piątek, 30 maja 2014

Rozdział 4

- Nie zabieraj całej pościeli dla siebie! – krzyknął Kapral spoglądając złowrogo na chłopaka.

- Ale ona nie wystarcza dla nas dwóch.

- W takim razie oddaj mi ją, smarkaczu!

- Dlaczego miałbym to zrobić? – oburzył się brunet, mocno ją chwytając.

- Zaczynasz działać mi na nerwy. – syknął zirytowany, wyrywając ją z jego rąk.
Jednym ruchem.

- To niesprawiedliwe. – mruknął , krzyżując ramiona na piersiach.

Kapral przewrócił oczami i oddał część kołdry , zmarzniętemu chłopakowi.

- Przysuń się do mnie bliżej.
- Po co?  - zapytał zdziwiony

- Jesteś przemarznięty. Jeśli się przeziębisz, będziesz tylko zawadzał. – odparł spokojnie, czarnowłosy.

Eren zrobił to bardzo powoli. Niczym dziecko wtulił się w jego ramię.

- Pozwoliłem ci się przysunąć, ale nie traktuj mnie jak swojej poduszki.

- Heichou... – zaczął cicho chłopak

- Hmm?
- Kim właściwie jesteś? – zapytał , spoglądając na jego zamyśloną twarz.

- Co cię tak nagle napadło? – przełknął mocno ślinę.

Jakby czegoś się bardzo obawiał.
- Praktycznie nic o tobie nie wiem. Nie uważasz, że trochę dziwne? Przecież teraz jesteśmy w tym samym korpusie. – czarnowłosy przymknął powieki i odsunął się od chłopaka.

-To , że razem walczymy  nie oznacza, że musimy coś o sobie wiedzieć. – jego głos był bardzo spokojny.

Jak tafla wody w piękny , słoneczy dzień. Jak zachód słońca jesienią..

Teraz to uczucie naprawdę spowodowało niepewność. Cała masa wspomnień zdawała się osaczać Erena.

- Przypominasz mi kogoś.. Heichou.

Czarnowłosy otworzył nagle oczy.
- Nie wydaje mi się. – odparł zimno

Eren zamyślił się przez chwilę. – Myślę, że mógłbyś być tą osobą.
- Nie wydaje mi się. – powtórzył zirytowany

- Ten chłopak .. był naprawdę niesamowity! Potrafił świetnie walczyć.. – w głosie bruneta słychać było ekscytację – Ale był strasznym egoistą..

Kapral zaciskał pięści na materiale prześcieradła.

- Ucisz się już. – wycedził, odwracając się do chłopaka plecami.

Brunet wziął głęboki oddech i uśmiechnął się do siebie delikatnie.

- Obwiniałem się o jego śmierć. Czułem, że to wszystko moja wina. – wyszeptał dziwnie drżącym głosem.

Kruk  zacisnął zęby . – Powiedziałem, żebyś się zamknął! – warknął , łapiąc chłopaka za kołnierz.

Eren otworzył szerzej oczy. Ze strachu.
- Heichou.. – szepnął  brunet

- Jesteś naprawdę irytujący. – puścił go , wstając szybko z łożka.

- Dokąd idziesz? – zapytał szybko chłopak, podchodząc do niego.

Czarnowłosy w ciszy zapinał guziki swojej koszuli.

- Dlaczego nie  chcesz mi odpowiedzieć? – chłopak prawie krzyknął.. ale powstrzymał się aby naprawdę to zrobić.

- Nie mam zamiaru przebywać z tobą w jednym pokoju. Doprowadzasz mnie do szału. – odpowiedział szybko, zimnym jak lód głosem.

Mógłby nim zabijać. Pomyślał Eren widząc jak Levi zamyka mu drzwi przed nosem. Wrócił do łóżka , ale to niekomfortowe uczucie nadal tkwiło w jego wnętrzu. Był prawie pewien, że Kapral coś przed nim ukrywa.

- Co za dziwak.. – mruknął brunet , wtulając się w jego poduszkę.

Poczuł znajomy zapach wiśni. Wtulił nos jeszcze głębiej zaciągajac się tym zapachem. Te jego feromony były dosłownie wszędzie.

- Cholerny dzieciak.. – syknął Kapral uderzając butem o podłogę.

Robił to tak głośno, że z sąsiedniego pokoju wyszła zaspana Hanji.

- Niektórzy chcą tutaj spać. – chrząknęła , zwracając na siebie jego uwagę. 
- Tylko ciebie tutaj brakowało. – westchnął głęboko Dziewczyna prychnęła pod nosem i zbliżyła się do niego odrobinę. 

 - Jakieś sprzeczki w związku? – zaśmiała się .
Czarnowłosy spojrzał na nią szybko. Wcale nie było mu do śmiechu.

- Pogoda nie jest za dobra. Noga znów zacznie cię boleć. – krzyknęła dziewczyna.. widząc jak Kapral zakłada buty.

- Chcę się przewietrzyć. – odparł , zamykając głośno drzwi.

- Nigdy go nie zrozumiem.. – mruknęła do siebie, wracając do pokoju.

Eren obudził się jako pierwszy. Kiedy usłyszał trzask rozbijanego szkła.

Zerwał się szybko i pobiegł w stronę, z którego dobiegał hałas.

Kapral próbował ściągnąć coś z górnej półki, ale nie był wystarczająco wysoki aby się do niej dostać. Wykonał jeden nieodpowiedni ruch, i cała zastawa runęła na ziemię.

- Jesteś ranny?! – krzyknął spanikowany Eren podbiegając do niego.
Rivaille zmarszczył brwi i ominął zdezorientowanego chłopaka.

Przecież tylko zapytałem.  Chłopak  wziął głęboki oddech i zaczął zbierać rozbite kawałki szkła.

Swoją nieuwagą sprawił, że po dwóch minutach miał na dłoni trzy skaleczenia.
- Powinieneś być ostrożniejszy. – skarciła go Mikasa, naklejając ostatni plaster. – Skończyłam.

- Dziękuje. – odparł cicho chłopak

- W porządku?

- Co masz na myśli?

- Po prostu pytam , czy wszystko w porządku.
Brunet uśmiechnął się po chwili. – Oczywiście. Dziękuje, za troskę, ale naprawdę nie musisz się martwić.

- Właśnie, że muszę. – wyszeptała widząc odchodzącego brata.

- Długo masz zamiar tak bezczynnie stać? – usłyszał za sobą znajomy , zimny głos.
- Skaleczyłem się.. – wyszeptał na swoje usprawiedliwienie.

- Jeśli taka mała rana jest dla ciebie przeszkodą, to niepotrzebnie pchałeś się do wojska! – warknął

Brunet zacisnął pięści, ale nie powiedział ani słowa.
- Przygotuj konie. – rzucił oschle.

Brunet skinął głową, wychodząc ze starego domu.

 - Coś ci dolega? - zapytał zmartwiony Erwin , jadąc obok zamyślonego czarnowłosego.
- Jestem po prostu zmęczony. - odparł 
- Nie spałeś dobrze w nocy? - zapytał - Wiesz.. ja przez tego dzieciaka też miałem pewne problemy. Rozpychał się na całej powierzchni łóżka.. - westchnął 

Kruk spojrzał na śmiejącego się do blondyna , Erena. 
- Miałem pewne problemy, ale to nic ważnego. - przeniósł spojrzenie przed siebie.








3 komentarze:

  1. Ahh....zachowują się jak stare dobre małżeństwo....hihi.....te zachowanie nawet coś mi przypomina, a nawet nie coś tylko kogoś!
    Rozdział był dla mnie przezabawny.
    Zachowywali się normalnie jak takie małe szłodziutkie czoś.....
    *śpiewa*
    Życzę dalej weny
    i czekam ciągle na szmooooki
    Heichou^-^

    OdpowiedzUsuń
  2. Początek po prostu mnie rozwalił. Ten rozdział bardzo mi się podobał (z resztą jak każdy inny). Pisz więcej, bo naprawdę świetnie ci to wychodzi.

    Z niecierpliwością czekam na dalszy bieg wydarzeń. Dużo weny ci życzę i czasu na pisanie : )

    OdpowiedzUsuń
  3. ktoś tu kogoś próbuję trzymać na dystans...
    czekamy na rozwój
    i nawet nie wiesz jak dobrze, ze napisałaś "kapral", a nie "kapitan"!!!
    kocham całość!
    KMM

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony