- Macie się do tego przygotować.Nie ma mowy o porażce. - nauczycielka spojrzała na nich wrednymi ślepiami i wróciła do zapisywania czegoś w swoim notesiku.
- Ale dlaczego akurat z nim? - jęknął Jean spoglądając z pogardą na Leviego.
- Zawsze możesz zrezygnować. - odparł spokojnie czarnowłosy.
Tak bardzo prowokował go tym stoickim spokojem. Kobieta po tych słowach odłożyła pióro i spojrzała na nich poważnie.
- Wy chyba nie do końca mnie zrozumieliście. Nie możecie zrezygnować. Dobre imię szkoły jest teraz w waszych nieodpowiedzialnych rękach.
Rivaille spojrzał na nią jeszcze i raz i wyszedł. Jean podążył za nim.
- Masz ze mną współpracować. - warknął podbiegając do niego.
Czarnowłosy całkowicie go zignorował.
- Gdzie będziemy to robić? - zapytał, nie myśląc jak głupio to zabrzmiało.
Rivaille spojrzał na niego z litością.
- Używaj poprawnych słów. U mnie jest dużo miejsca, i dom najczęściej jest pusty. - odparł spokojnie, znów drażniąc tym chłopaka.
- Przestaniesz w końcu udawać? - zapytał zniecierpliwiony
- Co masz na myśli?
Jean westchnął głęboko i poprawił plecak.
- Udajesz takiego spokojnego. To irytujące. - chłopak wyciągnął z kurtki paczkę papierosów.
Czarnowłosy nie lubił tego zapachu. Gabinet ojca cały już nim przesiąkł.
- Możesz truć się z dala ode mnie? - zapytał obserwując jak chłopak wkłada papierosa do ust.
Jean wyjął go i zaśmiał się cicho.
- Przy tobie nie można nawet zapalić? Co za dziwak z ciebie. - odparł rozbawiony.
Rivaille nie uznał tego za żart i odszedł od Jean'a.
- Ej..! Żartowałem! - krzyknął podbiegając do niego.
- To kiedy zaczynami robić jakiś projekt? - mruknął
- Dzisiaj już nie mam ochoty niczego robić. - odpowiedział Levi
- Chyba nawet zacznę cie tolerować. - uśmiechnął się Jean, zapalając papierosa.
Czarnowłosy spojrzał na niego kątem oka.
- Nie dmuchaj na mnie tym świństwem. -
Prawie udało mu się wyrwać mu go z ręki, ale Jean był szybszy i zdążył się w porę odsunąć.
- Czy ty w ogóle znasz się na żartach? - jęknął rzucając peta na ziemię.
- Takie żarty nie są zabawne. - odparł
- Dla ciebie nic nie jest zabawne. I jak ja mam z tobą cokolwiek robić? - westchnął do siebie.
Chłopak mieszkał w zwyczajnym japońskim domu. Nie miał rodzeństwa, i pewnie to sprawiło , że był taki jaki był. Życie go nie rozpieszczało i już od dzieciństwa poczuł jak to jest być niechcianym dzieckiem.
To najgorsze uczucie kiedy matka nie kocha dziecka, które urodziła. To samo, które rosło pod jej sercem przez dziewięć miesięcy.
Jednak on już się z tym pogodził. Chodził do szkoły, a potem pracował do późna. I tak wyglądała jego codzienność. Każdy ma jakąś.
Nikomu nie mówił o swoim życiu. To jego prywatna sprawa, a zresztą nie ma nawet o czym mówić.
W pokoju Jeana stało łóżko, biurko i szafa. Po jaką cholerę mu więcej rzeczy, skoro w domu tylko śpi.
Rivaille nigdy nie czuł się niekochany przez matkę. Nikt kto nie przeżył czegoś podobnego nie może nawet otwierać ust by wyrazić na ten temat zdanie.
Levi nawet go odprowadził. Co i tak było bardzo dziwne, bo zwykle tego nie robił.
Starał się nie myśleć o Erenie. Ale on jakby na złość nie chciał wyjść mu z głowy.
Kopnął leżącą puszkę kilka metrów dalej i usiadł na ławce niedaleko domu Jean'a.
Jeszcze nie miał ochoty wracać do domu.
Miałby, gdyby mógł wrócić do kogoś. A nie do pustych, zimnych ścian.
Wyciągnął z kieszeni telefon i wystukał numer Jean'a. Było już po dwudziestej trzeciej, a on siedział gdzieś w środku miasta.Nigdy nie zapuszczał się w te tereny i po prostu się zgubił.
- Halo.. - mruknął zaspany Jean.
- Zgubiłem się. - odparł krótko Levi oglądając się dookoła.
Po chwili usłyszał głośny śmiech chłopaka z słuchawce telefonu.
- Zgubiłeś się? - powtórzył rozbawiony.
- To nie jest śmieszne, idioto. - warknął
- Gdzie dokładnie jesteś? - zapytał Jean pozorując poważny głos.
- Koło baru "lotos" - odparł zniecierpliwiony. -Mógłbyś się pośpieszyć?
- A co będę z tego miał? - Jean próbował rozdrażnić Leviego. Nawet mu się to udało.
- Jeśli nie ruszysz tutaj swojego tyłka, to jutro tego pożałujesz. - syknął rozłączając się.
Jean wziął głęboki oddech i wyszedł z łóżka. A tak dobrze mu się spało.
Przemył twarz i ubrał się.
Droga zajęła mu piętnaście minut, to i tak bardzo szybko.
Rivaille już z daleko go zauważył , ale nie chciało mu się podejść.
- Czułem się jak matka szukająca swojego dziecka. - zakpił
Levi nie zareagował na te słowa. Nie chciał przywoływać wspomnień.
- Naprawdę się zgubiłeś? - zapytał Jean spoglądając na niego.
Chłopak wypuścił z usta powietrze.
- Nigdy wcześniej tutaj nie byłem. - odparł krótko.
- Ach tak. Przecież osoba z takiej rodziny, nie może zagłębiać się w plebejskie okolice.
Czarnowłosy spojrzał na niego.
- Właśnie to zrobiłem. - odpowiedział spokojnie.
Po tych słowach przez chwilę szli w ciszy.
Nadal pamiętał tamtą sytuację. Wtedy kiedy przestał nad sobą panować i o mało co nie skatował go.
- Odprowadzę cię. - wyszeptał Jean , idąc obok niego.
- Sam trafię. - odparł chłodno.
Nawet się z nim nie pożegnał. Jean już przyzwyczaił się do takiego traktowania.
Gdyby w tamtym momencie wiedział co go czeka, nigdy nie zgodziłby się na jakąkolwiek znajomość z Levim...
Uuuu *o* Ciekawe co się stanie... "Gdyby w tamtym momencie wiedział co go czeka, nigdy nie zgodziłby się na jakąkolwiek znajomość z Levim..." ~lul zupełnie nie wiem czego się spodziewać.
OdpowiedzUsuń"- Ach tak. Przecież osoba z takiej rodziny, nie może zagłębiać się w plebejskie okolice." ~tak Jean, nie wszyscy są plebsami tak jak ty x3
Rozdzialik świetny i naprawdę nie mogę się doczekać następnego. :*
Pozdrawiam
Świetny rozdział. Nie mogę doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńWeny życzę C:
Nie moge się doczekać lecz nie wiem co bd dalej i sie tego boje... Bo ... PROSZĘ nie zrób z tego Levi x końska twarz xDD !! Chyba że doprowadzi to do powrotu Leviego do Erena
OdpowiedzUsuńawww :3 niech wylądują drugi raz w łóżku albo w szkolnej toalecie bo brakuje mi tego xD :v (hue hue hue)
~ Ero ;P
Ja ci dam końska twarz... odczep się od biednego Jean'a! xD
UsuńSpokojnie, Levi przecież lubi to robić, szczególnie z tym idiotą Erenem xD
A ja bardzo bym chciała jakiś wątek Jean x Levi :} Genialny rozdział, czekam na dalszy rozwój wydarzeń! Czasami trochę trudno się połapać np. "Levi nawet go odprowadził. Co i tak było bardzo dziwne, bo zwykle tego nie robił."... Przecież Levi został u konia w domu, więc dlaczego go odprowadził? Nie rozumiem, ale to nic bo historia jest nieziemsko wciągająca i ciekawa! Chyba jedyne opowiadanie z serii "school ereri". No i na koniec oczywiście standardowa prośba- pisz szybko następny rozdział!
OdpowiedzUsuń~Więcej scen łóżkowych !!!