sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 25

   Dodaję kolejny rozdział. Wybaczcie mi, że tak długo nie dodawałam notki, ale to przez moje sprawy osobiste, które musiałam załatwić. Nie miałam głowy do napisania czegokolwiek. 
 Zapraszam do lektury.. i przepraszam, że jest taka krótka.

       
     Eren okładał go pięściami po całym ciele. Zdenerwował się, kiedy Levi zaczął mówić.
 - Możesz to kontrolować, Eren. Nie jesteś słaby. - Wyszeptał patrząc na niego
Obraz przed jego oczami powoli się rozmazywał. Jego twarz pokryta była mgłą.
 - Zamilcz, albo zakatuję cię na śmierć! - warknął
 - Naprawdę tak bardzo chcesz mnie zabić?
- O niczym innym nie marze. - wyszeptał liżąc jego szyję.
Rivaille uśmiechnął się słabo, wypluwając z ust krew ze śliną.
- Miałem rację. - powiedział do siebie
Eren zmarszczył brwi, łapiąc go za ubranie i podnosząc odrobinę do góry.
 - W czym?
Levi sięgnął drżącą dłonią do jego twarzy i delikatnie jej dotknął.
- Miłość jest taka ryzykowna... - odparł opuszczając dłoń na wzdłuż ciała. Na twarzy bruneta zostało kilka krwawych śladów.
Eren otworzył szeroko oczy, kiedy ciało Leviego osunęło się w jego ramionach.
Oczy przestały płonąć chęcią zabijania, a ich naturalny kolor powrócił.
Ciało czarnowłosego osunęło się po ścianie na ziemię. Eren stał nad nim czując jak narasta w nim bezsilność.  Ukucnął przy nim delikatnie klepiąc go po policzku. 
- Kapitanie.. - wyszeptał przeczesując jego sklejone krwią włosy. 
On tylko mruknął coś pod nosem, odtrącając jego dłonie. 
- To nigdy więcej się nie powtórzy, obiecuję. - powiedział brunet pomagając mu wstać. 
Levi spojrzał na niego z litością. 
- Jeżeli nie nauczysz się nad tym panować, będziesz stanowić zagrożenie. A wtedy oczekuj tego, że dla wszystkich staniesz się celem. 
- To oznacza.. - zaczął patrząc na swoje dłonie.
- Każdy żołnierz będzie chciał cie zabić. Eren musisz zacząć nad tym panować.
Brunet przetarł dłońmi twarz. Był załamany, nie wierzył, że uda mu się przejąć nad tym kontrolę. Kiedy tracił nad sobą panowanie, natura tytana odgradzała mu drogę do normalności. Stawiał przed nim drzwi przez , które nie mógł się przedostać.
Rivaille starł śnieżno białą chusteczką krew ściekającą z brody. Poprawił swój mundur i stanął w progu drzwi.
- Tym razem się udało, ale następnego może już nie być. - oznajmił wychodząc
Eren westchnął głęboko poprawiając rozpięty pasek w spodniach.
- Jeżeli się nie zmienię.. zabiją mnie.. - wyszeptał ściskając w dłoniach koszulkę. W miejscu gdzie znajdowało się jego serce.
Kiedy tylko Eren wyszedł z ciemnej piwniczki w której unosił się zapach zgnilizny przeszedł ostrożnie do salonu. Siedział tam Chris, wpatrywał się w ciemny krajobraz za oknem.
Usłyszał jego nierówny oddech i od razu omiótł go podejrzliwym spojrzeniem. Nie był przekonany czy w ogóle powinien się do niego odezwać.
- Ja.. - zaczął szeptem - Jestem ci wdzięczny, że mnie uratowałeś.
Chris westchnął głęboko patrząc na niego.
- No wiesz.. ja ci tylko przywaliłem. Gdybym tego nie zrobił zabiłbyś swojego kapitana. Nie mogłem na to pozwolić. - odparł podając brunetowi kanapkę.
- Nie jestem głodny. - powiedział wstając szybko.
W pokoju obok Rivaille przemywał obolałą twarz, lodowatą wodą. Eren stanął w progu drzwi, a jego cień rzucił się na ciało Leviego.
- Musisz je opatrzyć, wtedy przestaną krwawić. - oznajmił brunet podchodząc do niego bliżej.

Czarnowłosy nie miał na sobie koszulki więc Eren od razu zauważył bliznę na jego boku. Levi spostrzegł, że Eren mu się przygląda.
- To twoja sprawka więc ty się tym zajmij. - odrzekł odwracając się do niego.
Eren skinął głową sięgając po bandaż i butelkę jodyny. Kiedy przyłożył nasączony płynem wacik do rany Rivaille skrzywił się odrobinę.
- Bądź delikatniejszy.. - syknął marszcząc brwi
Eren owiał piekącą ranę zimnym powietrzem.
- Nie traktuj mnie jak dziecko. - prychnął zirytowany zachowaniem Erena.
- Ucisz się. - wycedził zimno, a twarz Leviego momentalnie się zmieniła. Nie spodziewał się, że ten chłopak kiedykolwiek powie do niego żeby się zamknął.
Po kilku minutach założył swoją koszulkę przysuwając się do Erena bliżej. Pocałował delikatnie jego szyję, muskając dłonią jego bok.

- Wierzę, że ci się uda Eren. - szepnął całując go.
Gdy to zrobił ominął go stając w progu drzwi. - Wyruszamy dzisiaj wieczorem, odpocznij.

Eren znalazł jedną wolną sypialnię kładąc się na łóżku. Bardzo szybko pogrążył się we śnie.
Koszmar nie pozwolił mu zmrużyć oka na dłużej niż pół godziny...



sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 24 "Przemiana"

 - Mogę prosić o szklankę wody? - zapytał Eren, czując palące uczucie w gardle. Chris podał mu ją szybko siadając obok niego.
- Hej, Eren! - krzyknął widząc jak brunet wstał szybko.
- Nic mi nie jest. Chciałbym tylko zdjąć te zakrwawione ubrania. - odparł szybko powoli ściągając koszulkę.
Blondyn zbladł z przerażenia kiedy zobaczył plecy bruneta. 
 - T-twoje plecy.. - wyszeptał przyglądając się im uważnie.
Na skórze w tamtym miejscu widniały dziwne, trudne do zidentyfikowania blizny.
- Przypominają mięśnie. - powiedział nagle Rivaille podchodząc do niego.
- M- mięśnie? - powtórzył ze strachem w głosie
- Nigdy czegoś takie nie widziałem, ale możliwe, że to przez twoją drugą naturę.
- Drugą naturę? - zdziwił się
- Oczywiście. Jesteś przecież tylko w połowie człowiekiem.
- Nie jest aż tak źle. - skwitował blondyn uśmiechając się. - Może coś jeszcze się w tobie zmieniło. - zachichotał
Eren odwzajemnił uśmiech zmieniając koszulkę na czystą.
- Po ranie też nie ma śladu. - szepnął Chris.
- Powinieneś cieszyć się, że żyjesz. - zaczął widząc smutnego Erena  - Ja się z tego bardzo cieszę - wyszeptał do jego ucha dotykając dłońmi jego talię.
- Przygotuję coś do jedzenia. - powiedział szybko, wyrywając się.
Rivaille uśmiechnął się podchodząc do niego. 
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Wcześniej przygotowałem posiłek. 
Eren uśmiechnął się słabo.
- Przestań.. - mruknął czując usta czarnowłosego na swojej szyi
- Chciałem tylko życzyć ci smacznego. - odparł siadając obok niego. Nie przestawał go obserwować.
- Smakuje ci? - zapytał nagle
- Jest pyszna. - szepnął dolewając jeszcze odrobinę do miski.
- Chris! - krzyknął Levi - Chris do cholery!
- Czy ty zawsze musisz krzyczeć? - burknął - Coś się stało?
- Obiad. - zaczął, ale kiedy usłyszał śmiech blondyna rzucił mu miskę przed nos.
- Pośpieszcie się, zaraz wyruszamy. - oznajmił zostawiając ich samych.
Blondyn zbliżył się odrobinę do męczącego się z zapięciem plecaka chłopaka. - Musisz zrobić to delikatniej. - odłożył miskę podchodząc do niego. - W ten sposób.
- Dziękuję. - powiedział zakładając plecak na ramię.
**

