Znał konsekwencje a mimo to zaryzykował. Nie pamiętał żeby kiedykolwiek wcześniej podjął takie ryzyko.
- Cholerny smarkacz... Pożałuje tego. - syknął do siebie Kapral zaciskając pięść
W głębi jednak martwił się o niego. To gryzło go od środka, wyżerało jego poranioną duszę. Całym jego życiem przewodził porządek, bez niego utonąłby w bałaganie własnych myśli.
Eren przynosił mu ten chaos którego tak bardzo chciał uniknąć.
Szedł ciemną leśną ścieżką i nie oglądał się za siebie. Starł kroplę wody spływającą po jego twarzy.
Jego oczom ukazało się małe miasteczko. Doskonale je znał. To tam skrywają się największe szumowiny kraju. Trudno ich wyłapać. Są jak szczury, jak zaraza, która wkrada się powoli do twojego życia i zabija Cię od środka.
Kapral zabił ich dziesiątki ale jest ich zdecydowanie więcej. Wiedział, że wejście w te mury grozi niebezpieczeństwem. Nie miał przy sobie żadnej broni.
Szedł pewnie, na jego twarzy nie widać było śladu strachu. Nie bał się śmierci. Wiedział, że będzie walczył do końca.
Ledwo żywe światło latarni skonało tuż przed Kapralem i otoczyła go ciemność. Czuł się wyjątkowo niepewnie. Jak kot w ciemności łapał jakiekolwiek smugi światła.
To ludzka ułomność, że jest bezbronny w ciemności.
Nagle poczuł czyiś dotyk na ramieniu, ktoś próbował go pociągnąć do tyłu. Jednak Kapral i jego zwinność wygrała. Złapał potencjalnego zabójcę za rękę i wygiął go słysząc jęk bólu.
- Puść mnie psycholu! - krzyknęła kobieta próbując uwolnić się z chwytu Kaprala.
Levi powalił kobietę na ziemię.
- Zapomniałem, że jest tu pełno dziwek. - wyszeptał puszczając ją
Kobieta spojrzała na Kaprala swoimi zielonymi oczami
- Pożałujesz tego. - syknęła łapiąc się za zwichniętą dłoń.
Levi prychnął pod nosem i odszedł.
Eren śledził każdy budynek. Szukał zapalonego światła, czegokolwiek co wyglądało na bezpieczne. Nagle usłyszał krzyk kobiety. Odwrócił głowę ale jedyne co ujrzał to ciemność ogarniającą okolicę.
Próbował uspokoić oddech ale było to zbyt trudne. Nie panował nad swoim strachem.
Otworzył szerzej oczy kiedy poczuł pchnięcie do przodu. Upadł na ziemię raniąc skórę twarzy.
Krzyknął z bólu kiedy poczuł pierwszy kopniak w brzuch.
Potem kolejny.
Levi usłyszał przepełniony bólem krzyk. Szedł powoli za źródłem dźwięku. Zatrzymał się kiedy ujrzał leżącego na ziemi zakrwawionego Erena. Chłopak spojrzał na niego a z jego ust spływała strużka krwi.
Levi pchnął całą swoją siłą mężczyznę stojącego obok Erena powalił go na ziemię i usiadł na jego biodrach zaciskając dłonie na jego szyi. Mężczyzna wyzionął ducha a Levi zszedł z jego martwego ciała i podszedł do Erena.
Chłopak leżał nieprzytomny. Jego oddech był bardzo cichy.
Kapral już miał podnieść go pod ramię kiedy poczuł mocne ukłucie w plecy. Zwaliło go z nóg. Wiedział dokładnie co to było.
Ktoś pchnął go nożem. Kapral nie mógł wstać próbował podnosić się na rękach ale niewiele to dało.
Usłyszał tylko jak ktoś nachyla się nad jego uchem
- Nie sądziłem, że trafi nam się taka partia. Kapralu.. to dla nas zaszczyt. - wyszeptał
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i kazał zabrać obydwu do miejsca gdzie przechowują więźniów.
Więźniów czyli osoby, które zbuntowały się przeciw reżimowi jaki tam panuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz