czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 7 ( zboczony)

To wcześniejsze opowiadanie, do którego długo nie dodawałam rozdziału. Oto i on. Jest bardzo zboczony więc radzę przygotować chusteczki... w razie krwotoku z nosa oczywiście!  - _ -  zapraszam do czytania ^-^ 


  - To przez ciebie muszę sprzątać tą cholerną salę.  - warknął czarnowłosy, rzucając mopem o  ścianę.
Eren spojrzał na niego kątem oka. 
 - Sam też nie jesteś bez winy.   - odparł cicho chłopak, szorując ostatni kawałek podłogi.  
 Panował tam okropny bałagan. Po treningu jaki urządzili sobie drugoklasiści , nie można było spodziewać się porządku. Od rozpoczęcia sprzątania minęły już dwie godziny.
 - Dokąd idziesz? - zapytał brunet , widząc jak Rivaille opuszcza salę.
- Nie interesuj się.  - syknął wrednie , trzaskając drzwiami. 
Brunet wziął głęboki oddech, i przetarł spocone czoło rękawem.  - Nareszcie .. - mruknął składając mop.
 Wyszedł z pomieszczenia i z kluczem w ręku skierował się do schowka. Wrzucił tam wszystko. Ciemność jaka tam panowała przyprawiła go o gęsią skórkę.
 Zatrzasnął szybko drzwi. 
- Już dwudziesta?! - krzyknął , spoglądając na zegarek. 
- Tyle czasu zmarnowałem przez ciebie.  - czarnowłosy ominął chłopaka i wyszedł z budynku szkoły. 
- Zaczekaj!  - zawołał, od razu za nim biegnąc.  
- Czego ode mnie chcesz?  - zapytał oschle. 
 Eren zaczął układać w głowie odpowiednią odpowiedź. Taką, która w skutkach nie zagrażałaby jego życiu. 
- Chciałem cie przeprosić.  - wyszeptał 
Czarnowłosy spojrzał na niego z irytacją.  - Wiesz gdzie mam twoje przepro.. 
- Nie mógłbyś po prostu ich przyjąć?! - krzyknął  zdenerwowany  - Nie dogadywać mi, nie prowokować.. po prostu je przyjąć. 
Kruk prychnął pod nosem.  - Aż tak bardzo jesteś zazdrosny o tą idiotkę? 
 - Nie nazywaj jej tak!  - brunet zareagował bardzo szybko. 
- Przecież nie jest twoją dziewczyną..  - odparł z litością 
- To nie oznacza, że możesz ją tak nazywać. Nic o niej nie wiesz.. 
Rivaille przewrócił oczami. Sposób w jaki pojmował uczucia bardzo różnił się od tego w jaki sposób podchodził do nich Eren. 
 - Tracisz tylko czas. Ona nie jest tobą zainteresowana.  - powiedział spokojnie Levi 
Eren spojrzał na niego zdziwiony.  
- Dlaczego tak uważasz? 
- Ta dziewczyna.. Petra, to ze mną chciała iść na ten bal.  
Brunet otworzył szerzej oczy. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi.  
- Zgodziłeś się?  - zapytał cicho
- Oszalałeś? Ja nie znoszę takich rzeczy. To tylko strata czasu. 
- Strata czasu.. - powtórzył chłopak spuszczając wzrok na ziemię . 

- Załóż kask.  - rozkazał brunet 
- Ty znowu zapomniałeś wziąć swojego? Wiesz, że to niebezpieczne.  - skarcił go siadając za chłopakiem.
Eren przełknął ślinę, kiedy poczuł na swojej talii jego dłonie. 
 Co ja do cholery wyprawiam. Pomyślał brunet , szybko przekręcając kluczyk. 
Ruszyli bardzo szybko. Eren uwielbiał to uczucie świeżości jakie sprawiał mu zimny wiatr. Wszystko byłoby w porządku, gdyby odrobinę zwolnił.
Rivaille nie zdążył nawet powiedzieć słowa, bo po chwili uderzył ciałem o twardą jezdnię.
- Argh! - krzyknął , podnosząc się na łokciach. 
- Cholera jasna! - Eren szybko podniósł zniszczony skuter
- Chcesz nasz pozabijać , idioto?! - czarnowłosy podszedł do zdezorientowanego chłopaka.
  Nie potrafisz jeździć?! 
- Przepraszam! Ty jesteś ranny! - spojrzał na zakrwawione ramiona Leviego.
Chłopak westchnął głęboko. 
- Nic mi nie jest. - skłamał mimo, że ból bardzo doskwierał. 
Możliwe, że miał zwichnięty nadgarstek, i zdartą skórę. 
- Chyba się zepsuł.. - jęknął zrezygnowany 
Czarnowłosy kopnął w niego kilka razy, i skuter powoli odpalił. 
- Zmywajmy się, póki nikt nie wezwał policji.  

- Spróbuj jeszcze raz się zagapić , to sam zniszczę ten złom. - warknął siadając na drugim siedzeniu. Niepewnie.
Tym razem udało mu się wyjść z tego prawie bez szwanku, ale co jeśli następnym razem szczęście by ich opuściło? Te myśli nie odstępowały go jak krok. 
Raz już stracił kogoś kogo kochał. To pozostało jak blizna na jego psychice. Nie da się jej tak po prostu usunąć, zatuszować, ona po prostu zawsze będzie przypominała o sobie ilekroć przypomni sobie jej twarz.
Eren podjechał pod bramę otaczającą posiadłość , w której mieszkał Levi. Nigdzie nie paliło się światło. Rivaille wcisnął jeden z dwudziestu guzików a latarnie nad nimi rozbłysły jasnym światłem.
- Chcesz dzisiaj u mnie nocować? - zapytał, otwierając bramę.
- A jesteś sam? - zrobił głupkowatą minę, i  kiedy czarnowłosy skinął głową , eren szybko zdjął kask i podszedł do niego.
- Co będziemy robić? 
- Pokażę ci jak mieszkam. - odparł krótko. Po chwili znów poczuł ból rozchodzący się w prawej ręce. 
Już sam widok piętrzącego się przed brunetem ogrodu zapierał mu dech w piersiach. Stanęli przed ogromnymi drzwiami , a kiedy Levi po raz dziesiąty usłyszał dźwięk zaskoczenia wydobywający się z ust chłopaka spojrzał na niego zirytowany.
Gdy tylko otworzył drzwi oczom Erena ukazał się przepiękny widok. Biało - bordowe ściany, na których wisiały drogie, mające ponad sto lat obrazy
- Nie miałem pojęcia, że mieszkasz w takim pięknym domu.. To wygląda jak pałac! -  krzyknął podekscytowany.
Czarnowłosy zdjął kurtkę i powiesił ją na haku tuż przy wejściu. 
- Jesteś głodny? - zapytał , spoglądając na zapatrzonego na wiszące na ścianie obrazy chłopaka. - Idiota. - mruknął do siebie otwierając lodówkę. 
Pierwszy raz od bardzo długiego czasu tak się o kogoś troszczył. Prawie nigdy nie okazywał nikomu takich uczuć. Była tylko jedna osoba , którą chłopak bardzo mocno kochał.
Tą osobą była jego matka. Po jej śmierci Levi zamknął się w sobie. Nigdy nie przypuszczał, że będzie przygotowywał dla niego kolację. 
- Co tak ładnie pachnie? - zapytał nagle, uśmiechając się. Zaciągnął się przyjemnym zapachem.
- To spaghetti. - odparł nakładając na jego talerz sporą porcję. 
Rivaille z zaciekawieniem obserwował jak chłopak spożywa posiłek.
- Ten makaron jest za długi. - wyszeptał wsuwając makaron do ust. 
- Taki ma być. Nigdy wcześniej nie jadłeś czegoś takiego? 
Chłopak pokiwał przecząco głową.  - Moja mama tak nie gotuje. A twoja? 
Po chwili ugryzł się w język. Na szczęście oprócz niezręcznej ciszy, z ust czarnowłosego nie wydobyło się żadne słowo. 
Odłożył talerz do zmywarki i odszedł od stołu, kierując się w stronę schodów.
- Włóż tam swój, jak skończysz. - powiedział  spokojnie.
Brunet wsadził do ust ostatni kawałek i szybko pognał za nim. 
- Jesteś zły? - chłopak wpatrywał się w jego plecy.
Rivaille milczał. Otworzył drzwi do pewnego pokoju i czekał, aż chłopak wejdzie do środka. 
- To twój pokój? Wow.. jest śliczny. 
Czarnowłosy podszedł do łóżka i poprawił leżącą na nim poduszkę. 
- To sypialnia mojej matki. Pokojówki nie mają do niej wstępu. Właściwie od jej śmierci, jesteś drugą osobą oprócz mnie , która tutaj weszła. 
Chłopak otworzył usta ze zdziwienia. Po chwili jednak uśmiechnął się. 
- Twoja mam jest szczęśliwa , widząc jak dbasz o jej pokój. 
Kiedy wyszli , Levi pokazał mu jeszcze kilka pomieszczeń. Nagle brunet zatrzymał się przed drzwiami jednego z pokoi. Od razu przeczuwał, że musi się za nimi kryć coś wyjątkowego. 
- Co tam jest? - zapytał zaciekawiony , naciskając na klamkę. Były zamknięte.
Rivaille zignorował go i pociągnął mocno za nadgarstek. - Nic ważnego, chodź do mojego pokoju. 

Eren spojrzał raz jeszcze na duże, dębowe drzwi i złote zdobienia na nich.
- Twój pokój też jest super. - oznajmił siadając na jego łóżku. 
Rivaille uśmiechnął się delikatnie i zaczął powoli rozpinać guziki swojej koszuli.
- Co robisz? - przełknął ślinę , kiedy chłopak usiadł obok niego na łóżku i zaczął intensywnie się w niego wpatrywać. 
- Nic takiego.. - odparł cicho , przybliżając się coraz bardziej. 
Brunet odsunął się od niego na bezpieczną odległość i postanowił dalej kontynuować rozmowę. 
- Gdzie pracuje twój ojciec?  - jego wzrok przykuła stojąca na komodzie ramka ze zdjęciem.
Wstał i powoli podszedł, aby przyjrzeć się jej dokładniej. 
- To ja z moją matką. Miałem wtedy sześć lat. Dwa lata później umarła. - powiedział stając na jego plecami. 
Eren odwrócił się do niego. Ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
Rivaille nie chciał zaprzepaścić takiej szansy. To oni nawzajem wybrali siebie. Zrobił jeden krok w jego stronę i delikatnie musnął ustami jego wargi. 
Brunet spojrzał prosto w jego czarne jak smoła tęczówki. 
Niech to szlag! Krzyknął w myślach. 
Bez wahania odwzajemnił pocałunek. Ale teraz był on zdecydowanie bardziej namiętny. 
Ślina spływała po kącikach ich ust. Pierwszy raz całowali się w taki sposób. 
Koszulka brunet bardzo szybko znalazła się na podłodze pod ich stopami. Pocałunkami wyznaczali sobie drogę do łóżka.
Nagle jednak Eren zaprzestał. 
- W tym momencie jestem gejem? Przecież tak naprawdę nim nie jestem.. mam zatańczyć z Petrą.. - wyszeptał 
Levi przejechał palcem po jego klatce piersiowej.  I nachylił się do jego ucha. 
- W tym momencie myśl tylko  o mnie.. w tej chwili jestem twój. I liczy się tylko przyjemność. 
- Tylko przyjemność? - powtórzył
Nie zdawał sobie sprawy, że Levi nie jest osobą, która tak otwarcie wyznaje swoje uczucia. 
Ale jeśli teraz odszedłby.. to na pewno nie byłby dobry pomysł.
Czarnowłosy położył się na łóżku,  i wyglądał teraz jak anioł. To sprawi , że będzie go pragnął najbardziej na świecie.
To Levi przejął kontrolę. Wisiał teraz nad brunetem.
Dotknął jego skóry, czując jak każde naczyńko pęka pod jego palcami. Leżał teraz jak szczeniak oczekujący na pieszczoty.
Całowali się zachłannie, szaleńczo zachłannie..Miękkość ust Erena zniewalała Leviego, i sposób w jaki szeptał jego imię.
Ich języki dotykały się wzajemnie, jednak Erenowi nie udało się wygrać z zawziętością czarnowłosego.
- Rivaile.. - wymamrotał , kiedy ten językiem błądził po wnętrzu jego ud.
- Aaach! - krzyknął , czując jak chłopak masuje jego męskość.
Zlizał kropelkę spermy z czubka penisa i ssał go, trącając językiem jądra.
Czuł jak pulsuje w moich ustach, musiał skończyć w odpowiednim momencie.
-Nie.. -wyjęczał kiedy wyjął go z ust.
Położył mu na usta palec, delikatnie nakazując by zachowywał się w miarę cicho.
Rozpiął  rozporek a  spodnie rzucił  w niewiadomym kierunku.
  - Levi  -  wyszeptał zmysłowo oblizując okolice jego  szyi. Znów się całowali, teraz jednak delikatnie.Muskali  swoje usta.. rozchyli jego uda śliniąc dwa palce.
 - Rozluźnij się.. nie będzie bolało.. - nakazał cichutko, ściskając jego pośladki.
Wsadził dwa palce delikatnie poruszając nimi w środku. Napierał nimi drażniąc go.
Jęczał wijąc się na łóżku.
 - Wejdź we mnie w końcu! - warknął chłopak  zaciskając dłonie na jego ramionach

Levi  uśmiechnął się szyderczo napierając erekcją na wejście bruneta W końcu wszedł do samego końca nachylając się nad nim.
...

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 6

Ranek. Różowe niebo rozpłynęło się i teraz ostre promienie słońca otulają całą okolicę. 
Krew spływa po ulicach miasta. Gdzie by nie spojrzeć , dosłownie wszędzie. 
Eren przetarł zmęczone oczy. Spał tylko godzinę. Nawet nie całą, bo przeszkadzały mu w tym  jęki rannych. Te okropne dźwięki dochodziły z każdej strony. Chłopak zatykał uszy, ale one utkwiły w jego głowie. Strasznie się bał. 
Wyszedł szybko z namiotu. Przypomniał sobie, że miał wczoraj spotkać się z Kapralem.
Będzie zły. Pomyślał chłopak , przecierając twarz dłońmi. 
- Co mam mu powiedzieć? - wyszeptał do siebie 
Nagle poczuł mocne klepnięcie w ramię. To był Erwin. Chłopak odetchnął z ulgą. 
- Też nie mogłeś spać..? co za okropne miejsce. - mężczyzna spojrzał na zaspanego Erena. 
Chłopak skinął głową. Znów przetarł oczy ze zdziwienia. Czy to sen? Nie był pewien, czy to aby na pewno rzeczywistość. 
Jednak kiedy usłyszał głos swojej siostry uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Mikasa! - krzyknął podbiegając do niej. Dziewczyna spojrzała na biegnącego w jej stronę brata. Eren od razu mocno ją przytulił, tak mocno, że dziewczyna nie mogła oddychać.
- Też się ciesze, że cie widzę. - szepnęła kiedy w końcu ją puścił
- Martwiłem się.. całe szczęście, że nic ci nie jest. - powiedział brunet ze słyszalną ulgą w głosie. Czuł się pewnie, kiedy jego siostra była blisko. I choć nie łączyły go z nią więzy krwi, to kochał ją nade wszystko. 
- Jesteś naprawdę odważna, żeby pchać się w to gówno. - Erwin podrapał się po karku 
Chłopak poczuł przechodzący po swoim kręgosłupie niemiły dreszcz. Poczuł, coś dziwnego. 
Wiedział, że to nie zwiastuje niczego dobrego. I miał rację, bo po chwili usłyszał za plecami ten głos. 
- Nie stój mi na drodze. - warknął Kapral popychając chłopaka
Mikasa zmarszczyła gniewnie brwi. 
- Nie mogłeś zwyczajnie przejść obok? 
Nie pałała zbyt wielką sympatią do Rivailla. Od początku widziała, że niezbyt dobrym pomysłem jest zadawanie się z takim człowiekiem.
- Nie wtrącaj się. Nie nauczyłaś swojego braciszka prostych zachowań. Obydwoje jesteście siebie warci. - prychnął zimno , odchodząc od nich.
Brunet otworzył usta. Kto mówi tak raniące słowa w taki spokojny sposób? Ktoś pozbawiony uczuć? Emocji? Czegokolwiek.
- Nie masz prawda tak do mnie mówić! - krzyknął chłopak, zerkając na swoją siostrę. 
Stała w ciszy. 
Levi zatrzymał się. Przeszył swoim wzrokiem już wystarczająco przerażonego chłopaka.
Podszedł do niego powoli i spojrzał prosto w oczy Erena. 
- Wydajesz mi rozkazy? - zapytał , chwytając go za kołnierz. 
Mikasa nadal nie zareagowała. Tylko uważnie studiowała jego ruchy. Dopiero Erwin stanął w obronie Erena. 
- Dość już tego. Nie mam zamiaru tolerować terroru w tym korpusie. - blondyn pewnie stanął przed wściekłym Kapralem. 
Skrywał złość pod maską obojętności, ale co jakiś czas wybuchał. Niczym tykająca bomba, której wybuchu boją się wszyscy.
- Myślisz smarkaczu, że możesz tak mnie lekceważyć? - syknął ze złości ściskając dłoń mocniej. Chłopak zaczął powoli tracić oddech. 
Czarnowłosa chwyciła w końcu rękę Kaprala. To był bardzo mocny uścisk. Nie delikatnie zasugerowała mu, że powinien zabrać swoje łapska od jej brata. 
Levi w końcu odpuścił. Brunet upadł na podłogę głęboko łapiąc powietrze do płuc.
Po chwili jednak zakrztusił się dymem. Uwagę wszystkich przyciągnął zbliżający się smok.
Czarnowłosy spojrzał jeszcze raz na chłopaka i podążył w stronę bestii. 
Szedł wprost na nią dzierżąc w dłoniach ostre jak brzytwa miecze. 
Wyglądał jakby mógł pokonać wszystkich. Widząc go Eren czuł się.. żywy.. 
Wstał szybko i podbiegł do niego. Kapral niezbyt cieszył się z jego obecności.
- Po co za mną leziesz? 
- Pomyślałem, że przyda ci się pomoc.. - chłopak miał nikłą nadzieję, że Kapral się zgodzi.
Tak ich dwójka mogłaby pokonać wszystkie przeciwności. Ten widok zadziwił tych, którzy oglądali ich walkę. Eren idealnie synchronizował się z Kapralem. Te zgranie w czasu, niewielu ludzi to potrafi. Po wszystkim Rivaille jak zwykle narzekał na ubrudzony od krwi miecz. 
Nagle jednak stało się coś niespodziewanego. 
Czarnowłosy dotknął swojego uda. Poczuł silne, przenikające kłucie, które zwiększało się z każdym kolejnym krokiem. 
- Cholera.. - syknął z bólu upadając na ziemię. 
- Co się stało? Jesteś ranny? - chłopak zaczął panikować, i zadawał za dużo pytań.
- Przymknij się i pomóż mi wstać. - odparł zirytowany
Kapral wziął głębszy oddech i stanął na własnych nogach. 
- Zraniłeś się?  - zapytał , widząc jak Levi nadal utyka na jedną nogę. 
Czarnowłosy pokiwał przecząco głową. - To tylko stara rana. Czasami mi doskwiera. 
- Ja.. chciałem przeprosić. - wyszeptał pełnym obaw głosem.
Levi zerknął na niego kątem oka.  
- Ludzie zawsze myślą, że jedno słowo może wymazać ich winę. Nie bądź jednym z tych idiotów, którzy tak myślą. - Eren spojrzał na niego z niezrozumieniem. 
Kapral zawsze był dla niego istną zagadką. Nawet jego zachowanie nie było zrozumiałe dla innych ludzi. Dlaczego jest taki zimny? Czy to ze strachu o to, że mógłby zostać zraniony przez drugiego człowieka? Chłopak długo nad tym myślał, że całkowicie odłączył się od rozmowy z Arminem. 
Dlaczego jego nogi stały się takie słabe? Zupełnie jakby ktoś wypchał je watą. 
- Cholera jasna co tak stoicie?! - wrzasnęła Hanji podbiegając do nich.
- Co się stało? - zapytała zaniepokojona Mikasa. Dziewczyna zacisnęła dłonie na jej ramionach.
- Północna część wioski została zaatakowana. Nie udała nam się uratować ani jednego mieszkańca.. oni wszyscy.. zginęli..  - Eren otworzył szerzej oczy, słysząc jej słowa. 
Do dziś pamięta tamtą noc, kiedy stracił matkę. 
- Musimy natychmiast tam iść! - krzyknął brunet
Czarnowłosy wziął głęboki oddech i złapał go za ramię. 
- Aż tak bardzo śpieszy ci się do grobu? - zacisnął dłoń jeszcze bardziej 
- Nie możemy bezczynnie siedzieć, gdy tam ginie tak wiele ludzi! - odparł pewnym głosem 
Eren nie chciał nawet myśleć co tam się wydarzyło. 
- Musimy podzielić się na grupy. Nie bądź lekkomyślny, sam nie dałbyś rady. - Levi puścił ramię chłopaka. Wszyscy zgodzili się na propozycję utworzenia grup.
- Armin, Mikasa i Erwin - będziecie grupą pierwszą. Waszym zadaniem będzie otoczenie wroga i zaprowadzenie go wprost na nas. 
Eren zamrugał kilka razy , z widocznym niezrozumieniem.
- Wprost na nas? Huh?! - zapytał 
Levi zignorował go i kontynuował monolog. 
- Hanji , ja i.. Eren - imię chłopaka dodał po dopiero po chwili - Zajmiemy się likwidacją wroga. Wszystko zrozumieliście? 
Żołnierze skinęli posłusznie głową i ruszyli w stronę pola walki. Zniszczone domy zamieniły się w walające po całej okolicy pozostałości mieszkań.
Pamiątki.. dziecięce zabawki i zdjęcia oprawione w ramki. Malutkie ciała dzieci, i ciało matki przytulającej do piersi dziecięcą zabawkę. Eren powstrzymał krzyk, zatykając usta dłonią.
Ten widok prawie zwalił go z nóg. 
- Rusz się! Nie przyszedłeś tutaj , żeby to oglądać. - warknął , widząc jak chłopak wpatruje się w zrujnowaną okolicę.
Żaden człowiek nie byłby zdolny wyrządzić takich szkód. Znów to w sobie poczuł, tą piętrzącą się  złość. Bardzo trudno było mu się opanować. Kiedy zauważył ogromnego, uśmiechającego się w ten nienormalny sposób tytana od razu ruszył wprost na niego. 
Kapral obserwował jak chłopak przecina skórę na jego karku, i cielsko upada z hukiem na ziemię. 
Mikasa z pomocą Hanji uwięziły dwa z nich. Rivaille zajął się jednym z nich , drugiego zabił Erwin. 
- Eren ! - krzyknął Armin widząc jak brunet upada na ziemię.  Nie zauważył nadlatującego za sobą smoka. 
Powoli podniósł się z ziemi. Kapral bardzo szybko znalazł się obok niego. 
- Jesteś ranny? - zapytał uważnie go obserwując. 
Brunet pokiwał przecząco głową. - Nic mi nie jest.
- Skoncentruj się w końcu. Nie mam zamiaru zbierać cie potem z podłogi.
Zacisnął mocno pięści , starając się nie zwracać uwagi na to co dzieje się w okół niego. 
Zatrzymał się nagle, kiedy do jego uszu dotarł dziecięcy głos. Był piskliwy, i słychać było w nim przerażenie.
- Proszę mi pomóc.. tutaj jestem! - mała dziewczynka wystawiła rączkę i delikatnie pomachała. Eren szybko do niej podbiegł. Ukrywała się w gruzach swojego domu. 
- Gdzie są twoi rodzice? Jesteś sama? - zapytał , pomagając jej wydostać się na zewnątrz.
Dziecko spojrzał na niego swoimi onyksowymi oczkami i naraz zaczęło płakać. 
- Moja mamusia.. i tatuś - dziecko strasznie płakało - Oni nie żyją.. zabił ich duży.. stwór
Chłopak przytulił dziewczynkę. Doskonale wiedział, co musi teraz przeżywać. 
Po chwili usłyszał wściekły krzyk Kaprala. 
- Co ty tam do cholery robisz?! Myślisz, że sam poradzę sobie z hordą tych gnid?! - nie przestawał krzyczeć.
- Już idę! - odparł - Schowaj się tam.. nie wychodź dopóki nie wrócę, dobrze? - wsadził dziewczynkę do kryjówki. 
Dziecko skinęło główką. 

- Znalazłem dziecko. Potrzebuje naszej pomocy. - chłopak spojrzał na miejsce , gdzie ukrył dziewczynkę. 
Kapral zerknął na niego. - Dziecko? To jest tutaj ktoś żywy? 
Eren zacisnął zęby , kiedy usłyszał w jego głosie dozę rozbawienia. 
- Musimy jej pomóc. - dodał szybko
Czarnowłosy całkowicie stracił swoją cierpliwość. Podszedł do chłopaka i znów chwycił go za kołnierz munduru.
- Mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie, rozumiesz? Nie obchodzi mnie jeden bachor, kiedy tutaj ważą się losy całego miasta! - brunet przełknął ślinę. 
- Jak możesz tak mówić.. każde życie jest ważne. I trzeba je za wszelką cenę ochronić. - wyszeptał spuszczając wzrok na ziemię. 
Kapral puścił go z taką siłą, że chłopak wylądował na plecach. 
- Jeśli teraz odpuścisz.. możesz zacząć się pakować. Nie widzę cię w roli żołnierza, tylko opiekunki. - zakpił wskakując na plecy tytana. 
Brunet zacisnął ze złości pięści. Udowodnię mu, że nadaję się na żołnierza. Pomyślał, bez wahania wskakując na grzbiet przelatującego obok nich smoka.
Starał się utrzymać równowagę, szczególnie teraz, kiedy bestia zorientowała się, że ktoś na niej siedzi. 
Smok zaczął się miotać na wszystkie strony, o mały włos Eren nie spadłby z dwudziestu metrów na ziemię. Kapral otworzył szerzej oczy, kiedy spostrzegł na grzebiecie szalejącej bestii bruneta. 
- Co ten idiota tam robi.. - szepnął przerażony - Eren do cholery ! Złaź z niego w tej chwili! 
- Eren zabijesz się jeśli spadniesz! - nie przestawał krzyczeć. 

Chłopak spojrzał w dół. Był bardzo wysoko. Teraz czuł jak szybko bije mu serce. 
- Udowodnię ci, że nadaję się na żołnierza! - krzyknął wyciągając z pochwy miecz. 
Wbił go  prosto w kark skrzydlatego potwora. Nie pomyślał jednak, że martwa bestia będzie spadała jak kamień, wprost na twardą jak beton ziemię. 
Czarnowłosy uchylił usta, oglądając jak chłopak coraz bardziej zbliża się do ziemi. 
- Ten jeden raz.. - wyszeptał wyciągając linę. 



czwartek, 5 czerwca 2014

Natsu x Gray ( Fairy tail)

Przed państwem one shot, z bardzo znanego wszystkim anime Fairy tail. Ktoś dał mi taki pomysł i postanowiłam go wykorzystać. Arigatou za uwagę i zapraszam do lektury + do komentowania ^-^ 




Natsu x Gray ( Fairy tail)

Gray objął w dłoniach swoją twarz. Czuł się pusto, jakby miał się rozpłakać, ale nade wszystko czuł się zmęczony.  Bardzo zmęczony.

Chciał powiedzieć do Natsu, żeby się zamknął , ale zawsze kiedy chciał go uciszyć on zachowywał się jeszcze głośniej .

- „ I nie uwierzysz, na pewno nie NIE UWIERZYSZ jeśli powiem ci, że ona odeszła”  Słowa dziewczyny wciąż  nie wychodziły z jego głowy.

Gray zawsze widywał Lucy kiedy robiła bardzo irytujące rzeczy. Czym sobie na to zasłużył, że musi użerać się z ich dwójką?  Tak właśnie, może zadawać sobie to pytanie dokładnie teraz, kiedy Natsu szturcha go łokciem.

- Gray?! Gray czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Natsu był bardzo blisko czarnowłosego , prawie stykali się nosami. Czarne tęczówki chłopak rozszerzyły się kiedy różowo włosy dmuchnął mu w twarz.

- Um... er....? – Gray poczuł się zakłopotany i odsunął się od niego na bezpieczną odległość.

Różowo włosy westchnął głęboko i stanął obok drzwi. Spojrzał jeszcze na chłopaka, i wyszedł.

Co to miało do cholery być? Jeśli ma mi coś do powiedzenia, niech to zrobi. Gray zadręczał się tym bardzo długo. Przestał kiedy po piętnastu minutach zaczęła boleć go głowa.

Przymknął powieki i pogrążył się we śnie. Chociaż to wcale nie był sen, bo czarnowłosy nigdy do końca nie spał. Nie ufał otoczeniu na tyle, żeby nie przejmować się tym co się w okół niego będzie działo, kiedy on zmruży powieki.

Po godzinie odpoczynku ktoś wszedł do jego pokoju. Zrobił to tak głośno, że Gray zerwał się jak oparzony z łóżka.

- Graaaaay – sama! – krzyknął Natsu podbiegając do chłopaka.

- Przestań się tak wydzierać.. – jęknął zaspany, przecierając powieki.

- Ale przyniosłem ciasto wiem, że to twoje ulubione.

Natsu rozpakował je i podał na małym, porcelanowym talerzyku.
- Smacznego! – krzyknął nagle

Gray opuścił na podłogę łyżeczkę.  – Mówiłem ci , żebyś się nie wydzierał

Wszedł do łazienki i przemył ją pod zimną wodą.  Z sypialni usłyszał głos różowo włosego.

- Umm.. – zaczął Natsu, zastanawiając się czy dobrym pomysłem  jest zapytać o takie rzeczy ten chodzący wulkan złości.

- Jesteś prawiczkiem? – zapytał w końcu, ale to pytanie było tak bezpośrednie i niespodziewane, że czarnowłosy zakrztusił się się biszkoptem.

- Dlaczego tak nagle pytasz  o takie rzeczy? – spojrzał zdziwiony na chłopaka.

Natsu zamyślił się chwilę, i podrapał zakłopotany po karku.

- Wiem, że podobasz się Lucy.. pomyślałem więc..

- Ale z ciebie idiota. – wtrącił się Gray, odkładając talerzyk.

-  Mam prawo tak myśleć! Przecież, też ją lubisz. – odparł szybko chłopak krzyżując ręce na piersiach.

Czarnowłosy przetarł dłońmi twarz, i usiadł skraju łóżka. 

- To, że ją lubię  nie oznacza, że  się z  nią przespałem.

Blondynka od pewnego czasu wykazywała zainteresowanie względem jego osoby. Ale nie była to typowo koleżeńska ciekawość. Ona się w nim podkochiwała.

- W takim razie jesteś dziewicą. – skwitował Natsu, siadając obok niego.
Gray zmarszczył brwi. – Ty także nią jesteś.

Różowo włosy otworzył odrobinę usta  jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili zamknął je. Opuścił głowę na dół tak, że kosmyki jego włosów zasłaniały mu twarz.
 – To nie jest coś, z czego mogę być dumny. – wyszeptał

Gray spojrzał na niego. Po chwili jego dłoń powędrowała na głowę chłopaka.
Dotknął jego czoła, odgarniając niesforne kosmyki. To stało się tak nagle, że Natsu nie miał szans , żeby zareagować.

Zresztą jego ciało samo mu się poddało.

- Co robisz? – zapytał, kiedy czarnowłosy prawie musnął swoimi ustami jego wargi.  Gray nagle otrzeźwiał.

Przebudził się.

Zdał sobie sprawę, z tego co właśnie chciał zrobić. Dlaczego pocałunek go był taki kuszący? Nie powinno tak być.

To jest złe. Pomyślał Gray, bijąc się ze swoimi myślami.

- Idź już. – powiedział cicho czarnowłosy wstając z łóżka.

Odsuwając się od niego na możliwie bezpieczną odległość.

- Mogłeś to zrobić. Nie miałbym ci tego za złe.

- Co ty za głupoty opowiadasz.. – odparł , zaciskając dłonie w kieszeniach.

Zaciskając je bardzo mocno w pięści.

- Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. – oburzył się chłopak, podchodząc do niego.

Gray zrobił kilka kroków do tyłu. A Natsu znów się do niego przybliżył.

- Loke też jest gejem. – powiedział nagle Natsu.

- Co mnie to obchodzi?! Ja nie jestem gejem.. baranie. – warknął próbując obronić się przed oskarżeniami.

Różowłosy zaśmiał się jeszcze głośniej.

- To dobrze, bo ja nim nie jestem.

Gray podniósł kącik ust do góry.

- Dlaczego więc chciałeś, abym cie pocałował? – zapytał dociekliwie.

Natsu uśmiechnął się delikatnie.
 – Pomyślałem, że to mogłoby być całkiem fajne.

Huh? Nigdy nie zrozumiem tego chłopaka. Pomyślał znów Gray.

Wziął głęboki oddech.
 – Myślenie nie jest twoją mocną stroną, Natsu. – odgryzł się 
.
Różowo włosy prychnął pod nosem.
 – Ale z ciebie wredna dziewica!

Gray otworzył szerzej oczy i zatkał dłonią jego usta.  – Nazwij mnie tak jeszcze raz a Erza będzie zbierać cie z tej podłogi.

Chłopak przełknął ślinę.

Ale prawda jest taka, że Gray nie podniósłby na niego ręki. Ta niewinność jaka on niego biła, sprawiała, że każdy bał się nawet na niego nakrzyczeć.

- Natsu .. ach tutaj jesteś. Wszędzie cie szukałam! – krzyknęła zdyszana Erza , wpadając bez pukania do pokoju. – Chcę z tobą porozmawiać.

Pociągnęła chłopaka za nadgarstek i wyprowadziła z jego sypialni.

- Zaczekaj! Właśnie miałem się z nim bić. Ale Gray! Dokończymy to później! – krzyknął

- Idiota. – mruknął do siebie, wchodząc do łazienki.

Odkręcił zimną wodę i przemył swoją twarz. Potrzebował takiego orzeźwienia.Wbił swoje spojrzenie w odbicie lustra.

Kiedy Gray ujrzał Natsu po raz pierwszy miał wrażenie jakby patrzył w lustro. Takie ,które ukazuje światłość tam gdzie w rzeczywistości jest tylko mrok i ciągłe wojny.

Rzecz w tym, że on i Natsu są.. nie ma mowy, nie , no dobra okej. Ten jeden raz jedyny raz .. są dla siebie stworzeni.  Jasne?

Jak przedmiot i jego odbicie w lustrze pozornie identyczni, podczas gdy tak naprawdę są swoim przeciwieństwem.

Ale wzajemnie się uzupełniają, jeden bez drugiego długo by nie wytrzymał.

Krzywdzą się i chronią. I jeśli jednemu coś złego się przydarzy to drugi jest tam, żeby natychmiast udzielić mu pomocy.

Tak więc Gray doskonale o tym wie , ale mimo to stara się to ukryć. Zatuszować.. schować tak, żeby nikt o tym nie wiedział. Tak bardzo boi się przyznać, że jest od chłopaka.. uzależniony.
I ostatnio coraz częściej ma wrażenie, że zaczyna potrzebować swojego narkotyku. Zupełnie jak narkoman. I w żadnym wypadku nie jest to dobre pragnienie.

Stał już nad kranem dobre dziesięć minut. Sięgnął po wiszący na haku ręcznik i otarł nim zmęczoną twarz.  Czarnowłosy wybiegł do okna kiedy usłyszał krzyk Lucy. Zobaczył, że kłóci się z dwójką nieznanych mu  mężczyzn.

Bez wahania wybiegł przed budynek i podszedł do nich.

- Zostawcie ją. – powiedział groźnie czarnowłosy stając przed przerażoną dziewczyną.

Mężczyźni spojrzeli na siebie i po chwili obaj wybuchnęli głośnym śmiechem.

- Taki dzieciak jak ty będzie nam mówił co mamy robić? Lepiej spadaj stąd, póki jeszcze nie mam ochoty do ciebie podejść.  – odparł jeden z nich

- Lucy odejdź. Ja to załatwię. – blondynka skinęła głową i szybko odeszła od nich.

- Hej ślicznotko! Jeszcze z tobą nie skończyliśmy! – krzyknęli

Gray zmrużył niebezpiecznie oczy, i już po chwili jeden z nich poczuł jego pięść na swoim policzku. Dostał tak mocno, że wylądował na ziemi kilka metrów dalej. Drugi zbir zacisnął pięści i rzucił się na chłopaka.
Jednak czarnowłosy był szybszy. I mężczyzna zaraz dołączył do swojego kolegi.

Chłopak prychnął pod nosem widząc jak męczą się aby wstać.

- Nie chcę was tu więcej widzieć. – warknął odchodząc

Lucy stała za rogiem wycierając spływające po jej policzku łzy. Gray podszedł do niej i przytulił.

- Już wszystko w porządku.

- Myślałam , że mnie zabiją. Tak strasznie się bałam. – wyszeptała dziewczyna wtulając się w jego ramiona.
Chłopak po chwili poczuł jak materiał w tamtym miejscu staje się wilgotny.

Nagle jednak stanął przed nimi roześmiany Natsu. Uśmiech zniknął mu z twarzy, kiedy zobaczył  jak Gray przytula się do Lucy. Przynajmniej tak to wyglądało. Zmarszczył brwi i chrząknął głośno.
Czarnowłosy odwrócił się do tyłu  , a kiedy spostrzegł , że Natsu im się przygląda odsunął się od dziewczyny.
- Całkiem ładna z was para. – zakpił chłopak

Nie wiedział dlaczego to go rozzłościło. Czarnowłosy już chciał się odgryźć kiedy głos podniosła dziewczyna.
  – Dlaczego ciągle się kłócicie?

Obydwoje na nią spojrzeli.

-  Wciąż tylko słyszę jak się kłócicie. To zaczyna robić się denerwujące.  – dodała odchodząc od nich.
Nie trzeba było długo czekać, żeby zaczęli zwalać na siebie winę.

- Lucy się na mnie obraziła przez ciebie. – syknął Natsu  , szturchając chłopaka łokciem.

Gray  odepchnął chłopaka jeszcze mocniej.  – To wszystko twoja wina. Zawsze musisz mnie czymś prowokować.

- Jakie śliczne! Wygląda pysznie.. – krzyknął Natsu śliniąc się do wystawy sklepowej.

Gray przewrócił oczami i wszedł do sklepu. Nigdy nie widział, żeby ktoś tak cieszył się na widok kawałka ciasta. 
  – Zachorujesz od tego cukru.
- Mogę przyjść do ciebie?  - zapytał chłopak

Czarnowłosy skinął głową. Jednak w głębi duszy, nie był pewny czy to dobra decyzja.

- Ale masz mięciutkie łóżko! – zapiszczał Natsu , skacząc po materacu.

- Nie zapominaj , że na nim śpie. – skarcił go

Różowowłosy szybko rozpakował swój kawałek ciasta. Zjadł go tak szybko, że Gray nawet nie zdążył zapytać czy potrzebuje talerzyka. Przy okazji cały się ubrudził.

Gray uśmiechnął się do siebie i przejechał palcem po jego ustach. Starł z nich bitą śmietanę. A ubrudzony palec wsadził sobie do ust. Natsu zaśmiał się głupio.

- Mogłeś kupić sobie kawałek, albo powiedzieć mi, żebym cie poczęstował.  – mruknął chłopak

- Zostało jeszcze odrobinę.  – szepnął przybliżając się do chłopaka.

Swoim językiem zlizał bitą śmietanę z jego policzka.. Natsu przełknął ślinę, zatrzymując chłopaka.

Trzymał dłonie na jego klatce piersiowej. Jednak Gray ściągnął z siebie jego drobne dłonie i położył go na łóżku.
- To się robi niepokojące. – oznajmił cicho Natsu , podnosząc się na łokciach. I jego łóżko ,które jeszcze przed chwilą było tak wygodne, teraz stało się bardzo ale to bardzo  trudną przeszkodą.

- Nie ma w tym nic niepokojącego.  Dlaczego się cofasz? Boisz się mnie? – zapytał , widząc jak Natsu próbuje zejść z łóżka.

Chłopak zaprzeczył i położył się nieruchomo. Serce biło mu jak oszalałe. Gray  wziął głęboki oddech i zrobił to samo.

Czuł delikatnie pulsowanie w skroniach. Od razu przymknął powieki, żeby to uczucie się nie pogłębiało. Kiedy to zrobił poczuł  jak ciepłe powietrze gładzi  jego szyję.

Natsu uśmiechnął się delikatnie i przysunął do chłopaka.
Nawzajem wbijali w siebie spojrzenia. Nie przeszkadzała im cisza panująca w pokoju. W końcu Natsu zrobił coś niespodziewanego. Musnął wargi czarnowłosego.

To było zupełnie jak dotyk skrzydeł motyla. Niepowtarzalna  delikatność  po chwili zamieniła się w namiętny pocałunek.
- Oddychaj przez nos, idioto. – powiedział Gray widząc jak Natsu przestaje oddychać, kiedy go pocałował.
Skinął głową i teraz to jego język pierwszy wbił się do jego ust. Taka walka drapieżników.

Gray wsunął swoją dłoń pod bluzę chłopaka, a on wypuścił powietrze ze świstem.

- Nie chcesz? – zapytał spoglądając na jego twarz.

Natsu poczuł się zakłopotany, nie wiedział jak odpowiedzieć aby  go nie urazić.

- Chciałbym... – zaczął – Chciałbym.. zostać jeszcze dziewicą.

Czarnowłosy  po raz pierwszy od długiego czasu roześmiał się głośno. Położył się obok naburmuszonego chłopaka.

- Co cię tak śmieszy? 

- Twoja odpowiedź.. to zabrzmiało bardzo zabawnie. – odparł Gray dotykając twarzy Natsu

- To wcale nie jest śmieszne.  Czułem się zagrożony.  – mruknął wtulając nos w jego obojczyk.

- Zrobimy to kiedy będziesz gotowy, za miesiąc, rok – nieważne. Ale musisz być obok mnie. Tylko tego od ciebie oczekuję, to chyba nic wielkiego.


Różowo włosy pokiwał głową, zamykając zmęczone oczy.

Ogłoszenie parafialne!



      Proszę usiąść na krześle, gdyż nie odpowiadam za skutki odczytania tej wiadomości.. moje drogie aniołki kończę pisanie bloga...  heh żartowałam ^-^  Chciałam was tylko poinformować, że w najbliższym czasie może pojawić się tutaj opowiadanie YURI ( jeśli tylko moja przyjaciółka je skończy)  mam nadzieję, że  przypadnie wam do gustu. Ja również mam w planach napisać coś swojego, z charakterem i dziwnymi stworami ( oczywiście yaoi) może już niedługo się tutaj pojawi 1 rozdział? Kto wie ^^  Dobra  to tyle z mojej strony, nie będę wam już zawracać głowy. Do następnej notki , kocham was! 

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 5 ^-^ !! ( a gdzie komcie? *^* co tak mało komci?! )

- Uważaj! – krzyknął Armin widząc jak Eren wpada do pułapki.

Dół głęboki na około sześć metrów, ukryty był pod siatką i stertą liści. Brunet nie zauważył przeszkody i wpadł do niej. Zwierze, które wpadło razem z nim nie miało tyle szczęścia co chłopak.

Mikasa zeszła z wierzchowca i szybko pobiegła do swojego brata.
- Eren! Jesteś cały? 

- Nic mi nie jest.. – odetchnęła z ulgą słysząc słaby głos bruneta.

Chłopak próbował wdrapać się po ścianie, ale ziemia osuwała się w jego dłoniach. Bezskuteczna walka o wolność.

Rivaille bez słowa podszedł do krzyczącego o pomoc chłopaka z linią w dłoniach. Rzucił ją.

- Niech ktoś mi do cholery pomoże. – warknął czarnowłosy spoglądając na przyglądających się całej sytuacji żołnierzy.

Z pomocą Erwina i Mikasy udało się wyciągnąć chłopaka z pułapki. Jego wierzchowca jednak nie dało się uratować.

- Co z nim będzie? – zapytał smutno brunet , otrzepując mundur z ziemi.

- Nie o niego powinieneś się martwić, idioto. Same z tobą kłopoty. -  powiedział zimno Kapral wsiadając na konia.

Eren spuścił wzrok na swoje buty.

- To nie twoja wina. – pocieszał go Armin .

Jednak nie na wiele się to zdało, bo Eren doskonale wiedział, że przez swoją nieuwagę doprowadził do tej sytuacji.
A gdybym był sam? Co by się ze mną stało?  Pomyślał chłopak.

- Możesz jechać ze mną. Zmieścimy się na moim koniu. – zaproponował Armin , uśmiechając się.

Eren poczuł rozlewające się w sercu ciepło.
- Dziękuje Armin, ale jeśli zgodzę się na to, twój koń szybko opadnie z sił. – odparł spokojnie chłopak .
Kapral obserwował ich rozmowę  z lekką irytacją.

- W takim razie będziesz nas tylko spowalniał. – skwitował oschle.
Mikasa zmarszczyła brwi i złowrogo spojrzała na Kaprala.

- Weź mojego konia. – czarnowłosa zeszła ze swojego wierzchowca.
- A co z tobą? – zapytał zdziwiony Eren.

- Dołącze do was później. Nie martw się o mnie. – chłopak otworzył usta ze zdziwienia.
To było coś niesamowitego. Jak bardzo musisz kogoś kochać, żeby poświęcić tak cenną rzecz.
Kapral z zaciekawieniem oczekiwał odpowiedzi chłopaka. Nawet dla niego było to dziwne zachowanie.

- Dziękuje.. – szepnął brunet siadając na wierzchowca.
Dziewczyna  uśmiechnęła się do niego i odeszła.

- Twoja siostra jest naprawdę dziwna. – powiedział zdziwiony Erwin spoglądając na chłopaka.

**
- Przestań się tak zadręczać, Eren. – Hanji podjechała bliżej chłopaka.
Eren wyrwał się w zamyśleń.

- To wszystko przeze mnie. Gdybym był uważniejszy..

Kapral stracił cierpliwość.

- Jeśli nie chcesz , żeby to się powtórzyło skup się na tym co aktualnie robisz.

Eren skinął głową.
- Wszystkich do siebie zrażasz. – jęknęła Hanji

- Nie obchodzi mnie co myślą o mnie inni ludzie. – odparł Levi

Czerwonowłosa prychnęła pod nosem i odwróciła głowę.
Prawdą było , że Kapral nie przykładał zbyt wielkiej wagi do tego jakimi uczuciami ludzie będą do nie pałać. Miał to gdzieś. 


Po dwóch godzinach jazdy , w końcu dotarli na miejsce. Przed nimi rozciągał się niesłychany widok. Setki żołnierzy. Martwych i żywych. Ledwie łapiących oddech i tych, którzy właśnie ruszali do walki.
Eren nigdy nie widział czegoś takiego. Nie słyszał tylu błagań o pomoc.
Szpital polowy pełnił już raczej funkcję przechowalni zwłok, niż ośrodka w których udziela się rannym pomocy.
Jednak Kapral stał niewzruszony. Jako jedyny z całego korpusu, nawet nie wydał z siebie żadnego słowa.
- Piekło na ziemi. – powiedział do siebie Erwin
Tuż przed nimi przebiegła zapłakana pielęgniarka. Jej fartuch był brudny od krwi.
Eren chciał cofnąć się kilka kroków, jednak poczuł na swoim nadgarstku mocny uścisk. Kapral zatrzymał chłopaka w miejscu.
- Tak łatwo chcesz się poddać?  - zapytał , spoglądając na przerażoną twarz bruneta.
Co ja wyprawiam. Muszę pomóc tym ludziom! Krzyczał do siebie w myślach.
Czarnowłosy puścił jego dłoń, kiedy usłyszał krzyk mężczyzny.
Dobiegał z jednego z namiotów, który przeznaczony był do wiadomego celu.
Ludzie, którzy tam się znajdowali byli albo martw, albo w beznadziejnej sytuacji.
Eren wszedł do środka, jednak odór ciał spowodował u niego odruch wymiotny.
Zwymiotował prosto na buty Kaprala.

- Ty kretynie!  - warknął , odsuwając się od chłopaka.

- Przepraszam! Nie chciałem. – wykaszlał , wciąż zatykając usta dłonią.

Kruk zawiązał sobie na twarzy chustkę i powoli przekroczył progi namiotu.

- Obrzydlistwo. – szepnął , widząc walające się po podłodze amputowane kończyny.
Po chwili namierzył krzyczącego mężczyzne.

Eren zdecydował się aby wejść do środka dopiero gdy usłyszał wrzask pielęgniarki.
- Pomocy! – krzyknęła kobieta nie mogąc uwolnić się z uścisku dłoni mężczyzny.
Kapral odsunął się od nich i przepuścił biegnącego udzielić jej pomocy, Erena.
Chłopak przełknął ślinę i chwycił  swój miecz. Bez wahania odciął mu rękę.
- Dobij go. – powiedział zimno Kapral , wychodząc z namiotu.
Pielęgniarka uciekła jako pierwsza, krzycząc do siebie jakieś przekleństwa i obelgi.
Eren został sam na sam z pół żywym żołnierzem.

Mężczyzna zaciskał powieki tak mocno, że po jego policzku spłynęło kilka łez.

- Niech mi pan wybaczy.. – wyszeptał przystawiając ostrze do jego szyi.
Jedno sprawne cięcie i było po wszystkim.
Wyszedł z namiotu bez słowa omijając czekającego przy jego wejściu Kaprala.

- Nigdy więcej.. – wyszeptał spoglądając na swoje dłonie.  – Nigdy więcej, nie chcę mieć na rękach krwi drugiego człowieka.
Levi  z milczeniem wysłuchiwał tego co mówi do siebie brunet.
-  W takim razie to nieodpowiednie miejsce dla ciebie. – odparł w końcu
Chłopak szybko na niego spojrzał.
- Chcę zabijać tylko wrogów ludzkości. Nie pragnąłem zostać żołnierzem, aby zabijać innych ludzi! – uniósł się , zaciskając pięści.
Czarnowłosy podniósł kącik ust do góry.
-  Chciałbym z tobą o czymś dzisiaj porozmawiać. Przyjdź do mojego namiotu wieczorem.  – Eren zamrugał kilkakrotnie.
- Do twojego namiotu? Porozmawiać? – powtarzał zdziwiony – Myślałem, że mnie nie cierpisz.
- Po prostu przyjdź. - odparł zirytowany
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony