Bolesne ukłucie, mocniejsze uderzenia - to objawy tego, że się zakochałeś albo masz zawał. Prawdę mówiąc niewiele się różnią od siebie.
- Haru! Haruka... - zatrzymał się Makoto, szybko łapiąc oddech.
Niebiesko włosy zerknął na niego kątem oka wychodząc z basenu. Było to jego ulubione miejsce. I gdyby tylko mógł, spędzałby tam każdą wolną chwilę.
- Po co tutaj przyszedłeś? Myślałem, że jesteś na dodatkowych zajęciach. - powiedział, zarzucając ręcznik na szyję.
Makoto uśmiechnął się. Haruka zawsze taki był. Takie zachowanie wcale nie oznacza, że go nie lubi. On po prostu jest sobą.Nikogo nie udaje.
- Skończyliśmy wcześniej...więc postanowiłem tutaj przyjść. - odparł idąc na przyjacielem.
- Popływam jeszcze godzinę. - oznajmił podając ręcznik do rąk Makoto.
- Pewnie jesteś głodny.. pójdę kupić coś do jedzenia.
Haruka założył okulary i zatrzymał się nad krawędzią basenu.
- Nie jestem głodny. Zresztą... nie musisz na mnie czekać. Muszę przygotowywać się do zawodów.
- Mogę ci jakoś pomóc. - zaproponował z radością.
Haruka zacisnął pięści.
- Nie potrzebuję pomocy. Sam dam sobie radę. - odrzekł zimno
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony Makoto
Haruka ściągnął szybkim ruchem okulary i odwrócił się do niego.
Przeszył swoimi niebieskimi tęczówkami zdezorientowanego przyjaciela.
- Myślisz, że sam sobie nie poradzę?
- Ja wcale tak nie pomyślałem. Po prostu spędzasz tutaj dużo czasu.. i
- I co? - przerwał mu Haruka.
Makoto zamilkł Może lepiej byłoby w ogóle tutaj nie przychodzić?
- Twoje gadanie nie pozwala mi się skupić. - powiedział delikatnie podniesionym głosem. - Zresztą mógłbyś przestać się obijać i też zacząć trenować.
- Ale przecież tylko ty startujesz w tych zawodach... - wyszeptał Makoto zaciskając dłonie na wilgotnym ręczniku.
- Nie chcę żeby ktoś mnie spowalniał.
Makoto uśmiechnął się słabo.
- Masz rację, jestem za wolny..
Haruka wziął głęboki oddech, a na jego twarzy pojawił się grymas zirytowania.
- I to ci wystarcza? Na prawdę nie potrafię cię zrozumieć. - odparł niebiesko włosy
- Rin jest ode mnie szybszy. - wyszeptał, odkładając ręcznik.
Haru podszedł do niego kilka kroków.
- Dlaczego ciągle się do niego porównujesz?! To bez sensu! - krzyknął zirytowany
Makoto otworzył szerzej oczy słysząc słowa przyjaciela. Zacisnął zęby.
- To jego zawsze traktowałeś jak przyjaciela! Dla niego mógłbyś zrobić wszytko! To jest cholernie bez sensu!
- Rin nigdy nie zachowywał się tak jak ty... - niebiesko włosy pożałował tych słów bardzo szybko.
Makoto zacisnął powieki tak mocno, że zaczęły go piec i wybiegł z budynku.
Haruka stał nieruchomo, ledwie utrzymując okulary w dłoniach.
- Czy wy właśnie się pokłóciliście? - Nagisa podszedł do milczącego chłopaka.
- Tak. - odparł, wymijając go.
Makoto nie miał pojęcia dokąd ma się udać. Kręcił się więc bez celu już dwie godziny. Zbliżał się wieczór. Temperatura spadła o kilka stopni. Kopnął leżącą na ziemi puszkę.
- Wszystko mi jedno. - wyszeptał do siebie, kierując się w stronę pewnego miejsca. Ukryte za małym lasem, przejście na plażę.
A przed nią, rozciągał się przepiękny widok. Lazurowa tafla wody nawet nie drgnęła. Makoto nie wiele myśląc zdjął ubrania w wszedł do niej. Zanurzał się coraz głębiej w dość zimnej wodzie.
Nabrał do płuc powietrza i zanurzył się pod wodę.
Pragnął pokonać ten piętrzący się w środku niego lęk. Miał nadzieje, że w taki sposób się go pozbędzie.
Jednak ten żywioł potrafi być bardzo zdradliwy, i chłopak bardzo szybko się o tym przekonał.
Poczuł tylko delikatne swędzenie, ale dopiero po chwili spostrzegł plamę krwi otaczającą go.
Poczuł tylko delikatne swędzenie, ale dopiero po chwili spostrzegł plamę krwi otaczającą go.
- Argh.. – jęknął dotykając zranionej nogi.
Nie mógł wyjść na ląd.. każdy , nawet najmniejszy ruch powodował u niego ogromny ból.
Zaczął uderzać dłońmi o taflę wody. Tak jak robią to zazwyczaj osoby tonące. Próbował się czegoś złapać, czyjejś ręki, patyka – czegokolwiek – byle nie powietrza.
Zaczął uderzać dłońmi o taflę wody. Tak jak robią to zazwyczaj osoby tonące. Próbował się czegoś złapać, czyjejś ręki, patyka – czegokolwiek – byle nie powietrza.
- P-pomocy! – krzyknął, połykając kolejną dawkę wody. – H-haruka!
Po chwili zabrakło mu sił. To uczucie.. doskonale je znał. Pieczenie w płucach, od nadmiaru połkniętej wody. I spadanie na samo dno.
- Huh? – Rin zmarszczył brwi, widząc zanurzającą się w wodzie dłoń.
Zdjął szybko koszulkę i czym prędzej wskoczył do wody.
Makoto wypłynął dość daleko, ale szybkość czerwonowłosego, ułatwiła mu całe zadanie.
Wyniósł nieprzytomnego chłopaka na brzeg.
Wyniósł nieprzytomnego chłopaka na brzeg.
- Makoto.. – potrząsnął nim
Zero reakcji.
Rin szybko sprawdził jego puls. Na szczęście zdołał go wyczuć. Przystawił dłoń do jego twarzy. Jego oddech był bardzo słaby, więc czerwonowłosy bez wahania uniósł jego podbródek.
Nabrał powietrza i przytkał swoje usta, do ust Makoto.
- No dalej.. – wyszeptał zmęczony
Chłopak przewrócił się na bok i wypluł zalegającą wodę. Jakież było jego zdziwienie, kiedy ujrzał obok siebie swojego dawnego przyjaciela.
- Rin? Co ty tutaj robisz? – zapytał zamroczony
Czerwonowłosy rozerwał swoją koszulkę i obwiązał ją w okół rany na jego łydce. – Zadzwonię po karetkę.
- Nie! – krzyknął spanikowany .
- W takim razie zabiorę cie do swojego domu. Mieszkam nie daleko. - Rin nie dawał za wygraną
Makoto skinął głową i podparł się o ramie chłopaka.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby wypłynąć tak daleko. - Rin spojrzał na wyczerpanego chłopaka.
- To przez Haruke? - dodał szybko , nie czekając na odpowiedź Makoto
- Powinienem był przemyśleć to co chciałem zrobić, zanim wskoczyłem do wody. To moja wina.. przepraszam , że marnuję twój czas.
Makoto wbił wzrok w ziemię. Ból nadal doskwierał.
Czerwonowłosy otworzył lekko usta ze zdziwienia.
- Wcale nie marnujesz mojego czasu. Zresztą .. sam zaproponowałem ci pomoc.
- Dziękuję , Rin. - Makoto uśmiechnął się słabo
Chłopak nie odpowiedział. Okazywanie uczuć nie było i nigdy nie będzie jego mocną stroną
Może i dom Rina nie był zbyt daleko, ale dla wyczerpanego organizmu Makoto to i tak był nie lada wyczyn.
Zostało ledwie kilkanaście metrów, kiedy Makoto poczuł, że nie da rady już iść.
- Przepraszam... - sapnął podtrzymując się ramienia Rina.
Czerwonowłosy spojrzał kątem oka na wykończonego chłopaka.
- Usiądź tu. - powiedział, wyciągając z dna doniczki klucze.
Makoto uśmiechnął się.
- To trochę nieodpowiedzialne chować tam klucze. - wyszeptał
Rin spojrzał na niego chłodno, ale dla Makoto ten wyraz twarzy był znajomy. Zdążył się już przyzwyczaić do ciągłych humorków Haruki.
Kiedy tylko Makoto przestąpił próg domu Rina otworzył usta ze zdziwienia. Czego tam nie było.
Większość rzeczy pozłacana. Nie mógł się powstrzymać i przejechał palcem po złotej ramie obrazu.
Rin spostrzegł to i na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyszczerzył te swoje rekinie ząbki.
- Przyniosę ci suche ciuchy. Usiądź. - powiedział, znikając z zasięgu wzroku chłopaka.
Makoto dotknął stojącej na stole filiżanki. Była taka gładka w dotyku.
- Porcelana... - wyszeptał , stukając w nią paznokciem.
Usiadł prosto pesząc się kiedy zauważył Rina.
- Napij się ciepłej herbaty. Woda była zimna, i możesz się przeziębić.
Rin usiadł na krześle obok.
- Mógłbyś zaprowadzić mnie do łazienki? - zapytał nieśmiało Makoto ściskając w dłoni pożyczone ubrania.
Korytarz przez który szli zdawał się nigdy nie kończyć. I Makoto sam nawet nie wiedział, dlaczego jego oczy tak bardzo uwielbiają wpatrywać się w bladą czerwień na ścianach.
Łazienka była przepiękna, i nim Makoto ubrał się, zdążył przez dziesięć minut studiować jej wygląd.
Ubrania, które pożyczył mu Rin były bardzo wygodne. Jednak brakowało jednej rzeczy, a mianowicie bielizny...
- Spodnie są za ciasne? - zapytał zirytowany Rin obserwując jak Makoto wierci się na krześle.
Bardzo uwierał go ten materiał ,w pewne bardzo wrażliwe strefy.
- To przez brak bielizny. - szepnął na jednym wydechu.
Rin znów się uśmiechnął.
- Myślałem, że nie będziesz chciał nosić mojej bielizny. Ale mogę pożyczyć ci ją jeśli tak bardzo chcesz. - odparł znów wstając.
Makoto poczuł jak na jego policzki wślizguje się niechciany rumieniec, ale nic nie mógł z tym zrobić.
Założył pożyczone majtki i wrócił do kuchni. Nie zastał tam jednak Rina. Zmarszczył brwi i zawołał go kilkakrotnie.
Zaczął się martwić.
- A co jeśli coś mu się stało , i ja będę za to odpowiedzialny, jako jedyny przebywający z nim w domu? - takie myśli kręciły dziurę w jego głowie.
W końcu go znalazł. Na w pół nagiego.
Makoto odwrócił się szybko i zacisnął powieki.
- Nie zachowuj się jak dziewczyna. Nigdy nie widziałeś nagiego torsu?
- Widziałem! - krzyknął szybko - Ja... po prostu... - zająknął się
Rin uśmiechnął się pod nosem, podchodząc bliżej niego.
- Z ciebie też mogę ją zdjąć. - szepnął
Makoto znalazł się między zimną ścianą a umięśnionym ciałem czerwonowłosego.
- No to jak Mako. - przybliżył usta do jego szyi - Przecież ci
pomogłem.Nie należy mi się żadna nagroda?
Rin wziął głęboki oddech słysząc za sobą zduszony śmiech swojej siostry. Dziewczyna trzymała w jednej dłoni telefon, drugą zasłaniała usta.
- Zgłupiałaś? Oddaj mi go natychmiast. - rozkazał ostro podchodząc do niej.
Ona jednak zamiast grzecznie posłuchać starszego brata postanowiła przetestować jego cierpliwość.
Makoto stał nieruchomo czując jak spala się ze wstydu.
- Zaczekaj tutaj. Zaraz to załatwię. - powiedział spokojnie.
Przymknął oczy i zaczął iść w stronę śmiejącej się dziewczyny.
- Zapomnij, że kiedykolwiek go miałaś. Zbieraj kasę na nowy. - uśmiechnął się sarkastycznie i podbiegł do niej.
Zdołał nawet złapać ją za rękaw, ale ona wyrwała się i zamknęła drzwi.
Skończyło się na tym, że Rin walnął w nie głową.
Makoto zaniepokoił się kiedy usłyszał głośny jęk wydobywający się z ust czerwonowłosego.
- Powinienem iść.. powinienem był zrobić to wcześniej. - szeptał do siebie.
- Wyglądasz jakbym chciał zabić ci rodzinę. Wyluzuj. Nie będę cię do niczego zmuszać. - powiedział zaklejając ranę plastrem.
- Ja.. ja nie wiedziałem, że jesteś gejem. - odparł cicho zaciskając włożoną w kieszeń dłoń.
- Bo nie jestem. - odparł krótko - Po prostu spodobałeś mi się i tyle. To aż takie dziwne?
- Nie.. oczywiście... - Makoto uśmiechnął się sztucznie.
- Mógłbyś pomóc mi z tym? Nie lubię mieć krwi na rękach. - rzekł cicho Rin przyciskając chusteczkę do przeciekającego opatrunku.
Makoto musiał się do niego zbliżyć. Po tym co się wydarzyło było to co najmniej krępujące.
- Auć..! - krzyknął Rin, a Makoto zadrżały dłonie.
- Już kończę...zaraz przestanie boleć. - odparł szybko przemywając ranę.
Rin spojrzał na chłopaka i z powodu bliskiej odległości ich spojrzenia spotkały się.
Oczy Rina zawsze były takie pewne. Bił od nich blask zwycięstwa.
Makoto odwrotnie. Haruka często powtarzał, że wygląda jakby miał w nich łzy.
- Wiesz...kiedy byłem małym chłopcem i zraniłem się na podwórku, mama dmuchała w ranę zimnym powietrzem. Wtedy przestawało tak piec. - oznajmił obserwując zaskoczenie na twarzy Makoto.
- Ale to było dawno więc.. - przestał mówić, kiedy poczuł chłodne powietrze. To było przyjemne, nie tylko ze względu na to, że ból ustał, chodziło także o to, że coś właśnie stało się większe.
I wtedy Rin zrozumiał, że to bardzo niebezpieczne dla nich obojga.
Bo skoro posłuchał i spełnij jego prośbę, to dlaczego nie mogliby posunąć się dalej...
Może i dom Rina nie był zbyt daleko, ale dla wyczerpanego organizmu Makoto to i tak był nie lada wyczyn.
Zostało ledwie kilkanaście metrów, kiedy Makoto poczuł, że nie da rady już iść.
- Przepraszam... - sapnął podtrzymując się ramienia Rina.
Czerwonowłosy spojrzał kątem oka na wykończonego chłopaka.
- Usiądź tu. - powiedział, wyciągając z dna doniczki klucze.
Makoto uśmiechnął się.
- To trochę nieodpowiedzialne chować tam klucze. - wyszeptał
Rin spojrzał na niego chłodno, ale dla Makoto ten wyraz twarzy był znajomy. Zdążył się już przyzwyczaić do ciągłych humorków Haruki.
Kiedy tylko Makoto przestąpił próg domu Rina otworzył usta ze zdziwienia. Czego tam nie było.
Większość rzeczy pozłacana. Nie mógł się powstrzymać i przejechał palcem po złotej ramie obrazu.
Rin spostrzegł to i na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyszczerzył te swoje rekinie ząbki.
- Przyniosę ci suche ciuchy. Usiądź. - powiedział, znikając z zasięgu wzroku chłopaka.
Makoto dotknął stojącej na stole filiżanki. Była taka gładka w dotyku.
- Porcelana... - wyszeptał , stukając w nią paznokciem.
Usiadł prosto pesząc się kiedy zauważył Rina.
- Napij się ciepłej herbaty. Woda była zimna, i możesz się przeziębić.
Rin usiadł na krześle obok.
- Mógłbyś zaprowadzić mnie do łazienki? - zapytał nieśmiało Makoto ściskając w dłoni pożyczone ubrania.
Korytarz przez który szli zdawał się nigdy nie kończyć. I Makoto sam nawet nie wiedział, dlaczego jego oczy tak bardzo uwielbiają wpatrywać się w bladą czerwień na ścianach.
Łazienka była przepiękna, i nim Makoto ubrał się, zdążył przez dziesięć minut studiować jej wygląd.
Ubrania, które pożyczył mu Rin były bardzo wygodne. Jednak brakowało jednej rzeczy, a mianowicie bielizny...
- Spodnie są za ciasne? - zapytał zirytowany Rin obserwując jak Makoto wierci się na krześle.
Bardzo uwierał go ten materiał ,w pewne bardzo wrażliwe strefy.
- To przez brak bielizny. - szepnął na jednym wydechu.
Rin znów się uśmiechnął.
- Myślałem, że nie będziesz chciał nosić mojej bielizny. Ale mogę pożyczyć ci ją jeśli tak bardzo chcesz. - odparł znów wstając.
Makoto poczuł jak na jego policzki wślizguje się niechciany rumieniec, ale nic nie mógł z tym zrobić.
Założył pożyczone majtki i wrócił do kuchni. Nie zastał tam jednak Rina. Zmarszczył brwi i zawołał go kilkakrotnie.
Zaczął się martwić.
- A co jeśli coś mu się stało , i ja będę za to odpowiedzialny, jako jedyny przebywający z nim w domu? - takie myśli kręciły dziurę w jego głowie.
W końcu go znalazł. Na w pół nagiego.
Makoto odwrócił się szybko i zacisnął powieki.
- Nie zachowuj się jak dziewczyna. Nigdy nie widziałeś nagiego torsu?
- Widziałem! - krzyknął szybko - Ja... po prostu... - zająknął się
Rin uśmiechnął się pod nosem, podchodząc bliżej niego.
- Z ciebie też mogę ją zdjąć. - szepnął
Makoto znalazł się między zimną ścianą a umięśnionym ciałem czerwonowłosego.
- No to jak Mako. - przybliżył usta do jego szyi - Przecież ci
pomogłem.Nie należy mi się żadna nagroda?
Rin wziął głęboki oddech słysząc za sobą zduszony śmiech swojej siostry. Dziewczyna trzymała w jednej dłoni telefon, drugą zasłaniała usta.
- Zgłupiałaś? Oddaj mi go natychmiast. - rozkazał ostro podchodząc do niej.
Ona jednak zamiast grzecznie posłuchać starszego brata postanowiła przetestować jego cierpliwość.
Makoto stał nieruchomo czując jak spala się ze wstydu.
- Zaczekaj tutaj. Zaraz to załatwię. - powiedział spokojnie.
Przymknął oczy i zaczął iść w stronę śmiejącej się dziewczyny.
- Zapomnij, że kiedykolwiek go miałaś. Zbieraj kasę na nowy. - uśmiechnął się sarkastycznie i podbiegł do niej.
Zdołał nawet złapać ją za rękaw, ale ona wyrwała się i zamknęła drzwi.
Skończyło się na tym, że Rin walnął w nie głową.
Makoto zaniepokoił się kiedy usłyszał głośny jęk wydobywający się z ust czerwonowłosego.
- Powinienem iść.. powinienem był zrobić to wcześniej. - szeptał do siebie.
- Wyglądasz jakbym chciał zabić ci rodzinę. Wyluzuj. Nie będę cię do niczego zmuszać. - powiedział zaklejając ranę plastrem.
- Ja.. ja nie wiedziałem, że jesteś gejem. - odparł cicho zaciskając włożoną w kieszeń dłoń.
- Bo nie jestem. - odparł krótko - Po prostu spodobałeś mi się i tyle. To aż takie dziwne?
- Nie.. oczywiście... - Makoto uśmiechnął się sztucznie.
- Mógłbyś pomóc mi z tym? Nie lubię mieć krwi na rękach. - rzekł cicho Rin przyciskając chusteczkę do przeciekającego opatrunku.
Makoto musiał się do niego zbliżyć. Po tym co się wydarzyło było to co najmniej krępujące.
- Auć..! - krzyknął Rin, a Makoto zadrżały dłonie.
- Już kończę...zaraz przestanie boleć. - odparł szybko przemywając ranę.
Rin spojrzał na chłopaka i z powodu bliskiej odległości ich spojrzenia spotkały się.
Oczy Rina zawsze były takie pewne. Bił od nich blask zwycięstwa.
Makoto odwrotnie. Haruka często powtarzał, że wygląda jakby miał w nich łzy.
- Wiesz...kiedy byłem małym chłopcem i zraniłem się na podwórku, mama dmuchała w ranę zimnym powietrzem. Wtedy przestawało tak piec. - oznajmił obserwując zaskoczenie na twarzy Makoto.
- Ale to było dawno więc.. - przestał mówić, kiedy poczuł chłodne powietrze. To było przyjemne, nie tylko ze względu na to, że ból ustał, chodziło także o to, że coś właśnie stało się większe.
I wtedy Rin zrozumiał, że to bardzo niebezpieczne dla nich obojga.
Bo skoro posłuchał i spełnij jego prośbę, to dlaczego nie mogliby posunąć się dalej...
Kocham, kocham! Czekam na jeszcze!
OdpowiedzUsuńWeny życzę! :)
*o* Free! Kocham <3 ... Czy to opowiadanie będzie tylko MakoRin ? Bo wiesz HaruRin też jest fajne xDD ^^ hah! Po prostu świetne a Gou z tym telefonem ;3
OdpowiedzUsuńCzekam ~Ero ;P
Uuu...fajnie sie zapowiada :3 I Rin taki...jeb w drzwi xp lul ale porównanie -.- Hahaha~!! Od jakiegoś czasu próbuję zacząć to oglądać, ale jakoś nie mam weny :/ Heh...może się w końcu przemogę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
MakoRin moje ukochane, nareszcie jest z tym paringiem jakieś opowiadanie. Jestem wdzięczna~~
OdpowiedzUsuń