Minal tydzien od czasu kiedy Rivaille trafil do szpitala. Odwiedzialem go codziennie, przynoszac mu rozne rzeczy. Kwiaty, czekolade czy jakies pluszowe misie - z tego ostatniego nie bedzie pewnie zadowolony kiedy sie obudzi. Bo na pewno w koncu sie obudzi.
Nie ma innego wyjscia. Inaczej pojde za nim na druga strone i go tutaj sprowadze.
Dostalem swoja kwatere. Koniec z obskurnym namiotem, teraz mieszkam w normalnej przytulnej kawalerce.
W moim pokoju panowal pol mrok. Siedzialem na skraju lozka, konczac kolacje.
Zupke instant z jakims dziwnie smakujacym dodatkiem. Odstawilem pusty karton na maly stolik obok szafy i polozylem sie.
Cisza panujaca w pokoju pozwalala mi sie zrelaksowac, caly czas jednak myslalem kiedy on sie obudzi.
Dosc mialem ogladania go w takim stanie. Czy on w ogole slyszy kiedy z nim rozmawiam?
Czasami mam wrazenie ze tak wlasnie jest. On chcialby cos powiedziec, ale po prostu nie moze.
- Wkurzajace.. - wyszeptalem przecierajac zmeczona twarz.
Kazdy powtarzal mi ze wygladal niczym trup. Racja nie spalem zbyt wiele, nie jadlem rarytasow ale to tylko i wylacznie dlatego ze nie potrafilem zyc spokojnie widzac co dzieje sie z Levim.
Uslyszalem pukanie do drzwi, wstalem i podszedlem do nich. Spojrzalem przez wizjer, stala przed nimi Mikasa.
Otworzylem je i wpuscilem ja do srodka.
- Cos sie stalo? - zapytalem zdziwiony patrzac na nia.
Westchnela gleboko i weszla do mojej sypialni. Na podlodze walaly sie ubrania, i puste opakowania po zupkach.
- Postrzatalbys tutaj troche ..
Usmiechnalem sie niewidocznie.
- A moze lepiej ty?
Spojrzala na mnie wzrokiem ktory moglby zabic. A ja zrezygnowalem z dalszego zartowania.
- Dlaczego przyszlas tutaj o tak poznej porze? Wiesz ze kreca sie tutaj niezle swiry. - powiedzialem nalewajac wody do czajnika elektrycznego. Wlaczylem go i stanalem przed nia w przedpokoju.
- Rivaille sie obudzil. - odparla spokojnie.
Spojrzalem na nia w niedowierzaniu, i gdybym nie mial obok siebie stolu prawdopodobnie upadlbym na ziemie.
- I ty to mowisz z takim spokojem?! - krzyknalem, szybko ubierajac buty.
- Zawsze za nim latasz! Jestes na kazde jego zawolanie, a on... - zmarszczyla brwi - tak cie traktuje! Jestes naiwny Eren, a on to wykorzystuje!!
Zabralem swoj plaszcz i bez slowa wyszedlem z domu.
Nie bylem na nia zly.. raczej na siebie. Bo wszystko co mi dzisiaj wygarnela bylo prawda.
Zaczelo sie od tego kiedy pierwszy raz mnie skatowal, potem gdy zapytal czy go nienawidze zaprzeczylem. Moze wtedy powinienem byl przytaknac.A kiedy mnie zgwalcil powiedziec o tym komus, ale ja wybralem milczenie i poslusznie jak piesek wykonywalem jego rozkazy.
Wszedlem do szpitala ciagle zastanawiajac sie czy to co robie jest sluszne.
Czy popelniam wlasnie swoj najwiekszy blad. A moze powinienem zawrocic i nigdy juz tutaj nie wracac?
Nie mam pojecia co teraz robic.
Stalem przed drzwiami sali w ktorej lezal Rivaille. .
Moje serce bilo bardzo szybko, tak bardzo balem sie ze wyskoczy zaraz z piersi. Odetchnalem glosno, prostujac sie i nacisnalem na klamke w drzwiach.
Odchrzaknalem tworzac najbardziej powazny ton glosu na jaki bylo mnie w tamtej chwili stac.
Nasze spojrzenia spotkaly sie. Ja patrzylem na niego z radoscia, a on powital mnie chlodnym wzrokiem.
- Usiadz Eren. - wykrzywil swoja twarz w falszywym usmiechu jakby oczekiwal mojego zaprzeczenia.
Bez slowa wykonalem jego polecenie, nawet sie nad tym nie zastanawialem.
Siedzialem obok jego lozka, a on lekko podniosl sie na lokciach i ciagle sie we mnie wpatrywal.
- Jak sie czujesz? - zapytalem cicho, mietolac w palcach kawalek koca.
- Wspaniale. - odparl a jego slowa az ociekaly sarkazmem.
Wyczulem to i przeprosilem szybko. Nie wiedzialem jak mam sie zachowac. Czulem sie jakbym nie rozmawial z nim kilka lat.
- Przestan zachowywac sie jak jakas zakochana dziewica. - zakpil siadajac na skraju lozka.
Poczulem jak robie sie caly czerwony, przez to co przed chwila uslyszalem.
- Nie mozesz jeszcze wstawac! - krzyknalem kiedy slaby upadl na ziemie.
Zmarszczyl brwi, i odtracil moje dlonie.
- Zamknij sie! - warknal - Nie pozwolilem ci tak sie do mnie odzywac.. - dodal wracajac na lozko.
Siedzialem ze spuszczona glowa, niczym skarcony szczeniak. Nawet zwykla troska go denerwuje.
- Hej, Eren. - uslyszalem jego glos odwracajac glowe w strone jego lozka. - Tak wlasnie konczy ktos kto okazuje slabosc.
- Slabosc? - powtorzylem zdziwiony.
- Ratujesz kogos a ten na gorze, tak ci sie odplaca. - prychnal odwracajac sie w moja strone.
Czuje sie jak zahipnotyzowany kiedy tak na mnie patrzysz. Jakbym byl pewien ze nie zdolam ci sie oprzec.
Wpatruje sie w ciebie jak pierdolony bachor w swojego pedofila. Ze strachem, ale z lekka nuta ciekawosci.
Nastala chwila ciszy. Wbilem wzrok w swoje buty, i teraz jakby one staly sie bardzo interesujacym obiektem.
On rowniez milczal. Ta cisza byla przyjemna, nie krepowala nas po prostu byla przyjemna.
Przymknalem oczy, po chwili poczulem jak Rivaille bawi sie kosmykami moich wlosow, i odsuwa je za ucho aby nie opadaly na czolo.
Pozwalalem mu to robic, dla mnie tez to bylo przyjemne kiedy czulem na skroniach zimny dotyk.
Chcialbym aby mnie objal swoimi ramionami, tak mocno az poczuje scisk w klatce piersiowej.
Chce poczuc jego bliskosc, jego dlonie splecione na moim ciele. Chce zaciagac sie zapachem jego perfum, utonac w jego hebanowych oczach.. chce poczuc ze zyje, ze moje serce nie zamienilo sie w twardy kamien, ze nadal bije i jest zywe.
Czy prosze o zbyt wiele?
Nie chce aby mnie bil, i zeby mowil mi takie okropne rzeczy. Chce slyszec z jego ust moje imie jak wymawia je calujac moje usta..
Zacisnalem mocno wargi, czulem jak cos mokrego splywa mi po policzku i dobrze wiedzialem co to jest.
W tej ciszy spadajace na podloge krople lez brzmialy niczym lecace na ziemie glazy.
Nachylil sie i starl mi ja z policzka.
- Przestan plakac. Nie jestes malym dzieckiem. - skarcil mnie, a ja poczulem sie jeszcze gorzej niz wczesniej.
Pokiwalem glowa, i wyprostowalem sie. Chociaz czulem jak oczy nadal mnie pieka.
Od zawsze wiedzialem ze to w nocy czlowiek odczuwa jak bardzo jest samotny.
- Martwilem sie o ciebie. Myslalem ze juz nigdy sie nie obudzisz. Tesknilem.. - moj glos zadrzal.
On skrzywil sie slyszac to.
- Posluchaj Eren. - powiedzial, wpatrujac sie w moje oczy. - Tesknota to cholerna choroba pustoszaca umysly ludzi. Odbiera im zdolnosc do podejmowania prawidlowych decyzji, nie warto tracic na to czasu.
Zacisnalem mocno piesci. Nie myslalem takimi kategoriami jak on, dla niego wszystko bylo czarne i biale.
- Mylisz sie. - odpowiedzialem szybko
Rivaille podniosl z zaciekawieniem do gory brew.
- Czyzby? W takim razie co takiego czules do tych wszystkich ludzi, ze byles gotow za nich oddac swoje zycie?
Zamyslilem sie chwile.
- Pytasz mnie o takie rzeczy, a sam zrobiles to samo. - odparlem, widzac jak usmiech schodzi mu z twarzy.
- Nie znasz mojej przeszlosci, nie wiele wiesz o zyciu.. - rzekl zimno przeszywajac moje cialo tysiacami ostrych sztyletow.
- Masz racje.. jestem bezuzyteczny. - odparlem szeptem, czujac jak ciezko jest przelknac mi sline aby cokolwiek powiedziec.
Westchnal zirytowany, i znowu usiadl na skraju lozka.
Byl zaledwie kilka centymetrow ode mnie. Chwycil mnie za kark przyzblizajac do swojej twarzy.
- Tego nie powiedzialem. - wbil sie w moje usta.
Badal kazdy zakamarek moich ust, bawil sie moim jezykiem tracajac go.
Robilismy to tak namietnie, ze slinia splywala nam po brodzie kierujac sie na material spodni.
Oprzytomnialem kiedy zaczal schodzic dotykiem nizej.
- Przestan.. ktos moze nas zobaczyc.. - wyszeptalem pomiedzy pocalunkami.
- Nikt tutaj nie przyjdzie, powiedzialem pielegniarce ze chce miec spokoj. - powiedzial usmiechajac sie w sobie.
I juz wiedzialem co mnie czeka.
Polozylem sie obok niego na lozku, i znowu zaczelismy sie calowac.
Dotykal mojego brzucha, i plecow. Po chwili moje spodnie zaczely byc przeszkoda.
- Sciagnij je. - nakazal, nie zaprzestajac calowac mnie po szyi. Zrobilem to co powiedzial, rzucajac je gdzies na koniec pokoju.
Czulem jego kolano pomiedzy moimi udami. Zaczal jezdzic jezykiem po mojej klatce piersiowej lekko przygryzajac moje sutki.
- Uhmm.. - jeczalem, patrzac jak zebami sciaga mi bielizne.
Wzial w dlon mojego czlonka i zaczal mi powoli obciagac. A kiedy wsadzil go do ust, a ja poczulem to mokre i cieple uczucie na dole bylem w siodmym niebie. Nie chcialem aby konczyl..
Zaczal poruszac sie coraz szybciej, tracajac jezykiem glowke penisa i co jakis czas podgryzajac go.
Zlapalem go za wlosy, i sam ustalalem jakie tempo ma przybrac. Nie mialem pojecia, ze jest taki gleboki.
W koncu doszedlem w jego ustach. Spojrzal na mnie wkurzony, pewnie nie spodobalo mu sie to.
- Teraz twoja kolej.. - powiedzial, przeplukujac usta woda i wypluwajac zawartosc do smietnika.
Podwinalem mu kimono i uklaklem na materacu. Nachylilem sie nad jego penisem.
- Jestes juz twardy Kapitanie.. - usmiechnalem sie chuchajac na niego goracym powietrzem.
- Zamknij sie... - wyjeczal kiedy wzialem go do ust i zaczalem mocno ssac, robilem to najlepiej jak potrafilem. Chcialem aby w koncu mnie docenil. Lizalem go, ssalem - niczym jakas cholerna gwiazda porno.
I nawet przez sekunde nie pomyslalem o tym, ze to co wlasnie robie jest czyms nienaturalnym.
On tez doszedl w moich ustach, zakrztusilem sie kiedy poczulem swedzenie w przelyku, i slony posmak w buzi.
Opadlem zmeczony na lozko, kiedy uslyszalem jak drzwi do sali otwieraja sie...
notka fajna tylko lepiej by sie czytało gdybyś stosowała litery ę ą ł itp itd xd /Kamii
OdpowiedzUsuńSorki ale pisze na laptopie, musze sie przeniesc na kompa i wtedy wszystko bedzie ok :D dziekuje ;*
Usuńuhh..zrobiło mi się gorąco
OdpowiedzUsuńZawsze nienawidziłam yaoi ale jak to czytam to nie mogę przestać. *.*
OdpowiedzUsuńKtoś se wybrał świetny moment na odwiedziny XD
OdpowiedzUsuńA tak to notka świetna, jeden z niewielu blogów yaoi które mi się spodobały od pierwszego przeczytania ^.^
Wiem, że notka robiona dwa lata temu,ALE TO JEST ZAJEBISTE!! Poza tym,mam czym wnerwiać moją przyjaciółkę która kocha SnK i nienawidzi Yaoi xD
OdpowiedzUsuń