niedziela, 30 listopada 2014

Sasuke x Naruto ( krótkie, +18, ostre sceny)


Macie na przeprosiny zboczonego, krótkiego one shota XD 
Napisałam go już dawno, kiedy nie działały mi znaki na kompie więc jest jak jest. Nie chce mi się już tego zmieniać, bo w końcu nie jest to aż takie ważne opowiadanie. 
Jak zauważycie trochę udało mi się poprawić, ale za dużo tego jest i palce mnie bolą XD


Naruto spędzał czas siedząc w barze Ramen i zajadając się już trzecia miska tego pysznego dania.
Wszyscy w wiosce podziwiali go za to jak zdołał pokonać rudowłosego. I wszyscy wiedzieli tez jak bardzo kocha to danie, wiec codziennie mógł najeść się  za darmo, do syta.
Konczyl właśnie jeść kiedy poczuł na swoim ramieniu kilka lekkich klepnięć. Obrócił się i zobaczył przed sobą uśmiechniętego Kibe.
Szczerze mówiąc pierwsze o czym pomyślał to był jego przyjaciel Sasuke. Wiedział, że to jednak nie możliwe żeby go tu spotkal. Bo bruneta ścigały wszystkie jednostki w Konoha.
Mimo tego ze dla niego Sasuke był niewinny, bo on jako jedyny wiedział ze chęć zemsty całkowicie go zmieniła. Do nikogo jednak ten argument nie trafiał. Chciał zniszczyć wioskę i zabić Kage, to ze przyczyniła się do tego jakaś jego zemsta nikogo nie obchodziło. 
Był wrogiem Konohy, a wrogów należy zlikwidować. To jednak okazało  się zbyt trudne, nawet dla wyszkolonych shinobi. Nawet nie znaleźli jego kryjówki.
Blondyn westchnąl głęboko. Trwał tak przez chwile, do czasu aż Kiba nie wyrwał go z trwającego kilka minut amoku.
- Czy ty mnie do jasnej cholery słuchasz? - jęknął  naburmusząjac policzki.
Naruto uśmiechnął się. 
- Sorka, zamyśliłem się sie - odparł
Brunet wziął głęboki oddech  i przysunął się do niego bliżej.
- Organizujemy imprezę, chcielibyśmy żebyś  wpadł. No bo wiesz, cały dzień chodzisz przybity, nie spotykasz się już z nami tak często..  - ton jego głosu posmutniał
Naruto wbil spojrzenie w podloge. Wiedzial, ze to wszystko przez Sasuke, ze przez tego drania nie moze normalnie funkcjonowac. Kiedys myslal ze to jedynie troska, teraz zdal sobie sprawe ze kocha tego drania nad zycie.
- To jak - szturchnal go ramieniem - przyjdziesz?
Blondyn usmiechnal sie sztucznie, i pokiwal glowa.
- Jasne!
To co powiedzial Kiba bylo calkowicie prawda. Ciagle tylko sie zamartwial. Nie mial nawet czasu zeby porzadnie sie wyspac przez koszmary ktore snily mu sie co noc..
Obok Kiby pojawila sie Ino, wszyscy wiedzieli ze sa ze soba. Blondynka usciskala go i spojrzala troskliwie na Naruto.
A on tego nie znosil. Nie chcial zeby ktokolwiek sie nad nim uzalal.
- To badz u mnie dzisiaj o 20! - krzyknal oddalajac sie z dziewczyna.
Naruto zadrzal lekko.
Wszyscy w okol niego byli szczesliwi, mieli kogos.
Byli dla kogos calym swiatem, i kochali sie. A on? On nie mial nikogo takiego.
Mogl tylko pamietac twarz Sasuke.
Dzieki wspomnienia dalej zyl.
Wrocil do swojego mieszkania i wzial prysznic. Za godzine mial przyjsc do bruneta, stanal przed szafa zastanawiajac sie co ma na siebie wlozyc.
W koncu zdecydowal sie na ciemno niebieska koszule i jeszcze ciemniejsze jeansy.
Spojrzal na swoja twarz w lustrze.
Teraz wygladal odrobine lepiej, bo spal dluzej niz trzy godziny. Nie mial workow pod oczami, ani sinych ust.
Usmiechnal sie do siebie slabo, i wyszedl z domu kierujac sie od razu do domu przyjaciela.
Byli u niego juz prawie wszyscy znajomi. Jednak nie mial ochoty teraz z nikim rozmawiac, chcial posluchac muzyki i porzadnie sie nachlac.
Czesto to robil, a potem budzil sie z tym okropnym bolem glowy. Mimo to siegnal po kieliszek na stole i wypil go.
Potem drugi i trzeci, nie pamieta ile ich bylo.
Bawil sie swietnie, alkohol wyluzowal go totalnie. Mogl tanczyc i sie odstresowac. Kiba byl szczesliwy widzac takiego blondyna.
Bez zadnych problemow czy zmartwien. To byl dawny Naruto.
Bo pieciu godzinach blondyn ledwie chodzil, ale to nie przeszkodzilo mu zeby samemu wrocic do domu.
Mial lekki problem z orientacja w terenie, bo zamiast do swojego domu, poszedl na odludnione miejsce obok wodospadu.
Widzial jak we mgle, wiec dla wlasnego bezpieczenstwa polozyl sie na trawie.
Byla chlodna wiec to bylo bardzo przyjemne uczucie, bo w tym momenie blondynowi bylo niesamowicie goraco.
Zamknal oczy. Caly czas jednak czul jakby ktos lub cos go obserwowalo.
Po kilku minutach juz byl tego pewien, podniosl sie szybko jednak zaraz stracil rownowage i upadl na podloge. Przed twarza zobaczyl stopy. Ktos nad nim stal.
Podniosl glowe do gory a jego oczom ukazala sie twarz Sasuke.

Cofnal sie odrobine bedac w niesamowitym szoku. Nie wiedzial co ma zrobic, cialo odmowilo mu posluszenstwa, a w dodatku obraz mu sie rozdwajal.
- Sasu.. ke - wybelkotal upadajac z lokci na ziemie.
Widzial jak brunet sie do niego zbliza, a potem poczul ciezar na swoim biodrach.
Serce podeszlo mu do gardla, kiedy spostrzegl jak brunet kieruje ostrze katany w strone jego szyi.
Przycisnal je i zrobil delikatne naciecie. Od razu z ranki wylalo sie kilka brunatnych kropel krwi.
- To.. - zlizal ciecz ze skory blondyna - zebys pamietal.
Naruto lezal w calkowitym szoku, przez to ze tyle wypil nie mogl go nawet odepchnac.

Kiedy poczul jak brunet muska ustami jego wargi, zaczal mocno kopac nogami w ziemie.
Jednak bez wiekszego skutku. Brunetowi najwyrazniej podobalo sie to jak blondyn sie buntuje.
- Przes.. - chcial krzyknac jednak Sasuke szybko zatkal mu usta pocalunkiem.
Mimo tego blondyn szarpal sie i nadal kopal dopoki nie opadl z sil.
A nie minelo wiele czasu aby tak sie stalo. Wtedy brunet mogl zaczac rozpinac swoja koszule.
Nic nie mowil, rozpinal w ciszy. A blondyn wszystkiego sie przygladal, w jego oczach widac bylo jak bardzo sie boi swojej bezbronnosci.
Sasuke wyrzucil swoja koszule za siebie, tak samo zrobil z koszula blondyna.
Napajal sie widokiem jego ciala. Sniadna skora i widocznie wyrzezbione cialo idealnie do siebie pasowaly. Zaczal skladac pocalunki idac od szyi az do samej lini bioder.
Naruto zadrzal kiedy poczul dlonie bruneta na swojej meskosci. Mocno zacisnal powieki, a kiedy je rozluznil uronilo sie kilka lez.
- Stesknilem sie za tym.. - wyszeptal sciagajac swoje i jego spodnie.
A oczy zaswiecily mu sie jeszcze bardziej, kiedy zobaczyl ze blondyn rowniez juz jest twardy.
Bo tak bylo, mimo tego ze Naruto tego nie chcial jego cialo mowilo co innego..
- Pewnych rzeczy nie zdolasz ukryc Naruto. - wyszetpal do jego ucha delikatnie podgryzajac malzowine uszna i lizac ja.
Cialem naruto wstrzasnal niekontrolowany dreszcz. Przeszyl go od stop do glow, kiedy brunet zaczal masowac dlonia jego penisa.
Splunal na dlon i zaczal obciagac mu szybciej sprowadzajac blondyna na skraj.
Pomiedzy przyjemnoscia a szalenstwem.
Potem zsunal z niego zawadzajace bokserki z ciala i polozyl je gdzie obok.
Spojrzal w oczy blondyna, ktore teraz wpatrywaly sie w czarne smoliste spojrzenie.
- Ja.. - zaczal blondyn kladac ramiona na barkach Sasuke - zwariuje bez ciebie - dodal przysuwajac go do siebie i mocno calujac. Tak mocno i namietnie, ze struzki sliny pociekly im obu po brodzie.
Nie czekajac na zaproszenie brunet rozsunal uda blondyna i zaczal obcalowywac ich wnetrze.
Kierujac sie w strone erekcji kochanka.
Polizal trzon penisa jezykiem, slyszac jeki blondyna przestal. Nie chcial tylko jednostronnej przyjemnsci, chcial poczuc go calego, chcial deletkowac sie jego cialem, byc kims wiecej w jego zyciu niz ciaglym wrogiem.
Naslinil palec i wsunal go w wejscie blondyna. Naruto zaksztusil sie slina.
- Delikatniej dupku! - jeknal wbijajac paznokcie w plecy kiedy w niego wszedl.
Zanurzyl sie w ciasnym i wilgotnym miejscu czujac jak blondyn zaciska sie na jego penisie.
Poruszal sie w nim powoli, jednak blondynowi powoli sie to nudzilo wiec cofajac swoje slowa wcieskly warknal.
- Zrób to mocno, chce poczuć jak mnie rżniesz. - wyszeptał zaciskając dłonie na jego ramieniu. 
Robił to czego Naruto pragnął. Poruszał się w nim bardzo szybko, co sprawiało, że blondyn wręcz tracił zmysły. Czuł jak czubek penisa muska jego prostatę. 
Potem nie przestając  się ruszać zrobił mu  na szyi kilka malinek.
Blondyn poczuł ze jeszcze kilka sekund i wybuchnie. Nie mógł wytrzymać tak ogromnej przyjemności za jednym razem.
Wypiął biodra do góry krzycząc jakieś niecenzuralne słowa. Potem poczuł jak coś ciepłego spływa mu po pośladkach. 
Głośny oddech blondyna przerywał trwającą ciszę. Pomimo, że już z niego wyszedł nadal tkwił w ekstazie. Tak bardzo za nim tęsknił...
- Chce odejść razem z tobą, Sasuke. - powiedział  przytulając się do jego ramienia.
Brunet wzdrygnął się.
- To zbyt niebezpieczne dla Ciebie, młotku. - odparł bawiąc się blond kosmykami włosów Naruto.
Wcale tak nie myślał. Całą swoją energię tracił na to, żeby przestać o nim myśleć. Gdziekolwiek nie był. 
- Mam to gdzieś! Nie mogę bez ciebie wytrzymać! - krzyknął
- Jesteś tego pewien? Odejście ze mną,  będzie równoznaczne ze zdradą wioski. - odpowiedział poważnie
-. Jeżeli oni tego nie zaakceptują, nie będzie mnie to obchodzić.
 Dla nich wojna to jedyny sposób na to by zawrzeć rozejm, mam tego dość. 

Free! - odcinek 1

Czujemy to dziwne uczucie w klatce piersiowej. Po lewej stronie.
Bolesne ukłucie, mocniejsze uderzenia - to objawy tego, że się zakochałeś albo masz zawał. Prawdę mówiąc niewiele się różnią od siebie. 
- Haru! Haruka... - zatrzymał się Makoto, szybko łapiąc oddech. 
Niebiesko włosy zerknął na niego kątem oka wychodząc z basenu. Było to jego ulubione miejsce. I gdyby tylko mógł, spędzałby tam każdą wolną chwilę. 
- Po co tutaj przyszedłeś? Myślałem, że jesteś na dodatkowych zajęciach. - powiedział, zarzucając ręcznik na szyję.
Makoto uśmiechnął się. Haruka zawsze taki był. Takie zachowanie wcale nie oznacza, że go nie lubi. On po prostu jest sobą.Nikogo nie udaje. 
- Skończyliśmy wcześniej...więc postanowiłem tutaj przyjść. - odparł idąc na przyjacielem. 
- Popływam jeszcze godzinę. - oznajmił podając ręcznik do rąk Makoto. 
- Pewnie jesteś głodny.. pójdę kupić coś do jedzenia. 
Haruka założył okulary i zatrzymał się nad krawędzią basenu.
- Nie jestem głodny. Zresztą... nie musisz na mnie czekać. Muszę przygotowywać się do zawodów. 
- Mogę ci jakoś pomóc. - zaproponował z radością. 
Haruka zacisnął pięści. 
- Nie potrzebuję pomocy. Sam dam sobie radę. - odrzekł zimno
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony Makoto
Haruka ściągnął szybkim ruchem okulary i odwrócił się do niego. 
Przeszył swoimi niebieskimi tęczówkami zdezorientowanego przyjaciela. 
- Myślisz, że sam sobie nie poradzę? 
- Ja wcale tak nie pomyślałem. Po prostu spędzasz tutaj dużo czasu.. i 
- I co? - przerwał mu Haruka.
Makoto zamilkł Może lepiej byłoby w ogóle tutaj nie przychodzić?
- Twoje gadanie nie pozwala mi się skupić. - powiedział delikatnie podniesionym głosem. - Zresztą mógłbyś przestać się obijać i też zacząć trenować. 
- Ale przecież tylko ty startujesz w tych zawodach... - wyszeptał Makoto zaciskając dłonie na wilgotnym ręczniku.
- Nie chcę żeby ktoś mnie spowalniał.
Makoto uśmiechnął się słabo. 
- Masz rację, jestem za wolny..
Haruka wziął głęboki oddech, a na jego twarzy pojawił się grymas zirytowania. 
- I to ci wystarcza? Na prawdę nie potrafię cię zrozumieć. - odparł niebiesko włosy
- Rin jest ode mnie szybszy. - wyszeptał, odkładając ręcznik.
Haru podszedł do niego kilka kroków.
- Dlaczego ciągle się do niego porównujesz?! To bez sensu! - krzyknął zirytowany
Makoto otworzył szerzej oczy słysząc słowa przyjaciela. Zacisnął zęby.
- To jego zawsze traktowałeś jak przyjaciela! Dla niego mógłbyś zrobić wszytko! To jest cholernie bez sensu! 
- Rin nigdy nie zachowywał się tak jak ty... - niebiesko włosy pożałował tych słów bardzo szybko.
Makoto zacisnął powieki tak mocno, że zaczęły go piec i wybiegł z budynku.
Haruka stał nieruchomo, ledwie utrzymując okulary w dłoniach.
- Czy wy właśnie się pokłóciliście? - Nagisa podszedł do milczącego chłopaka.
- Tak. - odparł, wymijając go.

Makoto nie miał pojęcia dokąd ma się udać. Kręcił się więc bez celu już dwie godziny. Zbliżał się wieczór. Temperatura spadła o kilka stopni. Kopnął leżącą na ziemi puszkę.

- Wszystko mi jedno. - wyszeptał do siebie, kierując się w stronę pewnego miejsca. Ukryte za małym lasem, przejście na plażę.
A przed nią, rozciągał się przepiękny widok. Lazurowa tafla wody nawet nie drgnęła. Makoto nie wiele myśląc zdjął ubrania w wszedł do niej. Zanurzał się coraz głębiej w dość zimnej wodzie.
Nabrał do płuc powietrza i zanurzył się pod wodę. 
Pragnął pokonać ten piętrzący się w środku niego lęk. Miał nadzieje, że w taki sposób się go pozbędzie.
Jednak ten żywioł potrafi być bardzo zdradliwy, i chłopak bardzo szybko się o tym przekonał. 

Poczuł tylko delikatne swędzenie, ale dopiero po chwili spostrzegł plamę krwi otaczającą go.

- Argh.. – jęknął dotykając zranionej nogi.

Nie mógł wyjść na ląd.. każdy , nawet najmniejszy ruch powodował u niego ogromny ból.
 Zaczął uderzać dłońmi o taflę wody. Tak jak robią to zazwyczaj osoby tonące. Próbował się czegoś złapać, czyjejś ręki, patyka – czegokolwiek – byle nie powietrza.

- P-pomocy! – krzyknął, połykając kolejną dawkę wody.  – H-haruka!

Po chwili zabrakło mu sił. To uczucie.. doskonale je znał. Pieczenie w płucach, od nadmiaru połkniętej wody. I spadanie na samo dno.

- Huh? – Rin zmarszczył brwi, widząc zanurzającą się w wodzie dłoń.

Zdjął szybko koszulkę i czym prędzej wskoczył do wody.
Makoto wypłynął dość  daleko, ale szybkość czerwonowłosego,  ułatwiła mu całe zadanie.
 Wyniósł nieprzytomnego chłopaka na brzeg.

- Makoto.. – potrząsnął nim

Zero reakcji.
Rin szybko sprawdził jego puls. Na szczęście zdołał go wyczuć. Przystawił dłoń do jego twarzy.  Jego oddech był bardzo słaby, więc czerwonowłosy bez wahania uniósł jego podbródek.
Nabrał powietrza i przytkał swoje usta, do ust Makoto.
- No dalej.. – wyszeptał zmęczony
Chłopak przewrócił się na bok i wypluł zalegającą wodę. Jakież było jego zdziwienie, kiedy ujrzał obok siebie swojego dawnego przyjaciela.
- Rin? Co ty tutaj robisz? – zapytał zamroczony
Czerwonowłosy rozerwał swoją koszulkę i obwiązał ją w okół rany na jego łydce. – Zadzwonię po karetkę.
- Nie! – krzyknął spanikowany .
- W takim razie zabiorę cie do swojego domu. Mieszkam nie daleko. - Rin nie dawał za wygraną
Makoto skinął głową i podparł się o ramie chłopaka.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby wypłynąć tak daleko. - Rin spojrzał na wyczerpanego chłopaka.
- To przez Haruke? - dodał szybko , nie czekając na odpowiedź Makoto
- Powinienem był przemyśleć to co chciałem zrobić,  zanim wskoczyłem do wody. To moja wina.. przepraszam , że marnuję twój czas. 
Makoto wbił wzrok w ziemię. Ból nadal doskwierał. 
Czerwonowłosy otworzył lekko usta ze zdziwienia.
- Wcale nie marnujesz mojego czasu. Zresztą .. sam zaproponowałem ci pomoc. 
- Dziękuję , Rin. - Makoto uśmiechnął się słabo 




Chłopak nie odpowiedział. Okazywanie uczuć nie było i nigdy nie będzie jego mocną stroną 
Może i dom Rina nie był zbyt daleko, ale dla wyczerpanego organizmu Makoto to i tak był nie lada wyczyn.
Zostało ledwie kilkanaście metrów, kiedy Makoto poczuł, że nie da rady już iść.
- Przepraszam... - sapnął podtrzymując się ramienia Rina.
Czerwonowłosy spojrzał kątem oka na wykończonego chłopaka.
- Usiądź tu. - powiedział, wyciągając z dna doniczki klucze.
Makoto uśmiechnął się. 
- To trochę nieodpowiedzialne chować tam klucze. - wyszeptał 
Rin spojrzał na niego chłodno, ale dla Makoto ten wyraz twarzy był znajomy. Zdążył się już przyzwyczaić do ciągłych humorków Haruki. 
Kiedy tylko Makoto przestąpił próg domu Rina otworzył usta ze zdziwienia. Czego tam nie było. 
Większość rzeczy pozłacana. Nie mógł się powstrzymać i przejechał palcem po złotej ramie obrazu.
Rin spostrzegł to i na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyszczerzył te swoje rekinie ząbki. 
- Przyniosę ci suche ciuchy. Usiądź. - powiedział, znikając z zasięgu wzroku chłopaka.
Makoto dotknął stojącej na stole filiżanki. Była taka gładka w dotyku. 
- Porcelana... - wyszeptał , stukając w nią paznokciem. 
Usiadł prosto pesząc się kiedy zauważył Rina. 
- Napij się ciepłej herbaty. Woda była zimna, i możesz się przeziębić. 
Rin usiadł na krześle obok. 
- Mógłbyś zaprowadzić mnie do łazienki? - zapytał nieśmiało Makoto ściskając w dłoni pożyczone ubrania.
Korytarz przez który szli zdawał się nigdy nie kończyć. I Makoto sam nawet nie wiedział, dlaczego  jego oczy tak bardzo uwielbiają wpatrywać się w bladą czerwień na ścianach.
Łazienka była przepiękna, i nim Makoto ubrał się, zdążył przez dziesięć minut studiować jej wygląd. 
Ubrania, które pożyczył mu Rin były bardzo wygodne. Jednak brakowało jednej rzeczy, a mianowicie bielizny... 
- Spodnie są za ciasne? - zapytał zirytowany Rin obserwując jak Makoto wierci się na krześle.
Bardzo uwierał go ten materiał ,w pewne bardzo wrażliwe strefy.
- To przez brak bielizny. - szepnął na jednym wydechu.
Rin znów się uśmiechnął. 
- Myślałem, że nie będziesz chciał nosić mojej bielizny. Ale mogę pożyczyć ci ją jeśli tak bardzo chcesz. - odparł znów wstając.
Makoto poczuł jak na jego policzki wślizguje się niechciany rumieniec, ale nic nie mógł z tym zrobić. 
Założył pożyczone majtki i wrócił do kuchni. Nie zastał tam jednak Rina. Zmarszczył brwi i zawołał go kilkakrotnie. 
Zaczął się martwić. 
- A co jeśli coś mu się stało , i ja będę za to odpowiedzialny, jako jedyny przebywający z nim w domu?  - takie myśli kręciły dziurę w jego głowie.
W końcu go znalazł. Na w pół nagiego. 
Makoto odwrócił się szybko i zacisnął powieki.
- Nie zachowuj się jak dziewczyna. Nigdy nie widziałeś nagiego torsu? 
- Widziałem! - krzyknął szybko - Ja... po prostu... - zająknął się
Rin uśmiechnął się pod nosem, podchodząc bliżej niego.
- Z ciebie też mogę ją zdjąć. - szepnął 
Makoto znalazł się między zimną ścianą a umięśnionym ciałem czerwonowłosego. 
- No to jak Mako. - przybliżył usta do jego szyi - Przecież ci 
pomogłem.Nie należy mi się żadna nagroda? 

Rin wziął głęboki oddech słysząc za sobą zduszony śmiech swojej siostry. Dziewczyna trzymała w jednej dłoni telefon, drugą zasłaniała usta.
- Zgłupiałaś? Oddaj mi go natychmiast. - rozkazał ostro podchodząc do niej. 
Ona jednak zamiast grzecznie posłuchać starszego brata postanowiła przetestować jego cierpliwość.
Makoto stał nieruchomo czując jak spala się ze wstydu.
- Zaczekaj tutaj. Zaraz to załatwię. - powiedział spokojnie.
Przymknął oczy i zaczął iść w stronę śmiejącej się dziewczyny.
- Zapomnij, że kiedykolwiek go miałaś. Zbieraj kasę na nowy. - uśmiechnął się sarkastycznie i podbiegł do niej. 
Zdołał nawet złapać ją za rękaw, ale ona wyrwała się i zamknęła drzwi.
Skończyło się na tym, że Rin walnął w nie głową. 
Makoto zaniepokoił się kiedy usłyszał głośny jęk wydobywający się z ust czerwonowłosego. 
- Powinienem iść.. powinienem był zrobić to wcześniej. - szeptał do siebie.

- Wyglądasz jakbym chciał zabić ci rodzinę. Wyluzuj. Nie będę cię do niczego zmuszać. - powiedział zaklejając ranę plastrem.
- Ja.. ja nie wiedziałem, że jesteś gejem. - odparł cicho zaciskając włożoną w kieszeń dłoń.
- Bo nie jestem. - odparł krótko - Po prostu spodobałeś mi się i tyle. To aż takie dziwne?
- Nie.. oczywiście... - Makoto uśmiechnął się sztucznie. 
- Mógłbyś pomóc mi z tym? Nie lubię mieć krwi na rękach. - rzekł cicho Rin przyciskając chusteczkę do przeciekającego opatrunku.
Makoto musiał się do niego zbliżyć. Po tym co się wydarzyło było to co najmniej krępujące. 
- Auć..! - krzyknął Rin, a Makoto zadrżały dłonie.
- Już kończę...zaraz przestanie boleć. - odparł szybko przemywając ranę.
Rin spojrzał na chłopaka i z powodu bliskiej odległości ich spojrzenia spotkały się. 
Oczy Rina zawsze były takie pewne. Bił od nich blask zwycięstwa.
Makoto odwrotnie. Haruka często powtarzał, że wygląda jakby miał w nich łzy.
- Wiesz...kiedy byłem małym chłopcem i zraniłem się na podwórku, mama dmuchała w ranę zimnym powietrzem. Wtedy przestawało tak piec. - oznajmił obserwując zaskoczenie na twarzy Makoto.
- Ale to było dawno więc.. - przestał mówić, kiedy poczuł chłodne powietrze. To było przyjemne, nie tylko ze względu na to, że ból ustał, chodziło także o to, że coś właśnie stało się większe. 
I wtedy Rin zrozumiał, że to bardzo niebezpieczne dla nich obojga.
Bo skoro posłuchał i spełnij jego prośbę, to dlaczego nie mogliby posunąć się dalej... 

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony