Opowiadania głównie z parą LevixEren. Jednak będą dodawane tutaj też co jakiś czas jedno rozdziałowe opowiadania z innych anime.
poniedziałek, 21 lipca 2014
Rozdział 7
Witam was moi kochani... chciałam bardzo was przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam żadnego opowiadania. Niestety nie miałam czasu, ale teraz postaram się wszystko nadrobić i obiecuję, że już nigdy nie zostawię was na tak długi czas T.T !!
Już sam zapomniał ile razy tracił nadzieję, że coś uda mu się osiągnąć. Jak wiele razy zamykając oczy i leżąc na twardym materacu, w ciemnym i chłodnym pokoju starał się zrozumieć i zaakceptować swój los.
Teraz jednak było inaczej. Przestał prawie w ogóle odczuwać emocje,które jeszcze kilka lat temu tam często nim targały.
Teraz był skoncentrowany na tym, żeby jak najszybciej uratować tego bezmyślnego gnojka.
Opróżnił całkowicie powietrze ze swoich płuc, i odrobinę przymrużył oczy.
I chociaż był tylko człowiekiem,bo wskazywał na to ból dobiegający z nogi, to wiele ludzi bardzo często traktowało go tak jakby posiadał jakieś dziwne paranormalne zdolności.
Ale przecież krwawił - kiedy się zranił. Jest tylko człowiekiem.
Jego ruchy były bardzo szybkie, każdy z nich wcześniej dokładnie przemyślał. Wiedział, że żołnierze, którzy działają pochopnie i bez przemyślenia swoich decyzji giną bardzo szybko.
Zaczepił liną o udo chłopaka i jednym mocnym ruchem przyciągnął go do siebie.
Eren otworzył tylko szerzej oczy kiedy zauważył, że zderzenie z Kapralem będzie nieuniknione.
Rivaille poczuł bardzo silne uderzenie w klatkę piersiową.
- Ty... - wyszeptał, biorąc głęboki przepełniony bólem oddech. Chciał ukarać chłopaka za decyzję jaką podjął. Za błędy trzeba płacić.
Jednak ból jaki poczuł spowodował , że jego ruchy były ograniczone. Eren wstał powoli z ziemi uspokajając swoją siostrę Mikasę.
- Nic mi nie jest... Kapral potrzebuje pomocy.
Czarnowłosy spojrzał na niego szybko.
- Sam najlepiej wiem czego mi potrzeba, bezmyślny idioto. - odparł, próbując wstać. Odepchnął ze złością Hanji, która oferowała pomoc, i w końcu postawił na swoim.
Pchnął chłopaka łokciem tak mocno, że ten o mały włos znów się nie przewrócił.
- Nie chciałem tego... - wyszeptał smutnie Eren.
- Każdy z nas popełnia błędy. Jesteśmy tylko ludźmi, mamy do tego prawo. - Mikasa spojrzała na brata zmartwionym wzrokiem.
Eren nie wiedział czy słowa siostry zadziałały tak jak powinny. Może sprawiły, że chłopak poczuł się jeszcze gorzej? Wiedział na pewno, że musi podziękować Kapralowi za uratowanie życia.
Jego stopy powędrowały do namiotu w którym spał czarnowłosy. W gardle chłopaka pojawiła się dziwna gula, która blokowała normalne mówienie. Serce również biło w nienormalnym rytmie.
Pokręcił szybko głową, i przetarł zmęczoną twarz.
- Chyba zaczynam wariować... - wyszeptał. W końcu musnął delikatnie dłonią materiał namiotu. - Weź się w garść...
Kiedy ponownie chciał to zrobić poczuł na swoim nadgarstku uścisk. Chłopak przełknął ślinę.
- Ja... chciałem przeprosić za to co dzisiaj zrobiłem... nie powinienem narażać pańskiego życia na niebezpieczeństwo. - Rivaille przyglądał mu się uważnie. Doskonale potrafił wyczuć kiedy ktoś kłamie. Lata pracy z kłamcami czegoś go nauczyły. Eren naprawdę szczerze żałował tego co się stało.
- Wejdź. - powiedział, rozsuwając materiał namiotu.
Eren zrobił dwa kroki do przodu. Nie do końca wiedział jak ma się zachować. Kapral był dziwnym człowiekiem. Kogoś takiego jak on mogła wkurzyć nawet źle zapięta koszula.
- Będziesz tak stał jak słup soli? Zaprosiłem cię do środka.
- Przepraszam... - powiedział szybko, zagłębiając się coraz dalej. Teraz mógł przyjrzeć się idealnie poukładanym książkom i porcelanowym filiżankom ułożonym na szafce.
Kapral nawet w warunkach polowych pozostawał pedantem.
Badał wzrokiem każdy zakątek namiotu, ocknął dopiero kiedy usłyszał głośne chrząknięcie.
- Mam nadzieję, że już nigdy tak głupio się nie zachowasz. - podszedł powoli do przytakującego chłopaka. - Tak więc... twierdzisz, że mnie znasz? - zapytał przybliżając się do niego.
Chłopak instynktownie cofnąłby się, ale jego plecy spotkały się z dębową szafką.
- Tak... wydaje mi się, że tak... - odparł cicho.
- Masz rację. - powiedział nagle odwracając się szybko. Podszedł do innej szafki i wyciągnął z niej metalową skrzynkę.
- Kazałeś mojej siostrze mnie okłamać? - jego głos zdawał się łamać.
Czarnowłosy wziął głęboki oddech i spojrzał na zszokowanego chłopaka.
- Doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich.
Przez twoje słabości musieliśmy to zrobić. Zbyt szybko przywiązujesz się do ludzi. To zgubna przypadłość. Ja ci tylko pomogłem... - zaczął wyciągać ze skrzynki srebrne sztućce.
Eren nie dowierzał własnym uszom.
- Pomogłeś? W taki sposób pomagasz ludziom? To chore. - wyszeptał
Kapral podszedł do chłopaka bardzo szybko i mocno chwycił za szyję.
- Pomagam ludziom, którzy tej pomocy potrzebują. Nie toleruję słabości, więc nie powinieneś mieć do mnie o to żalu.
- Ale ja... ja obwiniałem się twoją śmierć.
- To było głupotą. - przybliżył się jeszcze bardziej. - Od kiedy na mnie trafiłeś robisz same głupie rzeczy...
Chłopak szybko pokręcił głową. Jego serce zamarło na kilka sekund. Źrenice rozszerzyły się najmocniej jak mogły. Nie mógł uwierzyć w to co właśnie się dzieje. Szybko odepchnął od siebie kaprala i wybiegł z namiotu.
To było jak muśnięcie motyla. Trwający kilka sekund pocałunek. Eren złapał się szybko za usta.
- Mój pierwszy pocałunek... on... - mruczał pod nosem, przeczesując włosy.
Kilka minut później z zamyśleń wyrwał go głośny krzyk dobiegający zza sąsiedniego namiotu. Od razu rozpoznał do kogo należy. Pobiegł tam szybko, próbując rozpoznać żołnierza nad którym znęcał się Kapral.
- Co miałeś zrobić ty bezmyślny kretynie?! - jego głos rozniósł się po okolicy
- Ja ... przepraszam! Ostatnio mam kłopoty z pamięcią. - usprawiedliwiał się żołnierz.
Eren otworzył szerzej oczy kiedy zorientował się, że tym żołnierzem jest Armin.
Bez wahania stanął w jego obronie.
- Niech kapral przestanie się na niego wydzierać. - powiedział pewnie Eren spoglądając na przerażonego blondyna.
Wzrok czarnowłosego bardzo szybko znalazł się na brunecie.
- Nie wtrącaj się. - odparł spokojnie.
- Każdy ma prawo popełniać błędy. Kapral z pewnością w swoim życiu popełnił ich sporo.
Czarnowłosy zacisnął zęby i z impetem uderzył chłopaka w twarz. Eren wylądował metr dalej. Żwir na który upadł zranił mu skórę na łokciach.
Po sekundzie poczuł mocne uderzenie w brzuch. Ukucnął do leżącego bruneta i złapał go za kołnierz.
- Twoja postawa i brak szacunku do mnie zaczyna mnie irytować. - syknął, puszczając go.
Powycierał krew sączącą się ze zdartych kostek i zawołał dwóch żołnierzy stojących niedaleko.
- Opatrzcie mu to, i zanieście do mojego namiotu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ooo !! Nowy rozdział, tak się ciesze ^^ jest super ;p
OdpowiedzUsuńKapral tak bardzo broni Erena wiec musi mu na.nim zależeć.xD :D
Plus - Levi chce.Erena.do swojego namiotu ^^ będzie musiało się coś.dziać :3
Czekam z niecierpliwością.na dalsze.rozdziały!
Pozdrawiam Ero
Uroczo *.* Kocham twoje opowiadania i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :**
OdpowiedzUsuńJeju, ja chcę więcej~~!
OdpowiedzUsuńKończysz w takim momencie :C Chcę jak najszybciej kontynuację.
Wysyłam dużą paczuszkę weny na następne rozdziały! ♥