środa, 12 lutego 2014

Rozdział 29 część druga

Rozdział 29 część druga :)
Dziękuję, że nadal ze mną jesteście. Dzięki wam i dla was prowadzę tego bloga. 
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam, że tak późno ale godzinę temu wróciłam do domu. Zapraszam do komentowania i miłej lektury wam życzę.. 



 Eren nie słuchał go. Za wszelką cenę chciał dotrzeć do wioski. Nim Kapitan umrze.
Ale i tak był ledwo żywy. Stracił zbyt dużo krwi by organizm mógł prawidłowo funkcjonować. Balansował na granicy wstrząsu krwotocznego.
- Nie przestawaj zaciskać. - skarcił go Eren, w odpowiedzi usłyszał ciche mruknięcie.
Levi chciał coś powiedzieć jednak z jego ust wydostał się tylko cichy jęk. 
- Ucisz się, to zabiera ci zbyt dużo energii.
Rivaille zmarszczył brwi przymykając oczy.
Eren nigdy nie czuł takiej radości jak w chwili gdy jego oczom ukazały się bramy wioski.
Wszedł przez nie i po chwili położył kapitana na ziemi. 
W całej wiosce panowała przeraźliwa cisza. Zimny wiatr rozwiał włosy Erena niosąc ze sobą swąd palonych domów. 
- To niemożliwe.. - powiedział do siebie załamanym głosem.
Zaczął rozglądać się po okolicy, szukając żywego człowieka. 
Nagle stanął nieruchomo czując na plecach zimną lufę pistoletu. 
- Nie ruszaj się. 
Eren starał się ułożyć w głowie plan jak pozbyć się tego cholerstwa.
Kobieta przeszukała jego spodnie, a gdy zaczęła z bluzą Eren uderzył ją łokciem w brzuch. 
Pistolet upadł kilka metrów dalej , brunet bez wahania podbiegł do niego celując w kobietę.
Bardzo się zdziwił kiedy na nią spojrzał. Była w jego wieku.
- Uklęknij. - zaczął nie przestając do niej celować.
Zero reakcji z jej strony.
- Powiedziałem uklęknij! - krzyknął odbezpieczając broń. I tak nie miał zamiaru z niej skorzystać.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
- Potrzebuję twojej pomocy. - wyszeptał spoglądając w stronę kapitana.

- On jest nieprzytomny. - oznajmiła 
Sprawdziła jego oddech, puls. Po chwili odsłaniając kurtkę dostrzegła ranę brzucha.
- Nie wygląda to dobrze, Eren. Kapitan potrzebuje natychmiast lekarza.
- Skąd go znasz? - zapytał zdziwiony
Delikatnie się uśmiechnęła wyjmując z torby bandaż.
- Każdy go zna. Jest dla nas bohaterem.
 Kto mu to zrobił? 
Eren zawaha się z odpowiedzią. 
- Ktoś na napadł. 
Dziewczyna skinęła głową. - Trzeba go jak najszybciej zawieźć do szpitala - powiedziała szukając czegoś w swoich kieszeniach.
- Za tym budynkiem jest samochód.  - wskazała mu dłonią - Postaraj się jak najszybciej tam dotrzeć, mapa jest w środku. 

Przerażenie nie mogło dać za wygraną. Nie tym razem. Jak najszybciej przeniósł go do samochodu.
Co chwilę zerkał na mapę, szpital był pięć kilometrów stąd.
Rzęsisty deszcz utrudnił drogę, uderzał w szyby sprawiając, że trudniej było cokolwiek dostrzec.
Eren jednak nie zamierzał się poddać.
Każda minuta była dla nich ważna. Cenniejsza od wszystkiego.
W takich chwilach liczy się tylko czas.

"nie idź przede mną,
bo mogę nie nadążyć.
Nie idź za mną,
bo nie dam rady poprowadzić.
Idź obok mnie i po prostu bądź moim przyjacielem..." 

"- To nie fair! - krzyknął chłopak krzyżując ramiona na piersiach. - Oszukiwałeś. 
- Wcale nie! - odparł - jestem po prostu lepszy Hiku. - uśmiechnął się złośliwie.
- To się nie liczy Rivaille. Zagramy od nowa. 
Czarnowłosy przybrał zbuntowany wyraz twarzy, jednak po chwili się zgodził. 
- Musisz robić to szybciej. Z większą precyzją. - pouczał go Levi układając mu odpowiednio ramiona.
Hiku zmarszczył brwi. 
Nie znosił kiedy Levi wszystko mu tłumaczył. To sprawiało, że czuł się od niego słabszy.
- Wiem jak to zrobić. Po prostu ten miecz jest do niczego. - mruknął wyrzucając go metr dalej.
Rivaille westchnął przeciągle siadając pod drzewem. 
Codziennie ćwiczyli swoją szybkość i sprawność. Rywalizowali ze sobą nawet o tym nie wiedząc.
- Ale już się nie gniewasz, prawda? - zapytał cicho Hiku szturchając go łokciem.
Levi spojrzał na niego kątem oka. 
 - Przecież jesteś moim przyjacielem. - odparł spokojnie uśmiechając się do niego."

Eren spojrzał na kapitana leżącego na tylnym siedzeniu.
Nic o nim nie wiedział. O jego przeszłości, o tym czy ma rodzinę.
Czy kiedykolwiek kochał jakąś dziewczynę. To dla niego odrobinę dziwne.

Jechał jak najszybciej, wysilał zmęczony wzrok by w tej ciemności dostrzec cokolwiek na tym kawałku papieru.
- Szybciej.. - zaklął pod nosem nie ściągając nogi z gazu.
Usłyszał cichy pomruk. Szybko spojrzał na lusterko.
Kapitan wpatrywał się w niego słabym wzrokiem.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał cicho
- Wiozę cię do szpitala. Odpoczywaj. - odparł skręcając szybko.
Kapitan uśmiechnął się delikatnie, prawie niezauważalnie.
- Miałem nadzieję, że umrę.

- Dlaczego to zrobiłeś?   -zapytał drżącym głosem - Mogłeś pozwolić mi zginąć. Nie zmieniać mojego przeznaczenia..
Levi syknął z bólu podnosząc się na łokciach.
- Wystarczyłoby zwykle "dziękuję"
Eren nie uważał jego wyczynu za mądry.
Jest kilka rodzajów ludzi.
Brunet jest jednym z tych bohaterów. Ale oni często giną młodo, przez własną głupotę więc skoro znalazł sobie kogoś tak oddanego powinien być mu za to wdzięczny do końca życia..

Przyjechał pod szpital niedługo po tym. Szybko wyszedł z auta biegnąc do tylnych drzwi, deszcz nie przestawał padać. Złapał go pod ramię, idąc z nim w stronę drzwi szpitala.
Rivaille już się nie odzywał. Oczu też nie otwierał..
Gdy mechaniczne drzwi otworzyły się, kilkadziesiąt par oczu spojrzała na nich automatycznie.
Podbiegła do niego niska pielęgniarka.
- Co się Panom stało? - zapytała zaniepokojona widząc nieprzytomnego Leviego.
Ona też go poznała, tak jak inni ludzie.
 - Ma ranę brzucha, jest nieprzytomny.. - powiedział zmęczony Eren
Pielęgniarka pobiegła po lekarza.
Razem z nią szedł sztab innych pielęgniarek i jeszcze dwóch lekarzy.
To dla nich nie był zwykły człowiek.
- Zawieźcie go do sali trzeciej. Oczyśćcie ranę i zróbcie prześwietlenie.
- powiedział lekarz wychodząc na zewnątrz z komórką przy uchu.
- Tak, Sir. To kapitan Rivaille..

- Proszę wyjść.. - powiedziała kobieta wypraszając go z sali operacyjnej. - Musi pan wyjść.
Eren chwilę się z nią kłócił jednak zdecydował się odpuścić..
Usiadł na fotelu opierając głowę o ścianę.

7 komentarzy:

  1. Boże... Boże... Tak mnie nosi po przeczytaniu tego D: Levi żyj!!!

    Hikasa

    OdpowiedzUsuń
  2. No ejj, za co?
    My tu wiernie czekamy, a kończysz w takim momencie! T^T

    Czekam, czekam, czekam! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie podoba mi się ten lekarz, albo jestem przewrażliwiona, albo z nim jest coś nie tak :O Czekam na kolejny rozdział, oby jak najszybciej ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam cię serdecznie ;) Znalazłam Twojego bloga kilka dni temu, ale z komentarzem czekałam specjalnie do nowej notki.
    Muszę przyznać, ze bardzo podoba mi się styl, w którym piszesz, ale... No właśnie, zawsze jest jakieś "ale" i już tłumaczę o co mi chodzi. Czytając początkowe rozdziały co chwilę w mojej głowie pojawiały się myśli typu: "O co tu chodzi?", "Co autorka do ciężkiej cholerci miała na myśli?", "Kurde mać, znowu nie wiem o co chodzi!". W niektórych momentach, przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie, panował chaos. Czasami gubiłam wątki i nie bardzo wiedziałam co czego dotyczy. Na początku brak polskich liter doprowadzał mnie do czystej rozpaczy, ale po którymś z kolei rozdziale przywykłam do tego.
    Wiem jak ciężkie czasami potrafi być pisanie, bo sama również prowadzę bloga i bez mojej bety po prostu bym poległa. Widzać, że piszesz z pasją i to rekompensuje wszystkie błędy, które od czasu do czasu wychwytywałam.
    Mam nadzieję, że ten komentarz cię nie obraził, bo absolutnie nie taki miałam cel.
    Trochę się rozpisałam, ale wierzę, że mi to wybaczysz :)
    Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci dużo weny <3 i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
    Lilianna

    OdpowiedzUsuń
  5. Dalej. ;-; W takim momencie kończyć. ;.; Levi musi żyć. ;.;

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy kolejny odcinek?!
    Jak mogłaś przerwać w takim momencie? T^T

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja czekaaaaaaaaam. :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony