sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 30




Kiedy minęły już dwie godziny od przyjęcia kapitana, brunet zaczął bardzo się martwić.
Wstał i powoli podszedł do automatu z kawą. Gdy tylko wyjął kubek na krzesło pchnął go młody pielęgniarz. O mały włos nie oblał się wrzątkiem.
Wieźli właśnie jakąś starszą kobietę. Musiała być w ciężkim stanie, skoro traktowali ją tak priorytetowo.
Upił z plastikowego kubka łyk kawy kątem oka zauważając przysiadającą się obok niego dziewczynę.
Dziewczyna myśląc, że Eren nie widzi jak się w niego wpatruje wciąż to robiła.
I choć dla niego było to bardzo krępujące, ponieważ jeszcze nigdy nie czuł  na sobie wzroku płci pięknej.
- Słyszałam o tobie.. - zaczęła cicho odkładając swoją torbę na bok.  - Jesteś tutaj ze względu na swojego kapitana?
Eren skinął głową.
- Skąd to wiesz?  - zapytał zaciekawiony.
Dziewczyna speszyła się odrobinę. - Jesteście popularni na froncie. Mój brat opowiedział mi o wszystkim.
Eren otworzył usta ze zdziwienia, a z dłoni wypadł mu pusty już kubek.
- Popularni?  - przełknął ślinę - Co takiego ci opowiedział?  - zapytał szybko, nieświadomie złapał ją za nadgarstki wpatrując się w jej oczy.
Dziewczyna mrugnęła kilka razy. - O waszym doświadczeniu.. odwadze ..
Kiedy Eren zorientował się, że to co właśnie robi jest co najmniej niestosowne szybko zabrał dłonie.
- Przepraszam... - szepnął przecierając zmęczoną twarz.
- Jak czuję się Kapitan Rivaille?  - jej głos wydał się mu troskliwy.
- Nie mam pojęcia. Czekam na jakiekolwiek wieści od lekarzy.. - odparł opierając głowę o ścianę.
- Nazywam się Amane.. ty nie musisz mi się przedsta.. - nie dokończyła czując ciężar na ramieniu.
Eren zasnął i nieświadomie oparł głowę na jej ramieniu.
Amane nie poczuła się zawstydzona. Wręcz przeciwnie. Tylko delikatnie się uśmiechnęła.

Dwie godziny później z głębokiego snu próbowała obudzić go pielęgniarka.
- Jest pani pewna, że on jest przytomny?  - zapytała przestraszona.
Amane uśmiechnęła się do niej ciepło, delikatnie szturchając chłopaka.
Eren powoli otworzył powieki, a kiedy tylko ujrzał przed sobą pielęgniarkę wstał szybko.
- Co z kapitanem? -  jego głos był wypełniony strachem.
- Jego stan jest ciężki, ale stabilny.  - odpowiedziała spoglądając na stojącą obok niego dziewczynę.
- Mogę go zobaczyć? - dodał , idąc szybko za pielęgniarką
Po minucie zawahania kobieta zgodziła się, i zaprowadziła chłopaka do sali.
- Proszę starać się nie hałasować, przyjdę za dwadzieścia minut. - oznajmiła zamykając białe drzwi.
Szpitalna czystość zawsze go zadziwiała.
Rivaille mógłby zamieszkać w takim miejscu, tutaj zawsze panuje porządek.
Kilka urządzeń obok jego łóżka, wenflon umieszczony w żyle.
Unosząca się  klatka piersiowa Leviego. To dla niego najlepsze co mógł dzisiaj ujrzeć.
Nie liczył na to, że uda mu się z nim porozmawiać. Jeszcze za wcześnie.

Gdy po dwudziestu minutach pielęgniarka weszła do sali jej oczom ukazał się często spotykany widok.
Eren zasnął opierając głowę na łóżku Leviego. Jak widać zmęczenie dało za wygraną.
Kobieta podała odpowiednie leki i opuściła pokój delikatnie przygaszając światło..

- Kiedy Kapitan odzyska przytomność? - zapytała dziewczyna zaczepiając lekarza prowadzącego jego operację.
Lekarz zlustrował dziewczynę od stóp do twarzy uśmiechając się w dziwny sposób.
- Nie mogę udzielić Pani takich informacji.  - powiedział spokojnie.
- Jak to Pan nie może..  - zdziwiła się - Czy wy zawsze musicie wszystko utrudniać?
- Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa, ale jeśli tak Pani nalega. - szepnął nachylając się nad nią.
 Mogę zdradzić pani to i owo.. -  musnął ustami skórę na szyi dziewczyny.
Amane stanęła zszokowana, jednak po chwili zmarszczyła brwi odpychając mężczyznę od siebie.
- Co za agresywna dziewczynka.. - wymruczał ciągnąc ją do schowka.
Wrzucił ją tam po czym zamknął za sobą drzwi. Wiedział, że pielęgniarka dyżurująca zrobi obchód dopiero za godzinę.
- Jesteś taka młodziutka, ile masz lat skarbie? - zapytał kucając przed nią.
Amane uśmiechnęła się do siebie.
- Daję Panu moje słowo, że w ciągu miesiąca trafi pan za to do więzienia.. - powiedziała nadal się uśmiechając.
Mężczyzna słysząc te słowa lekko się przestraszył. Uderzył ją z liścia w policzek.
Nie był to mocny cios, raczej taki który ma nas czegoś nauczyć.
- Jeśli zrobisz to jeszcze raz, skręcę ci ją - syknęła spoglądając na niego.
Jednak lekarz nie wierzył w ani jedne jej słowo gdy tylko jego ręka zbliżyła się do jej twarzy Amane zdecydowanym ruchem mu ją wykręciła.
Mężczyzna zawył z bólu przyglądając się nienaturalnie wykręconej ręce.
Ona nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem, wyszła najszybciej jak mogła.

Dwa dni później.
- Zawsze musisz okazywać mi uczucia w taki głupi sposób?  - szepnął czarnowłosy obserwując jak Eren rozpakowuje z kartonowego pudełka ciastko.
Brunet zignorował te słowa. Nie spodziewał się, że Levi mu podziękuje.
- To doda ci dużo energii. - powiedział podając mu ciastko na talerzyku.
- Nie jestem głodny. - odparł cicho podnosząc się do góry na łokciach.
- Spróbuj, na pewno będzie ci smakować. - uśmiechnął się brunet siadając na krześle obok łóżka.
Zza liliowych zasłon przebijały się pierwsze promienie słońca. Było jeszcze bardzo wcześnie.
Rivaille westchnął głęboko wkładając do ust kawałek ciasta. Nadal wszystko go bolało, najchętniej rzuciłby tym jedzeniem gdzie popadnie. Ale teraz nie mógł. Sam nie wiedział dlaczego.
Od kilku minut Levi bacznie obserwował bruneta. Mimikę jego twarzy, opadające na czoło kosmyki włosów. Moment kiedy brunet rozciągnął mięśnie ramion uśmiechając się jak małe dziecko na widok jedzącego kapitana.
- Smakuje ci? - zapytał radośnie widząc jak Levi pochłonął już prawie połowę porcji.
- To zwykłe ciastko. A ja byłem po prostu głodny, dlatego je zjadłem.  - powiedział Levi.
Eren znów się uśmiechnął, ale już jakby odrobinę inaczej..
Siedzieli w ciszy dopóki nie przyszła pielęgniarka. Ona też nie znosiła humorów kapitana.
Oczywiście ze względu na okoliczności musiała je znosić.
- Panie Levi czeka nas kąpiel. - oznajmiła ciepłym głosem
Levi zmarszczył brwi.
- Sam potrafię zadbać o swoją higienę. - wycedził przez zęby .
Kiedy tylko Eren zaczął śmiać się z całej tej sytuacji zimny wzrok kapitana padł na niego niczym wyrok śmierci. Od razu spoważniał.
- Muszę to zrobić bardzo ostrożnie. Pańska rana nadal jest na swoim miejscu.. - wyszeptała podchodząc do niego.
Levi spojrzał jeszcze raz na chłopaka.
- Wyjdź stąd. - powiedział chłodno po chwili syknął z bólu.
Samo stanie sprawiało mu ogromny ból, a mimo to mięśnie na jego brzuchu mimowolnie drżały potęgując te uczucie.
- Ależ wykluczone. Sama nie dam rady bezboleśnie dojść z Panem do łazienki.
Kapitan przymknął oczy zaciskając mocno zęby gdy kobieta zmieniała mu opatrunek. Eren przyglądał się temu z boku, nie wiedział jak ma zareagować.

- Wolałbym być martwy.. - mruknął a kilka kropel potu spłynęło po jego skroni.
- Nie docenia Pan życia. Nie zauważa Pan jak wiele osób poświęciłoby za Pana życie. - skarciła go kobieta zamaczając w ciepłej wodzie ręcznik.
- Jest Pan już wolny, Panie Eren. Dziękuję za pomoc.  - powiedziała pielęgniarka uśmiechając się.
Na usta Leviego wpłynął inny rodzaj uśmiechu.
- Nie mam nic przeciwko, żeby został.
Kobieta jak i Eren wyjątkowo dziwnie poczuli się słysząc te słowa. Wystarczyło kilka sekund po tych słowach brunet opuścił pokój.

Męczył się z maszyną, kopał w nią i klął.
- Powinnaś oddać mi moje cholerne pieniądze! - krzyknął.
Bez skutecznie.
Jego serce zabiło szybciej kiedy usłyszał ten głos.
- Mnie posłuchała dopiero kiedy rozwaliłam ją na części.
- Mikasa.. - szepnął Eren podchodząc do niej.
- Jestem taka szczęśliwa, że nic ci nie jest. - uśmiechnęła się przytulając chłopaka. - Co z kapitanem?
- Był ranny..  - zaczął brunet
- Zginął? - wtrąciła się Mikasa.
- Nie, na szczęście nie.. - odparł cicho Eren
Nie zauważył, że na twarzy Mikasy wdarła się nutka niezadowolenia.

- Na pewno nic ci nie jest? - powtórzyła dokładnie się mu przyglądając
- Tak, nic mi nie jest. - odpowiedział Eren opierając głowę o ścianę.
Mikasa spojrzała na jego zmęczony profil z ogromną troską. Nadal chciałaby go traktować jak malutkiego, bezbronnego braciszka którego musi wyciągać z kłopotów.
Na jej oczach przeobraził się w prawie dorosłego mężczyznę.
- Wrócę do Kapitana.. - oznajmił i powoli oddalił się w stronę sali w której przebywał.

- Gdzie byłeś?  - zapytał na pozór obojętnym głosem Levi spoglądając na Erena.
- Obiorę ci jabłko. Lubisz jabłka?
Levi zaśmiał się do siebie. Pierwszy raz od czasu gdy się wybudził.
- To zły pomysł na to , żeby zmienić temat.
- Moja siostra przyjechała. Musiałem z nią porozmawiać.. - powiedział chłopak ściągając bluzę.
- Twoja siostra.. - jęknął - Osobiście wolałbym tytana.
Eren zmarszczył brwi.
- Nie powinieneś wszystkich obrażać. W taki sposób zrażasz do siebie ludzi..
- Ciebie też staram się do siebie zrazić, a jednak nic nie działa. - odparł spokojnie Levi próbując wyrwać z skóry irytujący wenflon.
Kiedy tylko Eren to zauważył szybko podszedł do jego łóżka.
- Nie możesz tego wyciągać! - krzyknął spanikowany
Mimo tego , że Levi był ranny jego zwinność nie zanikła. Chwycił go za kark wpijając się w jego usta.
Eren nie mógł nie odwzajemnić pocałunku, zbyt długo na to czekał.

Nie spodziewał się jednak, że przeszkodzi im w tym jego siostra.
- E-eren.. - wyszeptała widząc jak jej brat szybko wraca na swoje miejsce.

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 29 część druga

Rozdział 29 część druga :)
Dziękuję, że nadal ze mną jesteście. Dzięki wam i dla was prowadzę tego bloga. 
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam, że tak późno ale godzinę temu wróciłam do domu. Zapraszam do komentowania i miłej lektury wam życzę.. 



 Eren nie słuchał go. Za wszelką cenę chciał dotrzeć do wioski. Nim Kapitan umrze.
Ale i tak był ledwo żywy. Stracił zbyt dużo krwi by organizm mógł prawidłowo funkcjonować. Balansował na granicy wstrząsu krwotocznego.
- Nie przestawaj zaciskać. - skarcił go Eren, w odpowiedzi usłyszał ciche mruknięcie.
Levi chciał coś powiedzieć jednak z jego ust wydostał się tylko cichy jęk. 
- Ucisz się, to zabiera ci zbyt dużo energii.
Rivaille zmarszczył brwi przymykając oczy.
Eren nigdy nie czuł takiej radości jak w chwili gdy jego oczom ukazały się bramy wioski.
Wszedł przez nie i po chwili położył kapitana na ziemi. 
W całej wiosce panowała przeraźliwa cisza. Zimny wiatr rozwiał włosy Erena niosąc ze sobą swąd palonych domów. 
- To niemożliwe.. - powiedział do siebie załamanym głosem.
Zaczął rozglądać się po okolicy, szukając żywego człowieka. 
Nagle stanął nieruchomo czując na plecach zimną lufę pistoletu. 
- Nie ruszaj się. 
Eren starał się ułożyć w głowie plan jak pozbyć się tego cholerstwa.
Kobieta przeszukała jego spodnie, a gdy zaczęła z bluzą Eren uderzył ją łokciem w brzuch. 
Pistolet upadł kilka metrów dalej , brunet bez wahania podbiegł do niego celując w kobietę.
Bardzo się zdziwił kiedy na nią spojrzał. Była w jego wieku.
- Uklęknij. - zaczął nie przestając do niej celować.
Zero reakcji z jej strony.
- Powiedziałem uklęknij! - krzyknął odbezpieczając broń. I tak nie miał zamiaru z niej skorzystać.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
- Potrzebuję twojej pomocy. - wyszeptał spoglądając w stronę kapitana.

- On jest nieprzytomny. - oznajmiła 
Sprawdziła jego oddech, puls. Po chwili odsłaniając kurtkę dostrzegła ranę brzucha.
- Nie wygląda to dobrze, Eren. Kapitan potrzebuje natychmiast lekarza.
- Skąd go znasz? - zapytał zdziwiony
Delikatnie się uśmiechnęła wyjmując z torby bandaż.
- Każdy go zna. Jest dla nas bohaterem.
 Kto mu to zrobił? 
Eren zawaha się z odpowiedzią. 
- Ktoś na napadł. 
Dziewczyna skinęła głową. - Trzeba go jak najszybciej zawieźć do szpitala - powiedziała szukając czegoś w swoich kieszeniach.
- Za tym budynkiem jest samochód.  - wskazała mu dłonią - Postaraj się jak najszybciej tam dotrzeć, mapa jest w środku. 

Przerażenie nie mogło dać za wygraną. Nie tym razem. Jak najszybciej przeniósł go do samochodu.
Co chwilę zerkał na mapę, szpital był pięć kilometrów stąd.
Rzęsisty deszcz utrudnił drogę, uderzał w szyby sprawiając, że trudniej było cokolwiek dostrzec.
Eren jednak nie zamierzał się poddać.
Każda minuta była dla nich ważna. Cenniejsza od wszystkiego.
W takich chwilach liczy się tylko czas.

"nie idź przede mną,
bo mogę nie nadążyć.
Nie idź za mną,
bo nie dam rady poprowadzić.
Idź obok mnie i po prostu bądź moim przyjacielem..." 

"- To nie fair! - krzyknął chłopak krzyżując ramiona na piersiach. - Oszukiwałeś. 
- Wcale nie! - odparł - jestem po prostu lepszy Hiku. - uśmiechnął się złośliwie.
- To się nie liczy Rivaille. Zagramy od nowa. 
Czarnowłosy przybrał zbuntowany wyraz twarzy, jednak po chwili się zgodził. 
- Musisz robić to szybciej. Z większą precyzją. - pouczał go Levi układając mu odpowiednio ramiona.
Hiku zmarszczył brwi. 
Nie znosił kiedy Levi wszystko mu tłumaczył. To sprawiało, że czuł się od niego słabszy.
- Wiem jak to zrobić. Po prostu ten miecz jest do niczego. - mruknął wyrzucając go metr dalej.
Rivaille westchnął przeciągle siadając pod drzewem. 
Codziennie ćwiczyli swoją szybkość i sprawność. Rywalizowali ze sobą nawet o tym nie wiedząc.
- Ale już się nie gniewasz, prawda? - zapytał cicho Hiku szturchając go łokciem.
Levi spojrzał na niego kątem oka. 
 - Przecież jesteś moim przyjacielem. - odparł spokojnie uśmiechając się do niego."

Eren spojrzał na kapitana leżącego na tylnym siedzeniu.
Nic o nim nie wiedział. O jego przeszłości, o tym czy ma rodzinę.
Czy kiedykolwiek kochał jakąś dziewczynę. To dla niego odrobinę dziwne.

Jechał jak najszybciej, wysilał zmęczony wzrok by w tej ciemności dostrzec cokolwiek na tym kawałku papieru.
- Szybciej.. - zaklął pod nosem nie ściągając nogi z gazu.
Usłyszał cichy pomruk. Szybko spojrzał na lusterko.
Kapitan wpatrywał się w niego słabym wzrokiem.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał cicho
- Wiozę cię do szpitala. Odpoczywaj. - odparł skręcając szybko.
Kapitan uśmiechnął się delikatnie, prawie niezauważalnie.
- Miałem nadzieję, że umrę.

- Dlaczego to zrobiłeś?   -zapytał drżącym głosem - Mogłeś pozwolić mi zginąć. Nie zmieniać mojego przeznaczenia..
Levi syknął z bólu podnosząc się na łokciach.
- Wystarczyłoby zwykle "dziękuję"
Eren nie uważał jego wyczynu za mądry.
Jest kilka rodzajów ludzi.
Brunet jest jednym z tych bohaterów. Ale oni często giną młodo, przez własną głupotę więc skoro znalazł sobie kogoś tak oddanego powinien być mu za to wdzięczny do końca życia..

Przyjechał pod szpital niedługo po tym. Szybko wyszedł z auta biegnąc do tylnych drzwi, deszcz nie przestawał padać. Złapał go pod ramię, idąc z nim w stronę drzwi szpitala.
Rivaille już się nie odzywał. Oczu też nie otwierał..
Gdy mechaniczne drzwi otworzyły się, kilkadziesiąt par oczu spojrzała na nich automatycznie.
Podbiegła do niego niska pielęgniarka.
- Co się Panom stało? - zapytała zaniepokojona widząc nieprzytomnego Leviego.
Ona też go poznała, tak jak inni ludzie.
 - Ma ranę brzucha, jest nieprzytomny.. - powiedział zmęczony Eren
Pielęgniarka pobiegła po lekarza.
Razem z nią szedł sztab innych pielęgniarek i jeszcze dwóch lekarzy.
To dla nich nie był zwykły człowiek.
- Zawieźcie go do sali trzeciej. Oczyśćcie ranę i zróbcie prześwietlenie.
- powiedział lekarz wychodząc na zewnątrz z komórką przy uchu.
- Tak, Sir. To kapitan Rivaille..

- Proszę wyjść.. - powiedziała kobieta wypraszając go z sali operacyjnej. - Musi pan wyjść.
Eren chwilę się z nią kłócił jednak zdecydował się odpuścić..
Usiadł na fotelu opierając głowę o ścianę.

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony