- Wioskę zaatakowali uzbrojeni żołnierze. Nie mamy pojęcia z jakiego są oddziału. - mówiła przejętym głosem.
Rivaille wziął głęboki oddech i zbliżył się do niej.
- Nie potraficie sobie z nimi poradzić? - zapytał zirytowany.
Hanji powstrzymała się przed złośliwą odpowiedzią.
- Jest ich zbyt wielu... w dodatku są bardzo dobrze uzbrojeni. I potrafią... potrafią wykorzystywać smoki do walki przeciwko nam.
Eren spojrzał na nią szybko. - Co z nimi robią?
- Latają na nich. To może brzmieć jak absurd... ale to prawda. No może nie robią tego tak świetnie jak ty ale dają sobie radę. - sarknęła wrednie , spoglądając na bruneta.
Kapral odwrócił się do chłopaka.
- Ty zostajesz. - powiedział krótko.
- Nie mogę się na to zgodzić. Jestem żołnierzem i moim obowiązkiem jest walczyć. Szczególnie kiedy zostaliśmy zaatakowani. Tak więc... będę walczyć. - odparł Eren oczekując odpowiedzi Kaprala.
- Obyś nie żałował tej decyzji. - prychnął, wsiadając na konia.
- Czego miałbym żałować... - odparł cicho.
Hanji wskazała palcem na iskrzące się od ognia niebo. Kiedy Eren tylko na nie spojrzał w głowie pojawił się ten obraz. Wtedy gdy nie chciał odejść od swojej martwej matki. A Rivaille krzyczał na niego, aby ją zostawił. Czasami nawet wydawało mu się, że gdyby z nią został to zdołałby ją uratować. Zanieść do szpitala... cokolwiek...
- Za tym wzgórzem... nasi żołnierze nadal walczą. - wyszeptała smutnie, oglądając leżące w rowach martwe ciała.
Eren nie chciał tego oglądać. Przymknął mocno oczy.
- Przygotujcie broń. Nie wydaje mi się, żebyśmy byli tutaj sami. - szepnął Kapral zatrzymując wierzchowca.
Eren chwycił za broń i szybko zeskoczył na ziemię. Levi miał rację.
- Jest ich dwudziestu... - wyszeptała Hanji
- Zaraz wszyscy zginą. - odparł spokojnie podchodząc do nich.
- Poddajcie się! Nie macie żadnych szans! - krzyknął mężczyzna zaciskając dłonie na broni.
Kapral w ułamku sekundy zaczepił linę o pień drzewa i odbił się od niego podcinając mu gardło.
Upadł na kolana przytrzymując dłońmi krwawiącą ranę. Rivaille obserwował jak jego krew wsiąka w piach. Kiedy jego ciało się rozłoży nie zostanie po nim nic o czym ludzie mogliby wspominać.
Kilka żołnierzy podbiegło do kaprala zdzierając sobie gardło od krzyku.
Eren nie mógł już dłużej bezczynnie stać. Trzęsły mu się dłonie, kiedy wbijał w ciało obcego człowieka ostrze miecza.
- Ale ślicznotka... - cmoknęła Hanji wbijając kobiecie w gardło sztylet.
- Obiecałem sobie... - wyszeptał do siebie Eren - Obiecałem sobie, że nigdy więcej nie zabiję człowieka.
- Już wystarczy Eren! - warknął Kapral odpychając chłopaka od prawie posiekanego ciała.
Eren spojrzał na niego zdziwiony. Potem spostrzegł walające się obok jego stóp ludzkie narządy.
- Straciłeś nad sobą kontrolę? - zapytał ze złością - Nie zabijaj go Hanji. Musimy czegoś się od niego dowiedzieć. - Kapral podszedł do trzęsącego się ze strachu żołnierza.
- On naprawdę się boi... - szepnął brunet.
Hanji poklepała go po ramieniu. - Nie chcę wiedzieć co Kapral zamierza z nim zrobić.
- Nasłali was, żebyście nas zabili? - zapytał jeszcze spokojnym głosem. Jeszcze spokojnym, bo Kapral był jak tykająca bomba.
Żołnierz z milczeniem wpatrywał się w czarne tęczówki Rivailla. Może ta pustka , którą ujrzał tak go przeraziła. Oglądając jak ginie tak wielu ludzi nie powinniśmy bać się śmierci.
- Pytam ostatni raz... - zacisnął dłonie na jego szyi. - Kto was przysłał?
Chłopak przymknął oczy. Eren spostrzegł, że podobnie się zachowują.
On również zamyka oczy, kiedy naprawdę się czegoś boi. Nie musi wtedy oglądać tego wszystkiego.
Kapral wziął głęboki oddech i uderzył go z impetem w twarz.
Żołnierz zakrztusił się śliną. Za swoje milczenie dostał jeszcze kilka razy w brzuch.
- Przestań już go katować! - wrzasnął Eren . Nie mógł już dłużej tego oglądać.
Jak z każdym silnym uderzeniem uchodzi z tego chłopaka życie.
- Mam go wypuścić? - zapytał , podnosząc nieprzytomnego żołnierza do góry.
- Nie zaatakował nas jak inni! Za co miałbyś go zabić?!
Hanji z otwartymi ustami ze zdziwienia oglądała jak Eren podnosi głos na Kaprala.
Nie mogła uwierzyć własnym oczom i uszom. Nikt nigdy nie odważyłby się na to.
Rivaille wbił wzrok w ziemię. Jego buty ubrudzone były krwią.
- Zamknij się. Co to za głupie pytanie. Dlaczego miałbym go zabić? Jeśli ja tego nie zrobie i tak zginie. - odparł obojętnie.
Eren zmarszczył brwi słysząc te słowa. Nigdy nie pomyślałby , że ktoś tak bardzo może nie doceniać ludzkiego życia.
- Wolisz mieć krew niewinnego człowieka na rękach, niż puścić go wolno? - zapytał tracąc nadzieję , że jego słowa w czymkolwiek pomogą.
Kapral zmrużył odrobinę oczy i spojrzał na nieprzytomnego żołnierza.
- Kiedy nie wiesz kogo zabijasz nawet cie to nie obchodzi. Ale co gdybyś wiedział , że do śmierci twojej matki doprowadził właśnie ten człowiek? Nadal tak dzielnie byś go bronił? - zapytał obserwując jak brunet ze zdziwieniem słucha jego pytania.
- Um... - wyszeptał
Hanji uśmiechnęła sie i zachichotała.
- Zawsze wpędzasz ludzi w zakłopotanie... - spojrzała na bruneta.
Wbił wzrok w ziemię. Kapral miał rację. Przynajmniej wtedy tak uważał.
- Dobra koniec tej zabawy. Nie mamy czasu Levi na takie rozmowy. Zrób co musisz i ruszymy dalej. - powiedziała zniecierpliwiona Hanji.
Rivaille prychnął pod nosem i rzucił chłopaka na ziemię. Nie zabił go.
Eren otworzył usta ze zdziwienia.
- Ruszamy dalej. Dwa kilometry stąd nasi żołnierze naprawdę mają kłopoty. - zaczęła ale po chwili na jej twarz wpełzł dziwny uśmiech - Będzie bardzo gorąco! - krzyknęła tak głośno , że chyba nawet kapral sie wzdrygnął...
Dalej <3 Kocham cię, ale to już wiesz :*, więc nie mam co pisać :) po prostu chcę sprawić ci przyjemność tym, że mówię ci jak bardzo mi się podoba, bo mam nadzieję, że dodasz szybciej kolejny :P
OdpowiedzUsuńJak zwykle czytam po nocy i jak zwykle jest niesamowicie! Pisz dalej! :*
OdpowiedzUsuń-Yumiko Sakura
Jak zwykle czytam po nocy i jak zwykle jest niesamowicie! Pisz dalej! :*
OdpowiedzUsuń-Yumiko Sakura
Czekam na więcej :3
OdpowiedzUsuń