piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdzial 34 - Burn with you

I kapitan mógłby przysiądz , że zabił dziesięciu żołnierzy gdyby nie fakt , że jego towarzyszka go prześcignęła.
- Przymknij się. - chlapnął do niej zirytowany kiedy przechwalała się tym przed swoimi przełożonymi
- Nie możesz pogodzić się z myślą , że jestem od ciebie lepsza.
Uśmiechnęła się złośliwie, obserwując jak momentalnie zmienia się wyraz twarzy kapitana.
- Możesz sobie co najwyżej pomarzyć. - prychnął otwierając drzwi od mieszkania .
- Skoro tak nalegasz. - zasmiala się wchodząc za nim do środka.
Całkiem przytulne gniazdko. - oznajmiła oglądając wszystko .
Levi zerknął na nią spod opadających na jego oczy kosmyków kruczo czarnych włosów.
- Nie idziesz do siebie ? - zapytał zmęczony .
Kobieta poklepała go po ramieniu .
- Mam tutaj coś , co tygryski lubia najbardziej.
Odslonila mundur , i Leviemu w oczy rzuciła się ćwiartka wódki.
- Nie mam ochoty. - mruknął wieszając na haku płaszcz.
Kobieta skrzywiła się na to i szybko odkręciła butelkę.
- Jak tam chcesz. Ja się chętnie napije. Wiesz nie zawsze jest taka okazja . - powiedziała zadowolona kierując gwint butelki do ust.
Ostry smak alkoholu spowodował, że na jej twarzy pojawił się kwaśny grymas.
- Nie daj się prosić. To naprawdę pomoże.
Namawiała go , wpychając mu butelkę do ręki.
W końcu Rivaille uległ. I wziął kilka łyków palącej w gardło wódki.
- Chociaż nie podzielam upijania się jako ucieczki od problemów , ale w niektórych przypadkach jest bardzo pomocne. - wyszeptała chowając butelkę do płaszcza.
- Jest już późno. Powinnaś już iść. - zasugerował czarnowłosy .
Kobieta zrozumiała , że nie ma on zbytniej ochoty na przebywanie w towarzystwie ludzi.
Jeżeli kiedykolwiek taka miał. To chyba musiał byc jakiś pieprzony wyjątek.
- Tak. Oczywiście mistrzu. - zażartowała , ale on chyba nie zbyt zrozumiał żart.
To nawet zabawne , kiedy Levi wpatruje się w nią wzrokiem niby groźnym. Chociaż wcale tak nie wygląda.
- Dobra, już mnie tu nie ma. - powiedziała głośno wychodząc z mieszkania.
Rivaille odetchnął z ulgą zamykając za nią drzwi. Zawsze spławianie ludzi bylo dla niego najłatwiejsze. Gorzej z ich poznawaniem. Tak to była dla niego sztuka.
I nawet teraz kiedy kapitan siedzi na łóżku wpatrując się w swoje odznaczenie wojenne.
Dostał je kiedy uratował wioskę przed tytanami. .
Obracał w palcach metalowa Gwiazdę, kiedy usłyszał jak drzwi otwierają się szybko schował ja pod poduszkę.
Wstał z łóżka kierując się w stronę kuchni. Podparł się łokciem o szafkę, obserwując ściągającego kurtkę Erena.
Chłopak przywitał się z nim, wyminął go i wszedł do sypialni.
Czarnowłosy poszedł za nim i stanął bardzo blisko niego. Naruszając strefę intymności Erena.
- Czy ty kiedykolwiek mnie posłuchasz? - jego głos był odrobinę zmartwiony.
Eren niemal niezauważalne przytaknął. Chociaż wiedział , że przyciąga kłopoty jak magnes.
I trudno będzie trzymać się od nich z daleka.
- Nie będę następnym razem cie zbierał z podłogi, rozumiesz?  - zapytał z nutką irytacji w głosie.
Bo teraz właśnie tak było. Kapitan czuł złość na myśl o tym , że ktoś mógłby skrzywdzić Erena. Ale wina leży po obu stronach , bo brunet nie stara się unikać konfliktów.
- Rozumiem. - odparł .
Pewnie wpatrywał się przed siebie. Wiedział, że nie zmieni się od pstryknięcia palcem .
Levi puścił go poprawiając wymiętą koszule na piersiach.
Odpuścił.
Nie starał się za wszelką cenę dowieść prawdy.
Chociaż raz starał się opanować swoje 
apodyktyczne praktyki.
- Jak ma imię ta dziewczyna?
Zapytał kiedy Eren przebierał koszulkę. Chłopak wzdrygnął się gdy to usłyszał .
Sam zdziwił się z braku zaufania do kapitana. Co takiego sprawiło, że doszło do tego ?
- Nie wiem. Nie powiedziała mi jak się nazywa.
Rivaille zasmial się pod nosem.
- Nic jej nie zrobie. Jestem po prostu ciekaw. Wiesz.. może ja znam.
Eren odłożył ubrania na do szafy siadając na skraju łóżka.
- Nie sądzę. Ona nie jest stąd. - mruknął okrywając się szczelnie kocem.
- Cudzoziemka? - uśmiechnął się wstając od stołu.
- Chyba tak... - wyszeptał zasypiający już chłopak.
Rivaille zdjął jednym sprawnym ruchem koszulkę i rzucił ja na podłogę. Położył się obok chłopaka przymykając oczy.
I mógłby sam przyznać, że ciepło bijące od ciała erena jest bardzo przyjemne.
Dużo lepsze od samotności. Mógłby tak przyznać , gdyby nie był sobą.


Ranek nie jest ulubioną porą dnia dla Kapitana. Obudził się z pulsującym od skroni do potylicy bólem głowy. 
Przewracał w kuchennych szafkach wszystko, byle tylko znaleźć jakieś proszki na ten cholerny ból.
Nie dając na wygraną dalej myszkował , przewracając do góry nogami całą kuchnie. W końcu spostrzegł opakowanie tabletek na ból głowy.
Nie mógł pojąć idiotyzmu osoby, która włożyła je do szafki z talerzami. A ta szafka niestety była wysoko, i Kapitan wspiął się odrobinę na palcach próbując  dosięgnąć opakowania. 
Uśmiechnął się dotykając palcami plastikowej saszetki. Szczęście nie trwało długo, gdyż jeden nierozsądny ruch zaowocował wypadnięciem całej zawartości szafki na podłogę.
Kilkanaście talerzy rozbiło się w drobny mak, a jeden odłamek wbił się w łydkę kapitana.
Zaklął pod nosem i ukucnął zbierając ostre kawałki.
Pech chciał, że nieuważnie sięgnął po jeden z odłamków i ten boleśnie go pokaleczył. 
Zbierał tak do póki nie zobaczył stojącego za nim zszokowanego Erena.
Stał tak przed nim w milczeniu, a jego skóra była blada jak płótno.
- Dobrze się czujesz?  - zapytał zamiatając ostatnie okruszki do śmietnika.
- Tak.. - odparł mechanicznie 
Był pogrążony w głębokim śnie, kiedy hałas rozbijającej się porcelany rozniósł się echem po całym mieszkaniu. Zerwał się z łóżka upadając na podłogę. 
O mały włos nie dostał zawału..
- To jakiś kompletny kretyn włożył proszek na ból głowy do szafki z talerzami.
- prychnął rozpuszczając go w wodzie.
Nie zorientował się, że ma wbity w łydkę mały odłamek. 
- Jesteś ranny! - krzyknął Eren biegnąc do łazienki po apteczkę. 
Levi zerknął na swoją nogę i szybko wyciągnął ostry kawałek ze swojego ciała.
To nie był zbyt dobry pomysł, bo przez to krew zaczęła lecieć jeszcze bardziej.
I Eren musiał długo przyciskać ręcznik do rany, tamując krwotok.
- Może zadzwonię po lekarza? - zapytał spanikowany chłopak.
- Nie trzeba to tylko mała rana. 
Gdy Eren skończył bandażować zgrabną łydkę kapitana, Levi chciał wstać na równe nogi.
Jednak kłujący ból jaki wtedy poczuł sprawił, że wylądował na podłodze.
- Musisz się położyć. Rana jest zbyt świeża. - krzyknął z łazienki chłopak słysząc jak coś upadło na podłogę po raz drugi.

 - Nie będziesz... mi... smarkaczu... mówił... co... mam... robić... - wydyszał zmęczony nadal próbując przejść kilka kroków.
W końcu sam odpuścił siadając oparty o łóżko.
- Chcę wyjść na zewnątrz.  - powiedział kiedy Eren wszedł do pokoju.
- Będę musiał ci pomóc. - oznajmił chłopak pomagając kapitanowi wstać.
To nie było łatwe, dla żadnego z nich. 

Gdy wyszli z mieszkania, Levi o mały włos nie spowodowałby wypadku. 
I chociaż to była ewidentnie jego wina , cały opieprz  zebrał Eren.

- Eren ! - zawołał znajomy głos 
Chłopak odwrócił głowę widząc jak biegnie do nich Kotori.
- Szukałam cie cały ranek. Masz dzisiaj wolny wieczór ? - zapytała 
Rivaille spojrzał na dziewczynę z zaciekawieniem oczekując odpowiedzi chłopaka.
Nie zdziwił się , kiedy Eren na jego oczach omówił się z  nią.
- To ta dziewczyna o którą tak się martwiłeś?  - zapytał siadając na ławce. 
Eren skinął głowa przysiadając miejsce obok niego.
- Powinienem życzyć ci udanej randki. - dodał rozciągając mięśnie ramion. 
Brunet spojrzał na niego z niezrozumieniem.
- Randki? - powtórzył słabo.
I kapitan chciałby usłyszeć , że chłopak nigdzie się nie wybiera. I , że zawsze będzie obok niego. Chciałby przestać myśleć, że wszystko co kiedykolwiek pokochał zawsze potem traci. 
Ale tak się nie stało. I Levi musiał oglądać jak z każdym dniem sam pozwala mu odejść. I chyba musiałby wydarzyć się cud , żeby w końcu to zrozumiał. 



6 komentarzy:

  1. Jejku ten rozdział jest mega smutny :/ Błagam niech stanie się w końcu coś wesołego i romantycznego, by obydwoje byli razem i szczęśliwi ~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W-wredne ;_________; Ty chcesz Levi'emu zniszczyć życie, czy jak? ;_______; To rani. Jeszcze chyba nigdy nie czytałam tak smutnego rozdziału na ŻADNYM blogu, a uwierz mi - przeczytałam bardzo dużo. ;______; Moje życie straciło sens, idę się pociąć mydłem ;_______; CZEMU TY CHCESZ, ŻEBY LEVI CIERPIAŁ?????!!!!!,;_________________;

      Usuń
  2. Cały weekend czekałam aż dodasz w końcu coś nowego. <3 Bardzo się cieszę , że ponowne z ogromną przyjemnością mogłam przeczytać nowy rozdział. Jednakże koniec mnie bardzo zasmucił. :< Czekam na dalszy rozwój wydarzeń mam nadzieję iż będzie lepszy zarówno dla Leviego jak i Erena.

    OdpowiedzUsuń
  3. J-ja chce, aby Eren był z Leeeeevimmm ;________; Rozdział bardzo, mega, zajebiście smutny ;__________; Proszę, nie ciągnij tego więcej. Jeśli Eren zaraz nie będzie z Levim, zabiję się chyba ;________;

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie im plątasz ;___ ; Mogłoby się wreszcie wydarzyc coś szczęsliwego. Nie mowię, że jakas romantyczna scena czy coś < w końcu to Levi>, ale cokolwiek ; ___ ; Nie nie tylko smutanie i smutanie xd

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony