wtorek, 13 października 2015

Rivaille x Eren ONE SHOT


Hej! Mam dla was nowego one-shot'a. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłej lektury.


Jest dla wszystkich zagadką. Ludzie często porównują go do lwa. To chyba dlatego, że jest taki waleczny. A może z powodu jego izolacji od innych ludzi. Ograniczył się tylko do własnego towarzystwa. To niebezpieczne. Tacy ludzie często są nieobliczalni, agresywni. 
Czarnowłosy siedział w swoim gabinecie podpisując jakieś ważne papiery. Niezapowiedzianą wizytę złożyła mu Hanji. Bez pukania wparowała do środka. 
Levi przyzwyczaił się do tego i od razu przeszedł do rzeczy.
- O co chodzi? - zapytał oschle. 
Dziewczyna skrzywiła się. 
- Też się cieszę, że cie widzę. - mruknęła - Jest jakieś spotkanie, odnośnie nowych murów obronnych. Musisz się na nim stawić. 
- Kiedy? - odparł 
Hanji uśmiechnęła się stając w drzwiach. 
- Za godzinę w głównej sali. - zamknęła drzwi najciszej jak potrafiła. 
Rivaille zastukał kilka razy długopisem w dębowe biurko i podniósł swój głos. 
- Możesz już wyjść. - powiedział, obserwując jak przerażony Eren wychodzi z szafy. 
Chłopak odetchnął z ulgą.
- Naprawdę tak bardzo się jej boisz? - zakpił, wstając z krzesła
Brunet skinął głową. Cofnął się kilka kroków kiedy Levi przechodził obok niego.
- Nie dziwię się twojego nastawienia co do mojej osoby, ale zauważyłem, że jesteś bardzo strachliwy. - czarnowłosy założył na siebie czysty mundur. 
Eren uśmiechnął się słabo.
- Nie boję się wszystkiego. - odparł lekko zirytowany.
Kapral podniósł jedną brew do góry. Podszedł do chłopaka tak blisko, że naruszył jego strefę intymną. Prawie stykali się nosami. 
Spojrzał prosto w oczy Erena, bardzo głęboko wbił swoje spojrzenie. 
Eren przełknął ślinę czując na swojej twarzy ciepłe powietrze. 
Poczuł spływającą po plecach kroplę potu. 
Kapral zmrużył delikatnie oczy i musnął jego usta. Najdelikatniej jak był w stanie. 
Potem złapał jego nadgarstek w swoją dłoń. 
- A jednak miałem rację. Twoje tętno jest tak szybkie, że albo ci się spodobało to co zrobiłem, albo...najzwyczajniej w świecie się boisz. Jak myślisz? - nadal stał tak blisko niego
Eren nie umiał ukryć zakłopotania jakie powstało po słowach Levi'ego. Nie potrafił także oszukać swojego ciała.
- Nie wiem...- odparł szeptem 
Czarnowłosy puścił jego dłoń i odsunął się od chłopaka. 
- Masz rację. Spodobało mi się to. - odparł nagle.
Kapral spojrzał na niego beznamiętnym wzrokiem. 
- Jeśli tak... - zaczął, rozpinając guziki swojej koszuli, która dopiero co przed chwilą zakładał.
Eren zaczął zastanawiać się czy podjął słuszną decyzję. Jednak to co powiedział nie było kłamstwem. Darzył Kaprala uczuciem, ale nie oczekiwał w żadnym stopniu, że Levi kiedykolwiek je odwzajemni. 
- Na co czekasz. Rozbieraj się. - rozkazał Rivaille, widząc, że chłopak stoi nieruchomo.
Eren zdjął swoją koszulę i to samo zrobił z resztą munduru. Nie miał jednak odwagi, żeby zdjąć dolną część garderoby. 
Levi wziął głęboki oddech i podszedł do chłopaka. Szybki ruchem rozpiął pasek w jego spodniach. 
- Resztę sam możesz zrobić. - powiedział zniecierpliwiony. 
- Co jeśli ktoś tutaj wejdzie... - wyszeptał niepewnym głosem
Czarnowłosy położył palec na ustach chłopaka i popchnął go na kanapę na jego plecami. 
Usiadł na biodrach chłopaka i dzięki przypadkowemu dotykowi Eren poczuł, że serce Levi'ego bije bardzo szybko. 
- Twoje serce też nie zwalnia... - wyszeptał brunet spoglądając w oczy Kaprala.
- Sądziłeś, że w ogóle go nie mam? - odparł, gładząc dłonią jego twarz. 
Pocałowali się namiętnie. Ich bliskość była wyjątkowa.
- Jesteś jedyną osobą, której nie mógłbym zabić... - wyszeptał Levi, obejmując chłopaka
Te słowa bardzo zdziwiły Erena. Nie odpowiedział jednak na nie. 
Zatracając się w tej bliskości, stracili poczucie czasu. Levi miał stawić się na spotkaniu, a zamiast tego uprawiał seks z brunetem.
Rivaille był zdobywcą, liderem - nigdy nie pozwoliłby sobie, żeby to Eren go wziął. 
Oddychał nierównym tempem, owiewając gorącym powietrzem wrażliwą skórę szyi Erena.
Po chwili Kapral doszedł. Po tym usiadł zmęczony obok chłopaka ,oddychając nierównym tempem.
- Cholera jasna... - powiedział nagle Kapral
Eren spojrzał na niego szybko.
- Co się stało? - zapytał 
Levi sięgnął po leżącą obok siebie koszulę. 
- Zapomniałem o spotkaniu... 
Ubrał się bardzo szybko i stanął obok drzwi. Miał nacisnąć na klamkę ale zatrzymał się i spojrzał na powoli ubierającego się bruneta. 
Poprawił kołnierz i podszedł do niego, Eren nie zauważył nawet, że Levi się zbliżył. Podniósł głowę i poczuł na swoich ustach, miękkie wargi Kaprala.

Kise x Aomine rozdział 8 " Nie skreślaj czegoś tylko dlatego, że się boisz."

Blondyn spojrzał zdezorientowanym wzrokiem na wkurzonego chłopaka. Już całkowicie pogubił się w ich relacji.
- Co się stało? - zapytał pół szeptem, wstając z owiniętym w okół bioder prześcieradłem.
Aomine zamilkł. Zastanawiał się czy powiedzieć to co miał cały czas w głowie. Ta niepewność powoli go wykańczała. 
- Posłuchaj... - zaczął drapiąc się po karku.
Blondyn przełknął ślinę, stając w bezruchu. Posłusznie czekał na to co powie Ao.
- Ja... - ugryzł się mocno w język zmieniając resztę swojej wypowiedzi. - Odprowadzę cię do domu. 
Skłamał. Sam nie wiedział, czy ma odetchnąć z ulgą, że nie powiedział jakiejś głupoty, czy obwiniać się o to, że nie miał wystarczająco dużo odwagi aby wyznać prawdę.
Podszedł do stojącego przy zlewie blondyna i objął go w pasie. 
Chłopak zamarł na chwilę.
Daiki wtulił nos w jego włosy. 
- Naprawdę tak mocno mnie kochasz? - zapytał na pozór obojętnym głosem
Blondyn odwrócił się, wpatrując się w jego oczy. 
- Kocham cię, Ao. - odparł pewnie. Po tych słowach mógł zauważyć, że niebieskowłosy odsunął się od niego. Zdjął swoje ubrania i wszedł pod prysznic. 
Blondyn wbił wzrok w podłogę i wyszedł z pokoju.
- Przygotuję śniadanie. - oznajmił cicho, zamykając za sobą drzwi.
Daiki zacisnął pięści, uderzając z całą siłą w ścianę. 
- Niech to szlag... - wyszeptał, zamykając oczy.
Czuł spływającą po jego twarzy gorącą wodę. Na wszystko zawsze miał jakąś odpowiedź. Potrafił poradzić sobie z natrętnymi dziewczynami i po prostu z nimi zerwać. Nie mógł pojąć dlaczego nie potrafi być tak stanowczym w stosunku do Kise.
Wylał do wnętrza dłoni szampon. Pachniał wanilią. To był ulubiony zapach niebieskowłosego. 
- Jak słaby się stałem... - wyszeptał słabo się uśmiechając. 
Zawiązał ręcznik na biodrach i wyszedł z łazienki. 
Do jego nozdrzy dotarł ten przyjemny zapach. Szedł za nim aż do kuchni. Kise o mało co nie upuścił talerza widząc prawie nagiego Aomine w kuchni. 
- Co tak ładnie pachnie? - zapytał 
Blondyn uśmiechnął się i położył przed nim talerz pełen naleśników. Chłopak zaśmiał się cicho.
- Wygląda pysznie... ale mam to wszystko zjeść sam? - kilkanaście smakowicie wyglądających naleśników, ułożonych jeden na drugim tylko czekały żeby trafić do żołądka chłopaka.
- Ja nie mogę ich jeść. Jestem uczulony na kilka składników. - odparł siadając naprzeciw Ao.
Chłopak pochłaniał je tak szybko, że kiedy skończył blondyn miał na swoim talerzu jeszcze jedną z trzech kanapek. 
- Możesz zostać moim prywatnym kucharzem? - zapytał, rozciągając mięśnie ramion. Odłożył talerz  i podszedł do siedzącego blondyna. Nachylił się nad jedzącym chłopakiem i musnął ustami jego szyję. Kanapka, którą trzymał w dłoni wylądowała na stole.
- Spokojnie. - zaśmiał się Daiki, widząc jak Kise zareagował na jego dotyk. 
- Idziesz dzisiaj do szkoły? - zapytał Kise odkładając talerz. 
Ao zamyślił się. 
- Nie jestem pewien czy mi się chce... a ty? Zresztą po co pytam. Ty zawsze jesteś w szkole. Kujonku. - zaśmiał się Ao, obserwując minę chłopaka.
- Nie jestem kujonem! Ja... po prostu lubię się uczyć. - odparł szybko 
Aomine ubrał się szybko i wyszedł odprowadzić do domu Kise. 
Szli w ciszy. Daiki nie znosił tego. 
- Co powiesz swoim rodzicom? Twoja mama pewnie będzie zła. - powiedział Ao, spoglądając na blondyna. 
Miał taką niewinną twarz. Zupełnie jak aniołek. Daiki bał się najbardziej tego, że nie będzie umiał odwzajemnić jego uczuć tak jak on by tego pragnął. 
- Wysłałem jej wiadomość, że nocuję u ciebie. - odparł spokojnie
- Ach tak... to dobrze. Dzięki za dzisiejsze śniadanie. - starał się podtrzymać rozmowę, która z niewiadomych przyczyn jakoś specjalnie się nie kleiła.
- Ja dziękuje ci za wczorajszą noc... - powiedział nagle, a Ao o mały włos nie zadławiłby się batonikiem. 
- Nie musisz mi za nic dziękować. To była moja decyzja. 
Odprowadził go pod same drzwi. Ich pożegnaniem nie był żaden pocałunek, ani nawet się nie przytulili. 
Spojrzeli na siebie tylko długo i to wszystko. 
Teraz Daiki czuł się pokonany. Co zrobi, jeśli Kise się nagle odkocha? Doskonale go zna i wie jak często zmienia zdanie. Co jeśli się od niego uzależni a potem zostanie z niczym?
Strach go paraliżował, ale przecież nie powinniśmy rezygnować z czegoś tylko dlatego, że się boimy. Tak zachowują się dzieci.
Zawsze uważał się za dojrzałą osobę i był pewny siebie i swoich wyborów. A teraz boi się cokolwiek zrobić. 
Kopnął leżącą obok niego puszkę i wtedy usłyszał ten głos. 
Delikatny... ale nie należał do Kise. To był dziewczęcy głos.

niedziela, 11 października 2015

Rivaille x Eren rozdział 5 SNK

- Co z twoimi rodzicami? - zapytał zniecierpliwiony Levi
Brunet zagryzł mocno wargę. 
- Oni...nie żyją. Zginęli w ataku tytanów na naszą wioskę. Mam tylko siostrę.
- Jak jej na imię? - ton jego głosu jakby odrobinę się zmienił
- Mikasa. - odparł cicho
Każda próba rozmowy o jego rodzicach jest dla chłopaka bardzo bolesna. W jednej chwili stracił osoby, które kochał ponad wszystko. I nic nie mógł z tym zrobić. 
- Jak zginęli? - zapytał nagle czarnowłosy.
Nie interesowało go to, że nie powinien zadawać takich pytań. 
Brunet wziął głęboki oddech. 
- Matkę rozszarpał tytan... a ojca zastrzelił żołnierz. 
W tamtej chwili jedyne co Eren pragnął zrobić to wyrzucić Levi'ego przez znajdujące się za nim okno. 
- To ciekawe... a co z twoją siostrą? Wiesz gdzie jest? - ich spojrzenia stykały się ze sobą. Zacierały tak bardzo, że aż iskrzyło.
To zupełnie jakby Levi chciał sprowokować chłopaka takimi pytaniami. 
- Nie mam pojęcia...szukam jej od kilku lat. - odparł szybko
Czarnowłosy zmarszczył brwi. 
- Kłamiesz. - powiedział nagle Rivaille
Eren otworzył usta ze zdziwienia. 
- Szukam jej od kilku lat! - podniósł głos - Jak mogę kłamać?!
Levi wstał z krzesła i podszedł do łóżka bruneta. 
- Wiem, że twoja siostra żyje. Dostałem takie informacje od zaufanej osoby. Ty kłamliwy psie! - warknął uderzając chłopaka z liścia w twarz.
Brunet złapał się za piekący policzek. Po chwili dotarły do niego słowa jakie usłyszał. 
- Mikasa żyje? Gdzie ona jest?! - zapytał zrywając się z łóżka na równe nogi.
Levi'ego zdziwiło zachowanie bruneta. Zachował jednak zimną krew.
- Jeśli natychmiast się nie uspokoisz każe nafaszerować cię jakimiś środkami. Wtedy wszystko posłusznie mi wyśpiewasz. Chcesz tego? - jego głos brzmiał bardzo poważnie
- Nie... - odparł chłopak wpatrując się odważnie w czarne jak smoła tęczówki Rivailla. - Chcę dowiedzieć się gdzie jest moja siostra! 
Levi wziął głęboki oddech.
- Nie uważasz, że to byłoby nierozsądne gdybym ci powiedział? - odparł spokojnie pukając go palcem w czoło.
Chłopak szybko odepchnął jego rękę i zacisnął pięści. 
- Nie macie prawa tego przede mną ukrywać! - wrzasnął rzucając się na Levi'ego.
Powalił go na podłogę i próbował unieruchomić jego ręce. Jego wysiłki poszły jednak na marne. Kilka sekund później Levi siedział na plecach chłopaka, przyciskając jego twarz do ziemi.
- Puszczaj! - warknął próbując się oswobodzić.
Kapral zacisnął mocniej ręce na nadgarstkach chłopaka sprawiając mu ogromny ból.
- Argh! - krzyknął, krztusząc się śliną.
Levi nachylił się nad uchem chłopaka.  
- Jesteś taki odważny? - zakpił owiewając ucho chłopaka gorącym powietrzem. 
- Jesteś nienormalny! Puść mnie! Arghh! - nie przestawał krzyczeć.
Do sali wbiegła przerażona pielęgniarka, spojrzała na Levi'ego i już chciała wychodzić kiedy w drzwiach zatrzymał ją jego głos.
- Przynieś natychmiast jakieś leki uspokajające! - krzyknął a ona aż podskoczyła ze strachu
- Nie słuchaj go on... - levi zatkał mu usta dłonią. Pielęgniarka skinęła głową i wybiegła z sali.
- Spokojnie Eren... - wyszeptał 
Chłopak poddał się. Leżał nieruchomo, oddychając głośno.
Kobieta wbiegła do sali i uklękła koło nich. Odmierzyła w strzykawce lek i odsłoniła materiał na ramieniu chłopaka.
Zatrzymała się jednak na chwilę. 
- On już jest spokojny... Myślę, że nie ma potrzeby tego robić. - odparła spoglądając z litością na leżącego bruneta.
Wyglądał jak zwierzę, które leży bez sił  oczekując na zastrzyk śmierci.
Levi zmarszczył gniewnie brwi. 
- Rób to co ci każę! - warknął 
Pielęgniarka przełknęła głośno ślinę i wbiła igłę w ciało chłopaka.
Nawet nie drgnął. Po chwili poczuł się bardzo sennie.
- Możesz już odejść. - powiedział oschle
Kobieta zabrała torbę z lekami i odeszła szybko. 
Levi zszedł z chłopaka i odetchnął głęboko, przeczesał włosy palcami i spojrzał na śpiącego chłopaka.
Podniósł go pod ramię i położył na łóżku.
- Cholerny smarkacz... - syknął łapiąc się za bark.
Czarnowłosy przyglądał mu się przez chwilę. Jego oddech był nierównomierny. Przysunął swoją twarz blisko jego. 
- Twojego ojca nie zabił żaden żołnierz...sam go wykończyłeś. A twoja siostra jest nam bardzo dobrze znana... - szepnął Levi 
- Kto nauczył cię tak dobrze kłamać... 
Eren otworzył nagle swoje oczy. Nawet nie mrugnął widząc twarz Levi'ego tak blisko swojej twarzy.
- Taka dawka na ciebie nie działa... - prychnął Kapral podnosząc kącik ust do góry
Eren uśmiechnął się słabo.
- Przyzwyczaiłem się do takiej dawki. - odgryzł się szybko 
Levi wyprostował się, spoglądając z góry na chłopaka. 
Jego źrenice rozszerzyły się momentalnie. Ból rozniósł się po całym ciele.
Eren wbił nóż w udo Levi'ego. Kapral zachwiał się i stracił równowagę upadając na ziemię.


piątek, 9 października 2015

Rozdział 13 Eren x Levi



Chłopak kręcił się po okolicy szukając miejsca dla Kaprala. Wiedział, że jeśli jakiegoś nie znajdzie skazany będzie na jego gniew. Błądził w tym cholernym labiryncie drzew, w środku nocy i to w dodatku bez żadnego światła. 

- Nie jestem żadnym nocnym zwierzęciem żeby widzieć w ciemności... - mruknął brunet rozglądając się na boki
Nagle do jego uszu dotarł ten dziwny szum. Tak! To musiała być woda. Szybkim krokiem szedł w stronę skąd dobiegał charakterystyczny dźwięk.
Uśmiechnął się szeroko widząc przed sobą rozciągająca się taflę wody. Światło księżyca odbijało się od jej powierzchni. 
- Przepiękne... - wyszeptał z zapartym tchem.
Czym prędzej wrócił do Kaprala. Nie mógł doczekać się kiedy powie mu co znalazł. Miał nadzieję, że Kapral chociaż raz go za coś pochwali. 
Już z daleka zauważył Kaprala, stanął zdyszany przed nim.
Levi spojrzał na niego.
- Znalazłeś coś? - zapytał
Brunet uśmiechnął się i z dumą odparł
- Znalazłem przepiękne miejsce! Zaprowadzę tam Kaprala. 
Nawet na kimś takim jak Levi to miejsce zrobiło wrażenie. Podniósł kącik ust do góry i szybkim ruchem ściągnął z siebie mundur. To samo zrobił z dolną częścią garderoby. Rozciągnął mięśnie ramion i pleców. Po chwili odwrócił się w stronę chłopaka. Eren stał przed nagim Kapralem.
Spoglądał mu tylko i wyłączenie prosto w oczy. Czuł się niezręcznie i nie umiał tego ukryć.
- Rozbieraj się. - powiedział beznamiętnie Levi 
Eren zaśmiał się słabo. 
- Ja... ja nie umiem pływać. - zaczął, próbując się wywinąć.
Rivaille zmarszczył brwi.
- Nie obchodzi mnie czy umiesz pływać czy nie. Jesteś brudny i to mi przeszkadza. - odparł ostro.
Brunet przełknął głośno ślinę i trzęsącymi dłońmi zaczął rozpinać guziki koszuli. Ułożył ja na trawie, tuż obok spodni.
- Będziesz się kąpać w bieliźnie? - zakpił odchodząc od czerwonego ze wstydu chłopaka.
Eren skinął głową i zaraz mógł obserwować jak z każdym krokiem mięśnie na plecach Kaprala poruszają się.
Wszedł do wody, przeczesując palcami włosy. Zmarszczył brwi widząc stojącego na brzegu Erena.
Złapał go za ramię i wciągnął do wody. Chłopak nie zdążył złapać równowagi i upadł prosto na Kaprala. 
Eren stał po pas w letniej wodzie. Krople wody ściekały mu po skórze szyi by po chwili znów zginąć w wodzie.
- Tego mi brakowało... - wyszeptał Kapral wynurzając się z wody. Eren przymknął oczy i wszedł pod powierzchnie.
Bez ruchu opadł na dno. Po chwili poczuł uderzenie w plecy.
Wynurzył się zdezorientowany spoglądając na zirytowanego Levi'ego.
- Wychodzimy już. Rozbijemy namiot gdzieś w pobliżu tego miejsca. - oznajmił Kapral wychodząc z wody. 
Eren wziął głęboki oddech i sięgnął po swoje ubrania, zdjął mokrą bieliznę chowając się za drzewem.
- Rozłóż namiot. - Eren bez gadania zrobił to co rozkazał mu Kapral.