- Hej, Eren jak to jest umrzeć? - zapytał blondyn idąc obok Erena.
Rivaille zirytował się słysząc jak brunet męczy się z odpowiedzą na zadane pytanie.
- Aż tak bardzo jesteś tego ciekaw? 
Blondyn przełknął głośno ślinę czując przeszywające spojrzenie Leviego na swoim ciele.
- Właściwie to nie.. ale Eren..
Zamilkł widząc, że brunet został w tyle. Stał nieruchomo wpatrując się w przed siebie.
- Wszystko w porządku? - zapytał Levi podchodząc do niego szybko.
Cisza bardzo go zaniepokoiła. 
- Zadałem ci pytanie! - krzyknął odwracając go do siebie.
Po sekundzie mógł poczuć tylko mocne uderzenie w twarz. Było tak silne, że powaliło go na ziemię kilka metrów dalej.
Eren bardzo szybko znalazł się tuż przy nim. Pogładził go po zakrwawionej twarzy.
- Pamiętasz jak mówiłeś, że tylko ty jesteś w stanie pozbawić mnie życia? 
- Eren.. co się z tobą dzieje. - szepnął zszokowany.
Brunet wkurzył się nie usłyszawszy odpowiedzi.
- Zadałem ci pytanie.. - odparł znów go uderzając.
- Pamiętam to. - powiedział ochrypłym głosem.
- To będzie cudowne uczucie, zrobić to samo z tobą. - rzekł uśmiechając się zaciskając dłonie na jego szyi.
Jego oczy płonęły żywym ogniem. Nie był już sobą. 
Każda komórka jego ciała było przesiąknięta gniewem jaki nosił w sobie.
- Ale najpierw kapitanie.. - przejechał palcem po jego ustach wchodząc pomiędzy jego uda. 
- Będę pieprzył cię aż wyzioniesz ducha.. - uśmiechnął się widząc w oczach Leviego, że doskonale zna te słowa. 
- Zostaw mnie! - warknął szarpiąc się.
Eren westchnął głęboko.
- To byłoby nie fair, jeśli tylko Eren miałby cierpieć. Chciałbyś poczuć jaka nienawiść do ciebie piętrzy się w nim? - zaśmiał się, po chwili patrząc prosto w jego oczy. 
Nawet głos nie należał już do Erena. 
Levi nie miał siły aby go odepchnąć , Eren nachylił się nad jego szyją gładząc ją gorącym powietrzem.
Zamknął oczy, a po chwili uścisk zelżał. 

Rivaille gwałtownie złapał głęboki oddech do płuc , otwierając oczy.
- Co to miało być? - wrzasnął zdezorientowany Chris wyrzucając za siebie duży kawałek drewna.
- Nie mam pojęcia..  - zaczął wciąż dysząc - Możliwe, że Eren jest zbyt słaby aby kontrolować naturę tytana. W połączeniu z ludzką - spojrzał na jego leżące obok jego stóp nieprzytomnie ciało - Może narobić niezłego bałaganu.
- Nie zabiłem go, prawda? 
- Tylko pozbawiłeś przytomności na jakiś czas. Przynieś mi z torby linę! - krzyknął
Blondyn zmarszczył brwi.
- Po jaką cholerę ci lina? - zapytał podejrzliwie.
- Muszę go unieruchomić. Kiedy się obudzi będzie niebezpiecznie. - odparł - Pośpiesz się! 

Związał jego ciało grubym sznurem. Niedługo potem brunet zaczął się przebudzać. Otworzył swoje oczy, po chwili zaczął panikować. 
Zobaczył siedzącego niedaleko siebie kapitana. Głos w jego głowie znów się uaktywnił. 
  "Nie może  cię dotknąć, nie może nic ci zrobić. Czyż nie tego właśnie chciałeś? Teraz już cię nie skrzywdzi, teraz twoja kolej Eren. Ile razy dawałeś sobą pomiatać? Gwałcił cię i poniżał, a ty zawsze mu wybaczałeś.. teraz możesz się zemścić."

- Zamknij się! - krzyknął do siebie - Stul dziób! 

Rivaille usłyszał hałas i podszedł do niego. Nie zdążył nawet krzyknąć kiedy Eren rozerwał sznur. 
Rzucił nim o ścianę, powoli rozpinając pasek w spodniach.
- To jak kapitanie - zaczął śmiejąc się cicho - Teraz moja kolej. 



wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 23

 Rozdział 23

   - Jesteśmy już blisko. - oznajmił Levi, chowając mapę do kieszeni. Eren spojrzał na niego kątem oka.
Obserwował jak pod wpływem podmuchów wiatru jego włosy unoszą się by po chwili opaść na to samo miejsce. Levi zauważył, że Eren mu się przygląda nic jednak na to nie powiedział.
Chris szedł obok nich co chwilę oglądając się za siebie. Było już późno więc każdy najcichszy szelest powodował u blondyna gęsią skórkę.
- Może zatrzymamy się na chwilę? - zaproponował przyśpieszając kroku.
- Nie mamy na to czasu. - odparł nie zatrzymując się.
Chris mruknął pod nosem kilka przekleństw, krzyżując ramiona. Eren miał dziwne wrażenie, że coś złego się wydarzy. Ignorował jednak to uczucie.
- Christopher ma rację.. - szepnął Eren.
 Rivaille spojrzał na niego zirytowany. - Czego nie zrozumiałeś w mojej odpowiedzi. Naprawdę potrzebujesz abym drugi raz się powtórzył? - zapytał
 Eren spuścił odrobinę głowę, a kosmyki jego kasztanowych włosów opadły mu na twarz. Chłopak zrezygnował z dalszych prób przekonywania go. Wiedział, że nic nie wskóra.

Bezgwiezdne niebo otuliło swoimi ramionami całą okolicę. Na szczęście kiedy był blisko kapitana czuł się bezpiecznie. Sam nie wiedział dlaczego tak jest.
Ale liczyła się tylko jego obecność, cały świat mógłby przestać istnieć byleby tylko był obok.
Pomimo tego jakim człowiekiem był, cieszył się, że może na niego spoglądać.
Brunet bał się, że wszystkiego czego dotknie prędzej czy później umrze.
Nagle Levi zatrzymał się.
 - Bądź cicho. - powiedział do Chrisa, obserwując otoczenie.

Kilka sekund później, silny wybuch pchnął ich kilka metrów do przodu. Eren po chwili ocknął się próbując wstać. Spojrzał na nieprzytomnego Leviego i Chrisa leżących niedaleko niego.
 Kiedy wstał na równe nogi, zachwiał się odrobinę.W obłokach dymu ujrzał zamaskowanego człowieka stojącego kilka metrów przed nim.
 - Kim jesteś?! - krzyknął wycierając krew ze zranionego upadkiem łuku brwiowego.
Otworzył szeroko oczy, kiedy osoba powoli zdjęła maskę. Od razu rozpoznał te liliowe oczy.
Jej twarz wpatrywała się w niego, bez jakichkolwiek emocji. Nawet nie drgnęła jej powieka.
- No odpowiadaj!
- Po co tyle pytań. Kiedy zrobię to po co przyszłam odejdę. - odparła wyciągając zza siebie miecz.
Ostrze błysnęło, kiedy odbiło się od niego światło księżyca.
Brunet zareagował bardzo szybko. Nawet nie zauważyła, kiedy podbiegł do niej popychając ją na ziemię.
- Nie pozwolę ci na to. - syknął jednak po chwili kobieta kopnęła go z impetem w brzuch.
Chłopak upadł na ziemię, po chwili szybko z niej wstał  chwytając do ręki miecz kapitana.
Był wyjątkowo lekki.
- Nie ciebie miałam zabić. - zaczęła zrzucając z siebie pelerynę. - ale skoro również chcesz zginąć.
- Nie pozwolę ci na to!- wrzasnął biegnąc do niej.
Był bardzo zwinny, jego ruchy były płynne. Nie czuł w tamtej chwili strachu, czy bólu jaki wyrządził mu wybuch. Ważne było tylko to aby ją zabić.
Kobieta zdziwiła się, kiedy zranił ją w ramię. Ostrze było tak niewiarygodne ostre, że gdy lekko przycisnął je do jej skóry przecięło jej ramię aż do mięśni.
Jęknęła z bólu, po sekundzie jednak podniosła się i powaliła chłopaka na ziemię.
Eren szarpał się z nią, kiedy próbowała wyrwać mu z zaciśniętej dłoni miecz.

Chris powoli otwierał oczy. Ciągle huczało mu w głowie. Usłyszał krzyk Erena i szybko odwrócił się w tył.
- Ty gnojku! - warknęła uderzając go w twarz.
Blondyn bezszelestnie przeczołgał się do nieprzytomnego Rivailla.
- Obudź się. - szepnął potrząsając nim. Był przerażony. Kobieta nie przestawała katować Erena.
Kiedy udało mu się uwolnić swoje nadgarstki z jej dłoni, uderzył ją stokroć mocniej niż mógłby zrobić to normalny człowiek.
Uśmiechnął się delikatnie, patrząc na swoje dłonie.
- To jednak do czegoś może się przydać. - powiedział podchodząc do leżącej na ziemi kobiety.
Kopnął ją w brzuch, a ona opluła się krwią.
- Eren! - krzyknął blondyn ciesząc się w duchu z widoku żywego bruneta.
Chłopak odwrócił się szybko w jego stronę. Obok blondyna stał kapitan. Na szczęście tylko lekko poturbowany.
Eren uśmiechnął się do nich, jednak po chwili uśmiech z jego twarzy zniknął. Levi zmarszczył brwi, obserwując chłopaka. Zrozumiał, kiedy zza jego pleców wyłoniła się kobieta.
Oczy Erena wpatrywały się w kapitana nawet wtedy, gdy upadł na ziemię. Z ostrza miecza, który trzymała w dłoni spływała bordowa ciecz..

Rivaille bez wahania podbiegł do niego. Ze złością spojrzał na kobietę, wyciągając z jego dłoni miecz. 
 - Zabiję cię. - powiedział lodowato stając naprzeciw niej. Na twarzy kobiety pojawił się dziwny, przepełniony szaleństwem  uśmiech. Nie zdążyła nawet wziąć głębokiego oddechu, gdy czarnowłosy
przeszył ją mieczem. 

- Eren.. Eren 
Otwórzy oczy Eren, no dalej. - nie przestawał nim potrząsać.
Chris podszedł do niego powoli. - On.. nie żyje. - szepnął ocierając łzy.
- Zamknij się. - syknął patrząc na niego. 
Blondyn przez ułamek sekundy zdołał zauważyć strach w jego kobaltowych tęczówkach.
- Eren - powiedział słabo , przytulając go do siebie. Docisnął ranę na jego plecach, czując na dłoniach spływającą ciepłą jeszcze krew.
- Co  teraz  zrobimy? - zapytał cicho chris
- On musi żyć. Nie może.. niech to szlag - spuścił głowę a kilka łez opadło na blady policzek bruneta. Szybko zdjął swój płaszcz kładąc na niego ciało Erena.

 Nie mógł uwierzyć w to co właśnie się dzieje. Każda sekunda dłużyła się w nieskończoność.
Już nigdy nie zasmakuje jego ust, nie usłyszy jego głosu. Na jego barki spadły tony poczucia winy. Dlaczego nie potrafił okazać mu, że jest dla niego ważny.
Ignorował go, nie dopuszczając do siebie myśli, że Eren coś do niego czuje.
Jak mógł zakochać się w nim, po tym co Levi mu zrobił? 
Miłość jaką go darzył była przesiąknięta ułomnością. Uwięziony pomiędzy tym co kochał, a nienawiścią, którą nauczył się tak manewrować aby zawsze zranić.
Czy warto jest wyzbyć się wszystkich uczuć i pozwolić uśmiercić coś co kochaliśmy. Ale to przecież takie ryzykowne, oddać komuś całego siebie.
Wewnętrzy mrok, który Rivaille miał w sobie nie chciał go opuścić zamieniając jego serce w kamień. Eren przez ostatni czas starał się go choć trochę skruszyć. 
Na próżno?
Złapał go za dłoń, zaciskając ją.
- Mówię coś do ciebie. - zaczął wycierając łzy - Masz natychmiast otworzyć oczy..
Zabrakło mu oddechu, kiedy przypomniał sobie ten moment, który tak bardzo utkwił mu w pamięci.
" Powinienem być dla ciebie dobry.." - pomyślał 
Dotknął jego policzka, przejeżdżając palcem po jego spiechrzniętych ustach.

Jego palce poruszyły się w uścisku dłoni Rivailla. Oddech był słaby. Delikatnie otworzył oczy obserwując siedzącego przy nim kapitana.
Był bardzo cicho. W całej tej okropnej ciszy odznaczał się tylko jego nierówny oddech.
Przypadkowe muśnięcie jego dłoni wywowało u niego dreszcz, chaotyczne bicie serca, które poczuło ciepło jego ciała.
Kiedy kaszlnął głośno, Levi szybko przeniósł swój wzrok na niego.
Przepaść pomiędzy  nimi nadal była niebezpieczna, ta którą sami zdecydowali się stworzyć. 
- To niemożliwe.. - wyszeptał patrząc mu prosto w oczy.
Eren uśmiechnął się delikatnie. Nie ma nikogo jak on. 
Levi przytulił go mocno do siebie.

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 22 "I just want to take your innocence"



   Nad ranem dotarł do bram wioski. Widok jaki zastał, prawie zrównane z ziemią pobliskie domy i kamienice zszokowały go. Żołnierze nie chętnie wpuścili go. Wiedzieli kim jest i w co potrafi się zmienić.
Eren zaczął wypytywać miejscowych, o to czy przypadkiem ktoś go nie widział.
Robił tak bez skutku, do czasu kiedy napotkał na swojej drodze Chrisa.
Chłopak siedział na ławce obok zniszczonej kamienicy. Eren podszedł do niego niepewnie.
- Przepraszam. - zaczął a wzrok blondyna przeniósł się na niego. - Nie widział Pan tutaj Kapitana Rivailla?
Chris zmarszczył brwi.
- Taki kurdupel, z wysokim ego? - zapytał kpiąco.
Eren speszył się odrobinę.
- O-owszem. - odparł szybko
Blondyn wstał powoli.
- Zaprowadzę cię do niego, o ile wciąż tam jest. - powiedział.
Chwilę potem stali już pod drzwiami mieszkania w którym przebywał. Chris pociągnął za klamkę i wszedł do środka.
Eren stał obok nie wchodząc.
- No dalej, śmiało. - uśmiechnął się wciągając go do mieszkania.
Brunet stanął w korytarzu. Cała jego pewność siebie, którą miał w sobie wyparowała.
- Przyprowadziłem ci kogoś. - powiedział blondyn otwierając drzwi kuchni.
Kiedy Eren spostrzegł, że Rivaille przyrządza śniadanie dwójce uśmiechających się do niego dzieci o mały włos nie przewróciłby się z wrażenia.
- O kim ty mów.. - nie dokończył gdy ujrzał stojącego nieopodal Erena.
Talerz, który trzymał w dłoni upadł na ziemię rozbijając się na drobne kawałki.
Powycierał dłonie podchodząc do niego szybko. Złapał go za kołnierz i przyszpilił do ściany.
- Co ty tutaj do cholery robisz? - warknął
Chris patrzył na to co właśnie się działo z niedowierzaniem.
- Znacie się? - zapytał
Zero reakcji.
- Odpowiadaj! - dodał Levi patrząc mu w oczy
- Martwiłem się o Ciebie. - zaczął cicho - Zniknąłeś bez słowa, nie mogłem bezczynnie siedzieć nie wiedząc co się z tobą dzieje. - dodał nadal ściszonym głoem
Kapitan westchnął głęboko, puszczając go
- Nie jestem dzieckiem, umiem o siebie zadbać. - odparł spokojnym głosem.
- Huh? To wy się jednak znacie. - powiedział blondyn podchodząc do Erena. - Współczuję ci.
Poklepał go po ramieniu, kiedy to zrobił wyczuł, że jego ramiona drżą.Dotknął szybko jego bladych policzków.
- Jesteś przemarznięty, musisz zdjąć te mokre ubrania.
- Dziękuje. - szepnął Eren
- Drobiazg, a teraz chodź. - odparł udając się z nim do pokoju.
Rivaille wrócił do kuchni zbierając z podłogi ostre kawałki porcelany.

- Proszę, włóż to. - powiedział blondyn podając Erenowi suche ubrania.
Brunet uśmiechnął się ściągając koszulkę.
Kiedy Chris przypadkowo spojrzał na plecy brunet zmroziło go.
- Co ci się stało? - zapytał widząc mnóstwo siniaków na jego plecach.
- Miałem wypadek. - wyszeptał zakładając szybko koszulkę.
Eren zdziwił się gdy chłopak dotknął ręcznikiem jego wilgotne od deszczu włosy.
- Spokojnie, chcę ci tylko pomóc.
Chris uśmiechnął się serdecznie.
Eren wpatrywał się w jego twarz. On też przypominał anioła, ale nie złego - On był dobry/
- Mam na imię Christopher.. ale mów mi Chris. - powiedział odkładając ręcznik i podając mu dłoń.
- Eren. - odparł ściskając ją delikatnie.
- Przygotuję ci coś do jedzenia. - powiedział nagle wychodząc do kuchni.
Sekundę później do pokoju wszedł Rivaille.
Usiadł obok niego na łóżku.
Eren przełknął głośno ślinę, kiedy dłoń kapitana dotknęła wnętrza jego ud.
- Boisz się? - zapytał nagle przejeżdżając palcem po jego plecach.
- Czego miałbym się bać? - odrzekł słabym głosem.
Kapitan uśmiechnął się pod nosem.
- Tego, że mógłby nas przyłapać. - odparł całując jego szyję.
Eren przymknął powieki odchylając głowę.
Po chwili jednak otrzeźwiał. Kiedy chciał wstać zatrzymała go silna dłoń Leviego na jego nadgarstku. Posadził go siłą obok siebie.
- Nie pozwoliłem ci odejść. - wymruczał wtulając nos w jego szyję. - Nie zapominaj, że wciąż jestem twoim kapitanem.
Levi puścił go kiedy do pokoju wszedł Chris W dłoni trzymał talerz z omletem i kromkę chleba.
- Dziękuję. -  powtórzył Eren zaczynając jeść.
Wzrok Rivailla, który czuł na sobie utrudniał mu to.
Blondyn cały czas bacznie ich obserwował.
- Kim wy tak naprawdę dla siebie jesteście? - zapytał nagle.
Eren wypuścił z dłoni widelec.

Levi od razu podniósł swój nieziemski, niski głos.
- Jestem jego przełożonym. Ktoś przysłał go tutaj, aby w razie niebezpieczeństwa chronił mnie. - odpowiedział spokojnie.
- Ach, teraz rozumiem.Bycie żołnierzem, to ogromny obowiązek.
- Pośpiesz się Eren. Musimy załatwić coś bardzo ważnego. - powiedział czarnowłosy zakładając płaszcz.
- Weź moją. - szepnął Chris, podając mu skórzaną kurtkę.
Eren uśmiechnął się i podążył za kapitanem.
- Co takiego musimy zrobić? - spytał brunet kiedy weszli do pustego mieszkania.
- Przeszukanie? - dodał wchodząc za nim do środka.
Zamknął drzwi i wszedł do pokoju w którym stał Levi.
- W takim razie potrzebujemy nakazu, inaczej to będzie niezgod..
- Ciii.. - przerwał mu czarnowłosy kładąc mu palec na usta.
- Przestań. - szepnął , gdy dłonie kapitana ściągnęły z niego kurtkę.
- Skoro mnie kochasz, seks ze mną powinien być dla ciebie przyjemnością. - wymruczał całując go w usta.
Levi bez oporów ze strony chłopaka położył go na łóżku.
Szybko poradził sobie z jego spodniami, obcałowywał jego podbrzusze i wnętrze ud. W całym mieszkaniu dało się słyszeć jęki Erena.
- A-agh. - jęknął kiedy Levi szybko w niego wszedł.
Nie mieli zbyt dużo czasu. Musieli to robić szybko, czerpiąc z tego jak najwięcej przyjemności.
Kiedy kapitan doszedł, rozlewając się na prześcieradło, opadł obok niego zmęczony.
- Mógłbym to robić z tobą bez końca. - szepnął przygryzając jego wargi.
To jak symbioza, obydwoje nie mogą bez siebie przetrwać.
Nagle Eren podniósł się odrobinę na łokciach, kiedy kapitan zszedł z  łóżka.
- Dlaczego odszedłeś? - zapytał, a jego głos zadrżał.
- Mam coś do zrobienia. Nie mogłem odmówić. - odparł zapinając spodnie.
Spojrzał na leżącego pod błękitną pościelą bruneta. Jego zielone tęczówki wpatrywały się w niego.
Tak bardzo chciałby, aby zawsze spoglądały tylko na niego.
- Pomogę ci, cokolwiek musisz zrobić.
*
- No nareszcie. - mruknął blondyn spotykając ich na podwórzu. - Gdzie się podziewaliście?
Eren szybko poprawił swoją rozpiętą koszulę.
- Mieliśmy coś do załatwienia. - odrzekł Levi - Dlaczego nie jesteś w mieszkaniu? - zapytał
Chris przeczesał swoje włosy.
- Rodzice tej dwójki już przyjechali. - odparł
Eren uśmiechnął się spoglądając na okno do ich mieszkania. Siedzieli w nim machając w ich stronę.
- Skoro tak, nie ma większych przeszkód abyśmy mogli ruszać w drogę.
- Po co właściwie idziemy? - zapytał Eren kiedy wyszli już z Shiry.
Levi zerknął na niego kątem oka.
- Musimy znaleźć drugi klucz. Jest potrzebny, żeby pozbyć się tytanów raz na zawsze. - odpowiedział spokojnie.

Eren spuścił wzrok na podłogę, dotykając swojej szyi.
Kapitan zauważył to.
- Twoja siostra, zajęła się poszukiwaniem tego, który podarował ci ojciec.
- Skąd to wiesz? - zapytał zdziwiony. - Skąd wiesz, że podarował mi go Ojciec?
- Spotkałem  przyjaciela twojego Ojca. To dzięki niemu mam to. - wyciągnął z kieszeni zwinięty kawałek pergaminu i podał mu go Erenowi.
- Mapa? - szepnął do siebie oglądając ją.
- Wow. - powiedział z ekscytacją blondyn podchodząc do Erena. - Uwielbiam takie rzeczy, wiecie mapy, klucze, szyfry i zagadki.
Kapitan wziął głęboki oddech, zabierając mu ją sprzed nosa.
Usłyszał tylko cichy pomruk niezadowolenia Chrisa.
- Teraz musimy iść na zachód. - powiedział oglądając mapę.

 - Jestem zmęczony.. - jeknął blondyn przeciągając się. Założył plecak na drugie ramię i próbował dorównać szybkiego kroku Leviego.
Nawet Eren został w tyle.
 Obaj odwrócili się szybko kiedy usłyszeli krzyk Erena.
Levi  przymknął oczy biorąc głęboki oddech. Chris szybko podbiegł do wiszącego bruneta.
 Wpadł w pułapkę przeznaczoną dla tytanów.
- Nie ruszaj się! Zaraz cię rozwiążę. - powiedział Chris tnąc grubą linę scyzorykiem.
Nie była to zwyczajna lina, którą łatwo dałoby się przeciąć. Była wzmocniona specjalnymi włóknami, aby potwór nie mógł sam się uwolnić.
Eren zaczął powoli panikować, jego głowa znajdowała się bardzo daleko ziemi.
Zniecierpliwiony Rivaille podszedł do niego, i jednym sprawnym ruchem przeciął linę.
Chris otworzył ze zdziwienia usta. - Jak to zrobiłeś? - zapytał
 - Trzeba przeciąć pod odpowiednim kątem. - odparł

Nie zauważył jednak, że Eren leci wprost na niego. Sekundę później, obydwoje leżeli na ziemi.
 - Co ty do cholery wyprawiasz? - warknął podnosząc się i otrzepując płaszcz z zanieczyszczeń.
 - Przepraszam. - mruknął cicho wstając powoli.
Masował obolały kark i ramię, idąc obok Chrisa.
 - Hej, Eren.  - zaczął blondyn uśmiechając się. - Mogę ci zrobić masaż jeśli chcesz.
Rivaille spojrzał ostro na ich dwójkę kątem oka.
Eren odwzajemnił uśmiech. - Naprawdę mógłbyś to zrobić? - zdziwił się
 - Dlaczego to cię tak dziwi?

 - Czasami mam wrażenie, że ludzie boją się mnie nawet dotknąć myśląc, że zamienię się w tytana. - szepnął spuszczając wzrok na swoje buty.
  - Strach to naturalna reakcja. - zaczął zimno Rivaille - Nie oczekuj od nich, że wskoczą ci w ramiona.
Chris zmarszczył brwi słysząc słowa Leviego. Zauważył, że Eren znów posmutniał.
Miał wrażenie, że ten chłopak dawno zapomniał czym jest szczęście.
   -Zróbmy przerwę. - powiedział siadając na pniu drzewa. - Eren - zawołał go. - Kiedy to zrobię na pewno będzie mnie boleć.
Eren zgodził się i usiadł pomiędzy nogami blondyna.
 Levi obserwował ich poczynania. Znów przybrał tą swoją straszną minę.
Eren nie zwracał na niego uwagi, było mu bardzo przyjemnie. Obolałe miejsca domagały się opieki, a brunet miał ich sporo.
Kiedy dłonie blondyna przeszły na talię bruneta, na której również widoczne były siniaki i zadrapania Levi nie wytrzymał.
 - Wystarczy już. - powiedział ostro zabierając Erena od dotyku Chrisa. Pociągnął go tak mocno, że chłopak upadł na ziemię.
 Chris milczał patrząc na niego wściekle. Eren powoli wstał z ziemi.
 - Eren pozbieraj drewno na ognisko. - syknął.
 Brunet skinął głową, ginąc w mroku drzew.
 Po kilku minutach wrócił niosąc w dłoniach kilkanaście dużych gałęzi. Ukucnął łamiąc je na pół i rzucając na ziemię.
Chris podał mu zapałki. Miał mały problem z rozpaleniem, ale po kilku próbach w końcu się udało.
 - Zostaniemy tutaj na noc. - zaczął obojętnie Kapral rozkładając swój śpiwór.
 Chris zdziwił się kiedy spostrzegł, że Eren swojego nie posiada.
 - Okryj się, noce potrafią być bardzo zimne. - uśmiechnął się podając mu koc.
 Eren podkulił kolana pod brodę, dziękując blondynowi.
 Rivaille podszedł do niego, i ukucnął przy nim.
 - Eren, będziesz dzisiaj na warcie. - powiedział podnosząc kącik ust w górę.
 - Tak, jest. - odrzekł Brunet szybko.
 Wpatrywał się w buchający ogień, kiedy to robił przypomniał sobie  moment gdy obudził się w pokoju z którego nie mógł wyjść.
 Czuł ten sam swąd co teraz i ciepło, które go ogrzewa. Choć w niektórych sytuacjach może być zabójcze.. Podniósł delikatnie głowę do góry wpatrując się w niebo.
 Tęsknił za domem, za Mikasą i Arminem.
 Kiedy byli dziećmi ich trójka była w stanie zrobić dla siebie wszystko. Niewiele się od tego czasu zmieniło. Nadal był gotów poświęcić życie za swojego przyjaciela i siostrę,
która była dla niego niczym matka.
 Zacisnął dłonie na materiale koca, gdy po kilku godzinach poczuł się bardzo senny. Nie mógł jednak zmrużyć oka, co byłoby gdyby w czasie ich snu ktoś chciałby ich okraść lub nawet zabić?
 Zbliżał się świt, a Eren nadal nie zasnął. Co jakiś czas wstawał rozprostować kości i przejść się odrobinę, jednak nie na wiele to się zdało.
Zmęczenie dawało się we znaki..
**

 Godzinę później wstał Kapral. Schował śpiwór i zasypał dogasające się ognisko.
Eren oparł głowę o pień drzewa, zamykając oczy. Usta miał lekko rozchylone.
 Levi uśmiechnął się podchodząc do niego. Nachylił się i pocałował go, Eren otworzył szybko podkrążone oczy czując w ustach język Leviego.
 - Podoba ci się taka pobudka?  - zapytał podchodząc do niego bliżej.
 Eren wpatrywał się w niego zdziwiony.
 - Myślałem, że jesteś na mnie zły. - szepnął
 - Nie chciałbym żebyś robił to z kimś innym. - zaczął siadając na jego biodrach i szeptając mu do ucha. - To byłby problem, gdybyś coś złapał.
 - Nigdy.. agh - jęknął kiedy Kapral zaczął poruszać biodrami, ocierając się o niego.
 Levi zagryzł wargę, starając się nie jęknąć.
 - Hej, Eren. - polizał jego szyję - Chciałbyś mnie przelecieć? - zapytał niskim głosem, wprost do ucha bruneta.
 Eren otworzył szeroko oczy słysząc te słowa.
 "Ja? Kapitana... " - pomyślał
 Rivaille uśmiechnął się widząc zaskoczenie na twarzy chłopaka. Objął go ramionami, i zaczął poruszać się coraz szybciej.
 Eren spostrzegł, że śpiwór Chrisa jest pusty.
- Gdzie... jest - nie zdążył zapytać, gdyż Levi przerwał mu wsadzając swój język w jego usta.
 - Wróci za godzinę. - odpowiedział odrywając się od jego ust.
 Eren spuścił wzrok.
 - Myślałem, że się brzydzisz. - wyszeptał - Zawsze to ja byłem na dole..
 - Fakt, że jestem pedantem nie oznacza, że mnie obrzydzasz. - powiedział - Gdyby tak było, nie robił bym tego z tobą.
 Kapral objął jego twarz w swoje dłonie, wpatrując się w jego oczy.
 Nagle wstał szybko, zostawiając zdezorientowanego chłopaka.
 - Huh?
 Levi uśmiechnął się delikatnie.
 - To będzie twoja kara. - powiedział siadając nie daleko niego.
 -Kara? - powtórzył zdziwiony.
 Kapral zmarszczył brwi i podszedł do niego szybko. Złapał go za włosy ciągnąc jego głowę do tyłu i patrząc na niego z góry.
 - Nie pozwalaj sobie. Jeszcze jeden taki incydent i nie będę już taki wyrozumiały, zrozumiano? - syknął.
 Eren patrzył na niego przerażony.
 - T-tak. - odparł przełykając głośno ślinę.
 Po chwili czarnowłosy puścił go, i wrócił na swoje miejsce.

czwartek, 5 grudnia 2013

21 rozdział

  Rozdział 21    
Rozdział napisany, przepraszam za pomyłkę w poprzednim XD 
Jak zwykle proszę o komentarze , i zapraszam do czytania:


     - Piękne mamy dziś niebo - powiedział chłopak wpatrując się w lśniący nad ich głowami błękit.
 Levi wzdrygnął się.

  " - Jakie piękne mamy dziś niebo.
   - Zawsze wygląda tak samo.."

  Pamięta kiedy Eren uniósł głowę ku niemu i długo się w nie wpatrywał. Westchnął głęboko.
 Christopher skrzywił się odrobinę widząc obojętny wyraz twarzy Kapitana.
 - Czy ty w ogóle się uśmiechasz? - zapytał podejrzliwie.
Kapitan zirytował się odrobinę, nie odzywając się ani słowem.
 - Ludzie, którzy nie wyrażają żadnych emocji, ani uczuć są bardzo dziwni. - zaczął pod nosem. Po chwili spojrzał na niego. - Ty też jesteś dziwny.
 - Dlaczego cię wtedy nie zabiłem.. - szepnął do siebie, jednak chłopak doskonale to usłyszał.
 Zmarszczył brwi, i przybrał obrażoną minę przyśpieszając kroku.
 Po dziesięciu minutach dotarli do małej wioski. Przy bramie stało kilkunastu żołnierzy. Wszyscy spoglądali na nich złowrogo.
Chris zadrżał odrobinę, kiedy przed nimi stanął dwumetrowy, ogromny mężczyzna. Rivaille stał niewzruszony.
  - Czego tutaj chcecie? - warknął krzyżując ramiona.
 Chłopak  odezwał się szybko.
 - My.. my..chcielibyśmy tylko przejść - przełknął głośno ślinę, gdy olbrzym przybliżył się do niego.
 Levi zmarszczył brwi.
 - Chyba nie chciałbyś dodatkowej dziury w swoim parszywym ciele, prawda? - zapytał spokojnie.
 Mężczyzna prychnął głośno schodząc im z drogi.
 - To było świetne przedstawienie! - zaczął podekscytowany
 - To nie było żadne przedstawienie. - odparł lodowato.
 Chris przestał się śmiać i lekko się przestraszył.
 - Myślałem.. że - szepnął cicho.
Kapitan nie pozwolił mu dokończyć, złapał go za kołnierz i mocno przyszpilił do ściany.
- Przestań zachowywać się jak ciota. Jeżeli chcesz w dzisiejszym świecie przeżyć, nie możesz okazywać słabości. - wysyczał puszczając go.
 Chłopak obserwował go przerażonym wzrokiem
 - Co cię napadło? - zapytał cicho - Sam cały czas widzę, że masz jakąś słabość.  - dodał szybko.
 - Skąd taki wniosek? - odparł czarnowłosy odchodząc od Chrisa.
 Blondyn szybko ruszył za nim.
 - Nie trudno się domyślić. Pewnie straciłeś kogoś, kogo kochałeś. - szepnął - Wiem jak to jest..
Rivaille westchnął głęboko.
 - W życiu nie słyszałem większego głupstwa. - odpowiedział szybko. - Co was wszystkich napadło z tą miłością, to takie ułomne i lekkomyślne  kochać kogoś tak bardzo, że oddałbyś  za to  swoje życie.
Chris milczał przez chwilę, jednak zaraz potem szturchnął kapitana ramieniem.
 - Ja najbardziej w miłości lubiłem to dziwne uczucie w żołądku, kiedy ją widziałem. - powiedział uśmiechając się.
 Levi spojrzał na niego kątem oka.
 - Może to był zwykły ból brzucha? - zakpił
 - Pewnie nigdy tego nie doświadczyłeś. - odparł kołysając się na boki.
Nagle ich rozmowę, przerwał krzyk jakiejś kobiety. Kiedy kilku żołnierzy przebiegło przed ich nosami, Levi od razu wiedział co się dzieje.
 - Przygotować się do ataku! - krzyknął starszy mężczyzna.
Rivaille oglądał ich porażkę bez wzruszenia. Wiedział co robią źle.
 - Schowaj się do środka. - powiedział wpychając zdezorientowanego blondyna do  jednej z kamienic.
 Szybko podbiegł do jeszcze żywych żołnierzy.
 - Proszę natychmiast opuścić pole walki- powiedział donośnym głosem zaciskając ranę na ramieniu.
 Dwa ogromne tytany niszczyły budynek po budynku. Były  już niedaleko miejsca gdzie przebywał Chris.
Rivaille bez wahania ruszył do walki. Zajął się jednym tytanem, unieruchamiając go ostrą jak brzytwa nicią. Zabił go, jednak po chwili zauważył jak drugi potwór niszczy właśnie resztę kamienic.
 Chris siedział pod ścianą, podkulając nogi pod brodę. Cały drżał ze strachu.
 Kiedy tytan zburzył ścianę budynku w którym chłopak się ukrywał, zaczął krzyczeć.
 Gdy tytan go zauważył uśmiechnął się w ten swój przeraźliwy sposób. Wyciągnął łapę, aby schwytać blondyna jednak zaraz potem z tyłu jego pleców rozlała się bordowa ciecz.
Ostre miecze Leviego bez problemu rozerwały dosyć twardą skórę tytana.
 Kapitan skoczył na ziemię, wycierając miecz z krwi.
 - Obrzydliwe. - prychnął brudząc się nią przez przypadek.
Chris zamrugał kilka razy osuwając się na podłogę. Ostatnie co widział, była postać czarnowłosego.
Nigdy dotąd nie spotkał kogoś tak odważnego.
Rivaille podniósł jego ciało, szukając wzrokiem niezniszczonej kamienicy. Wszedł do niej, wyważając pierwsze lepsze drzwi.
 Kiedy przeszedł przez próg, ujrzał dwójkę  przerażonych dzieci siedzących pod ścianą w kuchni.
Levi zignorował je wchodząc do środka, nieprzytomnego chłopaka rzucił na łóżko w sypialni. Rozluźnił swój krawat, ściągając marynarkę położył się obok niego.
Przejechał dłońmi po swojej twarzy, wpatrując się w sufit. Przymknął po chwili oczy, nie zauważył nawet jak szybko zasnął.
*
 Obudził się dwie godziny później. Był okryty kocem.
Spojrzał na nadal śpiącego blondyna, i wstał powoli. Usłyszał piskliwy głosik dochodzący z kuchni.
Kiedy wszedł do pomieszczenia, ujrzał dwójke siedzących przy stole brzdąców.
Dziewczynka i chłopiec siedzieli spokojnie, wpatrując się w okno. Oglądali to czego nigdy nie powinni byli zobaczyć.
Gdy Rivaille sięgnął po szklankę, czworo niebieskich oczu spojrzało na niego.
 - Kim Pan jest? - zapytała dziewczyna ściskając dłoń chłopca.
 Kapitan usiadł naprzeciw nich.
 - Gdzie są wasi rodzice?
Chłopczyk spoglądał na niego podejrzliwie.
 - Mamusia i tatuś niebawem wrócą.. - szepnął chłopczyk.
 Kiedy patrzył na te dwie bezbronne istotki, zrobiło mu się ich żal.
- Jesteście głodni? - zapytał zmieniając ton głosu na normalniejszy.
 Dzieci jednocześnie skinęły głową.
Kapitan znalazł kilka świeżych produktów, i postanowił zrobić z nich coś użytecznego.
 Po kilkunastu minutach postawił przed nimi dwa duże talerze. Smaczny zapach unosił się w całym pomieszczeniu.
 Dziewczynka sięgnęła po widelec, i zaczęła jeść. Chłopczyk nie wyglądał na zainteresowanego.
 - Jeżeli nie będziesz jeść, nie będziesz wystarczająco silny aby bronić swojej siostry. - powiedział uśmiechając się delikatnie.
 Chłopak spojrzał na niego zdziwiony, a potem na swoją siostrzyczkę. Od razu sięgnął po widelec.
 Blondyn przebudzał się. Usłyszał głos Kapitana, i smaczny zapach unoszący się po całym mieszkaniu. Wstał szybko i skradając się dotarł pod drzwi kuchni.
Wychylił się odrobinę, i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Levi nalewał im do szklanek sok pomarańczowy.
Nie krzyczał, a jego głos nie był taki jak zawsze. Wydawał się bardzo ciepły i przyjazny.
Chris zaśmiał się cicho.
 - Widzę, że czujesz się już bardzo dobrze. - zaczął, znów używając zimnego tonu głosu.
 Blondyn podrapał się po głowie, i uśmiechnął szeroko.
 - Czuję się jak nowo narodzony! - krzyknął radośnie przeciągając się.
Levi spojrzał na niego obojętnie.
 - Skoro już zregenerowałeś siły, popilnuj ich. - powiedział oschle mijając go szybko.
 Bez słowa wyszedł z mieszkania.
 - Co go ugryzło. - mruknął siadając obok dzieci.
 Dziewczynka uśmiechnęła się, to samo zrobił chłopiec.
 - Jesteś dziewczyną? - pisnęła podchodząc do niego. - Chodź, mamusia kupiła mi piękne lalki!
Chris spuścił głowę na dół.
 - Nie jestem dziewczyną. - burknął zażenowany, na co usłyszał śmiech chłopca.
 - Aleś ty głupia! - powiedział chłopak
 Dziewczynka skrzyżowała ramiona.
 - Sam jesteś głupi! - odgryzła się szybko szturchając go łokciem.
 - Nie prawda bo ty! - odparł chłopiec
Chris westchnął głęboko.
 - Pobawisz się z nami w chowanego? - zapytali nagle
Blondyn otworzył ze zdziwienia usta. Chciał im odmówić jednak dzieci postawiły na swoim.

**
  Eren przechadzał się z po całej wiosce w poszukiwaniu informacji. Bez skutku.
 Czuł się jak dziecko szukające swojej matki. To okropne uczucie.
 Zbliżał się wieczór. Brunet zsunął się po ścianie budynku, i wpatrywał się w niebo.
 Szkoda, że nie wiedział o tym, że kapitan robi właśnie to samo. Mimo, że zawsze starał się nie okazywać emocji. To było w jego przypadku zbędne.
 Dobrze wiedział, że jeśli kiedykolwiek się zakocha będzie cierpiał. Tak właśnie było.
 Łzy nic nie znaczą, krzyk zdzierający gardło  również jeśli straciliśmy wszystko.
Otworzył ze zdziwienia usta, kiedy poczuł w nich słony posmak. Dotknął szybko swojego policzka i starł z niego drobne łezki.
 Zaklął pod nosem, wstając szybko. Siła fizyczna, i jego uprzedzenia do wszystkiego przegrały z uczuciem jakie poczuł w swoim sercu.
Wiedział jednak, że nie może wrócić. Przynajmniej nie teraz.
 Gdy wrócił do mieszkania, ujrzał ledwie żywego Chrisa na podłodze, i śpiące obok niego dzieci.
 - Widzę, że dobrze się bawiłeś. - zakpił wieszając płaszcz na wieszaku obok drzwi.
 Chris podniósł się odrobinę, spoglądając na niego.
- To nie są dzieci.. to małe diabełki. - szepnął znów opadając na podłogę.
 Levi wszedł do pokoju, i podniósł dwójkę śpiących brzdąców  na ręce. Położył je do łóżek i wyszedł.
 - To niesprawiedliwe. - mruknął siadając na fotelu.
 Levi spojrzał na niego.
 - O co ci chodzi? - zapytał
 - O to, że im potrafisz okazać serce a mnie nie. - odparł szybko piskliwym głosem.
 Rivaille westchnął głęboko.
 - To tylko dzieci. - powiedział zirytowany. - Przygotuj się, jutro wyruszamy.
Chris spojrzał na niego szybko.
- A co z nimi? Chyba nie masz zamiaru zostawić ich na pastwę losu.
Levi wzruszył ramionami.
 - Jakoś sobie poradzą. - odparł spokojnie.
 - Przecież nie mają nawet siedmiu lat! - fuknął wkurzony - Pewnie nawet nie wiesz jak to jest, kiedy jest się samotnym! Wszystko co nie dotyczy ciebie, jest ci obojętne!
 Rivaille zacisnął mocno pięści, powstrzymując się aby nie spuścić chłopakowi porządnego wpierdolu.
 - Ucisz się.  - syknął
Chris zaśmiał się sztucznie.
- Och, czyli w taki sposób rozwiązujesz problemy. - zakpił podchodząc do niego blisko. - Nie potrafisz pogodzić się z prawdą.
Stoicki spokój kapitana nie odzwierciedlał tego co działo się wewnątrz niego.
 - Możesz zostać z nimi, jeśli chcesz. Pozbędę się niepotrzebnego ciężaru. - odparł siadając na fotelu.
Założył nogę na nogę jak to miał w swoim zwyczaju, i wpatrywał się przed siebie.
- Tacy ludzie jak ty, zawsze zostają sami. - szepnął podchodząc do drzwi.
- Samotność w moim przypadku jest najlepszym wyborem. - odrzekł gdy Chris wyszedł.
Po kilku minutach drzwi do sypialni ponownie się otworzyły. Nie był to jednak blondyn, a jedno z dzieci.
Dziewczynka weszła do środka nadal wycierając zaspane oczka. Po sekundzie spojrzała na kapitana.
- Dlaczego Pan nie śpi? - zapytała cichutko , siadając na skraju łóżka przed nim
Levi spojrzał na nią.
 - Nie jestem śpiący. - odparł uśmiechając się delikatnie.
 - Dlaczego ciągle jest Pan taki smutny? - zapytała zmartwiona, miętoląc w drobnych palcach materiał swojej spódniczki.
- Nie mam powodów do tego aby się uśmiechać. - odparł
- Zawsze jest jakaś sprawa, dla której warto jest choć na chwilę się uśmiechnąć. - powiedziała szczerząc w jego stronę swoje ząbki.
Kapitan spuścił wzrok na podłogę.
Nie myślał w ten sposób. Zawsze był pewien, że ludzie uśmiechają się tylko po to aby ukryć swoje prawdziwe zamiary a nie dlatego, że są po prostu szczęśliwi. Teraz jednak, kiedy spoglądał na dziewczynkę nie myślał w ten sposób. Bo jakie złe zamiary może mieć sześciolatka?
Może nie powinien tak zachować się w stosunku do Chrisa?
- Zostanę z wami, dopóki wasi rodzice się nie zjawią. - powiedział nagle.
Sam był zaskoczony, że takie słowa padły z jego ust.
Dziewczynka słysząc te słowa podbiegła do niego, i przytuliła się do jego ramienia.
Kapitan siedział nieruchomo, nie wiedząc co ma zrobić. Nigdy jeszcze nie opiekował się dziećmi, nie miał pojęcia jak to wszystko się potoczy.
**
 Eren wracał leśną ścieżką do domu. Było już późno.
Drogę oświecało mu tylko kilka latarni porozstawianych daleko od siebie.
Zbliżał się kwiecień, a noce jak i poranki nadal były bardzo chłodne. Eren schował dłonie do kieszeni.
Po chwili usłyszał głos starszej kobiety. Podeszła do niego powoli, ściskając w dłoni dziwny naszyjnik.
 - Chciałbyś dowiedzieć się jak będzie wyglądać twoja przyszłość? - zapytała ochrypłym głosem , ziejąc mu w twarz okropnym zapachem z ust.
- Nie, naprawdę dziękuje. - odparł szybko odchodząc od niej.
- Przecież tak bardzo pragniesz go odnaleźć. - dodała szybko.
Eren zatrzymał się i powoli odwrócił w jej stronę.
- Skąd Pani  to wie? - zapytał szeptem.
Ona uśmiechnęła się w dziwny sposób.
- Wiem naprawdę sporo. - zaczęła okrywając się chustą -  Wiem też, gdzie przebywa twój Kapitan.
Eren otworzył ze zdziwienia usta.
- Mogłaby mi Pani pomóc?
Jedyna szansa, której nie mógł stracić.
Kobieta zamyśliła się chwilę, pisząc coś na kartce. Po chwili podała mu ją.
- Znałam twoją Matkę. - powiedziała uśmiechając się.
Chłopak spojrzał szybko na kartkę czytając jej zawartość
 - Shira? - powiedział głośno.
Podniósł wzrok chcąc jej podziękować, jednak już jej nie było.
- Shira.. Shira.. Shira.. - powtarzał cicho próbując przypomnieć sobie cokolwiek o tym miejscu.
Gdy wrócił do domu, od razu zapytał o to Mikasę.
- Niedawno na wioskę napadły dwa ogromne tytany. Kilkadziesiąt ludzi zginęło. - powiedziała zalewając herbatę i postawiła ją przed nim.
Eren wpatrywał się w unoszącą się nad kubkiem chmurą pary wodnej.
- To daleko stąd? - zapytał obojętnie, aby nie wzbudzać w niej żadnych podejrzeń.
- Pół dnia drogi pieszo. - odparła.
- Dokąd idziesz? - zapytała gdy Eren wstał z krzesła.
Brunet uśmiechnął się delikatnie.
- Położę się wcześniej. - odrzekł wchodząc do swojego pokoju.
Kilka minut później zaczął pakować do torby najpotrzebniejsze rzeczy. Spojrzał za okno, zaczęło padać.
Nie miał zamiaru czekać ani chwili.
Miłość to poświęcenie, i wytrwałość. To coś dla czego jesteśmy gotowi zrobić wszystko.
Otworzył okno, siadając na parapecie. Na szczęście nie było wysoko, bez wahania skoczył lądując na ziemi.

Nie oglądając się za siebie, podążył w stronę wioski.
Deszcz zmoczył już bluzę jaką miał na sobie, Eren nie zwracał na to uwagi.
Co jakiś czas wpatrywał się w gwieździste niebo.


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 20

Rozdział 21 skończony. Proszę o komentarze pod postem ^^ miłej lektury.


  -Kiedy to się stało?  zapytał załamany mężczyzna. 
Mikasa spuściła wzrok na ziemię. 
  - Nie mam pojęcia, ale właśnie kiedy zorientował się, że nie ma klucza zamienił się w tytana. - odparła a głos delikatnie jej zadrżał.
 - Musicie go odnaleźć, inaczej nam się nie uda. 
Czarnowłosa skinęła głową i skierowała się w stronę drzwi.
- Zrobimy wszystko, aby go odszukać. - powiedziała pewnym głosem wychodząc.
Rivaille od razu spojrzał na starca.
- Dlaczego to akurat mnie Pan wybrał? - zapytał obserwując go.
Dobrze wiedział o co ma pytać.
Mężczyzna wziął głęboki oddech, zapalając papierosa.
- Słyszałem, że jesteś najlepszy. To nie misja dla zwykłego, bojaźliwego żołnierza. - odparł szybko.
Levi zamyślił się chwilę, od razu przechodząc do rzeczy.
- Jestem gotowy poświęcić na to swój czas. 
Starzec uśmiechną się pod nosem. Wyciągnął  z kieszeni notatnik i otworzył go na ostatniej stronie.
- Hmm.. powinno zająć ci to około trzech miesięcy, ale sądząc po twoim doświadczeniu jakie posiadasz myślę, że dwa w zupełności wystarczą. 
Zaraz potem wyjął też z plecaka zwinięty pergamin.
- Sam z chęcią podjąłbym się temu wyzwaniu, jednak jestem już zbyt stary na takie rzeczy. - zakaszlał cicho gasząc peta w srebrno - złocistej popielniczce.

Rivaille otworzył ją a jego oczom ukazała się mapa opisana ze szczegółami. Było na niej dosłownie wszystko.

Przejechał po jej gładkiej powierzchni palcem.
- Strzeż jej jak skarbu. - dodał szybko 
Kapitan był prawie pewny co do swojej decyzji. Prawie, bo cały czas myślał o Erenie. 
Nie wiedział dlaczego, i co tak naprawdę go do niego tak przyciąga.
- Musisz być gotowy na jutro. Nie można z  tym zwlekać.
Kiedy już miał wychodzić przystanął na chwilę przy drzwiach.
- Mam jedną prośbę, mógłby Pan poinformować Erena, że wyjeżdżam? 
Mężczyzna przytaknął i uśmiechnął się.

*

Zbliżał się wieczór. Eren wrócił do mieszkania swojej siostry.
Mikasy jeszcze nie było. Chłopak czuł się bardzo sennie, nie tylko z braku wystarczającej ilości snu, ale także z powodu wydarzeń z ostatnich dni.
Zdjął kurtkę i od razu położył się na łóżku. Serce w jego piersi pulsowało wyjątkowo wolno, jakby już chciało się poddać.

Wpatrywał się tępo w sufit, nie zwracając na nic innego uwagi. Zdziwił się gdy z jego oczu na poduszkę spłynęło kilka łez.

Szybko starł je rękawem koszuli.
*
Gdy tylko Levi przekroczył progi swojego mieszkania, klucze rzucił na podłogę. 
Wziął szybki prysznic i zaczął się pakować. Do średniej wielkości torby, wsadził tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Wiedział, że nie prędko wróci.
Nie pierwszy raz porzucił to co było mu najdroższe.
Czasami jednak jesteśmy zmuszeni podejmować decyzje, których w przyszłości możemy bardzo żałować.
 Rivaille nie zmrużył oka ani przez chwilę. Zawsze spał dość krótko, ale teraz przez kilka godzin siedział nieruchomo na łóżku.
Gdy przez bordowe zasłony przebiło się kilka promieni słońca, wstał szybko. 
Znów wziął prysznic i zmienił ubrania. Zawsze był takim pedantem.
Kiedy opuścił mieszkanie i stanął przed budynkiem, szybko wyjął mapę. Wiedział ,że teraz ma się kierować w stronę lasu. 
Słyszał o nim same przerażające historie, mówiono, że ukrywają się tam krwiożercze mityczne stworzenia, inni natomiast, że kto do niego wejdzie, już nigdy nie opuści go żywy.
Na biodrach zawieszone miał dwa ostre jak brzytwa miecze. 
Jeszcze raz omiótł mapę wzrokiem, po czym skierował się w stronę wejścia do lasu.
** 
  Eren zerwał się jak oparzony z łóżka. Całe ubranie, które miał na sobie przemokło od potu. 
Głęboko oddychał, niczym ścigane z w i e r z ę.
Paranoja trzymała go siłą w swoich szponach, spojrzał za okno. Miliony gwiazd rozrzuconych po ciągnącym się w nieskończoność niebie.
Opuszczone i zapomniane, dokładnie tak samo jak on. Ludzie przestali o nich pamiętać, oni zawsze tak robią...
Wstał powoli, kierując się do łazienki. 
W lustrze nie widział już twarzy chłopaka sprzed kilku miesięcy. Bardzo się zmienił. 
Nie do końca jednak wiedział, czy ta zmiana faktycznie była potrzebna. Nim poznał Kapitana był całkowicie beztroski. Tęsknił za tym uczuciem..
 - Cholera.. - mruknął przeczesując dłońmi włosy, i nachylając się nad umywalką. Lodowatą wodą starał się orzeźwić swój umysł, miał nadzieję, że to mu pomoże.
 Mokrą koszulkę od razu z siebie zdjął, zakładając nową. Nie mógł doczekać się, kiedy znów włoży na siebie mundur.
 Nagle usłyszał głos Mikasy. Był bardzo czuły.
- Eren.. - zawołała wchodząc do pokoju, zaniepokoiła się gdy zauważyła puste łóżko. 
 To uczucie po chwili zniknęło, gdy brunet wyszedł z łazienki. 
- Wszystko w porządku? - zapytała, kiedy spostrzegła, że skóra jej brata jest niebezpiecznie blada. Był biały niczym płótno.
 - Tak. - odparł uśmiechając się delikatnie. 
- Przygotowałam kolację. - powiedziała , otwierając drzwi i wychodząc razem  z Erenem w stronę kuchni.
**
  Kapitowni udało się pokonać już kilkanaście kilometrów. Postanowił odpocząc chwilę, zregenerować siły.
Usiadł na pniu drzewa leżącym na ziemi. Robiło się coraz zimniej, bez wahania rozpalił ognisko. Uzbierane w kilka minut gałęzie drzew wyrzucił na ziemię i podpalił.
 Po chwili poczuł, znaczą poprawę. Założył na siebie swój płaszcz więc nie odczuwał już zimna.
 Właśnie kończył posiłek, gdy do jego uszu dotarł cichy szelest. Obrócił się szybko za siebie, jednak niczego nie zauważył. 
Dopiero, kiedy wrócił do poprzedniej pozycji poczuł przy swojej skronii zimną lufę pistoletu. Podniósł do góry wzrok, widząc przed sobą młodego chłopaka.
 Nachylił się nad nim odrobinę, przyciskając broń mocniej.
- Spróbuj się ruszyć, a wnętrze twojej głowy wyląduje na ziemi. - szepnął młodzieniec.
 Rivaille uśmiechnął się pod nosem.
 - A co jeśli cię nie posłucham? - zapytał czarnowłosy kpiąco.
 - Wtedy będę zmuszony cię zabić.  - odparł szybko.
Levi doskonale wyczuwał, że ten młody chłopak nie robi tego z własnej woli. Cały czas drżały mu dłonie. 
 - Aż tak bardzo boisz się pociągnąć za spust, i zabić mnie? 
 Chłopak zmarszczył brwi, odbezpieczając broń.
 - A może to zwykła ekstytacja przed tym co za chwilę zrobię? - odparł z uśmiechem na ustach.
Kapitan bardzo szybko wykręcił mu nadgarstek i wyciągnął z dłoni broń. Powalił go na ziemię, chwytając do ręki mały scyzoryk i przycisnął go do jego gardła.
 - Zapytam tylko raz, jeżeli mnie okłamiesz, zaczniesz wąchać kwiatki od spodu. - zaczął spokojnie - Kto cię przysłał..? 
 Chłopak przełknął głośno ślinę, szarpiąc się odrobinę.
 - Nie mam pojęcia o czym mówisz! - krzyknął przerażonym głosem  
  - Argh! Przestań! - zaczął kiedy Rivaille docisnął ostrze do szyi, Kilka kropel krwi spłynęło po nim. - Powiem wszystko! Tylko zabierz to ostre cholesrtwo! 
Kapitan uśmiechnął się szybko, podnosząc go do góry za ramię. Związał mu nadgarstki grubym sznurem, i posadził na pniu.
 - Dlaczego Ritsu kazał Ci mnie zabić? - zapytał beznamiętnie.
 Chłopak spuścił wzrok na ziemię. 
- Jeżeli go zdradzę.. On mnie.. - głos mu zadrżał - zabije. Obiecał mi to, kiedy zdecydowałem się do niego dołączyć. 
 - I tak to zrobi. - odparł chłodno Levi.
Młodzieniec zmarszczył brwi.
  - Jak to..?  
 Kapitan westchnął głęboko, wrzucając kolejne kawałki drewna do ognia.
 - Nie będziesz mu już więcej potrzebny, skoro nie wykonałeś zadania jakie ci powierzył. 
 Gdy Rivaille spojrzał na jego twarz, zorientował się na co ten chłopak tak naprawdę liczył.
 - Myślałeś, że mu na tobie zależy? - zapytał zdziwiony.
 Chłopak skinął głową. 
 - Nigdy nie miałem osoby, dla której byłbym ważny... to dlatego. - wyszeptał spuszczając głowę na dół, usłyszał ciche szlochanie. 
 - Jak Ci na imię? - zapytał nagle. Chłopak szybko podniósł do góry głowę. 
 - Christopher. - odparł cicho.
 - Skąd wiedziałeś gdzie jestem? 
Chris przeniósł wzrok na twarz Kapitana. 
 - Śledziłem cię od kilku dni. - zaczął nadal wpatrując się w jego oblicze. 
 - Dlaczego twoje oczy ciągle wyglądają tak samo? Nie mógłbyś ich trochę ożywić. - zdziwił się chłopak.
 Przestraszył się nie na żarty, kiedy wzrok czarnowłosego zrobił się jeszcze bardziej przerażający. 
 - A czy ty, nie mógłbyś się już przymknąć? - odrzekł rozsiadając się na kocu  i przymknął oczy.
Głowę opartą na pniu. Jego twarz była bardzo spokojna, kiedy nie można było dostrzec tych lodowatych oczy każdy zapewne pomyślałby, jaki on jest cudowny.
 Chris naburmuszył policzki, i położył się obok niego. Po sekundzie Levi otworzył oczy i zerknął na niego dając mu do zrozumienia, żeby lepiej się od niego odsunął. Tak też zrobił.
 Chłopak spojrzał na niego zdziwiony, kiedy kapitan nagle zaczął rozcinać sznur.
 - Jesteś wolny. - powiedział, oczekując, że chłopak zaraz odejdzie.
 Tak się jednak nie stało, Chris uśmiechnął się delikatnie.
 - Wiesz.. skoro nie masz nic przeciwko.. mógłbym ci towarzyszyć? - zapytał niepewnym głosem, spoglądając na niego z bliska.
 Levi nie powiedział mu wprost tego, że się na to zgadza. 
 - O świcie wyruszamy. - odpowiedział zamykając oczy. 
**
 Rivaille przebudził się odrobinę, kiedy poczuł jak ktoś się w niego wtula. Uśmiechnął się do siebie.
 - Eren.. - szepnął, nieświadomie całując nadal śpiącego Chrisa.
 Kiedy chłopak poczuł w ustach coś ciepłego otworzył oczy. Gdy tylko spostrzegł, że kapitan właśnie go całuje zerwał się szybko na równe nogi..
 - Co ty wyprawiasz?! - krzyknął wycierając usta rękawem koszuli.
 Levi obudził się całkowicie dopiero wtedy, gdy chłopak zaczął krzyczeć. 
 - O co ci chodzi? - zapytał widząc jak chłopak przepłukuje gardło wodą. 
 - Jeszcze się pytasz?! Wpychałeś mi swój język do ust. - odparł patrząc na niego nieufnie.
 - Następnym razem, będziesz spał dziesięc metrów ode mnie. - powiedział ostro, poprawiając koszulę. 
 Blondyn skrzyżował ramiona. 
 - Mówisz to tak, jakbym to ja był winny. - burknął rozciągając ramiona.
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony