piątek, 28 marca 2014

Rozdział 33




- Eren wstawaj, musimy natychmiast ruszać. - powiedział głośno Levi szarpiąc chłopaka za ramię. 
Brunet otworzył powoli oczy mrugając kilkakrotnie. 
- Co się dzieje? - zapytał zaspanym głosem siadając na skraju łóżka.
- Dostałem rozkaz, wyjeżdżamy na południe. Trwa tam walka, nie ma czasu na dłuższe wyjaśnienia. 
Eren zerwał się jak oparzony z łóżka, obwiązując biodra pościelą. 
Szybko pobiegł do łazienki. 
Po kilku minutach wyszedł z niej ubrany. 
Na zewnątrz czekał na nich samochód, Eren zajął miejsce przy oknie. Kapitan siedział naprzeciw  niego przeglądając jakieś papiery.
- Co to za dokumenty? - zapytał nagle przestając wpatrywać się w fotel.
- Nic ważnego. 
- Za godzinę będziemy na miejscu, sir. - oznajmił kierowca 
Levi skinął głową poprawiając swój mundur. Obowiązki były dla niego ważniejsze niż zdrowie, nigdy nie odmówił wykonania rozkazu bez względu na to jaki był.
Czas minął szybko kiedy Eren wyszedł z samochodu uśmiechnął się delikatnie.
Chłodnie powietrze muskało skórę jego policzków. 
- Nie stój tak, za mną. - warknął pośpieszając go.
Chłopak podążał za kapitanem , który kierował się w stronę wielkiego namiotu.
- Zaczekaj tutaj.  - powiedział do niego.
Chłopak skinął głową zatrzymując się. 

- Panie Majorze melduję, że jestem gotowy do wykonania rozkazów. 
Mężczyzna siedzący za biurkiem skinął głową.
- Wieczorem zgłoś się do bazy. Na pewno poradzisz sobie z nimi? - zapytał patrząc na jego brzuch.
Rivaille przytaknął.
Zaraz potem wyszedł.

Zirytował się widząc jak brunet stoi obok sąsiedniego namiotu i rozmawia z kilkoma żołnierzami. 
Szybko podszedł do niego, i mocno złapał za ramię. 
Mężczyźni stanęli wyprostowani blednąc ze  strachu. Wiedzieli do czego zdolny jest ten człowiek.
- Kolejny raz nie wysłuchałeś mojego polecenia. - syknął zdenerwowany zaciskając dłoń. 
Eren poczuł ból rozchodzący się po całej ręce. 
- To moi koledzy. Znaliśmy się już wcześniej.. - zaczął się usprawiedliwiać. 
- Nie obchodzi mnie kim są ci idioci. - warknął 
 Jeżeli każę ci czekać, masz to zrobić. 
Eren spuścił wzrok na ziemię. 
- Przepraszam, to był ostatni raz. - wyszeptał przestraszony.
Kapitan zabrał dłoń.
- Za mną. - rozkazał odchodząc.
Żołnierze odetchnęli z ulgą patrząc na siebie wzajemnie. 
- To dopiero świr. - szeptali do siebie podając sobie papierosa.

- Którego słowa w tym co do ciebie powiedziałem nie zrozumiałeś?! - krzyknął popychając go na drzewo. 
Eren syknął z bólu, kiedy jego plecy spotkały się z twardą korą drzewa.
- Już nigdy więcej tego nie zrobię, obiecuję! - powiedział szybko patrząc na niego przerażony.
Eren przymknął oczy oczekując na uderzenie, ale nic takiego się nie stało.
Poprawił swój mundur odchodząc od niego.
- Przyjdź za godzinę na stołówkę. Nie będę zbierać cie z podłogi jak zemdlejesz. - dodał odwracając się.
Brunet przytaknął szybko. 

Po godzinie chodzenia po całej jednostce Eren udał się na stołówkę. 
Levi siedział otoczony innymi ludźmi. 
Wiedział, że jeśli usiądzie razem z nimi to będzie nierozsądny wybór.
Nie jest na wysokim stanowisku, żeby stołować się z takimi ludźmi.
Zresztą tego samego uczyli go kiedy jeszcze szkolił się na żołnierza.
Usiadł do stolika ze swoimi starymi kolegami.
Ich rozmowę przerwał Kapitan Levi. Spojrzał na Erena, a w jego wzroku widać było złość.
- Jak skończysz jeść chciałbym z tobą porozmawiać. - powiedział zimnym głosem wracając na swoje miejsce.
Żołnierze spojrzeli na siebie.
- O co mu chodzi?  - zapytał jeden z nich.
- Uwziął się na ciebie. - zaczęła dziewczyna nachylając się w jego stronę.
 Każdy wie, że kiedy jest na misji robi się nieznośny.
- Lepiej trzymać się od niego z daleka. - dodał następny kończąc swój posiłek.
Eren słuchał ich rad ze świadomością , że nie jest w stanie zrobić ani jednej rzeczy, które wymienili.
- "Jak mam go unikać skoro jestem z nim tak blisko.. " - pomyślał, grzebiąc w swoim talerzu.
Jedzenie zawsze jest niedobre, ale najważniejsze jest to, że w ogóle można coś zjeść. Nie chciał wybrzydzać, więc zjadł wszystko do końca.
Chociaż chciał aby to jedzenie nigdy się nie kończyło, wolałby umrzeć z przejedzenia niż udać się na rozmowę z Levim.
To jednak było niemożliwe, i kiedy tylko odniósł talerz wyszedł na zewnątrz.
Czekał tam już na niego Kapitan. 

- Uważasz, że możesz robić co ci się podoba? - zapytał głośno, podchodząc do niego niebezpiecznie blisko. 
- Niczego takiego nie pomyślałem.  - odpowiedział szybko.
- Dlaczego nie usiadłeś obok mnie? - jego głos wydawał się obojętny, ale wcale tak nie było.
Zazdrość nie leżała w jego naturze, jednak w tym momencie widać było na kilometr, że jest zazdrosny. 
- Idziesz? - Levi usłyszał za plecami kobiecy głos. 
To jego partnerka. Będą razem walczyć. Nie za bardzo pasowało to Kapitanowi. 
- Jeszcze mam czas. - powiedział nie odwracając się do niej.
Wpatrywał się w Erena, zawsze robi to w taki sposób, że chłopak zaczyna czuć się nieswojo. Jakby chciałby zabić go tym spojrzeniem, pociąć na małe kawałeczki i spalić.
- Mają problem z tymi osiłkami. Musimy iść. Teraz. - odparła głośno 
Kapitan odszedł z nią zostawiając chłopaka samego.
Poczuł ulgę kiedy przestał się w niego wpatrywać. Westchnął głęboko ruszając w kierunku znajdującego się niedaleko zacisznego miejsca.
Miał dość na dzisiaj. 
Usiadł na trawie rozciągając ramiona. Przed nim rozciągała się błyszcząca tafla jeziora. 

Po jakimś czasie poczuł się bardzo zmęczony. Położył się, zamykając oczy.
Tak bardzo chciałby zobaczyć Mikasę. Nie ma pojęcia co się z nią dzieje.
Obydwoje śnili o świecie bez wojen i tytanów.
Ona dała mu całą swoją miłość, poświęciła mu swój czas. 
Bardzo się o nią martwi. Nawet, jeśli tego nie okazuje..
Przymknął oczy kiedy po chwili usłyszał cichy śmiech. Oparł się na łokciach widząc kilka metrów od siebie stojąca dziewczynę.
Uśmiechała się do niego. Promienie słońca padały jej na twarz.W tym blasku wyglądała jak anioł.

- Mogę usiąść obok ciebie? - zapytała nieśmiało.
Eren uśmiechnął się. 
- Tak. Właściwie przyjemniej będzie spędzić czas z tobą. 
Dziewczyna zaśmiała się cicho, czerwieniąc się. Od razu usiadła obok niego.
- Czemu siedzisz tutaj sam? - zapytała kładąc się.
- Sam nie wiem po co tutaj przyjechałem. - odparł cicho
  A co z tobą? 
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
- Jestem kucharką, widziałam cie w stołówce.. Jak masz na imię?
- Nazywam się Eren Yeager. - powiedział wyciągając do niej dłoń.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy. 
- J-jestem Kotori... słyszałam o tobie. - wyszeptała 
Jej głos był przerażony.
Eren wrócił na swoje miejsce zasłaniając dłonią słońce.
- Możesz odejść jeśli chcesz.. - powiedział nagle 
Dziewczyna zdziwiła się. 
- Dlaczego miałabym to zrobić? - zapytała szturchając go łokciem. 
Uśmiechnęła się.
- Jesteś człowiekiem, nie potworem. Wiem, że ludzie tak o tobie myślą.. 
Chłopak spojrzał na nią.
- Nie boisz się mnie? 
Kotori pokręciła głową. 
 - Ani trochę! - zaśmiała się kładąc się obok niego. 

środa, 26 marca 2014

Rozdział 32

Witam was moi kochani :3 
Mam dla was rozdział, która na pewno wam się spodoba ze względu na.. a zresztą sami zobaczycie :D zapraszam do komentowania  i miłej lektury!




- Eren.. Eren? - powtarzał kapitan szturchając chłopaka. Bez skutku robił tak jeszcze przez chwilę.
Prychnął pod nosem. -Co za cholerny smarkacz.
Wszedł do łazienki gasząc za sobą światło w sypialni. Miał nadzieję, że zimny prysznic choć trochę go orzeźwi i zredukuje bolesne uciskanie w spodniach.
**
 Promienie słońca przebiły się się przez zasłony padając wprost na twarz Erena. Chłopak szybko zasłonił twarz ręką , nadal trwając w śnie. Levi siedział przy stole obserwując bruneta.
- Nareszcie wstałeś. - powiedział zimno, odsłaniając okno.
Chłopak mruknął coś pod nosem przykrywając się kocem aż po samą głowę.
Po chwili jednak zerwał się z łóżka, biegnąc w stronę łazienki.
Rivaille nie zwracając uwagi na wymiotującego Erena. Pościelił dokładnie łóżko zbierając z podłogi ubrania.
- Pośpiesz się. Nie pozwolę ci spędzić całego dnia na obijaniu się. - wycedził stojąc przed drzwiami łazienki.
Po kilkunastu minutach brunet wyszedł z pomieszczenia.
Na pierwszy rzut oka widać było, że nie wygląda za dobrze. Był bardzo blady.
- Jest mi nie dobrze.. - wyszeptał krzyżując ramiona na brzuchu.
Levi spojrzał na niego beznamiętnie. Nie miał zamiaru objąć go ramionami i podać środki przeciwbólowe.
- Zapłacisz za swoją głupotę. - odparł podając mu górną część garderoby. - Załóż to, musimy się z kimś spotkać.
Eren skinął posłusznie głową i ubrał na siebie idealnie białą koszulę. Drżącymi dłońmi starał się zapiąć guziki koszuli jednak nie dawał sobie z tym rady. Rivaille bez słowa pomógł mu to zrobić, przy okazji przez przypadek przejeżdżając palcem po jego klatce piersiowej.

 Szybkim krokiem szli przez korytarz, kiedy byli tuż przed drzwiami wyjściowymi Levi zatrzymał się na chwilę.
- Twoja siostra wyjechała. Wróci za miesiąc. - powiedział spokojnie odpalając papierosa.
Brunet zdziwił się odrobinę. Po chwili dotarło do niego, że nie zostawiła mu kluczy do mieszkania.
- Będziesz mieszkać u mnie. - dodał szybko .
Eren nie mógł uwierzyć w to co słyszy.
- Pozwolisz mi u siebie zamieszkać? - zapytał z niedowierzaniem w głosie.
Kapitan przymknął oczy, przytakując mu.
- Nie muszę ci przypominać, że w moim domu obowiązują moje zasady, zrozumiano? - spojrzał na niego poważnie.
Chłopak szybko skinął głową.
- Gdzie właściwie idziemy?
- Ja idę na spotkanie z jedną osobą, ty wyszedłeś na spacer. Przemyśl swoje głupie zachowanie, i postaraj się nie wpaść w kłopoty. - odparł Levi odchodząc od niego.
Eren spędzał czas z Erwinem, rozmawiali na różne tematy a blondyn zabrał go do kawiarni.
Kiedy nastał wieczór mężczyzna musiał wracać do jednostki. Brunet postanowił przejść się jeszcze przez chwilę.
W parku otoczonym wysokimi drzewami, usłyszał krzyk. Ewidentnie należał od do kobiety. Pobiegł ile sił w nogach do miejsca z którego dochodził hałas.
Jego oczom ukazał się widok, który u każdego człowieka spowodowałby gniew.
Dwoje mężczyzn napadło młodą kobietę, jeden z nich przyciskał ją do muru trzymając tuż przy jej szyi nóż.
Drugi natomiast szperał w jej torbie, szukając czegoś cennego.
- Zostawcie ją natychmiast! - krzyknął wychodząc do nich.
Spojrzeli się szybko za siebie, ale kiedy ujrzeli młodzieńca z niezbyt męskimi rysami wybuchnęli śmiechem.
- Lepiej stąd spadaj smarkaczu. - warknął jeden z nich .
- Jeśli nie zostawicie tej kobiety, pożałujecie tego! - odparł pewnym głosem zbliżając się do nich.
Mężczyzna rzucił torebkę na ziemie podchodząc do chłopaka. Złapał go za kołnierz przybliżając go do siebie.
- Mam ci pociąć tą piękną buźkę? - wyszeptał , a odór alkoholu z jego ust spowodował u bruneta mdłości.
- Nie masz prawa mi grozić. - odpowiedział wpatrując się mu prosto w oczy.
Mężczyzna rzucił nim o ziemię po chwili klękając obok niego. Sprawnym ruchem przycisnął przedramieniem jego szyję.
Eren zdołał się jednak obronić. Kopnął  go kolanem w brzuch, przytwierdzając go do ziemi.
Drugi zauważył to i podbiegł do niego szybko, puszczając dziewczynę. Ona uciekła szybko, nie odwracając się za siebie.
- Nie trzeba było zgrywać bohatera. - syknął uderzając go z impetem w twarz.
Bili go jeszcze kilkanaście minut, odeszli w popłochu kiedy brunet przestał się ruszać.
Po chwili ocknął się wypluwając z ust krew. Złapał się za brzuch, wstając powoli.
**

Levi milczał kiedy zobaczył przed drzwiami zakrwawionego bruneta opierającego się o próg.
Wpuścił go do środka, zamykając drzwi.
Eren od razu skierował się do łazienki. Zdjął ubrudzoną koszulkę rzucając ją na podłogę. Odkręcił kran i przemył ręce zimną wodą.
Twarz delikatnie przetarł ręcznikiem.Zgasił światło i wyszedł do sypialni.
Rivaille siedział na łóżku obserwując go uważnie. Przeniósł wzrok na podłogę.
- Kto ci to zrobił? - zapytał spokojnie.
- Przewróciłem się.. - odparł cicho
Levi westchnął głęboko wstając z łóżka. Podszedł do niego bardzo blisko.
- Pytam po raz ostatni, kto ci to zrobił? - powtórzył już lekko zirytowanym głosem.
- Mówiłem, że.. - zaczął, ale szybko przerwał mu Kapitan.
- Przestań kłamać! - krzyknął popychając go.
Brunet zderzył się plecami ze ścianą.
- Chcieli zrobić jej krzywdę, nie mogłem jej tak zostawić. - szepnął uciekając od wzroku Kapitana.
Levi prychnął pod nosem przekleństwo, puszczając go.
- Zgrywanie bohatera ci nie służy..
Eren usiadł na skraju łóżka spoglądając na poździerane kostki na dłoniach. Podniósł wzrok wyżej, kiedy przed swoim nosem zobaczył apteczkę.
- Opatrz sobie te rany. - powiedział spokojnie.
Eren podziękował , otwierając czerwoną skrzynkę. Wyjął z niej bandaż i wodę utlenioną. Po chwili Rivaille usiadł obok niego na łóżku.
Złapał jego prawą dłoń i przysunął do siebie kładąc na swoje kolana.
Brunet wypuścił ze świstem powietrze z ust, kiedy poczuł nieprzyjemne pieczenie. 
Levi spojrzał na niego z irytacją.
- Jak oni wyglądali? - zapytał nagle bandażując dłoń chłopaka.
- Było ciemno, nie pamiętam ich twarzy. - odparł cicho podając mu drugą dłoń.
- Lepiej sobie przypomnij, nie puszczę im tego płazem.  - wycedził przez zęby, zamykając skrzynkę.
Eren zamilkł przez chwilę.
Doskonale pamiętał jak wyglądali mężczyźni , którzy go pobili. Nie powiedział mu tylko dlatego, aby kapitan z nimi nie walczył.
Choć z Levim nie mieliby żadnych szans na przeżycie.
- Przygotuję ci coś do jedzenia. - oznajmił czarnowłosy, wchodząc do kuchni.
Brunet rozsiadł się na łóżku, kiedy po chwili Levi podał mu talerz gorącej zupy.
Chłopak zjadł wszystko bardzo szybko. Był szczęśliwy, czując rozprzestrzeniające się w brzuchu przyjemne ciepło.
Kapitan niczego nie jadł, usiadł tylko obok niego. 
Eren znieruchomiał kiedy poczuł na swoim udzie dłoń czarnowłosego. Jeździł nią w dół i w górę, a spodnie były dla niego w tamtej chwili niepotrzebną przeszkodą. 
Jego palce ześlizgnęły się po brwiach, nosie i ustach. Dotykiem uaktywnia wszystkie zmysły, ale one działają aż ponad swoje siły.
Czyniąc z każdego zbliżenia tysiąc odczuć na minutę. 
Mięśnie bruneta napinają się pod dotykiem Kapitana. Jest tak blisko niego, i wszystko wygląda tak nierealnie. 
Pożądanie również wyostrza zmysły, pocałunkami zmusza chłopaka do milczenia. 
Nie chce aby on się opierał. Pragnie jedynie jego bliskości, ciepła jego ciała..
Niecierpliwe dłonie kapitana wędrując pod koszulkę Erena. 
Gładzi jego klatkę piersiową, która unosi się niespokojnie.
Zwinny język kapitana bawi się z niedouczonym językiem bruneta. Szybko ściąga mu spodnie i rzuca je na podłogę.

Uśmiechnął się do siebie widząc jak chłopak reaguje na delikatny dotyk podbrzusza, szybkim ruchem ściąga z siebie spodnie. 
Koszulkę zostawia, ma jeszcze niezabliźnioną  ranę. 
- Musisz być ostrożny.. - wyszeptał Eren 
- Sam o siebie zadbam.. - odparł do jego ucha kierując się na jego szyję. 
Zaciągnął się zapachem Erena całując okolice jego  obojczyka. 
Objął go ramieniem poruszając się w nim powoli. Eren starał się tłumić krzyk zagryzając skórę na nadgarstku. 
Kapitan odsunął jego dłoń na łóżko zachłannie wbijając się w jego usta. 
Tak mocno, że ślina spływała w kącikach jego ust.
Chwycił go mocno za szyję sprawiając, że brunet nie mógł poruszyć głową. 
Wpatrywał się w jego oczy, a ta czarna otchłań zdawała się go ogarniać..




sobota, 15 marca 2014

Rozdział 31 część 2

- Przeziębisz się, Eren. - powiedział do niego Erwin siadając obok.
Chłopak otworzył szerzej oczy rozpoznając ten głos.
Spojrzał na niego osłupiałym wzrokiem. Chwilę przyglądał mu się w ciszy. Przez ten cały czas  był przekonany, że mężczyzna jest martwy.
- Myślałem, że nie żyjesz.. - wyszeptał Eren
Erwin uśmiechnął się delikatnie, sięgając dłonią do twarzy chłopaka. Jego dotyk przeszedł na jego włosy.
Przeczesał je dłonią.
- Nie tak łatwo mnie zabić
Eren odwzajemnił uśmiech przytulając go najmocniej jak potrafił.
*
- Czujesz się zagrożony?  - zaśmiała się Amane spoglądając na wpatrującego się w okno Leviego.
On prychnął do siebie, wracając do łóżka.
- Jeżeli nadal myślisz, że ci pomogę jesteś w błędzie. Nie mam zamiaru wchodzić do tego bagna po raz drugi. - powiedział zimno Rivaille.
- Jesteś taki bezbronny, mogłabym cię teraz zabić. - odparła wpatrując się w jego oczy - Mam jednak coś co może cię zachęcić.. - dodała wyciągając z torby małą buteleczkę wypełnioną bezbarwnym płynem.
- Co to za świństwo? - zapytał kapitan.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. - Kilka kropel i twój pupilek zrobi cokolwiek zechcesz. - wyszeptała wkładając mu ją do dłoni.
Rivaille spojrzał na nią zdziwiony. - Skąd to masz? 
Amane westchnęła głośno. 
- Powinieneś mi podziękować.. Kiedy opuścisz szpital? 
Kapitan rozciągnął mięśnie ramion, chowając butelkę do szafki.
- Przyjdę do ciebie za kilka dni. Nic się nie zmieniłeś.. - wyszeptała dziewczyna składając pocałunek na jego policzku.
 Levi przez kilka minut po jej wyjściu wpatrywał się w śnieżno białe drzwi, po tym czasie zasnął.
*
- Wystarczy już. - zaśmiał się Erwin zabierając chłopakowi kieliszek.
Eren burknął coś pod nosem sięgając po pełną butelkę wódki. 
- Tak bardzo się martwiłem.. - wymamrotał brunet chwiejąc się na krześle.
Erwin spuścił wzrok na podłogę. 
- Musiałem załatwić wszystkie swoje sprawy. 
- Ja nie potrafię do końca załatwić swoich spraw. To denerwujące. 
Brunet wziął duży łyk alkoholu, po chwili poczuł na swoim ramieniu delikatne puknięcie. 
Odwrócił się szybko o mały włos nie spadając z krzesła. Ujrzał rozmazaną twarz Kapitana. 
- Rivaille... - zapytał zdziwiony - Przecież jesteś ranny.
Levi spojrzał na niego zirytowanym wzrokiem, chwytając chłopaka za ramię wyciągnął go na zewnątrz.
Zignorował ból dochodzący z rany.
- Co do cholery.. - warknął Eren odtrącając jego dłonie.
Szybko oparł się o ścianę , ratując się przed upadkiem
- Zachowujesz się jak kompletny smarkacz. Dobrze, że nic głupiego nie przyszło ci do głowy. - syknął Levi
- Nie musisz mnie karcić.. sam o sobie zadecyduję. - odparł mamrocząc
Kapitan przymknął oczy starając się nie zdenerwować. Znów chwycił go za ramię.
- Gdzie mnie prowadzisz..? - zapytał cicho czując bolesny dotyk.
 Idziemy do twojego mieszkania..? - wciąż nie przestawał pytać
Rivaille milczał przez całą drogę, odezwał się dopiero gdy otworzył drzwi.
Wepchał zataczającego się bruneta do środka. Eren przy próbie zdjęcia kurtki zrzucił z szafki kilka przedmiotów.
- Jutro zapłacisz za swoją głupotę.. - powiedział ściągając z jego ramion kurtkę i wieszając ją na haku obok drzwi. Zdjął mu też buty , prowadząc do sypialni.
Chłopak opadł na łóżko jak kamień. Kiedy tylko kapitan usiadł obok niego, Eren obrócił się w jego stronę.
Wyszeptał kilka niezrozumiałych słów i jego ręce powędrowały na rozporek kapitana.
Męczył się z nim chwilę, dopóki Levi nie odsunął jego rąk. 
Brunet nie dawał za wygraną.
- Dlaczego aż tak ci na tym zależy? - zapytał Rivaille
Eren obrócił się na plecy zamykając oczy.
- Gdybym się opierał zdenerwowałbyś się, a wtedy nie jesteś sobą.. 
Rivaille uśmiechnął się.. 
- Skoro aż tak tego chcesz.. - szepnął całując jego szyję
  Może się czegoś napijesz..? - zapytał czarnowłosy..

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 31 część 1


     - Eren? - wyszeptała dziewczyna przyglądając się całej sytuacji.
 Brunet spojrzał na nią szybko, otwierając usta. Chciał coś powiedzieć, jednak szybko je zamknął.
W takiej sytuacji najlepszym wyjściem dla niego pozostaje milczenie. To jednak nie spodobało się jego siostrze. Chciała wiedzieć, dlaczego przed chwilką jej ukochany braciszek całował się z kapitanem.
   - Mógłbyś na chwilę wyjść? Chciałabym z tobą porozmawiać. - powiedziała Mikasa spoglądając z pogardą na spokojnego kapitana.
 Nie obchodziło go to co właśnie się stało. 
Eren wyszedł na zewnątrz, nadal nie podnosząc wzroku z podłogi. Czuł, że zaraz zapadnie się pod ziemię.
   - Zmusił cię do tego? - zapytała obserwując Erena.
   - Nie.. oczywiście, że nie. - zaprzeczył szybko, starając się w międzyczasie znaleźć sensowne wytłumaczenie.
   - Zrobiłeś to z własnej woli? Pozwoliłeś mu aby cię molestował? - pytała nadal z niedowierzaniem.
   - To był.. tylko pocałunek. Ucieszyłem się, że z kapitanem wszystko w porządku. - odparł cicho Brunet czując na swoim ciele przeszywające go spojrzenie siostry.
  Wiedział, że prędzej czy później wszystko wyszłoby na jaw, ale nigdy nie chciał żeby ona dowiedziała się o tym w taki sposób.
  - Bardzo się zmieniłeś. To przez niego, on cię tak zmienił. Kiedyś nigdy byś mnie nie okłamał , a teraz robisz mi to prosto w oczy.
 - Musisz zaakceptować to jaki jestem. Każdy kiedyś się zmienia, na mnie też przyszła kolej. - powiedział Eren unosząc wzrok na nią.
Mikasa nie ukrywała, że zdziwiły ją te słowa. Zamilkła.
Jej zdanie i tak niczego by nie zmieniło. Za późno.
Obydwoje odwrócili głowę w kierunku sali kapitana. Eren pobiegł tam od razu, kiedy usłyszał krzyk.
Nie spodziewał się, że kapitan krzyknie na widok Amane. Dziewczyny, którą już wcześniej poznał.
- Coś się stało? - zapytał zdyszany brunet wchodząc do środka
Amane uśmiechnęła się delikatnie na widok Erena.
Levi bacznie ją obserwował, nic nie mówiąc.
Z jego wzroku można było wyczytać, że coś jest nie w porządku.
- Usiądź, Eren. 
Rivaille zmarszczył brwi kiedy usłyszał jak dziewczyna wypowiada imię chłopaka.
- Spokojnie Rivaille. Poznałam go całkiem niedawno.  - odparła poprawiając włosy.
- Znasz Kapitana? - zapytał zdziwiony
- Znamy się bardzo dobrze. - powiedziała Amane, spoglądając na Leviego.
- To świetnie! - zaśmiał się Eren siadając na drugim krześle obok łóżka.

Levi spojrzał na niego sugerując mu, że powinien się zamknąć.
- Po co przyjechałaś? - podniósł głos Levi, niespokojnie ściskając w dłoni kawałek materiału.
Amane westchnęła głośno.
- Postanowiłam odświeżyć naszą znajomość. Miałam wrażenie, że o mnie zapomniałeś. O swojej pierwszej miłości.. - jej głos nie okazywał jakiejś specjalnej troski.
Rivaille od razu zorientował się, że to spotkanie pociągnie za sobą pewnie konsekwencje. 
Eren siedział nieruchomo na krześle, nie dowierzając własnym uszom.
Od zawsze myślał, że Levi nie był w stanie nikogo pokochać. Z taką naturą, charakterem i zachowaniem nigdy nawet by o tym nie pomyślał.
- Eren nie masz niczego do zrobienia? - zapytał Levi spokojnie, zerkając na chłopaka.
Wiedział, że będzie musiał mu wszystko wytłumaczyć.
Jednak reakcja bruneta zdziwiła go. On uśmiechnął się tylko i bezszelestnie wyszedł z sali. 
Jakby nie chciał wtrącać się w sprawy kapitana. 
Nie czuł na swoich plecach wzroku kapitana,


- Po jaką cholerę wróciłaś? - warknął Levi gdy tylko zamknęły się drzwi.
Dziewczyna przestraszyła się odrobinę, odsuwając krzesło.
- Chciałam odświeżyć naszą znajomość. - odparła wpatrując się w twarz kapitana.
Mimo złości jaką w tamtej chwili czuł, nie dało się po jego twarzy wyczytać tych emocji.
Jakby przybrał maskę, którą zakłada zawsze kiedy do gry wchodzą uczucia.
- Nie ma żadnej znajomości. Okłamałaś mnie. - szepnął przecierając twarz dłońmi. 
Amane spuściła głowę na dół. Wytarła dłonią łzy z policzka nadal nie podnosząc wzroku.
- Musiałam to zrobić. Nie chciałam ryzykować tego, że szef o wszystkim się dowie. 
- Nie obchodzi mnie dlaczego to zrobiłaś, chcę wiedzieć jak..Jak udało ci się upozorować swoją śmierć, i uciec z tamtego bagna.
Amane spojrzała na niego. 
- Nie było łatwo, ale kiedy dowiedziałam się, że coś ci grozi nie wahałam się ani przez chwilę. 
Nawet Leviego te słowa delikatnie zdziwiły. 

Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dziewczyna nadal żywi do niego uczucia. 
Na drodze do jej szczęścia, i miłości stoi chłodny rozsądek Leviego i niczego nie świadomy Eren.
On jednak dla niej, nie będzie zbyt wielką przeszkodą. Bo ona doskonale wie, co takiego kapitan lubi..

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony