Próbował podnieść się na łokciach ale uderzył plecami o zimną posadzkę.Rozglądał się strachliwie na boki.
Udało mu się usiąść i wtedy drzwi od piwnicy otworzyły się.
Brunet otworzył szerzej usta, nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Oglądał jak mężczyzna rzucił zakrwawionego Kaprala na ziemię jak kawał mięsa.
- Wiedziałem, że kiedyś go dopadnę. - powiedział mężczyzna w podchodząc powoli do leżącego Kaprala.
- Co mu zrobiliście? - zapytał ściszonym głosem
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie. I z szaleństwem w oczach dodał
- Powinieneś zapytać co mu zrobimy kiedy tylko poczuję się lepiej. - odparł gładząc nieprzytomnego Kaprala po zakrwawionej twarzy
- Nie mam z wami nic w wspólnego. Wypuśćcie mnie! - krzyknął brunet
Mężczyzna podszedł do niego i złapał go za włosy
- Z nami nie, ale z nim tak. Słyszałem jakie z was gołąbeczki.
Eren jęknął z bólu kiedy mężczyzna pociągnął go jeszcze mocniej.
- Dostaniemy za niego sporo forsy. Wszyscy go teraz ścigają. - dodał puszczając go
Eren wziął głęboki oddech, nie zważał na ból żeber jaki temu towarzyszył.
Podszedł do Kaprala i próbował go ocucić. Podniósł go odrobinę a jego uwagę przykuła krew, która spłynęła po jego dłoniach.
- Ktoś go dźgnął. - szepnął pod nosem
Rozpiął guziki jego koszuli i delikatnie zdjął ją z jego ciała.
Przewrócił Kaprala na brzuch i dostrzegł ranę.
Zmoczył koszulę w misce wody i delikatnie przemywał okolicę rany. Kiedy jej dotknął usłyszał głośne sapnięcie.
- Co ty do cholery robisz... - wyszeptał Levi odsuwając się od Erena
- Przemywam Ci ranę na plecach. Ktoś Cię dźgnął. Dobrze, że nie jest głęboka. - odparł cicho
- Ale boli jak szlag.
- Opatrzę Ci ją. - zaproponował nieśmiało brunet
Levi spojrzał na niego z politowaniem.
- Skąd weźmiesz narzędzia? - zapytał kpiąco
Eren wziął głęboki oddech i zdjął swoją koszulkę. Kapral ze spokojem w oczach oglądał jego pewne ruchy.
Rozerwał ją i wykonał prowizoryczny opatrunek.
Usiadł obok czarnowłosego i delikatnie owijał materiał wokół jego talii. Kapral wypuścił ze świstem powietrze z ust kiedy brunet niechcący musnął dłonią jego skórę.
- Wiesz gdzie jesteśmy? Pamiętasz cokolwiek? - zapytał Levi przemywając wodą zakrwawioną twarz.
Eren kiwnął przecząco głową.
- Widziałem tylko tego mężczyznę. Tego, który mnie skatował. Mówił, że wszyscy Cię ścigają i że wezmą za Ciebie okup.
Levi parsknął cicho.
- Jest im obojętne czy znajdą mnie żywego czy martwego. Dobrze ich znam. Niech te szczury myślą, że mogą mnie wycenić.
Eren przełknął głośno ślinę. Nie wiedział jak ma się stąd wydostać.
- To wszystko przeze mnie. - powiedział nagle brunet wpatrując się w zakute kratami okno.
- Sam podjąłem to ryzyko. I teraz płacę za ten błąd. - odparł oschle
Zamiast użalać się nad sobą pomyśl jak możemy się stąd wydostać.
Eren podszedł cicho do drzwi i nacisnął klamkę. Były zamknięte.
Zresztą na co on liczył. Tylko kompletny idiota zostawiłby otwarte drzwi. Zsunął się plecami po zimnej posadzce.
Ogarnęła go bezsilność. To najgorsze co może być. Wtedy poddajemy się i obojętność nas zabija.