Makoto odepchnął od siebie Rina i bez słowa wybiegł z szatni. Biegł przed siebie, nie patrzył nawet pod nogi, przez co o mały włos by się nie przewrócił. Zatrzymał się dopiero, kiedy poczuł silny ból nogi.
Jego oddech był tak szybki, że zaczął obawiać się o to, żeby nie dostał zawału. Chociaż prawdę mówiąc, to było najmniej ważne w tamtym momencie.
- Co ja narobiłem? - jego głos jakby delikatnie się łamał.
Rin został w szatni i ubierał na siebie bluzę. Haru zacisnął zęby ze złości i chwycił za kark czerwonowłosego uderzając jego głową o ścianę.
Rin złapał się za krwawiący nos i spojrzał z wściekłością na Harukę. Złapał go za kołnierz i przycisnął do ściany.
- Całkowicie cie popierdoliło?! - warknął Rin potrząsając nim.
Nie zwracał uwagi na cieknącą z nosa krew.
- Skrzywdziłeś mojego przyjaciela! Nienawidzę cię. - spojrzał prosto w jego oczy.
Czerwonowłosy uśmiechnął się słabo. I puścił chłopaka.
- Jestem ci wdzięczny za prawdę. A co do Makoto, to On nie jest twoją własnością. - wyszeptał wychodząc z szatni.
Haruka wziął głęboki oddech i osunął się po ścianie. Jak mógł pozwolić żeby on dotykał go w takich miejscach.
- Jak mogłem na to pozwolić?! - krzyknął , uderzając pięścią w ścianę. Nie przestał nawet pomimo krwawiących kostek.
Rin wyszedł z budynku. Pierwsze co zrobił to wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Palił rzadko, tylko kiedy naprawdę się zdenerwował. Widać nie dane było mu zaciągnąć się tym świństwem głęboko w płuca. Rzucił na ziemię paczkę zapałek i zaklął pod nosem.
Już mu było wszystko jedno. Tego wszystkiego i tak było już za dużo.
- Po jaką cholerę w ogóle dotykałem tego smarkacza... - mruknął zirytowany poprawiając torbę.
Makoto przełknął ślinę podpierając się dłonią o drzewo. Wyglądał jak zmęczone ucieczką zwierzę, które szuka schronienia. Obrócił się za siebie niepewnie, mając nadzieję, że nie spotka Haruki.
Odetchnął z ulgą i opierając się plecami o drzewo zjechał na ziemię.
Tak właśnie chciał odpocząć. Gałęzie drzewa chroniły go przed słońcem. I gdyby nie twarda ziemia to byłoby całkiem przyjemnie.
Nie interesowali go przechodzący obok ludzie, którzy spoglądali na niego krytycznie. Przecież nie miał w dłoni butelki piwa, nawet nie palił papierosa. Ale tylko na tyle było ich stać, przecież nie mają w swojej naturze czegoś takiego jak empatia. Jedyne słowo które dobrze opisuje ich zachowanie to apatia. Jakieś takie panujące otępienie, jakby dopiero zbudzili się ze snu.
Makoto poczuł wtedy ten zapach. On wdarł się do jego nozdrzy tak brutalnie i bezwzględnie.
Zerknął w stronę z której wyczuł ten specyficzny zapach i wtedy go ujrzał.
-Tylko nie ty...- wyszeptał zmęczony spoglądając na Rin'a.
Czerwonowłosy podszedł do niego i ukucnął.
Makoto zmarszczył brwi kiedy zobaczył jego posiniaczoną twarz.
- Co ci się stało?! - krzyknął przerażony.
Rin uśmiechnął się do siebie.
- Twój przyjaciel tak mnie potraktował. Nie mam mu jednak tego za złe. Wiem, że zachowałem się źle i przepraszam za to.
Makoto skinął głową.
- Haruka aż tak się zdenerwował? - zapytał drżącym głosem Makoto
Rin wziął głęboki oddech i usiadł obok chłopaka.
- Zawsze miał taki charakterek. Nigdy nie starałem się tego zmieniać, chociaż bardzo często mnie tym drażnił. Byłem jego przyjacielem. - te słowa specjalnie zaakcentował
- Kiedyś byliście nierozłączni. - wyszeptał Makoto, spoglądając na zakrwawiony nos czerwonowłosego
Rin nic nie odpowiedział na słowa chłopaka. Uśmiechnął się tylko delikatnie.
Naprawdę byli przyjaciółmi. Jeden skoczyłby za drugim w ogień. Ale potem wszystko się posypało i żadnemu nie chciało się tego poskładać.
- Przepraszam za moje zachowanie... - powiedział nagle Rin modląc się w duchu, żeby mu to wybaczył.
- Nie gniewam się. W tym całym zajściu to ty najbardziej oberwałeś. - odpowiedział widząc jak Rin przykłada kolejną chusteczkę do nosa.
Robiło się coraz chłodniej i obydwoje poczuli ten zimny powiew wiatru.
- Czas się zbierać. - oznajmił Rin wstajac powoli. Makoto najchętniej schowałby sie pod kołdrę i zasnął. Ale od życia nie da sie uciec. I choćby nawet chciał to musi zmierzyć sie z rzeczywistością.
- Mam nadzieję, że przemyśli swoje zachowanie... - Rin usmiechnął się pod nosem. Znowu wygrał , ale tym razem coś cenniejszego...
Tyle krfffi~ Makoto-chan!! Makoto-chan!! Faceci się o ciebie biją~!! *O* Jag się z tym czujesz?? OwO Ja dobrze..Ty też?? To dobrze.. xDDDD
OdpowiedzUsuńFajniusi rozdzialik...i te ostatnie zdanie (poprawność gramatyczna tag bardzo)..po prostu cud, miód i orzeszki :*
Pozdrawiam
Planujesz w najbliższym czasie skończyc te opowiadanie?:D bardzo mnie wciągnęla ta historia i chciałabym wiedzieć jak się skończy:D cudne i wgl :v życzę weny :*
OdpowiedzUsuń