niedziela, 27 października 2013

Rodział 10 "Nie przyzwyczajaj mnie do czegoś jeśli wiesz, że to nie potrwa długo.."

Rodział 10 
Dziękuje wam za wszystko komentarze i liczę na następne :) Ten rozdział  jest dość krótki, mimo tego mam nadzieję że wam się spodoba. Chciałabym dotrzeć do 30 rozdziału, ale kto wie może będzie mniej może więcej. Zapraszam was moje kociaczki do lektury..

Leżałem na łóżku pogrążony w myślach. Rozkopana pościel zwisała z łóżka opadając na podłogę. Zastanawiałem się czy nie byłoby lepiej gdybym się poddał. Przestał interesować się całym tym syfem i po prostu odszedł. Czasami kiedy człowiek porzuca coś co było mu najdroższe, coś dzięki czemu odnajdywał sens swojego życia  po pewnym czasie wie że dzięki tej decyzji zyskał o wiele więcej.
Czułem się samotny. Tak jabym był martwy, ale nadal żył.
Od chwili kiedy ich razem zobaczyłem, nie zamieniłem z kapitanem ani słowa. Bałem się...
Coś w środku mnie mówiło mi żebym przestał się tym zadręczać. Jeżeli ten wewnętrzny głos nie zniknie przysięgam, że oszaleje. 
Zszedłem z łóżka, podchodząc do lustra. Wyglądałem jakbym nie spał od tygodnia, miałem sińce pod oczami i rozczochrane włosy. 
Przemyłem twarz lodowatą wodą, i doprowadziłem się do porządku.
Ubrałem płaszcz i buty, wychodząc z pokoju spojrzałem jeszcze na puste łóżko kapitana.
Poczułem ścisk w gardle zamykając drzwi. Na dworze nie było zimno, chociaż czasami moją skórę owiał chłodny wiaterek. Skierowałem się w stronę baru, aby zrobić najgłupszą rzecz jaką robi człowiek z problemami - upija się.
Był wieczór więc żołnierzy było tam dość sporo. Podszedłem do baru, siadając na krześle.
- Co dla ciebie, młody? - zapytał starszy mężczyzna wycierając wnętrze szklanki.
- Wódkę. - odparłem. 
Już po chwili położył przede mną pół litra przeźroczystej trucizny.
Nalałem prawie całą szklankę, wypijając ją za jednym zamachem. Poczułem piekielny ogień palący moje gardło, już po chwili to uczucie przeszło na klatkę piersiową. 
Ze świstem złapałem powietrze, nalewając kolejną szklankę.
- Co ty tu robisz Eren? - usłyszałem znajomy głos Erwina.
Spojrzałem na niego zaskoczony uśmiechając się sztucznie.
- Upijam się. - odpowiedziałem kończąc już drugą szklankę. Czułem już efekty działania alkoholu. 
- Już wystarczy Eren. - powiedział gdy zaczynałem właśnie szóstą szklankę. Wyrwał mi ją z dłoni. Nie bardzo mi się to spodobało.
- Co ty do cholery wyprawiasz?! - warknąłem próbując wstać na proste nogi. 
Moje starania poszły jednak na marne gdyż moja równowaga w tamtej chwili nie była w najlepszym stanie.
Przewróciłem się na podłogę.
Erwin spojrzał na mnie niczym matka na swoje niezdarne dziecko. Zapłacił barmanowi i wziął mnie pod ramię.
- P-puszczaj. - wyszeptałem kiedy kierował się ze mną w stronę jednostki. 
- Spokojnie, chcę ci tylko pomóc.  - odrzekł wchodząc ze mną do jakiejś sypialni.
- Chcę stąd wyjść... - wymamrotałem, kiedy położył mnie na łóżko.
Strach i bezbronność narastały we mnie, gdy widziałem jak zdjął swój płaszcz i koszulę.
- Spokojnie Eren, musisz się wyspać. - odparł przykrywając mnie kocem.
Czułem jak pogłaskał mnie po czole i potem zgasło światło. Zasnąłem bardzo szybko
** 
Obudziłem się cały zalany potem. W pokoju spod zasłon przebiły się promienie słońca.
Było mi bardzo niedobrze. Wstałem i szybkim krokim poszedłem do łazienki. 
Zwymiotowałem kilka razy, wszystko co zjadłem w ciągu dwóch dni.
- Cholera jasna.. - jęknąłem łapiąc się za boleśnie pulsującą skroń.
Usłyszałem czyiś oddech, i powoli odwróciłem się do tyłu.
- To ty..  - odetchnąłem z uglą kiedy zobaczyłem że to Erwin.
- A kogo się spodziewałeś? - uśmiechnął się . Trzymał w dłoni szklankę wody, a w drugiej dwie tabletki.
Skrzywiłem się.
- Czyli tak wygląda moje śniadanie.. 
On zaśmiał się cicho, pomagając mi wstać i zaprowadził mnie do pokoju.
- Wyglądało by o wiele lepiej gdybyś wczoraj zachował umiar. 
- Och,.. przepraszam że sprawiłem ci kłopot.. - szepnąłem.
Miałem ogromne wyrzuty sumienia. Erwin nie jest osobą która powinna oglądać mnie w tak żałosnym stanie, ale pomimo tego zaopiekował się mną. 
- Nie przepraszaj.. - powiedział uśmiechając się w taki sposób, że cała jego twarz była szczęśliwa. 
- Jestem ci wdzięczny, że się mną zaopiekowałeś. 
Podniosłem się odrobinę na palcach tak abym mógł dosięgnąć jego ust. Nie mam pojęcia co mnie wtedy napadło i dlaczego nie byłem w stanie oprzeć się chęci pocałowania go.
Zrobiłem to bardzo szybko, ale nie był to żaden namiętny pocałunek. Ledwie zdołałem musnąć jego wargi, ponieważ on bardzo szybko zareagował.
Wyglądał na speszonego, odłożył szybko szklankę na stolik i wyszedł z pokoju.

Poczułem się okropnie. Było mi wstyd za swoje zachowanie. Jak mogłem tak w ogóle postąpić, a co jeśli on mnie za to znienawidzi. Co wtedy zrobię gdy zostanę całkiem sam?
Przełknąłem głośno ślinę czując jak bardzo piecze mnie gardło. To od kwasu żołądkowego który znajdował się w wymiocinach i podrażnił mi przełyk.
Sięgnąłem szybko po szklankę wody wypijając ją od razu. 
Właśnie miałem ją odłożyć, kiedy usłyszałem jak ktoś naciska klamkę. Serce zaczęło bić jak szalone, dobrze wiedziałem kto właśnie przyszedł.
Nie spuściłem wzroku na ziemię, nie udawałem że go nie widzę. Wręcz przeciwnie całą swoją uwagę skupiłem na nim. 
Zdjął buty i pelerynę, po czym położył się na łóżku.
Ja zrobiłem to samo. Nie oczekiwałem od niego żadnych wyjaśnień, dobrze wiedziałem jaki on jest, już dawno pogodziłem się z tym że od niego nie można wymagać niczego. 
- Dlaczego całowałeś się ze swoim bratem? - zapytałem odwracając się na bok i podpierając się na łokciu.
Od razu mi odpowiedział.
- Chciałem się z nim przywitać. - odparł spokojnie, jakby w ogóle nie rozumiał że to nie jest normalne zachowanie.
- Wpychając mu swój język do gardła? To oznacza dla ciebie normalne przywitanie z bratem?  - spytałem słabym głosem. 
Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem.
- Przestań wszystko wyolbrzymiać. Choć raz mógłbyś się nie wtrącać i siedzieć spokojnie na tyłku! - warknął podchodząc do mnie. 
- A co do twojego tyłka.. - uśmiechnął się przebiegle. 
Odtrąciłem jego dłonie, uderzając go z całym impetem w twarz. Kiedy leżał na podłodze, znalazłem czas aby uciec z pokoju. Nie pobiegł za mną, wiedziałem że mu na mnie nie zależy. Chodziło mu tylko i wyłącznie o seks. 
Traktował mnie jak dziwkę, którą może wziąć kiedy tylko ma ochotę. Starał się nie dawać mi szans abym się w nim zadłużył. Mimo tego ja tak właśnie uczyniłem.
Strasznie go kochałem. Zatrzymałem się w korytarzu otwierając drzwi do jakiejś piwniczki.
Wszedłem do niej, zapalając światło. Czułem specyficzny zapach, który zawsze panuje w takich miejscach.
Chciałem krzyczeć najgłośniej jak tylko potrafiłem. Zsunąłem się po zimnej ścianie, całe moje ciało ogarnęła paraliżująca bezsilność.
Nie mogłem powstrzymać łez, było bardzo cicho. Czułem pod stopami zimną kamienną posadzkę, czułem jak łzy spływając mi po policzku i giną w materiale mojej koszuli.
Doskonale wiem że nie warto jest rezygnować z rzeczy na której nam zależy, z czegoś co było naszym jedynym celem w życiu.
Dążyłeś do niego, a on stawał się jedyną sprawą dla której nadal chciałeś żyć. To dzięki niemu twoje serce nadal biło. Jednak kiedy się poddajesz i porzucasz to o co tak zawzięcie walczyłeś wszystko w tobie umiera. Czujesz tylko swój cichy oddech, i spływające łzy które w tej ciszy opadają brzmiąc niczym spadające na ziemię głazy..
Pamiętam słowa mojej mamy, mówiła że jeśli ktoś jest dla nas ważny to na zawsze taki właśnie pozostanie, nie ważne ile bólu nam przynosi... 

10 komentarzy:

  1. czytając te wszystkie 10 opowiadań... fangirl mode on!!!!!!!! coś takiego właśnie lubię *.* pisz więcej, błagam ;-;

    Hikasa

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz coraz lepiej ^^Bardzo mi sie podobalo i czekam na next xd weny zycze ~Mariko ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest cudowne. Ja chce żeby było nawet więcej niż 30 rozdziałów ale jeśli ma potem się zrobić nudno to chyba lepiej żeby było krótkie. Puki co jest świetne. ;3 Jestem twoja fanką xD
    I tak szczera odpowiedź ,,upijam się'' albo ,,chciałem się z nim przywitać'' To mnie zniszczyło. xD Ale nie licząc tego było na prawdę smutno. Świetnie piszesz.
    Hanajii ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję wam bardzo za tak pozytywne komentarze. To właśnie one mnie motywują do dalszego pisania! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. jesteś niesamowita. piszesz wspanialei. z niecierpliwością czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  6. O jejku, dziękuje ci bardzo! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejna notka?? *.*

    Hikasa

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam te 10 rozdziałów, i teraz z pewnością mogę coś stwierdzić. Czuć, że to opowiadanie jest pisane z pasją. Czytam to i czuję, jakby było pisane z prawdziwych wydarzeń. Jest wiarygodne, mimo iż nic takiego nie miało miejsca. Zwłaszcza te ostatnie linijki.
    Kocham to jak piszesz. Chcę przeczytać więcej.
    Na szczęście jest jeszcze duuuużo rozdziałów, więc tej nocy raczej się nie będę nudzić ^^
    Do zobaczenia w następnym komentarzu~!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak na razie te 10 rozdziałów wypadają ciałkiem fajnie i ciekawie. Aż się chce czytać więcej i więcej. Normalne jakby to się działo tuż przede mną(a wyobraźnia działa). Liczę, że reszta będzie taka ciekawa a może i lepsza od poprzednich :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony