Był chłodny, deszczowy wieczór. Wiatr bawił się spadającymi z drzew liśćmi rozrzucając je na różne strony. Levi jak zwykle spędzał czas w swoim gabinecie.
Od godziny podpisywał tylko jakieś papiery, nawet nie czytając ich treści. Tym zajmowali się inni.
Nagle zatrzymał się stukając długopisem o blat dębowego biurka. W tej przenikliwej ciszy ten dźwięk brzmiał co najmniej jak wybuch granatu.
Czarnowłosy wziął głęboki oddech i wstał z krzesła. Bezszelestnie ruszył w stronę drzwi, w drodze zapinając guziki swojej marynarki.
Zajmował się jeszcze jednym, a mianowicie przesłuchiwał świadków, lub podejrzanych o sprawy związane z bezpieczeństwem kraju.
Pod jego drzwiami stała Hanji z ręką uniesioną w górze.
- Właśnie miała pukać. Przywieźli nową partię. - dziewczyna stanęła wyprostowana
Kapral spojrzał na nią zirytowany.
- Mam zająć się wszystkimi? - zapytał
Dziewczyna uśmiechnęła się w swój dziwny sposób. Dziwny, ponieważ jej uśmiech przypominał raczej objaw niezdrowego podniecenia.
- Mamy problem z jednym... - szepnęła
- Jaki problem? - zapytał z ciekawością
- Ten chłopak jest podejrzany o stwarzanie zagrożenia kraju. To nasz priorytet i chcemy jak najwięcej z niego wyciągnąć. On jednak milczy. - dziewczyna westchnęła teatralnie - Próbowaliśmy nawet odrobiny agresji, ale nic nie wskóraliśmy tym.
Miejsce gdzie trzymali podejrzanych było nazywane klatką.
Było bardzo małe i mieścił tam się stolik z dwoma krzesłami.
Przed drzwiami do "klatki" stało dwóch żołnierzy. Mieli tylko ostrą amunicję. Kiedy tylko zobaczyli Kaprala stanęli prosto i zasalutowali mu.
Czarnowłosy wszedł do środka pomieszczenia. W środku panowała cisza, ale przebijał się przez nią rytm nierównego oddechu.
Levi zapalił światło i usiadł na krześle. Wtedy zobaczył siedzącego na podłodze chłopaka.
Kolana miał skulone pod brodę, co chwilę wycierał krwawiący nos rękawem koszuli.
- Odrobina agresji... - zakpił Levi lustrując wzrokiem chłopaka.
Brunet przełknął ślinę czując w ustach i gardle krew. Z pogardą spojrzał w stronę Kaprala.
- Może po prostu od razu mnie zabijcie... - wyszeptał
Czarnowłosy odwrócił się w stronę chłopaka i zmrużył podejrzliwie oczy.
- Naprawdę tego chcesz? - jego głos odbij się od pustych ścian klatki.
- Nic złego nie zrobiłem, a twoi ludzie próbowali mnie zakatować. - powiedział chrapliwym głosem.
Levi podszedł do chłopaka i wyciągnął z kieszenie kluczyk.
- Jak będziesz grzeczny to cie uwolnię. - oznajmił
- Nie mam zamiaru z wami walczyć. - szepnął zmęczony
Levi spojrzał na jego posiniaczone ramiona i po chwili przekręcił kluczyk, uwalniając go z kajdan.
- Usiądź na krześle, nie będę rozmawiać z tobą na podłodze. - rozkazał zimno, odkładając kajdanki na blat stołu.
Wszystko było tam pedantycznie czyste. Metalowy stół, białe ściany...
Brunet wstał powoli, i z bólem usiadł na krzesło. Jego ciało było bite przez kilka godzin i w tamtym momencie nie mógł znaleźć pozbawionego bólu miejsca.
- Czego ode mnie chcesz?
- Zacznijmy od podstaw. Jak się nazywasz? - zapytał spokojnym głosem
- Nic wam nie powiem. - odparł cicho
Brunet nie wiedział jeszcze z kim na do czynienia. Nikt nie sprzeciwia się Kapralowi. A jeśli był ktoś taki, to zapewne już nie żyje.
Levi podniósł kącik ust do góry i przysunął się do chłopaka.
- Jeśli nie odpowiesz mi na pytanie, które ci zadałem gorzko tego pożałujesz. A to co cię dzisiaj spotkało, uznasz za pieszczotę. - oznajmił głosem zimnym jak lód.
Brunet przełknął ślinę ze strachu. Miał wrażenie, jakby siedzący naprzeciw niego człowiek wiedział o nim dosłownie wszystko.
- Eren. Eren Yeager.
Levi wpisał w raport jego dane.
- Ile masz lat?
- Osiemnaście. - odparł posłusznie.
Czarnowłosy odłożył długopis i spojrzał na chłopaka.
- Jak tutaj trafiłeś? - zapytał spokojnym głosem. Pierwszy raz przesłuchuje tak młodą osobę. Przecież to jeszcze dziecko.
- Zabrali mnie ze szkoły. - odparł brunet
Levi prychnął pod nosem.
- Są coraz mnie kreatywni. Napiłbyś się czegoś? - dodał
Eren skinął głową.
- W takim razie zawołam strażnika. - oznajmił Kapral, naciskając przycisk znajdujący się pod blatem stołu.
Po sekundzie zjawił się żołnierz. Spojrzał na brak kajdanek na nadgarstkach chłopaka.
- Przynieś mu szklankę wody. Nie chcę żeby mi tu zemdlał. - rozkazał
Mężczyzna skinął głową i wyszedł z pomieszczenia.
Czarnowłosy odłożył długopis i spojrzał na chłopaka.
- Jak tutaj trafiłeś? - zapytał spokojnym głosem. Pierwszy raz przesłuchuje tak młodą osobę. Przecież to jeszcze dziecko.
- Zabrali mnie ze szkoły. - odparł brunet
Levi prychnął pod nosem.
- Są coraz mnie kreatywni. Napiłbyś się czegoś? - dodał
Eren skinął głową.
- W takim razie zawołam strażnika. - oznajmił Kapral, naciskając przycisk znajdujący się pod blatem stołu.
Po sekundzie zjawił się żołnierz. Spojrzał na brak kajdanek na nadgarstkach chłopaka.
- Przynieś mu szklankę wody. Nie chcę żeby mi tu zemdlał. - rozkazał
Mężczyzna skinął głową i wyszedł z pomieszczenia.
Fajnie sie zapowiada :-)
OdpowiedzUsuńOMG!!! ^^
OdpowiedzUsuńJakie boskie!! <3
Levi jak zwykle zimny, a Eren najpierw paczy z pogardą a potem potulny jak piesek. No ale kto się sprzeciwi Kapralowi??
Czekam na rozdziały :D
Pozdrawiam :*
No, no..Zapowiada się naprawdę ciekawie. Bieeeedny Eren xDDDDDDD
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać co będzie dalej :*
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
uuuu pisz szybko nezt na pewno będę czytać <33
OdpowiedzUsuńJezu, mój ulubiony moment z anime to ten, gdy Levi ogląda Erena w klatce (jakkolwiek to brzmi)! Świetne, Ereri wygrywa wszystko <3
OdpowiedzUsuńWeny ~~