- Dzisiaj musimy odpocząć. O świcie wyruszamy. - oznajmił Levi wchodząc do namiotu.
Eren skinął głową i powoli wszedł do środka. Kapral spojrzał na niego zirytowany. 
- Boisz się mnie czy co? - zapytał, widząc jak chłopak siada na końcu namiotu.
Eren zaprzeczył szybko, ale to było kłamstwem. Bardzo się go bał. Szczególnie kiedy spoglądał na niego tymi swoimi oczami. Gdyby tylko była taka możliwość, zabijałby wzrokiem... 
- Połóż się bliżej, będzie nam cieplej... - wyszeptał Levi
Chłopak przysunął się do Kaprala, dokładnie o trzy centymetry.
- Naprawdę jesteś tak głupi? - zakpił
- Przepraszam...-odparł cicho brunet
Levi zmarszczył gniewnie brwi.
- Nie używaj w stosunku do mnie tego słowa. Nie cierpię go.
Emil zamilkł. Nastała cisza, słychać było tylko szum wody dochodzący z tamtego miejsca.
- Kapralu... - wyszeptał niepewnie chłopak
- Hmm? - mruknął Levi
- Czy Kapral uważa, że jestem beznadziejny? - zapytał, wbijając wzrok w materiał namiotu.
Czarnowłosy obrócił się w jego stronę.
- Obchodzi cię to co myślą o tobie inni ludzie? - odparł beznamiętnie
Chłopak uśmiechnął się słabo
- Tak...
- W takim razie przestań. Przez to niepotrzebnie się martwisz.
Eren spojrzał na niego.
- Kapral tak potrafi? - jego głos delikatnie się złamał. 
- Nigdy mnie to specjalnie nie obchodziło. Ludzie z natury są źli, kiedy na przykład wbiją ci nóż w plecy, pytając dlaczego krwawisz.
- Mógłbyś...mógłby Kapral mnie tego nauczyć? - poprawił się szybko
Rivaille przymknął na chwilę powieki.
- Naprawdę jesteś jeszcze dzieckiem... - westchnął zrezygnowany
- Dlaczego...Ja tylko
- Ucisz się już. - przerwał mu czarnowłosy
Levi obrócił się plecami do chłopaka. Eren ugryzł się w język aby nie powiedzieć niczego głupiego.
**
Eren otworzył powoli oczy. Kaprala nie było już w namiocie. Chłopak ziewnął głośno i wyszedł na zewnątrz. Dzisiaj jest wyjątkowo zimno. Brunet z daleko dostrzegł sylwetkę Levi'ego. Z niedowierzaniem oglądał jak wyciera mokre od wody włosy. Kąpać się w taką pogodę? Niezbyt rozsądny pomysł.
Kapral zauważył wzrok chłopaka na sobie.
- Na co się tak gapisz?
Eren przełknął ślinę. 
- Wracamy do bazy? - w duchu modlił się by usłyszeć  słowo zaczynające się na literę n.
- Nie.  - odparł zimno. - Idziemy na północ.
Eren skinął posłusznie głową. Chciałby aby ich relacje się polepszyły. Widział wiele razy jak Kapral rozmawiał z Erwinem. Z blondynem było całkiem inaczej... nie wiedział co takiego sprawiło, że Levi go nienawidzi.
Poskładał namiot i ruszyli w drogę. Między nimi znów pojawiła się ta cholerna cisza. 
- Jesteś głodny? - zapytał nagle Levi spoglądając na chłopaka 
Chłopak spojrzał zdziwiony na Kaprala. Czy on właśnie się przesłyszał? Levi nigdy wcześniej nie interesował się takimi sprawami.
- W zasadzie to tak... - odparł brunet 
Czarnowłosy prychnął pod nosem.
- Ja też. Przygotuj coś...

środa, 7 października 2015

Rozdział 4 * Levi x Eren SNK

Każdy żołnierz wyższego szczebla posiadał własne mieszkanie. Nie było duże, ale i tak w panujących czasach był to nie lada luksus. Kapral też takie posiadał. Sypialnia z kuchnią i łazienką. Trudno zliczyć jak wiele osób marzy o własnym łóżku a co dopiero sypialni. 
Przekręcił kluczyk w zamku i otworzył szybko drzwi. Każdy kto znał Levi'ego wiedział, że ma fioła na punkcie czystości. Dlatego jego mieszkanie wygląda jakby nikt w nim nie mieszkał. 
Czarnowłosy rozpiął guziki i powiesił mundur do szafy. 
Wszedł do kuchni, czując pod stopami zimną posadzkę. Wziął głęboki oddech i stanął nieruchomo przed szafkami. 
Trwał tak w bezruchu kilka sekund. Zamrugał kilkakrotnie i szybkim ruchem wyjął z szafki kubek. 
Wsypał do niej trzy łyżeczki kawy. Potem sięgnął po cukierniczkę  i powolnym ruchem wsypał do kubka pięć kostek cukru. 
To sprawi, że nie będzie chciało mu się spać a jednocześnie jego mózg będzie pracować na najwyższych obrotach.
W tej okropnej ciszy tylko ktoś taki jak Levi potrafił się odnaleźć. 
Usiadł na krześle i zaczął przeglądać papiery leżące na biurku. 
Raporty odkładał na prawo a wszystko inne na lewo.
Nie mógł się skupić, gdyż w jego głowie ciągle gościł Eren.
- Ten smarkacz... - wyszeptał zirytowany. 
Wziął do rąk jakieś papiery, ale nawet czytając je, cała ich zawartość ulatniała się gdzieś.Kapral zacisnął mocno zęby i zrzucił wszystko na podłogę. 
Dźwięk rozbijającego się o podłogę kubka nie zrobiło na nim wrażenia. Nawet bałagan jaki powstał go nie wzruszył.
Musi dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Tą rozmową z Hanji ryzykował wszystko, a nadal nie wie dlaczego Eren tam trafił.
Przecież ten chłopak  nie ma nawet dwudziestu lat, a traktowany jest jak światowy przestępca.
Czarnowłosy prychnął pod nosem i znów ubrał mundur. 
Szpital czynny jest całą dobę, rannych żołnierzy zwożą cały dzień i noc. 
Kapral zatrzasnął drzwi i czym prędzej ruszył w stronę szpitala.

Pielęgniarka była zdziwiona jego wizytą. Wiele na jego temat słyszała i zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. 
- Pan Yeager teraz odpoczywa... - powiedziała przestraszonym głosem, widząc wpatrującego się w nią Kaprala.
- Nie jest obłożnie chory. Może ze mną porozmawiać.- odparł spokojnie
Kobieta uśmiechnęła się słabo i szybko podała numer sali w której chłopak leży.
Kapral szedł korytarzem czując na sobie spojrzenie pacjentów. Większość z nich to niskiego stopnia żołnierze. Poświęcili swoje życie i zdrowie dla ojczyzny i skończyli w szpitalu.
- Faktycznie jesteś umierający. - zakpił widząc siedzącego na łóżku bruneta. Chłopak szybko spojrzał na niego.
Znów poczuł ten wewnętrzny strach. Levi w wielu ludziach wywoływał ten dziwny niepokój. 
- Co ty tutaj robisz? - zapytał pół-szeptem
Rivaille podniósł jedną brew delikatnie do góry.
- Jesteśmy na "Ty" ? Aż tak szybko chcesz się ze mną zaprzyjaźnić? - Levi podszedł do jego łóżka.
Brunet zacisnął pięści. 
- Nie mam zamiaru zaprzyjaźniać się z kimś takim jak ty. Nie macie prawa więzić ludzi, którzy nic złego nie zrobili. To przez ciebie tu wylądowałem. - odparł wściekły
Rivaille zmarszczył brwi i nachylił się odrobinę w stronę bruneta.
- Uczyłem cie szacunku...ale jak widać nie poskutkowało. - Levi stanął koło okna opierając się plecami o ścianę.
Eren nie wierzył w to co właśnie słyszy.
- Uczyłeś mnie szacunku? O mały włos nie zginąłem... tak mnie skatowałeś! Nie macie prawa tego robić! - warknął prawie wstając z łóżka. 
Rivaille spojrzał beznamiętnie na wściekłego Erena.
- Nie robilibyśmy tego bez powodu. Myśliwi nigdy nie usypia zwierzyny bez powodu. My nigdy nie przesłuchujemy nikogo bez powodu... - oznajmił lodowatym głosem Kapral.
- Jesteście nienormalni... - odparł cicho brunet
- Nie przyszedłem do ciebie po diagnozę. Chciałem dowiedzieć się odrobinę o twojej przeszłości. - Kapral znów podszedł bliżej łóżka chłopaka.
Eren wbił tył głowy mocniej w poduszkę. 
- Dlaczego chcesz znać moją przeszłość? - zapytał zdziwiony
- Uratowałem ci skórę przed tą wariatką. Powinieneś być mi wdzięczny. - Kapral wyciągnął w stronę Erena dłoń. Szybkim ruchem chwycił go za kark. 
Eren spojrzał na niego przerażonym wzrokiem.
- Jesteś rozpieszczonym bachorem, który nie szanuje innych ludzi. Spróbuj jeszcze raz zadać jakieś głupie pytanie, albo nie odpowiedzieć na moje a gorzko tego pożałujesz. 
Serce chłopaka biło tak mocno,że zaraz wyskoczyło by z piersi. Dawno tak bardzo się nie bał.
To zawsze skutkowało. Ludzie z natury są nieposłuszni  i często trzeba ich tego oduczyć. 
Kapral postawił krzesło obok łóżka chłopaka i usiadł na nim. 
Omiótł Erena swoim zagadkowym spojrzeniem.
- Chcę wiedzieć wszystko... - oznajmił Levi 

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony