sprawuje władze nad całym światem, nie nad kapryśną jednostką.
I dzięki tym słowom nawet Rivaille zaczął się zastanawiać.
- Bycie dobrym jest nudne. A ty mój przyjacielu wyglądasz na znudzonego.
Levi wyprostował się i wsadził klucz do kieszeni.
Chris z niepokojem obserwował jak kapitan podaje mu rękę.
- Co ty wyprawiasz?! - wrzasnął patrząc na niego.
Levi spojrzał na niego szybko. Jego wzrok przepełniony był ciemnością.
- A co z tą laleczką? - zapytał nagle Ritsu uśmiechając się w jego stronę.
- Zrób z nim co zechcesz. Nie jest mi już do niczego potrzebny. - odparł beznamiętnie odchodząc od nich.
- Zajmę się tobą..mój człowiek zapewnił mnie, że jesteś czysty. - zaczął słodkim głosem dotykając go po głowie. Blondyn odtrącił jego rękę, a po chwili poczuł wbijającą się w jego szyję igłę. Po chwili
cały świat utonął w mroku.
- Wiedziałem, że to nadal w tobie siedzi. - zaśmiał się klepiąc go po ramieniu.
- Nie dotykaj mnie. - wycedził przeszywając go swoim spojrzeniem.
- Przytulnie tu. - sarknął Levi widząc przed sobą ogromne zamczysko. Jego uwagę przykuły dziko rosnące krzewy bordowych róż.
- Naprawdę pięknie pachną. - wyszeptał zrywając jedną z nich i przystawiając sobie ją do nosa.
Siedzieli w jadalni, w ciszy spożywając posiłek. Ritsu zaklaskał w dłonie, kiedy jakaś kobieta przyprowadziła do niego blondyna.
- Przyprowadziłam go. - oznajmiła młoda kobieta rzucając chłopaka przed nim.
Nadgarstki skrępowane miał grubym sznurem, a na głowie zarzucili mu czarny worek. Mężczyzna uśmiechnął się podekscytowany, gasząc papierosa w popielniczce leżącej obok niego.
- Nie każ mi dłużej czekać. Chcę go zobaczyć! - krzyknął , a jego głos rozniósł się echem w ogromnym pomieszczeniu.
Kobieta skinęła głową ściągając z jego głowy śmierdzący materiał. Oczekiwała na pochwałę, za wykonaną robotę.
Na twarzy mężczyzny zakwitł uśmiech, podszedł do niego bardzo szybko i ukucnął przy nim.
- Pokaż mi swoją twarzyczkę. - wyszeptał lukrowym głosem.
Złapał go mocno za policzki, oglądając z każdej strony. Na karku zauważył średniej wielkości bliznę. Zmarszczył brwi, wracając na swoje miejsce.
- Czy nie jasno wyraziłem się kiedy mówiłem, że ma być czysty? - zapytał patrząc na nią.
Kobieta spuściła głowę.
- To tylko drobny defekt. Da się to przecież ukryć. - tłumaczyła się drżąc ze strachu.
- Ukryć? - powtórzył zdziwiony. - Ej, Ty! - wrzasnął - Wstawaj.
Chłopak spojrzał na niego słabo podnosząc głowę.
- Panie.. on dostał podwójną dawkę narkotyków. . - wtrąciła się.
Mężczyzna okrył ją swoim ostrym spojrzeniem. Poczuła się bardzo niepewnie, jakby zaraz miał poderżnąć jej gardło. Zamilkła, chowając się w cieniu pokoju.
- Kiedy mówię wstań, to znaczy, że masz wstać. - podniósł go do góry za koszulkę. - Rozumiesz?
Chłopak zamrugał kilka razy nadal milcząc. Wpatrywał się w jego twarz tępym wzrokiem. Był naćpany jak świnia.
Mężczyzna westchnął przeciągle puszczając go. Upadł z hukiem na podłogę, kuląc się na niej.
- Zaprowadź go do jego celi. Poinformuj mnie, kiedy będzie trzeźwy. - machnął do niej ręką wypuszczając z ust dym.
Kobieta otworzyła okute kratami drzwi wrzucając tam jego ciało. Usłyszała tylko stłumiony jęk.
- Stęskniłeś się za tym? - zakpił Levi biorąc do ust łyk czerwonego wina.
- Każdy z nas ma jakieś słabości. - odrzekł spokojnie, odpalają kolejnego papierosa. - Twoją jest ten chłoptaś Eren.
Uśmiechnął się z satysfakcją , kiedy poczuł na sobie ten zimny wzrok kapitana.
- Co masz zamiar z nim zrobić? - zapytał na pozór obojętnym głosem.
Ritsu zamyślił się chwilę. - Kilka tygodni i będzie mi jadł z ręki.
Levi zmarszczył brwi. Nawet nie sądził, że jest w stanie tak mocno zacisnąć pięści.
- Masz pytania.. - powiedział do siebie patrząc na Leviego.
- Jestem po prostu ciekaw dlaczego tak bardzo zależy ci na tym kluczu. Mnie osobiście podoba się zabijanie tego świństwa.
Ritsu zmierzył go wzrokiem, przymykając delikatnie powieki.
- Ach, tak.
Ludzie często zastanawiali się jak wielkim zagrożeniem mógłby być Rivaille, gdyby tylko stanął po stronie zła..
Chris siedział zamknięty w ciemniej celi w której światło było praktycznie martwe.
Jedynie delikatna poświata księżyca sprawiała, że czuł się lepiej.
Fizycznie jednak całkowicie odwrotnie. Nie mógł ustać na nogach, cały obraz przed oczami był rozmazany.
- Co masz zamiar zrobić? - zapytał wpatrując się w okno. Zaczął padać śnieg. Malutkie płatki śniegu, opadały na wilgotną ziemię po chwili rozpływały się.
- Na początku chciałbym się odrobinę pobawić. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile czasu czekałem na taką okazję.
- Szantażować rząd? Myślisz, że będziesz dla nich zagrożeniem. - zakpił Levi podchodząc do niego.
Ritsu zmarszczył brwi odkładając klucz na szafkę.
- Będą mnie błagać o litość, gdy już przekupię wojsko. - wyszeptał.
Rivaille westchnął głęboko.
- Jesteś obłąkany. Ale o tym już pewnie sam doskonale wiesz.
Ich rozmowę przerwała kobieta.
- Pańska sypialnia jest już gotowa, Sir.
Ritsu skinął głową.
- Zaprowadź kapitana do jego sypialni. Pewnie jest zmęczony. - powiedział pokazując jej dłonią, że może już odejść.
- Tak jest, sir. Proszę za mną. - odparła wychodząc z jadalni. Rivaille podążył za nią.
Od razu zauważył, że kobieta ma do niego słabość.
Nawet nie musiał długo jej namawiać aby zaczęli się całować. Robili to bardzo zachłannie, a kobieta nawet nie zauważyła zniknięcia kluczy.
- Powinnaś już iść. Twój szef może być zły. - rzekł Levi dotykając jej twarzy i uśmiechając się.
- Racja. - odparła cicho odwzajemniając uśmiech, i powoli odeszła.
Kilkanaście minut po jej wyjściu Rivaille również opuścił sypialnię. Niczym kot wkradł się do piwnic, gdzie przebywał Chris.
- Co ty tutaj robisz? - zdziwił się chłopak podchodząc do krat.
- Ratuję ci życie. Jesteś ranny? - zapytał oglądając go całego.
- Tak. Myślę, że tak. Skąd miałeś klucz?
Levi westchnął głęboko.
- Nieważne. Musisz jak najszybciej stąd wyjść.
- I dokąd pójdę? Co będzie z Erenem? - blondyn nie przestawał pytać balansując na cienkiej granicy cierpliwości Leviego.
- Odnajdę go. A teraz przymknij się i chodź za mną.
Chris mruknął coś pod nosem, podążając za Kapitanem.
Udało mu się wyjść na zewnątrz. W tej ciemności starał się odnaleźć jak najszybciej oświetloną ścieżkę.
Levi wpatrywał się w oddalającego się chłopaka.
Zawieszony w próżni swoich emocji, poza czasem, który odliczałby minuty do jego upadku..
Uuu, a to Levi, wykorzystuje biedą kobietę. :)
OdpowiedzUsuńCo zrobiłaś naszemu Erenowi?!
Czekam na następne! <3
No tak. Jasne. Dodajesz nowy rozdział i kończysz w takim momencie. Kiedy będzie następny ,3 Błagam, oby jak najszybciej. No i gdzie ten Eren :O
OdpowiedzUsuńPS: Mogłabyś usunąć tę weryfikację komentarzy, ten kod itd. To denerwuje przy dodawaniu komentarzy ;c
,,Blondyn odtrącił jego rękę, a po chwili poczuł wbijającą się w jego szyję igłę. Po chwili cały świat utonął w mroku.'' -- Nie jestem specem od polskiego ale moim zdaniem lepiej by to brzmiało jak byś nie powtarzała ,,po chwili''. Mogła byś napisać np. ,,Następnie cały świat utoną w mroku.'' Ale jak już pisałam nie jestem w tego sprawach specem. xD Co do samego rozdziału na prawdę mi się podobał, jak zawsze. ♥.♥
OdpowiedzUsuń