Eren leżał na łóżku ściskając i wypuszczając kartkę w dłoni, wpatrywał się zaspanym spojrzeniem w śnieżno biały sufit. Nie mógł już doczekać się treningu i tego co się będzie na nim działo. Ciągle jednak ubolewał nad faktem rozstania się ze swoim przyjacielem. To ważny krok w jego życiu i wiedział,że zmiany są nieuniknione. Nie zamierzał jednak zaprzepaścić przyjaźni z Arminem. Nie brał tego pod uwagę.
Nie dane było mu zasnąć, z głębokiej drzemki wybudził go głośny dźwięk budzika. Skrzywił się zrzucając go na drewnianą podłogę. Hałas, który to stworzyło jeszcze bardziej zirytowało Erena. Otworzył szybko oczy i usiadł na brzegu łóżka.
-Niech to szlag...już nawet pospać nie mogę.. - wyszeptał zaspanym głosem, wstając z łóżka. Rozciągnął się jak kot idąc w stronę łazienki. Jedyne o czym teraz marzył to o powrocie do łóżka, jednak to nie wchodziło w grę. Postanowił wziąć chłodny prysznic, żeby pobudzić się odrobinę do życia.
Po skończonym prysznicu i zorientowaniu się, która jest godzina czym prędzej ubrał na siebie mundur. Czuł ekscytację zapinając kolejne guziki śnieżno białej koszuli. Przejechał dłonią mundurze i uśmiechnął się do siebie.
Rivaille dopijał właśnie swoją wyjątkowo słodką herbatę kiedy jego spokój zakłóciła pewna kobieta. Usiadła obok niego i położyła przed nim kartkę papieru na której widniały dane Erena. Czarnowłosy zignorował ją i nadal raczył się swoją herbatką. Zniecierpliwiona Hanji wzięła głęboki oddech i zakaszlała głośno.
- Ekchm.. - kaszlnęła spoglądając zirytowanym wzrokiem na Kapitana.
-Masz problem z wysłowieniem się? - zapytał zimnym głosem
Kobieta przymknęła z irytacją powieki .
- Czy chociaż raz możesz być miły, szczególnie,że jest dopiero poranek.. - odparła urażonym głosem
- A czy ty mogłabyś zniknąć mi z oczu? - odgryzł się spoglądając na czerwoną ze złości kobietę.
- Z chęcią bym stąd wyszła, bo ostatnie na co mam ochotę to Cie oglądać, ale niestety..mam dla ciebie rozkazy z góry. - zaczęła przysuwając mu kartkę z widniejącym zdjęciem Erena
- I co mam zrobić z tym smarkaczem?
Kobieta przewróciła oczami. - Musisz mieć na niego oko.. to wszystko.. po prostu jego siostrzyczka o, której istnieniu zresztą nie wie narobiła nam sporo kłopotów. Nie chcemy aby braciszek poszedł w jej ślady.
Czarnowłosy zabrał kartkę, którą mu dała i wyszedł z pomieszczenia. Dostał polecenie. Ma jego wykonać, nie było innej opcji.
Eren biegł w stronę Akademii niczym tornado. Nie chciał spóźnić się na tak ważne wydarzenie jakim jest pierwszy trening. Kiedy dotarł pod wyznaczone miejsce zorientował się,że wszyscy zapisani razem z nim już trenują. Spojrzał jeszcze raz na kartkę i poczuł jak po plecach przechodzi mu zimny dreszcz. Trening zaczął się o godzinie ósmej a nie o dziewiątej tak jak myślał Eren. Z całego tego podniecenia nie przeczytał dobrze informacji, które dostał od Kapitana.
- Będziesz tak stał jak słup soli? - usłyszał za sobą zimny ton głosu i wzdrygnął się.
- Ja.. przepraszam Kapitanie za spóźnienie! - wykrzyknął stając wyprostowany
- Myślisz,że przeprosiny żołnierza mają jakiekolwiek znaczenie? - zaczął podchodząc bliżej do chłopaka - Tutaj za każdą niesubordynację należy się kara. - dodał uderzając chłopaka w brzuch.
Eren zakrztusił się śliną i opadł na kolana. Poczuł jak ból rozchodzi się w jego pustym i tak żołądku.
- Za pięć minut widzę Cię na placu. Nauczę Cię,że na trening ze mną nie spóźnisz się ani minuty. - jego głos przeszywał Erena na wylot. Czuł upokorzenie i strach.
Wstał powoli i pierwsze co zauważył to wzrok innych kadetów. Spoglądali na niego ze współczuciem.
- Hej.. nic ci nie jest? - usłyszał nagle Eren, przeniósł wzrok na osobę,która zadała to pytanie. Rozpoznał ten głos.. to był jego przyjaciel. Pomógł mu wstać i szybko zaprowadził do szatni, gdzie brunet mógł się przebrać.
Nie mieli wiele czasu na rozmowę.
- Spotkamy się dzisiaj po zajęciach koło stołówki, dobrze? - krzyknął blondyn wracając do swojego treningu
Eren skinął głową i podążył na plac. Nadal czuł upokorzenie, mimo wszystko nie spodziewał się tak surowej reakcji na pomyłkę.
Trening był bardzo wyczerpujący. Pierwsze co musiał zrobić on i pozostali kadeci to ćwiczenia wytrzymałościowe. Levi nakazał biegać im tak długo aż nie będą w stanie złapać oddechu. Kiedy to się stało każdemu z nich wręczył drewniany długi kij, który miał symbolizować miecz.
Kadeci ustawili się w szeregu a przed nimi stanął wyprostowany Rivaille. Młodzi mężczyźni spoglądali na niego z podziwem. Magnetyzm jaki od niego bił działał prawie na wszystkich. Prawie bo Eren nie mógł na niego patrzeć. Złość jaka w nim siedziała za to co mu zrobił nie pozwalała mu nawet na niego spojrzeć. Dopiero kiedy podszedł do niego i wręczył mu miecz Eren objął go swoim spojrzeniem. Zrobił to jednak bardzo niechętnie.
- Z racji tego,że dopiero zaczynacie wasze szkolenie nie mogę dać wam innej broni niż ta, którą otrzymaliście. Nie oznacza to jednak,że nie da się nią zabić. - zaczął przejeżdżając palcem po drewnianym kiju. - Wręcz przeciwnie.. można to zrobić na dziesiątki sposób. Muszę was nauczyć kreatywności.
Rivaille na manekinie pokazywał im słabe punkty przeciwnika. W końcu jednak przyszła pora żeby potrenować na sobie nawzajem. Przez to,że Eren był spóźniony nie miał nikogo do pary. A przecież nie da się walczyć z manekinem. W duchu modlił się aby Kapitan nie nakazał mu walczyć ze sobą. To przecież nie byłaby walka tylko marna próba defensywy ze strony Erena. Jego modły spełzły jednak na niczym.
- Przez swoją nieudolność zostałeś bez pary. - zaczął beznamiętnym głosem podchodząc do Erena. - Musisz więc ćwiczyć ze mną. Spróbuję dostosować się do twojego zerowego poziomu. - dodał nie zwracając uwagi na zdziwioną minę Erena.
Chłopak nie spodziewał się takich słów po osobie,która ma być jego trenerem. Teraz bardziej kojarzył mu się on z katem niż z kimś, kto ma go czegokolwiek nauczyć.
- Musisz zapamiętać jedno Eren .. - brunet przełknął ślinę, słysząc swoje imię z ust Kapitana - Tu nie ma miejsca na słabości.
Eren nawet nie zdążył zareagować kiedy Levi wytrącił mu z dłoni broń. Kiedy odwrócił się plecami aby po nią szybko pójść poczuł na swojej szyi zimno. Kapitan przytknął mu kij do szyi i złapał tak,że brunet nie miał możliwości ucieczki. Czuł się niczym zwierzę schwytane w pułapkę myśliwego.
- Gdyby to była prawdziwa broń.. - wyszeptał a ciało Erena przeszedł dreszcz - Wąchałbyś kwiatki od spodu.
Musiał nauczyć go tego co najlepiej potrafił. Brak zaufania, całkowita czujność tego brakowało Erenowi. Widział jednak,że chłopak się nie poddaje. Trenował i wykonywał jego polecenia.
Dziwiło go to,że patrząc w oczy Erena widział w nich radość. To było szczęście z tego,że mimo trudów jakie miał przed sobą nie poddawał się i brnął dalej.
- Uderz mnie w twarz. - rozkazał zimnym głosem podchodząc bardzo blisko Erena
Słysząc to inni kadeci od razu skierowali swój wzrok na ich dwójkę.
Eren otworzył usta ze zdziwienia słysząc polecenie jakie dostał od Kapitana.
- Ja.. nie mogę tego zrobić. - odparł szybko odsuwając się
- Nie chcesz wykonać mojego rozkazu? - zapytał prowokując chłopaka do działania
Eren czuł,że stoi pod ścianą, z szacunku i strachu nie miał zamiaru uderzyć Kapitana, ale jeśli to rozkaz to nie ma wyjścia. To było przedstawienie posłuszeństwa.
- Ogłuchłeś? Rozkazałem Ci mnie uderzyć. - warknął szarpiąc chłopaka
Eren zamachnął się i poczuł jak jego dłoń spotyka się z twarzą Kapitana.
Kadeci otworzyli usta ze zdziwienia. Czy właśnie na ich oczach Kapitan Rivaille dostał w twarz?
Kapitan starł kropelkę krwi ze swoich warg.
- W końcu czegoś Cię nauczyłem. - rzekł , poprawiając swój mundur.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz