sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 8

Ósmy rozdział opowiadania :) jest dość krótki, ale to chyba nic złego? Prawda? A może... kolejny na pewno będzie dłuższy :)


Eren powoli otwierał oczy. Spał tej nocy jakieś dwie godziny. Powoli skierował swój wzrok na śpiącego obok Rivailla. Miał taką spokojną twarz. Nie krzyczał, ani się nie złościł. Chłopak wpatrywał się w niego jeszcze przez chwilę. 
- Przestaniesz się tak na mnie gapić? - mruknął cicho odwracając głowę. 
Eren speszył się i szybko wstał z łóżka. Rozejrzał się po pokoju, na podłodze walały się ich ubrania. Sięgnął po spodnie i założył się. 
- Um... mógłbyś pokazać mi gdzie jest łazienka? - zapytał podchodząc do łóżka. 
Rivaille odwrócił się w jego stronę i spojrzał na niego zaspanym wzrokiem. 
- Jesteś zupełnie jak dziecko... - wyszeptał zirytowany wstając. Pościel zsunęła się po materacu i wylądowała na podłodze. Levi był nagi, i kiedy tylko brunet to dostrzegł odwrócił się zawstydzony. 
Czarnowłosy spojrzał na niego zdziwiony i po chwili wziął głęboki oddech. 
- Myślałem, że po tym co wczoraj zrobiliśmy nie będziesz już taki wstydliwy.  - odparł zbierając z ziemi swoje ubrania. 
Brunet uśmiechnął się delikatnie i podrapał po karku. 
- Masz rację... ale to po prostu odrobinę niezręcznie... przepraszam! - krzyknął szybko.
- Może byś się w końcu ruszył? Nie mam zamiaru stać tutaj tak cały dzień. - prychnął popychając chłopaka do przodu. 
Eren szedł za czarnowłosym jak grzeczne dziecko. Krok w krok. Lustrował spojrzeniem jego umięśnione plecy. Z każdym krokiem jaki wykonał mięśnie na jego plecach poruszały się. 
- Tutaj masz łazienkę. - oznajmił , otwierając drzwi. 
Brunet wszedł do niej i po sekundzie poczuł chłód pod swoimi stopami. Białe jak śnieg kafelki i taki sam śnieżny kolor na ścianach sprawiał, że chłopak poczuł na swoich plecach gęsią skórkę. 
- Um... możesz już iść.  - wyszeptał Eren widząc jak Rivaille przygląda się mu. 
- A co powiesz... - podszedł do niego bliżej i zamknął za sobą drzwi. - Na wspólną kąpiel? 
Eren poczuł jak na jego twarz wpełza ogromny rumieniec. Zakłopotany nie zdążył nawet odpowiedzieć, bo po chwili poczuł język Leviego w swoich ustach.

- Wow... ta wanna jest przepiękna. - wyszeptał zauroczony. 
Czarnowłosy spojrzał na niego.
- Wszystkim się tak ekscytujesz? - zapytał zirytowany.
Chłopak przełknął ślinę kiedy poczuł na swoim rozporku jego dłonie. 
- Sam ściągniesz czy ja mam to zrobić za ciebie? - jego głos był niski i bardzo pociągający.
Eren odsunął się odrobinę i zaczął trudzić się z guzikiem. Po chwili spodnie opadły mu na kostki. Dostrzegł dziwny blask w oczach Leviego kiedy powoli wchodził do wanny. 
Wypełniona po brzegi ciepłą wodą, a na tafli wody unosiła się gęsta piana pachnącego wanilią żelu. 

Rivaille usiadł na przeciw niego i zaczął gładzić dłonią jego policzek. 
- Mogę umyć ci włosy? - zapytał Levi , zauważając zdziwioną twarz bruneta. 
- Umyć mi włosy? - powtórzył nadal nie dowierzając własnym uszom. To pierwszy raz kiedy Levi proponuje mu coś tak miłego. 
- Nie zrozumiałeś za pierwszym razem, idioto? - burknął , nalewając do wnętrza dłoni wiśniowego szamponu. 
- Zmocz je. - rozkazał 
- Będę pachniał jak Rivaille... - szepnął Eren czując jak delikatne są jego dłonie. 
To mogłoby trwać wiecznie, ale niestety tak się nie stało. 
- Teraz ty umyj moje. - dodał szybko podając chłopakowi butelkę z szamponem. 
Eren wylał odrobinę na jego włosy i próbował rozmasować to na jego włosach jednak ilość jakiej użył okazała się zbyt mała i musiał dolać jeszcze odrobinę.  
- Masz bardzo delikatne dłonie... Eren - wyszeptał Rivaille kiedy chłopak spłukać szampon z jego głowy. 
Eren wzdrygnął się kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Czarnowłosy wyszedł powoli z wanny i obwiązał biodra ręcznikiem.
- Zaczekaj tutaj. Zaraz wrócę. - oznajmił wychodząc z łazienki.
Eren czuł się nieswojo. Zbladł kiedy usłyszał głos swojej siostry.

- Um... - dziewczyną speszyła się kiedy zobaczyła pół nagiego Leviego. - Nie wiesz gdzie jest mój brat? Wszędzie go szukałam, i bardzo się o niego martwię, bo nie wrócił na noc do domu.
Czarnowłosy oparł dłoń o próg drzwi i spojrzał na dziewczynę.
- Twój brat jest tutaj. Został u mnie na noc, niepotrzebnie się martwiłaś. - odparł spokojnie.
- Chciałabym z nim porozmawiać , mógłbyś go zawołać? - zapytała 

- Mikasa? Co ty tutaj robisz? - Eren stanął za czarnowłosym 
Czarnowłosy wbiegła do środka i mocno przytuliła brata. Bardzo się o niego martwiła. Nie wybaczyłaby sobie gdyby coś mu się stało. 
- Martwiłam się o ciebie. - wyszeptała. 
- Nic mu się nie stało jak widzisz. Możesz już iść, Eren. - syknął Levi omijając ich.
- Myślałem, że razem pójdziemy do szkoły... 
- Przecież nie masz nawet książek. Jak sobie to wyobrażałeś? 

To dziwne ale Eren poczuł się bardzo źle po tych słowach. Jeszcze chwilę temu Rivaille był dla niego taki miły, a kiedy tylko przyszła Mikasa stał się taki... zimny.
- Spotkamy się w szkole. - powiedział krótko czarnowłosy obserwując jak chłopak wychodzi z jego domu...

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 9



- Wioskę zaatakowali uzbrojeni żołnierze. Nie mamy pojęcia z jakiego są oddziału.  - mówiła przejętym głosem. 
Rivaille wziął głęboki oddech i zbliżył się do niej. 
- Nie potraficie sobie z nimi poradzić?  - zapytał zirytowany.
Hanji powstrzymała się przed złośliwą odpowiedzią. 
- Jest ich zbyt wielu... w dodatku są bardzo dobrze uzbrojeni. I potrafią... potrafią wykorzystywać smoki do walki przeciwko nam.
Eren spojrzał na nią szybko.  - Co z nimi robią? 
- Latają na nich. To może brzmieć jak absurd... ale to prawda.  No może nie robią tego tak świetnie jak ty ale dają sobie radę. - sarknęła wrednie , spoglądając na bruneta.
Kapral odwrócił się do chłopaka. 
- Ty zostajesz. - powiedział krótko.
- Nie mogę się na to zgodzić. Jestem żołnierzem i moim obowiązkiem jest walczyć. Szczególnie kiedy zostaliśmy zaatakowani. Tak więc... będę walczyć.  - odparł Eren oczekując odpowiedzi Kaprala. 
- Obyś nie żałował tej decyzji. - prychnął, wsiadając na konia.  
- Czego miałbym żałować... - odparł cicho. 
Hanji wskazała palcem na iskrzące się od ognia niebo. Kiedy Eren tylko na nie spojrzał w głowie pojawił się ten obraz. Wtedy gdy nie chciał odejść od swojej martwej matki. A Rivaille krzyczał na niego, aby ją zostawił. Czasami nawet wydawało mu się, że gdyby z nią został to zdołałby ją uratować. Zanieść do szpitala... cokolwiek... 
- Za tym wzgórzem... nasi żołnierze nadal walczą. - wyszeptała smutnie, oglądając leżące w rowach martwe ciała. 
Eren nie chciał tego oglądać. Przymknął mocno oczy. 
- Przygotujcie broń. Nie wydaje mi się, żebyśmy byli tutaj sami. - szepnął Kapral zatrzymując wierzchowca. 
Eren chwycił za broń i szybko zeskoczył na ziemię. Levi miał rację. 
- Jest ich dwudziestu... - wyszeptała Hanji 
- Zaraz wszyscy zginą. - odparł spokojnie podchodząc do nich. 

- Poddajcie się! Nie macie żadnych szans! - krzyknął mężczyzna zaciskając dłonie na broni. 
Kapral w ułamku sekundy zaczepił linę o pień drzewa i odbił się od niego podcinając mu gardło. 
Upadł na kolana przytrzymując dłońmi krwawiącą ranę. Rivaille obserwował jak jego krew wsiąka w  piach. Kiedy jego ciało się rozłoży nie zostanie po nim nic o czym ludzie mogliby wspominać. 
Kilka żołnierzy podbiegło do kaprala zdzierając sobie gardło od krzyku. 
Eren nie mógł już dłużej bezczynnie stać. Trzęsły mu się dłonie, kiedy wbijał w ciało obcego człowieka ostrze miecza. 
- Ale ślicznotka... - cmoknęła Hanji wbijając kobiecie w gardło sztylet. 

- Obiecałem sobie... - wyszeptał do siebie Eren - Obiecałem sobie, że nigdy więcej nie zabiję człowieka. 
- Już wystarczy Eren! - warknął Kapral odpychając chłopaka od prawie posiekanego ciała. 
Eren spojrzał na niego zdziwiony. Potem spostrzegł walające się obok jego stóp ludzkie narządy. 
- Straciłeś nad sobą kontrolę? - zapytał ze złością  - Nie zabijaj go Hanji. Musimy czegoś się od niego dowiedzieć.  - Kapral podszedł do trzęsącego się ze strachu żołnierza.

- On naprawdę się boi... - szepnął brunet. 
Hanji poklepała go po ramieniu. - Nie chcę wiedzieć co Kapral zamierza z nim zrobić. 

- Nasłali was, żebyście nas zabili? - zapytał jeszcze spokojnym głosem. Jeszcze spokojnym, bo Kapral był jak tykająca bomba. 
Żołnierz z milczeniem wpatrywał się w czarne tęczówki Rivailla. Może ta pustka , którą ujrzał tak go przeraziła. Oglądając jak ginie tak wielu ludzi nie powinniśmy bać się śmierci. 
- Pytam ostatni raz... - zacisnął dłonie na jego szyi.  - Kto was przysłał? 
Chłopak przymknął oczy. Eren spostrzegł, że podobnie się zachowują. 
On również zamyka oczy, kiedy naprawdę się czegoś boi. Nie musi wtedy oglądać tego wszystkiego. 
Kapral wziął głęboki oddech i uderzył go z impetem w twarz. 
Żołnierz zakrztusił się śliną. Za swoje milczenie dostał jeszcze kilka razy w brzuch. 

- Przestań już go katować! - wrzasnął Eren . Nie mógł już dłużej tego oglądać. 
Jak z każdym silnym uderzeniem uchodzi z tego chłopaka życie. 

- Mam go wypuścić? - zapytał , podnosząc nieprzytomnego żołnierza do góry. 
- Nie zaatakował nas jak inni! Za co miałbyś go zabić?! 
Hanji z otwartymi ustami ze zdziwienia oglądała jak Eren podnosi głos na Kaprala. 
Nie mogła uwierzyć własnym oczom i uszom. Nikt nigdy nie odważyłby się na to. 
Rivaille wbił wzrok w ziemię. Jego buty ubrudzone były krwią. 
- Zamknij się. Co to za głupie pytanie. Dlaczego miałbym go zabić? Jeśli ja tego nie zrobie i tak zginie. - odparł obojętnie.
Eren zmarszczył brwi słysząc te słowa. Nigdy nie pomyślałby , że ktoś tak bardzo może nie doceniać ludzkiego życia.
- Wolisz mieć krew niewinnego człowieka na rękach, niż puścić go wolno? - zapytał tracąc nadzieję , że jego słowa w czymkolwiek pomogą.
Kapral zmrużył odrobinę oczy i spojrzał na nieprzytomnego żołnierza. 
- Kiedy nie wiesz kogo zabijasz nawet cie to nie obchodzi. Ale co gdybyś wiedział , że do śmierci twojej matki doprowadził właśnie ten człowiek? Nadal tak dzielnie byś go bronił? - zapytał obserwując jak brunet ze zdziwieniem słucha jego pytania.
- Um... - wyszeptał 
Hanji uśmiechnęła sie i zachichotała. 
- Zawsze wpędzasz ludzi w zakłopotanie... - spojrzała na bruneta.
Wbił wzrok w ziemię. Kapral miał rację. Przynajmniej wtedy tak uważał.
- Dobra koniec tej zabawy. Nie mamy czasu Levi na takie rozmowy. Zrób co musisz i ruszymy dalej. - powiedziała zniecierpliwiona Hanji.
Rivaille prychnął pod nosem i rzucił chłopaka na ziemię. Nie zabił go. 
Eren otworzył usta ze zdziwienia. 
- Ruszamy dalej. Dwa kilometry stąd nasi żołnierze naprawdę mają kłopoty. - zaczęła ale po chwili na jej twarz wpełzł dziwny uśmiech - Będzie bardzo gorąco! - krzyknęła tak głośno , że chyba nawet kapral sie wzdrygnął...

wtorek, 22 lipca 2014

Uwaga!

Witajcie moi drodzy o tak później/ wczesnej porze ^-^ Otóż stworzyłam nowy blog i napisałam już prolog i pierwszy rozdział. To opowiadanie z moją własną fabułą i postaciami mimo to mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziwnie się czuję mając ten nowy blog :D okej dobra... zapraszam tam macie tutaj linka :

http://fight-for-this-freedom.blogspot.com/

Rozdział 8

Witam was wszystkich ponownie. Tak się złożyło, że napisałam ten rozdział dosyć szybko. Chciałam wam wszystkim podziękować za odwiedzanie mojego bloga i przede wszystkim za to, że poświęcacie swój czas aby przeczytać to co napisałam. Za komentarze, które przyczyniają się do szybszego dodawanie rozdziałów. Naprawdę wam dziękuje ^-^ zapraszam do czytania.


Chłopak powoli otworzył oczy. Poczuł rozdzierający ból w klatce piersiowej kiedy starał się wziąć głębszy oddech. Otworzył szerzej oczy z przerażenia, kiedy zorientował się, że jego nadgarstki są unieruchomione i nie może wykonać żadnego ruchu. 
- C-co to ma być do cholery! - krzyknął , rozglądając się po pomieszczeniu. 
Dotarło do niego gdzie się znajduje, kiedy zauważył szafkę z porcelaną. Zaczął szarpać się próbując oswobodzić dłonie. 
Jednak jego próby spełzły na niczym. Zacisnął gardło kiedy usłyszał głośne kroki. 
Buty Kaprala zawsze tak hałasowały, ale nigdy nie zwracał na to uwagi. Teraz w przerażeniu starał się jak najszybciej uwolnić. 
- Przestań się szarpać. - wzdrygnął się kiedy do jego uszu dotarł ten przeraźliwie zimny głos.
Pozbawiony jakichkolwiek emocji. 
Szarpnął się jeszcze kilka razy i wtedy poczuł mocne pieczenie. Skóra uwięziona w kajdanach ocierała się o żelazo powodując ból.
- Dlaczego mnie uwięziłeś?! - znów krzyknął 
Kapral podszedł do bruneta i stanął tuż przed nim. Rzucił cień na twarz zdezorientowanego chłopaka.
- Nie zrobiłbym tego, jeśli byś mnie do tego nie zmusił.  - odparł spokojnie. 
Eren zmarszczył brwi odsuwając głowę, kiedy Kapral chciał dotknąć jego twarzy. 
- Nie masz prawa mnie więzić! Niczego złego nie zrobiłem. -  spojrzał na pozbawioną jakiejkolwiek mimiki twarz czarnowłosego. 
Rivaille westchnął głęboko i i podszedł do jednej z szafek. 
- Coraz bardziej zaczynasz działać mi na nerwy. - syknął podchodząc do chłopaka. 
Taśmą zakleił mu usta. Chłopak krzyczał, ale dzięki taśmie brzmiało to jak zwykłe mruczenie. 
- Muszę nauczyć cię dyscypliny. - wyszeptał nachylając się nad uchem chłopaka. 
Z wściekłością spojrzał na rozsuwający się materiał namiotu. Do środka wszedł żołnierz. 
Spojrzał na uwięzionego chłopaka i przełknął ślinę. 
- Czego tutaj chcesz? Nie widzisz, że jestem zajęty? - zapytał 
- Bardzo przepraszam, sir. Miałem tylko przekazać, że wioska leżąca kilka kilometrów od naszej bazy została zaatakowana. 
Rivaille spojrzał na szybko oddychającego bruneta , który nie przestawał krzyczeć. 
- Niech nikt nie waży mi się go uwolnić. Jeśli to zrobi, będzie miał do czynienia ze mną.  
- Tak jest, sir. - odparł żołnierz , wychodząc razem z czarnowłosym. 
Eren zaczął szarpać się jeszcze mocniej kiedy Kapral opuścił namiot. Strużka krwi pociekła po jego dłoniach. 
Ze złością uderzył głową w poduszkę. 
- Nie zamienię się w niego... nie mogę... to zbyt niebezpieczne... - takie myśli krążyły po jego głowie. 

Mikasa szukała swojego brata bardzo długo. Nie przyszło jej do głowy, że Kapral mógłby więzić jej brata. 
- Ale jeśli postaram się choć trochę... może uda mi się zniszczyć te kajdany... - pomyślał Eren przymykając oczy. 
Wpadł w dziwny trans. Stracił poczucie czasu. 
Jego dłonie zaczęły się trząść... kropelka potu spłynęła po jego skroni. Otworzył szybko oczy kiedy usłyszał dziwny dźwięk. 
To kajdany... zaczęły pękać... po niedługim czasie udało mu się oswobodzić dłonie. Spojrzał na bolesne ślady. I to samo zrobił z taśmą na swoich ustach.
Jeszcze nigdy tak szybko nie uciekał. Kiedy poczuł się bezpiecznie oparł dłoń o drzewo i próbował unormować oddech. 
Nadal nie mógł zrozumieć dlaczego Kapral postanowił go więzić. 
Słońce już dawno zaszło i Eren doskonale wiedział, że za niedługo żołnierze będą wracać na odpoczynek. Postanowił poszukać bezpieczniejszego miejsca. 

Kiedy jego stopy przestąpiły próg stołówki na szyję rzuciła mu się Hanji. 
- Gdzie się tak długo podziewałeś? - zapytała piskliwym głosem. 
Mikasa podeszła do swojego brata i w milczeniu wpatrywała się w rany na jego nadgarstkach. 
- Kto ci to zrobił?  
Eren wbił wzrok w podłogę. 
- To nic takiego. Upadłem... to wszystko przez moją nieostrożność. - zaczął szukać wymówki.
Nie mógł powiedzieć, że Kapral więził go i przykuł kajdanami do swojego  łóżka. 
Dobrze wiedział czym skończyło by się zadzieranie z takim człowiekiem. 
Ciężką atmosferę jaka nagle zapanowała postanowił przerwać Jean. 
- Petra przygotowała taką pyszną zupę! - krzyknął nagle.
Przykuł wzrok prawie wszystkich. Prawie bo Mikasa nadal lustrowała brata swoim spojrzeniem.
Chłopak szybko zajął miejsce obok Armina. 
- Um... Eren... wszystko w porządku? - zapytał blondyn widząc milczącego przyjaciela.
- Zamyśliłem się. - odparł spokojnie. - Dziękuje, Petra.  - dziewczyna podała mu talerz gorącej zupy. 
W połowie posiłku Jean poruszył bardzo drażliwy temat. 
- A gdzie jest nasz ukochany Kapral? - zaśmiał się, ale po chwili przestał kiedy spotkał wściekły wzrok Petry. 
Każdy wiedział, że ta dziewczyna jest w nim zakochana. 
Nagle zrobiło się bardzo cicho. Nikt nie chciał podnieść głosu ,kiedy do środka wszedł Rivaille. 
- Przysiądź się do nas Levi! - krzyknęła Hanji 
Kapral wziął głęboki oddech i zignorował wiecznie podekscytowaną dziewczynę. 
Usiadł sam. 
- Co za dziwak... - prychnęła obrażona. 
Eren spojrzał na niego z ukrycia. Obserwował jak Kapral w ciszy spożywa swój posiłek. 
Zamarł kiedy ich spojrzenia się spotkały. Dłonie bruneta zaczęły się pocić, poczuł to dziwne uczucie w żołądku. Dobrze je znał, ono pojawiało się tylko wtedy gdy się bał.

Po godzinie większość żołnierzy zaczęła się rozchodzić. Wymęczeni całym dniem walki wracali do swoich namiotów aby odpocząć i przespać chociaż dwie godziny. 
Eren wracał do swojego namiotu sam. Co chwilę oglądał się za siebie. 
Stanął jak wryty , kiedy znów usłyszał ten głos. 
- Jestem pod wrażeniem twoich  zdolności. - powiedział nagle.
- Moich zdolności? - powtórzył zdziwiony. 
- Chciałem sprawdzić czy naprawdę jesteś wart tego co mówią o tobie inni. Nie myliłem się. 
Eren otworzył usta ze zdziwienia. 
- Zrobiłeś to specjalnie? - zapytał 
- Można powiedzieć, że chciałem przeprowadzić drobny eksperyment. 
- Byłem twoim królikiem doświadczalnym? 
Levi wziął głęboki oddech i z cierpliwością starał się wytłumaczyć chłopakowi, że zrobił to aby przekonać się o jego zdolnościach. 
Jego monolog przerwał krzyk żołnierzy. Po chwili podbiegła do nich Hanji. 

- Co tu się do cholery wyprawia?! - warknął  ze złością
- Jesteśmy w niebezpieczeństwie...  

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 7


Witam was moi kochani... chciałam bardzo was przeprosić za to, że  tak długo nie dodawałam żadnego opowiadania. Niestety nie miałam czasu, ale teraz postaram się wszystko nadrobić i obiecuję, że już nigdy nie zostawię was na tak długi czas  T.T !!


Już sam zapomniał ile razy tracił nadzieję, że coś uda mu się osiągnąć. Jak wiele razy zamykając oczy i leżąc na twardym materacu, w ciemnym i chłodnym pokoju starał się zrozumieć i zaakceptować swój los. 
Teraz jednak było inaczej. Przestał prawie w ogóle odczuwać emocje,które jeszcze kilka lat temu tam często nim targały. 
Teraz był skoncentrowany na tym, żeby jak najszybciej uratować tego bezmyślnego gnojka.
Opróżnił całkowicie powietrze ze swoich płuc, i odrobinę przymrużył oczy. 
I chociaż był tylko człowiekiem,bo wskazywał na to ból dobiegający z nogi, to wiele ludzi bardzo często traktowało go tak jakby posiadał jakieś dziwne paranormalne zdolności.
Ale przecież krwawił - kiedy się zranił. Jest tylko człowiekiem. 
Jego ruchy były bardzo szybkie, każdy z nich wcześniej dokładnie przemyślał. Wiedział, że żołnierze, którzy działają pochopnie i bez przemyślenia swoich decyzji giną bardzo szybko.
Zaczepił liną o udo chłopaka i jednym mocnym ruchem przyciągnął go do siebie. 
Eren otworzył tylko szerzej oczy  kiedy zauważył, że zderzenie z Kapralem będzie nieuniknione. 
Rivaille poczuł bardzo silne uderzenie w klatkę piersiową. 
- Ty... - wyszeptał, biorąc głęboki przepełniony bólem oddech. Chciał ukarać chłopaka za decyzję jaką podjął. Za błędy trzeba płacić. 
Jednak ból jaki poczuł spowodował , że jego ruchy były ograniczone. Eren wstał powoli z ziemi uspokajając swoją siostrę Mikasę.
- Nic mi nie jest... Kapral potrzebuje pomocy. 
Czarnowłosy spojrzał na niego szybko. 
- Sam najlepiej wiem czego mi potrzeba, bezmyślny idioto.  - odparł, próbując wstać. Odepchnął ze złością Hanji, która oferowała pomoc, i w końcu postawił na swoim. 
Pchnął chłopaka łokciem tak mocno, że ten o mały włos znów się nie przewrócił.
- Nie chciałem tego... - wyszeptał smutnie Eren.
- Każdy z nas popełnia błędy. Jesteśmy tylko ludźmi, mamy do tego prawo. - Mikasa spojrzała na brata zmartwionym wzrokiem.
Eren nie wiedział czy słowa siostry zadziałały tak jak powinny. Może sprawiły, że chłopak poczuł się jeszcze gorzej?  Wiedział na pewno, że musi podziękować Kapralowi za uratowanie życia. 
Jego stopy powędrowały do namiotu w którym spał czarnowłosy. W gardle chłopaka pojawiła się dziwna gula, która blokowała normalne mówienie. Serce również biło w nienormalnym rytmie.
Pokręcił szybko głową, i przetarł zmęczoną twarz. 
- Chyba zaczynam wariować... - wyszeptał. W końcu musnął delikatnie dłonią materiał namiotu. - Weź się w garść... 
Kiedy ponownie chciał to zrobić poczuł na swoim nadgarstku uścisk. Chłopak przełknął ślinę.
- Ja... chciałem przeprosić za to co dzisiaj zrobiłem... nie powinienem narażać pańskiego życia na niebezpieczeństwo. - Rivaille przyglądał mu się uważnie. Doskonale potrafił wyczuć kiedy ktoś kłamie. Lata pracy z kłamcami czegoś go nauczyły. Eren naprawdę szczerze żałował tego co się stało.
- Wejdź. - powiedział, rozsuwając materiał namiotu.
Eren zrobił dwa kroki do przodu. Nie do końca wiedział jak ma się zachować. Kapral był dziwnym człowiekiem. Kogoś takiego jak on mogła wkurzyć nawet źle zapięta koszula. 
- Będziesz tak stał jak słup soli? Zaprosiłem cię do środka.
- Przepraszam... - powiedział szybko, zagłębiając się coraz dalej. Teraz mógł przyjrzeć się idealnie poukładanym książkom i porcelanowym filiżankom ułożonym na szafce. 
Kapral nawet w warunkach polowych pozostawał pedantem.
Badał wzrokiem każdy zakątek namiotu, ocknął dopiero kiedy usłyszał głośne chrząknięcie.
- Mam nadzieję, że już nigdy tak głupio się nie zachowasz. - podszedł powoli do przytakującego chłopaka.   - Tak więc... twierdzisz, że mnie znasz?  - zapytał przybliżając się do niego.
Chłopak instynktownie cofnąłby się, ale  jego plecy spotkały się z dębową szafką.
- Tak... wydaje mi się, że tak... - odparł cicho.
- Masz rację. - powiedział nagle odwracając się szybko. Podszedł do innej szafki i wyciągnął z niej metalową skrzynkę. 
- Kazałeś mojej siostrze mnie okłamać? - jego głos zdawał się łamać.
Czarnowłosy wziął głęboki oddech i spojrzał na zszokowanego chłopaka. 
- Doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich. 
Przez twoje słabości musieliśmy to zrobić. Zbyt szybko przywiązujesz się do ludzi. To zgubna przypadłość. Ja ci tylko pomogłem... - zaczął wyciągać ze skrzynki srebrne sztućce.
Eren nie dowierzał własnym uszom. 
- Pomogłeś? W taki sposób pomagasz ludziom? To chore. - wyszeptał
Kapral podszedł do chłopaka bardzo szybko i mocno chwycił za szyję.
- Pomagam ludziom, którzy tej pomocy potrzebują. Nie toleruję słabości, więc nie powinieneś mieć do mnie o to żalu.
- Ale ja... ja obwiniałem się twoją śmierć. 
- To było głupotą. - przybliżył się jeszcze bardziej. - Od kiedy na mnie trafiłeś robisz same głupie rzeczy...
Chłopak szybko pokręcił głową.  Jego serce zamarło na kilka sekund. Źrenice rozszerzyły się najmocniej jak mogły. Nie mógł uwierzyć w to co właśnie się dzieje. Szybko odepchnął od siebie kaprala i wybiegł z namiotu. 
To było jak muśnięcie motyla. Trwający kilka sekund pocałunek. Eren złapał się szybko za usta. 
- Mój pierwszy pocałunek... on... - mruczał pod nosem, przeczesując włosy.
Kilka minut później z zamyśleń wyrwał go głośny krzyk dobiegający zza sąsiedniego namiotu. Od razu rozpoznał do kogo należy. Pobiegł tam szybko, próbując rozpoznać żołnierza nad którym znęcał się Kapral.
- Co miałeś zrobić ty bezmyślny kretynie?!  - jego głos rozniósł się po okolicy
- Ja ... przepraszam! Ostatnio mam kłopoty z pamięcią. - usprawiedliwiał się żołnierz.
Eren otworzył szerzej oczy kiedy zorientował się, że tym żołnierzem jest Armin.
Bez wahania stanął w jego obronie. 
- Niech kapral przestanie się na niego wydzierać.  - powiedział pewnie Eren spoglądając na przerażonego blondyna.
Wzrok czarnowłosego bardzo szybko znalazł się na brunecie. 
- Nie wtrącaj się.  - odparł spokojnie.
- Każdy ma prawo popełniać błędy. Kapral z pewnością w swoim życiu popełnił ich sporo.
Czarnowłosy zacisnął zęby i z impetem uderzył chłopaka w twarz. Eren wylądował metr dalej. Żwir na który upadł zranił mu skórę na łokciach. 
Po sekundzie poczuł mocne uderzenie w brzuch. Ukucnął do leżącego bruneta i złapał go za kołnierz. 
- Twoja postawa i brak szacunku do mnie zaczyna mnie irytować. - syknął, puszczając go. 
Powycierał krew sączącą się ze zdartych kostek i zawołał dwóch żołnierzy stojących niedaleko. 
- Opatrzcie mu to, i zanieście do mojego namiotu... 


Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony