Witam was cieplutko w ten zimowy wieczór.
Napisałam pierwszą część ostatniego rozdziału. Ostatnio dużo myślałam nad dalszymi opowiadaniami i doszłam do wniosku, że mogłabym to opowiadanie kontynuować ale oczywiście wydarzenia działy by się to kilka lat później. Mam nadzieję, że ten wam się spodoba. Zapraszam do lektury i do komentowania .
Rozdział 29 "Człowiek zmienia się nie do poznania, gdy zrozumie, że stracił coś, co kochał całym sobą. "
Przejechał palcem po jego klatce piersiowej, czując pod nim rytm bicia jego serca. Był niebezpiecznie szybki.
Przyssał się ustami do skóry na szyi Kapitana pozostawiając na niej krwistą malinkę. Nie przestając napajać się zapachem jego ciała. Kapitan od początku przeczuwał, że coś jest nie tak.
Chłopak nigdy tak się nie zachowywał. Złapał dłonią jego nadgarstek odpychając go od siebie. Gdy spojrzał na niego, nie spostrzegł na jego twarzy zdziwienia.
- Coś nie tak? - zapytał szybko.
- Nie. Przepraszam, wszystko jest w porządku. - odparł spokojnie.
Teraz to Levi przejął inicjatywę i usiadł pomiędzy jego udami. Brunet zadrżał gdy poczuł na swojej szyi ostrze. Przełknął ślinę, a mały sztylet lekko się poruszył nacinając skórę.
Kilka kropel bordowej krwi spłynęło po niej.
Kapitan nachylił się nad jego uchem zadając mu jedno , zasadnicze pytanie. Jeśli odpowiedź nie zgadzałaby się z oczekiwaniami Leviego musiałby zrobić coś czego żałowałby do końca życia.
- Kim jesteś?
Eren zmarszczył brwi, nadal szybko oddychając. Trudno jest myśleć rozsądnie kiedy ktoś przystawia ci nóż do gardła.
- Puszczaj mnie! - warknął próbując odepchnąć jego dłonie.
- Dlaczego tak dziwnie się zachowujesz? - dodał patrząc na niego.
Eren uspokoił się na chwilę, zamykając oczy.
- Człowiek się zmienia. Nadszedł czas abym i ja to zrozumiał. - wyszeptał
- Nie chrzań! Nie można zmienić się ot tak. Zresztą człowiek nigdy się nie zmieni, kimkolwiek byś nie był to nie jest takie proste. - odrzekł puszczając go.
I po tych słowach nastała krępująca cisza. Taka, którą jak najszybciej chcemy zamienić w dialog. Szczególnie kiedy dzieje się to w towarzystwie kogoś nam bliskiego.
- Chciałbym dokończyć to co zaczęliśmy. To o co walczyliśmy, i za co byliśmy gotowi oddać życie. Chcę też ci podziękować.. za to jak wiele razy ratowałeś mi życie.
- Nie musisz mi dziękować. Ratowanie życia drugiego człowieka jest naszym obowiązkiem.
Eren skinął głową wstając powoli.
- Potrzebujemy drugiego klucza. - zaklął pod nosem Levi przecierając twarz.
Był zmęczony. Bo ileż czasu można tak cierpliwie czegoś szukać.
- Ja go mam. - odparł Eren wyciągając przedmiot z kieszeni.
Rivaille położył mapę na ziemię rozwijając ją powoli.
- Spójrz tutaj. - powiedział brunet wskazując palcem na jeden punkt na mapie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie rzucające się w oczy próby zamazania go.
- Gdzie to właściwie jest.. - zastanawiał się Levi , po chwili jego oczy delikatnie się rozszerzyły.
To jest tutaj. Jesteśmy w tym miejscu, które ktoś tak usilnie próbował wymazać.
- Po co ktoś miałby to robić. - zdziwił się brunet
- Nie bujaj w obłokach Eren. To oczywiste, że nikt nie chciał ułatwić nam drogi. - odrzekł taki głosem jakiego Eren nie znosił.
Brunet spuścił wzrok na podłogę. Robiło się coraz zimniej, nawet nie zauważyli jak szybko zleciały im godziny.
- Podaj mi klucz. - powiedział a jego głos zadrżał.
Nie miał pojęcia co będzie dalej. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bał. Wiedział, że nie może przywiązywać się do nikogo bo ból po ich stracie jest nieznośny.
Kaleczący duszę, stopujący serce, które nie chciało się żegnać.
W dłoniach trzymał coś bardzo cennego, dar i jednocześnie przekleństwo. Na jego barkach spoczywał wynik tej całej gry, której wynik mógł okazać się zerowy.
Strach, który go ogarnia był nie do wytrzymania. Drżały mu dłonie, zaczęły się pocić. Oddech niebezpiecznie przyśpieszył, był tak szybki i płytki, że czarnowłosy balansował na granicy hiperwentylacji.
Zamknął oczy rzucając klucze na podłogę. Usłyszał tylko odgłos upadającego metalu.
Zaczął zastanawiać się czy to wszystko to aby na pewno prawda. Czy przypadkiem nie był naiwny ufając mężczyźnie, który podawał się za przyjaciela, Ojca Erena.
Spojrzał na bruneta, ten wpatrywał się w krajobraz za oknem stojąc nieruchomo.
- Wszystko się pali. - wyszeptał brunet patrząc w oczy Leviego.
Rivaille spuścił wzrok na podłogę.
- Widocznie tak miało być. - odparł ale jego głos też zdawał się być smutny.
- Co z tymi wszystkimi ludźmi.. co z moją siostrą?! - krzyknął przerażony.
- Jestem pewien, że sobie poradzi. - odrzekł spokojnie na co Eren aż się wzdrygnął
-Jak możesz być taki spokojny, podczas gdy Ci ludzie potrzebują naszej pomocy...
Gardło zaczynało piec go od krzyku.
- Nie pomożesz im, jeśli sam zginiesz. - wycedził przez zęby zirytowany kapitan.
Brunet zmarszczył brwi.
- Wolę zginąć walcząc, niż wegetować.
Czarnowłosy przetarł twarz dłonią. Z każdą sekundą złość jaka tłamsiła się w nim od kilku tygodni powoli wydostawała się na zewnątrz.
Chwycił go na nadgarstek, wykręcając mu rękę i stając z tyłu za nim.
- Co to sobie wyobrażasz. - warknął
- Puść mnie, Rivaille. - odparł próbując się wyrwać. Jednak nie dał sobie rady z uściskiem dłoni kapitana.
- Jesteś zbyt głupi aby wreszcie to pojąć? - zapytał , przyciskając go mocniej.
- O co ci chodzi?
Przymknął oczy.
- Nie warto umierać, kiedy ma się dla kogo żyć. - wyszeptał do jego ucha, owiewając je ciepłym powietrzem.
- Żyję tylko dla swojej siostry. Nie powinny obchodzić cie decyzje jakie podejmuję. - krzyknął czując rosnący ból od niewygodnej pozycji w jakiej się znajdował.
- Ach tak. Czyli czujesz się już dorosły. - uśmiechnął się odwracając go twarzą do siebie. - Zapomniałeś, że w głębi serca nadal jesteś beznadziejną sierotą.
Eren spojrzał na niego mrugając kilka razy. Zabolało go to. Zacisnął jednak pięści zatrzymując w ustach słowa.
- Pozwolisz, że sam zadecyduję kim zostanę.
- Myślisz, że dasz sobie radę? - zakpił -
- Ty potrafisz wszystko załatwić tylko przemocą. Nie chce nawet myśleć ile niewinnych ludzi zginęło z twojej ręki. - wyszeptał przestraszony.
Levi otworzył oczy odrobinę szerzej, nie spodziewał się takich słów z ust tego chłopaka. Nie chciał pamiętać swojej przeszłości. Sam siebie za to nienawidził.
Wiedział, że ta rozmowa zmierza w złym kierunku.
- Dobrze wiesz, że mordowanie w imię dobra niczego nie zmienia. I tak odbierasz komuś coś tak cennego.
Nie masz prawa decydować kto może żyć. - nikt nie ma takiego prawa.
Levi przełknął ślinę puszczając go. Nadal milczał.
Dopiero po chwili zdecydował się cokolwiek powiedzieć.
- Możesz więc już odejść. - przeszył go swoim spojrzeniem.
I został sam.. bo wydawało mu się, że jest najlepszy.. stracił przyjaciół i osobę, która mogłaby zrobić dla niego wszystko, mogła, ale już nie może, bo za bardzo ją zranił, za bardzo oszukiwał i poniżał..
Nie warto jest kochać, zawsze potem zostajesz sam..
Spędził kilka godzin na chodzeniu po pokoju. Gdy wyszedł na zewnątrz był środek nocy, zza ciemnych chmur nie było widać śladów księżyca.
Większość domostw była doszczętnie spalona, a po tytanach nie było ani śladu.
Jeśli wiedziałby jak to się skończy, nigdy by się na to nie zgodził. Nie poświęciłby wszystkiego dla wolności.
Zerwał się słysząc dobrze znany mu głos. Szybkim krokiem podążył w stronę, z której dobiegał krzyk.
Zaklął pod nosem widząc otoczonego pięcioma zamaskowanymi agentami Erena.
- Dorosły.. - prychnął wyciągając z pochwy swój miecz.
Dwie osoby rzuciły się na niego, po chwili upadając obok jego stóp z poderżniętymi gardłami.
Nie chciał, żeby on to widział. Nie chciał aby myślał, że jest morderca. Chciał w jego oczach być aniołem.
Gdy została tylko jedna nie myślał, że z nią będzie trudniej.
W ogóle nie myślał.
Może to, że obronił własnym ciałem Erena było błędem, bo po chwili poczuł jak po ciele spływa mu ciepła ciecz. Dobrze wiedział co to jest.
Ale jego ciało samo zareagowało. Odruch bezwarunkowy, kiedy chronisz kogoś tak cennego.
Eren krzyczał , darł się gołymi rękami zarżnął tego człowieka.
Levi opadł na podłogę czując na skórze karku odrobinę śniegu.
Czasami miłość zmusza nas do największego poświęcenia.
Brunet ukucnął przy nim zaciskając ranę. Tak mocno jak tylko się dało, aby zatamować krwawienie.
W ciemności Levi widział jego twarz, zarysy jego szczęki, oczy wszystkiego co tak bardzo kochał.
- Levi.. Rivaille - szeptał Eren dotykając zakrwawioną dłonią jego twarz.
Levi zmarszczył brwi , i wypuścił z ust powietrze.
- Ty idioto.. dlaczego zawsze muszę wyciągać się z kłopotów? - zapytał cicho Levi czując przeszywający ból.
Eren otarł łzę z policzka a z jego ust wydostawało się białe jak śnieg gęste powietrze.
- Nic ci nie będzie. - oznajmił brunet sam nie będąc pewnym swoich słów.
Przecież doskonale wiedział, że Levi ma małe szanse na przeżycie. Prawie zerowe. Ale przecież nie może się poddać. Z góry zakładać, że on umrze nie próbując go nawet uratować.
- Zostaw mnie. - jęknął Levi kiedy Eren podniósł go na rękach. - Powiedziałem zostaw!
Eren pokiwał przecząco głową.
- Nie ma mowy. Nie pozwolę ci umrzeć. - szepnął -
- Wykrwawię się za kilka minut. Na nic mi twoja pomoc. Weź mój płaszcz i odejdź. - zakaszlał a jego oddech stawał się coraz płytszy. ..
Oi... Oi, o-oi... Oi! Pisalam kiedys ze czuje... Ze ktorys zginie... No ale serio musisz to spelniac?! Dobra spokojnie.. No ale czemy? Ja sb czytam mysle ze wszystko bedzie okey, a tu.. Nie dosc ze sama umieram... To jeszcze to... Kurwa.
OdpowiedzUsuńUmierajaca,
Beatrice...
aaaa!! T_T
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super!! ^^ Ale nie, prosze, Levi nie może umrzeć!! :/ wtedy spełnią sie moje przypuszczenia że skończy się to tragicznie :C ...
z niecierpliwością czekam na kolejny ;D
A, no i myśle że kontynuowanie opowiadania będzie BARDZO dobrym pomysłem :)
Kontynuacja kilka lat później, dobry pomysł. :)
OdpowiedzUsuńTylko błagam, nie zabijaj Levi'ego. :<
"Nie masz prawa decydować kto może żyć. - nikt nie ma takiego prawa." - przypomniał mi się Raskolnikow ze "Zbrodni i kary" jak zamordował lichwiarkę, bo uważał ją za zbędny chwast, którego trzeba się pozbyć. :D
Dlaczego?! Nie uśmiercaj Rivajla ;-; to tylko taka nie winna istota, on musi żyć ;-; no bo kto inny będzie ratował tyłek Erenowi?
OdpowiedzUsuńA kontynuacja kilka lat później może być ;) będę czekać na kontynuacje z utęsknieniem :3
Hikasa
LEVI NIEEE !! nie zabijaj go tylko NIE LEVIEGO :c nie jego...
OdpowiedzUsuńJak musisz kogoś zabić, to zabij Erena! :<
OdpowiedzUsuńProszęęęę nie zabijaj Leviego... :___:
OdpowiedzUsuńNie! Nie zabijaj Leviego! Nie! Jak już pisała osoba przede mną jak chcesz kogoś zabić to zabij Erena. ;_; Ale nie Levi! ;_; Co do kontynuacji kilka lat później, czekam na nią. :3
OdpowiedzUsuń,,- Ty idioto.. dlaczego zawsze muszę wyciągać się z kłopotów? - zapytał cicho Levi czując przeszywający ból.'' --- *cię
Jeśli mogę zapytać to kiedy dodasz następną część ?? Skończyłaś w takim miejscu że nie mogę się doczekać co będzie dalej ! Mam nadzieje że Levi przeżyje ^^ NIE RÓB NAM TEGOO !! ON MUSI ŻYĆ :3 pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńLevi przeżyje, nie masz prawa uśmiercać mojego męża. TT^TT
OdpowiedzUsuńSposób w jaki piszesz ... naprawdę jestem pod wrażeniem.
Nie jestem w stanie przyczepić się do najmniejszego błędu.
... W SUMIE. XD Charakter Leviego troszkę za bardzo odchodzi od rzeczywistego, ale wierzę, że się starałaś. c: Proszę Cię, nie kończ tego opowiadania w tym miejscu, 29 rozdział to mało, jeśli pisanie sprawia Ci taką przyjemność, to powinnaś jeszcze napisać 3 razy tyle. :D Naprawdę, bardzo mnie Twój blog wciągnął, przeczytałam cały w jeden dzień. c: CUDO I TYLE ♥
Levi będzie żył, Levi będzie żył... ;-; Weź nawet przestań, jeśli go uśmiercisz, ja uśmiercę ciebie ;-; Nocia prześwietna, pisz szybko, bo ja już tak nie mogę ;-;
OdpowiedzUsuńJuż tak dawno nic nie dodałaś.... nie karz nam dłużej czekać ;)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz kolejny rozdział ? c;
OdpowiedzUsuńDołączam się do pytań. :)
OdpowiedzUsuńJutro będzie na pewno :) Przepraszam was, że tak długo nic nie dodaje, ale naprawdę mam tyle nauki, że nie mogę na nic znaleźć czasu... wybaczycie mi? T.T
UsuńOczywiście, że tak *___*
Usuńja już jutra nie mogę się doczekać >w<
Jeśli nie zakończysz opowiadanka, to tak. :D
UsuńCiągnij je dalej, tak jak mówiłaś, gdy już będą starsi. :)
<3