- Nie zabieraj całej pościeli dla siebie! – krzyknął Kapral spoglądając złowrogo na chłopaka.
- Ale ona nie wystarcza dla nas dwóch.
- W takim razie oddaj mi ją, smarkaczu!
- Dlaczego miałbym to zrobić? – oburzył się brunet, mocno ją chwytając.
- Zaczynasz działać mi na nerwy. – syknął zirytowany, wyrywając ją z jego rąk.
Jednym ruchem.
- To niesprawiedliwe. – mruknął , krzyżując ramiona na piersiach.
Kapral przewrócił oczami i oddał część kołdry , zmarzniętemu chłopakowi.
- Przysuń się do mnie bliżej.
- Po co? - zapytał zdziwiony
- Jesteś przemarznięty. Jeśli się przeziębisz, będziesz tylko zawadzał. – odparł spokojnie, czarnowłosy.
Eren zrobił to bardzo powoli. Niczym dziecko wtulił się w jego ramię.
- Pozwoliłem ci się przysunąć, ale nie traktuj mnie jak swojej poduszki.
- Heichou... – zaczął cicho chłopak
- Hmm?
- Kim właściwie jesteś? – zapytał , spoglądając na jego zamyśloną twarz.
- Co cię tak nagle napadło? – przełknął mocno ślinę.
Jakby czegoś się bardzo obawiał.
- Praktycznie nic o tobie nie wiem. Nie uważasz, że trochę dziwne? Przecież teraz jesteśmy w tym samym korpusie. – czarnowłosy przymknął powieki i odsunął się od chłopaka.
-To , że razem walczymy nie oznacza, że musimy coś o sobie wiedzieć. – jego głos był bardzo spokojny.
Jak tafla wody w piękny , słoneczy dzień. Jak zachód słońca jesienią..
Teraz to uczucie naprawdę spowodowało niepewność. Cała masa wspomnień zdawała się osaczać Erena.
- Przypominasz mi kogoś.. Heichou.
Czarnowłosy otworzył nagle oczy.
- Nie wydaje mi się. – odparł zimno
Eren zamyślił się przez chwilę. – Myślę, że mógłbyś być tą osobą.
- Nie wydaje mi się. – powtórzył zirytowany
- Ten chłopak .. był naprawdę niesamowity! Potrafił świetnie walczyć.. – w głosie bruneta słychać było ekscytację – Ale był strasznym egoistą..
Kapral zaciskał pięści na materiale prześcieradła.
- Ucisz się już. – wycedził, odwracając się do chłopaka plecami.
Brunet wziął głęboki oddech i uśmiechnął się do siebie delikatnie.
- Obwiniałem się o jego śmierć. Czułem, że to wszystko moja wina. – wyszeptał dziwnie drżącym głosem.
Kruk zacisnął zęby . – Powiedziałem, żebyś się zamknął! – warknął , łapiąc chłopaka za kołnierz.
Eren otworzył szerzej oczy. Ze strachu.
- Heichou.. – szepnął brunet
- Jesteś naprawdę irytujący. – puścił go , wstając szybko z łożka.
- Dokąd idziesz? – zapytał szybko chłopak, podchodząc do niego.
Czarnowłosy w ciszy zapinał guziki swojej koszuli.
- Dlaczego nie chcesz mi odpowiedzieć? – chłopak prawie krzyknął.. ale powstrzymał się aby naprawdę to zrobić.
- Nie mam zamiaru przebywać z tobą w jednym pokoju. Doprowadzasz mnie do szału. – odpowiedział szybko, zimnym jak lód głosem.
Mógłby nim zabijać. Pomyślał Eren widząc jak Levi zamyka mu drzwi przed nosem. Wrócił do łóżka , ale to niekomfortowe uczucie nadal tkwiło w jego wnętrzu. Był prawie pewien, że Kapral coś przed nim ukrywa.
- Co za dziwak.. – mruknął brunet , wtulając się w jego poduszkę.
Poczuł znajomy zapach wiśni. Wtulił nos jeszcze głębiej zaciągajac się tym zapachem. Te jego feromony były dosłownie wszędzie.
- Cholerny dzieciak.. – syknął Kapral uderzając butem o podłogę.
Robił to tak głośno, że z sąsiedniego pokoju wyszła zaspana Hanji.
- Niektórzy chcą tutaj spać. – chrząknęła , zwracając na siebie jego uwagę.
- Tylko ciebie tutaj brakowało. – westchnął głęboko Dziewczyna prychnęła pod nosem i zbliżyła się do niego odrobinę.
- Jakieś sprzeczki w związku? – zaśmiała się .
Czarnowłosy spojrzał na nią szybko. Wcale nie było mu do śmiechu.
- Pogoda nie jest za dobra. Noga znów zacznie cię boleć. – krzyknęła dziewczyna.. widząc jak Kapral zakłada buty.
- Chcę się przewietrzyć. – odparł , zamykając głośno drzwi.
- Nigdy go nie zrozumiem.. – mruknęła do siebie, wracając do pokoju.
Eren obudził się jako pierwszy. Kiedy usłyszał trzask rozbijanego szkła.
Zerwał się szybko i pobiegł w stronę, z którego dobiegał hałas.
Kapral próbował ściągnąć coś z górnej półki, ale nie był wystarczająco wysoki aby się do niej dostać. Wykonał jeden nieodpowiedni ruch, i cała zastawa runęła na ziemię.
- Jesteś ranny?! – krzyknął spanikowany Eren podbiegając do niego.
Rivaille zmarszczył brwi i ominął zdezorientowanego chłopaka.
Przecież tylko zapytałem. Chłopak wziął głęboki oddech i zaczął zbierać rozbite kawałki szkła.
Swoją nieuwagą sprawił, że po dwóch minutach miał na dłoni trzy skaleczenia.
- Powinieneś być ostrożniejszy. – skarciła go Mikasa, naklejając ostatni plaster. – Skończyłam.
- Dziękuje. – odparł cicho chłopak
- W porządku?
- Co masz na myśli?
- Po prostu pytam , czy wszystko w porządku.
Brunet uśmiechnął się po chwili. – Oczywiście. Dziękuje, za troskę, ale naprawdę nie musisz się martwić.
- Właśnie, że muszę. – wyszeptała widząc odchodzącego brata.
- Długo masz zamiar tak bezczynnie stać? – usłyszał za sobą znajomy , zimny głos.
- Skaleczyłem się.. – wyszeptał na swoje usprawiedliwienie.
- Jeśli taka mała rana jest dla ciebie przeszkodą, to niepotrzebnie pchałeś się do wojska! – warknął
Brunet zacisnął pięści, ale nie powiedział ani słowa.
- Przygotuj konie. – rzucił oschle.
Brunet skinął głową, wychodząc ze starego domu.
- Coś ci dolega? - zapytał zmartwiony Erwin , jadąc obok zamyślonego czarnowłosego.
- Jestem po prostu zmęczony. - odparł
- Nie spałeś dobrze w nocy? - zapytał - Wiesz.. ja przez tego dzieciaka też miałem pewne problemy. Rozpychał się na całej powierzchni łóżka.. - westchnął
Kruk spojrzał na śmiejącego się do blondyna , Erena.
- Miałem pewne problemy, ale to nic ważnego. - przeniósł spojrzenie przed siebie.