Otrząsnął się z tego letargu i odszedł od niego szybko.
- Gdzie się wybierasz? Nie będę szukał cie potem po całej okolicy. - powiedział głośno czarnowłosy po tym jak brunet zrobił kilka nieśmiałych kroków do przodu.
Stanął w miejscu i zacisnął odrobinę dłonie, które ukrył w kieszeniach. Zrobił to, aby Kapral nie wiedział jak bardzo się zestresował.
Odwrócił się do niego twarzą i skinął grzecznie głową.
Nie miał ochoty wdawać się w kłótnie, a już na pewno nie z tak porywczą osobą jaką jest Levi.
Wrócili do przygasającego ogniska.
- Mamy za mało drewna. Pójdę poszukać do lasu. - oznajmił czarnowłosy omijając chłopaka.
- Mogę iść z tobą? - zapytał szybko.
Zmarszczył gniewnie brwi, kiedy nie usłyszał odpowiedzi, a zamiast tego niemiłą ciszę.
Zresztą nie powinien być zdziwiony. Nikt nie mógł niczego od niego wymagać.
Usiadł na byle jak rozścielonym kocu i wpatrywał się jak wiatr rozdmuchuje popiół z ogniska. Sam już całkowicie przesiąkł jego zapachem.
Po parunastu minutach wrócił. Eren odetchnął z ulgą bo przez ten cały czas martwił się o niego. Czy czasami żadne zwierze go nie rozszarpało, albo nie wpadł w jakąś pułapkę zastawioną przez żołnierzy. Tyle czarnych scenariuszy przetoczyło się przez jego wyobraźnię.
Sam nie wiedział dlaczego. Może powodem był zwykły strach? Strach przed samotnością.
Nie był do końca pewny czy sobie poradzi, tak wiele razy usłyszał, że jest zbyt empatyczny w stosunku do ludzi. No ale to w końcu ludzie, tak? A , nie... Wroga masz traktować jak gorszego sobie.
Kiedyś walczyli tylko z tytanami. Nikt nawet nie pomyślał, że kiedyś będą się nawzajem zarzynać. Jak zwierzęta.
A smoki? Te latające , skrzydlate istoty potrafią nieźle zajść za skórę. W dodatku jeśli ktoś wiąże z nimi przykre wspomnienia.
No, ale na szczęście wrócił. I rzucił pozbierane drewno pod stopy chłopaka.
- Rozpal ogień. - rozkazał zimno otrzepując ramiona z ziemi i drzazg. Chyba nawet jedna wbiła się w jego palec bo po sekundzie na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
Wsadził opuszek palca do ust. Po chwili poczuł metaliczny, nieprzyjemny posmak krwi.
- Na co czekasz? - zapytał widząc jak Eren przygląda się temu.
- Ach, tak! - otrzeźwiał - Przepraszam... już rozpalam, ja się po prostu... jestem zmęczony
- Weź się w garść. Musimy być w ciągłej gotowości. - odparł, siadając naprzeciw niego.
Minęło kilka minut i brunet mógł poczuć przyjemne ciepło bijące z ogniska.
Zapanowała krępująca cisza. Jednak tylko Eren tak to odczuwał. Rivaille nie widział w ciszy niczego złego.
Ona pomagała mu sie skupić , a w ich przypadku koncentracja była bardzo ważna .
Rivaille wbił swoje czarne tęczówki w korony drzew nad swoją głową.
- Rano będzie padać. - powiedział krótko , przymykając je na chwilę.
- Kapralu... czy mogę cię o coś zapytać? - wyszeptał cicho
Czarnowłosy zerknął na niego szybko.
- Zależy o co chcesz spytać.
- O twoją rodzinę. - odparł niepewnie.
Rivaille wziął głęboki oddech. Nie przepadał za takimi tematami.
Od zawsze wiedział, że nie można mówić ludziom zbyt wiele. Nie miał pojęcia co skłoniło go do zmiany przyzwyczajenia.
- Moja matka nie żyje. O ojcu nie mam ochoty rozmawiać. - odparł krótko.
Eren oczekiwał czegoś innego. Dłuższej odpowiedzi.
- Prześpię się trzy godziny. Ty stój na warcie. Potem cie zmienię, rozumiesz? - zapytał układając się na kocu.
Eren skinął głową i dorzucił do ogniska kilka kawałków drewna. Poczuł chłodny wiatr muskający skórę na jego karku. Sam najchętniej poszedłby spać...
- Kapralu... czy mogę cię o coś zapytać? - wyszeptał cicho
Czarnowłosy zerknął na niego szybko.
- Zależy o co chcesz spytać.
- O twoją rodzinę. - odparł niepewnie.
Rivaille wziął głęboki oddech. Nie przepadał za takimi tematami.
Od zawsze wiedział, że nie można mówić ludziom zbyt wiele. Nie miał pojęcia co skłoniło go do zmiany przyzwyczajenia.
- Moja matka nie żyje. O ojcu nie mam ochoty rozmawiać. - odparł krótko.
Eren oczekiwał czegoś innego. Dłuższej odpowiedzi.
- Prześpię się trzy godziny. Ty stój na warcie. Potem cie zmienię, rozumiesz? - zapytał układając się na kocu.
Eren skinął głową i dorzucił do ogniska kilka kawałków drewna. Poczuł chłodny wiatr muskający skórę na jego karku. Sam najchętniej poszedłby spać...
No nareszcie~!! o.o Ile ja się musiałam naczekać, żeby znów sobie to poczytać :3 Trochę mało sie dzieje w tym rozdziale :/ No, ale nie zwracaj uwagi na moje narzekanie. :D I tak mi się podobał. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny~! Mam nadzieję, że teraz będziesz dodawać rozdziały trochę częściej :*
Kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńProszę nie bądź sadystką i dodaj kolejny rozdział
Wreszcie !! Wielbię cię, kobieto !
OdpowiedzUsuńPisz dalej, bo marnować taki talent jakim jesteś obdarzona to byłby grzech :D .Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny ! ~M.~